4.9/6 (595 opinii)
0.5/6
Do wycieczki na Sycylię przygotowałem się bardzo dobrze. Kupiłem przewodnik, prześledziłem program wycieczki, poczytałem o miejscach, które mamy zobaczyć. To miała być wspaniała wyprawa i czynny odpoczynek w czasie urlopu. Co poszło nie tak? Oprócz informacji o odwiedzanych miejscach przeczytałem również ostatnie opinie o wycieczce dostępne na stronie biura. Dowiedziałem się o funkcjonowaniu ośrodka pod nazwą Villaggio Turistico Europeo. O nim też przeczytałem i lekko się zdziwiłem, że biuro o takiej renomie pozwala sobie na zabranie klientów w takie miejsce. Ale pomyślałem, że może zakontraktowano to miejsce na wyjazdy przed wysokim sezonem, że po przeczytaniu opinii na stronie coś się zmieni, ktoś zrozumie, że to nie jest miejsce o wystarczającym standardzie… Na 24 godziny przed wylotem zadałem pytanie konsultantowi, czy jest w stanie podać nazwy hoteli na pobycie. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że „Hotele na wycieczkach objazdowych będą znane dopiero na miejscu, ponieważ każdorazowo wymagają one potwierdzenia od naszego lokalnego kontrahenta.” Czyli na dzień przed imprezą biuro nie zna lokacji dla swoich klientów, jak się okazało grupy 50 osób. Ciekawe… Po wylądowaniu okazało się, że jednak trafimy do rzeczonego ośrodka. Zamiast drinka powitalnego, przywitał nas kontener ze śmieciami, dziurawa droga, po której nie dało się ciągnąć walizek. O 7 rano dowiedzieliśmy się, że pokoje może będą ok. godz. 12, ale najpewniej 14.00. I czekaliśmy. Jak koczownicy. Część wybrała plażę (10 euro od osoby, mimo że byliśmy klientami tego przybytku, UWAGA! Nie można było na terenie plaży ośrodka leżeć na własnym ręczniku, bo przychodziła obsługa i nakazywała wnosić opłatę za korzystanie z plaży), część w barze. Poza ośrodek nie było sensu wychodzić, bo leży on w centrum niczego, otoczony walającymi się śmieciami. Od godziny 12.00 szczęśliwcy dostawali swoje pokoje. Nam przyszło czekać do godziny 15.00, bo obsługa nie wiedziała, że ma przygotować pokój. Uznano, że muszą zweryfikować tę informację, mimo iż na rozpisce nr pokoju był nam uprzednio przydzielony (co widzieliśmy na własne oczy). Ostatecznie udało nam się dostać coś na kształt pokoju i można było zacząć się rozpakowywać… Nie dało się. Po wniesieniu dwóch walizek i wejściu dwóch osób nie było się jak ruszyć. Jedyna szafa, pamiętająca lata 80 cała popękana, pewnie z powodu wody lejącej się z klimatyzatora – strach coś włożyć, żeby nie zamokło i nie zatęchło! No to może kąpiel po podróży? Chciałbym, żeby osoba odpowiedzialna za wybór tego ośrodka spróbowała się wykąpać w pomieszczeniu 1,5m x 1,5m, bez wentylatora, z oknem wychodzącym na plażę… I to przez 4 dni! Po doprowadzeniu się do porządku można udać się na kolację. Stołówka bez klimatyzacji (to co tam działało trudno nazwać klimatyzatorem), więc większość gości jeszcze przed jedzeniem ociera się z potu. Posiłki, jak to na objeździe, niewyrafinowane, ale nikt głodny chodzić nie powinien. Na śniadanie wydzielane wędliny i ser, ponadto rogaliki, dżemy, kawa, herbata, woda, soki. Na obiadokolacje zupa i drugie – zwykle mięsne danie, a na deser owoce. I tak przez pierwsze cztery dni. To było do przyjęcia i tu zastrzeżeń w zasadzie nie ma. Wyjazd ok. 8.00, powrót na obiadokolacje. Po dwóch nocach spędzonych w przyzwoitych warunkach w hotelu President w Marsali powrót do tych samych pokoi, z nowymi ręcznikami, ale tą samą pościelą. Poza tym pojawili się nowi goście – mnóstwo mrówek wędrujących od okna do łóżka i po nim. Obsługa nie uznaje tego za problem – trzeba sobie radzić samemu, podobnie jak z lejącą się wodą z klimatyzatora, bo ktoś nie opróżnił zbiornika. Na szczęście szafa była pusta, więc ubrania nie zostały zalane. Ostatnia noc, pakowanie i o godzinie 9:00 oddanie kluczy i pożegnanie ośrodka będącego: biwakiem, kamperowiskiem, polem namiotowym, ale na pewno nie „skromnym hotelem 2*”, o którym można przeczytać na stronie Rainbow w prezentacji oferty. Jak ktoś już napisał w jednej z poprzedniej opinii – raczej survival niż godne warunki odpoczynku. Dla wielu osób ten tydzień miał być niezapomnianą przygodą na Wyspie Niezwykłej. I z pewnością taki będzie. Jednak nie ze względu na piękno tej wyspy, znakomitego kierowcę dbającego o bezpieczeństwo pasażerów, czy pilotki – pani Marii, która na miejscu starała się jak mogła naprawiać błędy osób decydujących o takiej lokacji, pomagać turystom z problemami w ośrodku, ciekawie opowiadać o Sycylii i jej mieszkańcach. Nie potrafię zrozumieć, jak biuro o takiej renomie mogło swoim klientom sprzedać taki produkt. Klientom, którzy, w wielu wypadkach, zapłacili bardzo wysoką cenę za ten tygodniowy wyjazd. Klientom, którzy chcieli odpocząć, przyjemnie wykorzystać czas odpoczynku od pracy. Piękne zdjęcia z Wyspy Niezwykłej można obejrzeć w innych opiniach, ja przesyłam (o ile mi się uda) te z ośrodka (na miano hotelu to miejsce nie zasługuje), aby były ostrzeżeniem dla tych, zastanawiających się, czy warto wybrać się w to miejsce, z tym biurem.
0.5/6
Sam plan wyjazdu i atrakcji bardzo fajny, zobaczyło się praktycznie całą wyspę. Ale noclegi to koszmar, metalowa rama łóżka, zardzewiała jak w więzieniu. olbrzymia ilość mrówek i wszystko stare rodem z PRL, eternit na dachu, wszystko malowane wielokrotnie dające wrażenie jakby robione to było przed jakiegoś słabo wykwalifikowanego fachowca. drugi nocleg wcale nie lepszy... pleśń na suficie i przy klimatyzacji i nie działający kran. Po zgłoszeniu pleśni nie uzyskaliśmy nowego pokoju, stało się to dopiero po zgłoszeniu awarii kranu. naprawdę wstyd Rainbow żeby wciskać noclegi rodem z horroru za takie pieniądze... śniadania monotonne, ciągle to samo.
0.5/6
Biuro "Rainbow" nie podaje w wyjazdach objazdowych nazwy hoteli i imion pilotów żebyśmy nie wiedzieli co nas czeka i nie wycofywali się z wyjazdów. Hotel był na zadupiu a pani pilotka Julia to pomyłka. Pani była niczym rezydentka. Mało mówiła, nikomu nic nie załatwiła i albo rozmawiała z kierowcą albo rozkładała się na przednich siedzeniach i spała przez całe wielogodzinne podróże autobusem.