5.3/6 (250 opinii)
5.0/6
Kontakt z rezydentem Panią Patrycją Cz był delikatnie mówiąc nieprzyjemny. Podobnie jak inne osoby z którymi rozmawialiśmy, mieliśmy odczucia jakby ta Pani była w Rainbow i w Kenii za karę. Naburmuszona, niegrzeczna, u jednych w hotelu była za wcześnie, u innych wcale, jeszcze u innych stwierdziła, że ma dla nich tylko 15 minut, a u nas uznała, że nie będzie mówić o wycieczkach organizowanych przez Rainbow bo nie wiedziała, że ma o nich mówić i się nie przygotowała. Sprawiała wrażenie, że to my jesteśmy tu dla niej, a nie Ona dla nas. Na tablicy Rainbow w hotelu Reef było napisane, że rezydent ze względu na ruch na drogach może być na lotnisku przy odlocie później niż goście co już sam taki wpis to kpina, (jeżeli jest duży ruch to rezydent o tym wie i wyjeżdża odpowiednio wcześniej), ale to nic bo Pani Patrycja w ogóle na lotnisku się nie pojawiła i nie pomogła w odprawie. Ludzie mieli problemy z odprawą bo np. nie dostawali miejsc razem z dziećmi, a pomocy rezydentki choćby w tłumaczeniu nie było, bo nie było tej gwiazdy. Ta Pani zrobiła bardzo złą robotę dla Rainbow, jeździmy z Rainbow od wielu lat, wydaliśmy dziesiątki tysięcy złotych i nie trafiliśmy jeszcze na takiego niemiłego, olewającego klientów Rainbow rezydenta. Pierwsze co dowiedzieliśmy się po 3 godzinnym staniu na lotnisku w Kenii to to, że tą Panią też bolą nogi, bo musiała 3 godziny na nas czekać, a następnego dnia na spotkaniu w hotelu dowiedzieliśmy się, że spała tylko 3 godziny i jest niewyspana. Rainbow też powinien pomyśleć by dać większe odstępy czasowe między samolotami i dogadać się z innymi biurami (tutaj TUI) , a tak przyleciał nasz Smartwings z Katowic chwilę później co drugi Smartwings z Warszawy, a do tego Enter z TUI z Warszawy. Do odprawy paszportowo-wizowej było ponad 600 osób co przy tempie Kenijczyków i ich Hakuna Matata stworzyło gigantyczne kolejki na 3 godziny. Po przyjeździe do hotelu Kenya Bay mieliśmy mieć kolację której nie było. Po 11 godzinach lotu, 3 godzinach stania na lotnisku, później godziny czekania aż rezydentka przyjdzie do busa by tylko powiedzieć, że możemy jechać i kolejnej godzinie jazdy - to ta kolacja była dla nas ważna. Dzwoniliśmy z hotelu do Pani Patrycji która nic nie załatwiła, a ostatecznie wszystko zwaliła na hotel. Później prosiliśmy by zamiast tej kolacji załatwiła obiad w ostatnim dniu w hotelu Reef. Na odczepkę stwierdziła, że nie powinno być problemu, nic nie napisała, ostatecznie na nasze zapytanie po WhatsApp odpisała, że hotel nie wyraził zgody. Nie wiadomo który hotel i na co nie wyraził zgody, poza tym dla nas w umowie stroną jest Rainbow a nie hotel. Zachowanie tej Pani dobrze obrazuje fakt, gdy przyjechała na miejsce zbiórki busów na wyjazd na safari. Naburmuszona otwarła drzwi do kierowcy i jemu powiedziała dzień dobry nie patrząc nawet w naszą stronę. Dopiero gdy my wszyscy powiedzieliśmy do niej dzień dobry to odpowiedziała. Absolutnie nie nadaje się do pracy z ludźmi, psuje tylko opinię Rainbow. Teraz rozumiem dlaczego przy 167 opiniach i średniej 5,2/6 rezydent ma tylko 3,0/6. Widać, że ostateczna średnia jest wysoka więc Rainbow nie zależy, ale to jest błąd. Rezydent powinien być dla ludzi a nie odwrotnie. Ludzie dzielą się wrażeniami i wszyscy z innych hoteli opowiadali sobie o negatywnych odczuciach po spotkaniu z rezydentami. Jedyny plus to to, że dzięki Pani Patrycji kupiliśmy wycieczkę do Mombasy od lokalnego gościa a nie od Rainbow, kupiliśmy od Łukasza który mówił po Polsku i był na plaży przy hotelu Kenya Bay i zapłaciliśmy za 3 osoby 90 dolarów. Program ten sam co w Rainbow, mieliśmy wygodne auto, gdzie jechaliśmy jeszcze z dwójką innych Polaków, kierowcą i Łukaszem a w Rainbow zapłacilibyśmy 135 dolarów. W przeciwieństwie do Pani Patrycji bardzo dobre wrażenie zrobiła na nas Pani Nina, która była pilotką na safari. Dziewczynie po prostu się chciało, wszystko było dograne na ostatni guzik, organizacyjnie, podane godziny wyjazdów, posiłków, wszelkie szczegóły. Pani przesiadała się do busów i bardzo ciekawie opowiadała o Kenii, widać, że lubi swoją pracę. Grzeczna, elokwentna, przygotowana merytorycznie, tacy ludzie dla Rainbow to skarb. Hotel Kenya Bay wystarczający choć tylko 3 gwiazdki, oczywiście zawsze się można doczepić, że do remontu wiele rzeczy, ale po co. Jedzenie dobre choć w hotelu Reef w którym byliśmy ostatnią noc jednak lepsze, za to w Kenya Bay dużo mniej ludzi niż w Reef. W Kenya Bay było 7-miu Polaków i kilkudziesięciu Niemców emerytów, z których niektórzy przyjechali do tego hotelu na pół roku (rozmawialiśmy z jedną Niemką). Widać też seks turystykę, zakochanych 20-30 letnich murzynków w niemieckich emerytkach. Nie było w Kenya Bay lokalnych Kenijskich turystów tak jak w Reef, a na basenie byliśmy często sami w 3 osoby. Leżaki koło basenu, potem trochę trawy z leżakami i już Ocean. Nie było problemu z leżakami, gdy ktoś nie miał parasola to przywozili. Woda w basenie 31 stopni, w Oceanie bardzo gorąca 37 stopni i uwaga na jadowite meduzy. Gdy wejdzie się na plaże to zlatują się lokalsi chcący coś sprzedać i jeżeli ktoś jest zainteresowany wycieczką do Mombasy, Wasini itd. to pytać o Łukasza mówiącego po Polsku (załączyłem zdjęcie). Ci lokalsi nie mają prawa wstępu na teren hotelu, są tylko na plaży, jest ochrona. Przy hotelu Reef zamykają wieczorem wyjście na plażę a po plaży chodzą mundurowi z długą bronią, przy Kenya Bay można było wyjść na plaże o dowolnej porze. Mombasa, stare miasto bardzo zniszczone, generalnie syf, warto zobaczyć manufakturę plemienia Akamba gdzie strugają ręcznie figurki i kupić coś np. kubek za 1000 szylingów. Wioska Masajów można zobaczyć jak ludzie żyją, albo jak żyli, co kobiety mają w uszach, a mężczyźni co mają wypalone na policzkach, nie trwa to długo, warto wydać te 25 dolarów. Zarobki w Kenii marne, byliśmy 3 lata w Gambii i Senegalu i myśleliśmy, że tu ludzie żyją dużo lepiej ale za bardzo tego nie widać, może trochę, ochrona zdrowia płatna, emerytury nie mają, te budynki przy drogach wyglądają jak slamsy. Dolary można wymieniać w recepcji w hotelach, w Kenya Bay za dolara było 116 szylingów, a w Reef 110 szylingów. Napiwki jak kto uważa, ale tak od 100 szylingów w górę, kierowcy za safari więcej ok 1000 szylingów od rozdziny. Safari super, widzieliśmy całą piątkę i wiele innych zwierząt oprócz nosorożca. W pierwszej lodge przyszedł lampart po zawieszone mięso, widzieliśmy też polowanie lwicy na guźca. Przez drogę przechodziły słonie, żyrafy, zebry i lwy. W sumie udane bezkrwawe polowanie, setki zdjęć. Busy pewnie najtańsze z możliwych, tłukące się zawieszenie, dość ciasne Toyoty i Nissany z podnoszonym dachem, ale dały radę. Rainbow upycha ile może, więc oprócz kierowcy w naszym busie było 7 osób co było problemem gdy przychodziła pilotka do nas. Gdy pojawiało się zwierzę to wszyscy się nie mieścili pod otwartym dachem. Nie powinno być w busie więcej niż 6-ciu turystów, albo powinny być busy takie jakimi jeżdżą Niemcy czy Anglicy z 4-rema turystami. Warto zwrócić jeszcze uwagę na brak posiłków w samolocie w standardzie (można kupić bułki) i brak posiłków po śniadaniu w ostatnim dniu (można w Reef kupić obiad za 2000 szylingów od osoby). Warto wymienić trochę pieniędzy na szylingi, nie płacić dolarami czy dawać napiwki bo nie lubią np. 1-dolarówek. Warto mieć lornetkę, latarkę, przejściówkę do angielskich gniazdek, ciepłe ubranie na poranki. Na komary mieliśmy wszystko i Mugi do spryskania i w płynie do prądu, ale nie było to potrzebne. Ceny w szylingach: piwo 300-400, cola 200, kawa 200, sok do kolacji 250, wino 500, drink w hotelu Reef 900, magnesy 300-500, kubek z drewna ze sklepu plemienia Akamba 1000, przedłużenie doby w hotelu Reef – 1 pokój 4000 (wyjazd z hotelu mieliśmy o 19:00 a doba kończyła się o 10:00). Generalnie wyjazd z Rainbow jak najbardziej polecam, trzeba się tylko nastawić na nieprofesjonalnych, chyba z łapanki rezydentów.
5.0/6
Piękna wycieczka, od zawsze marzyłem zobaczyć Afrykę w samym jej centrum, poczuć jej równikowy klimat , zobaczyć zwierzęta na wolności, a nie w Zoo i to własnie udało mi się spełnić. Przepiękne wybrzeże Oceanu Indyjskiego, wspaniałe plenery sawanny i buszu i niezwykle sympatyczni ludzie. Polecam wszystkim którzy chcą zobaczyć egzotyczną Afrykę i ostatnie chwile by zobaczyć zwierzęta w swoim naturalnym środowisku ( jest ich niestety coraz mniej ).
5.0/6
Całą wycieczkę ocenię na 5, ponieważ zbrakło mi paru niuansów jeżeli chodzi o jedną lodże na safari " Trek". Z powodu braku ogrodzenia i ogólnej dostępności wszystkiego co może podejść pod altankę- lekki poziom stresu. Ogólnie wycieczka bardzo dobrze zorganizowana. Transfery wszelkiego rodzaju punktualne i bezpieczne. Safari przecudne z bardzo miłym kenijskim kierowcom.
4.5/6
Bardzo fajne hotele i dobre, urozmaicone jedzenie co mnie mocno zaskoczyło na plus.Zobaczyłam wiele zwierząt i pięknych ptaków. Transport powrotny do Mombasy długi i męczący-dobrze byłoby pomyśleć przy powrocie z safari o samochodach z klimatyzacją. Na safari zdecydowanie więcej pilotów !!!