5.6/6 (38 opinii)
Kategoria lokalna 4
3.5/6
W tej malowniczej zatoce znajdują się dwa hotele podobnej kategorii 4*Ao Prao Resort i LeVimarn (jest tam jeszcze jeden hotel ale bardzo mary). Hotele te nie mają prywatnych palż. Cała plaża w tym miejscu jest publiczna.Hotel LeViman zasługuje na swoje 4* i gdyby miał prywatną plażę z pewnością mógłby pretendować do 5*.Ja mieszkałem z Ao Prao. Od razy widac szloną różnicę pomiędzy tymi dwoma hotellami. Dotyczy to wszystkiego!Ao Prao nie zasługuje na 4* z resztą na stronach Tivago ma on 3* co i tak uważam za wygórowane. Poza ładnym położeniem i ciekawie usytuowanymi domkami ten hotel nie ma wielu plusów. Przede wszystkim (to było najgorsze!) higiena w hotelowej restauracji. Jeszcze się nigdy nie spotkałem w hotelach 4* , że na stołach nie było pbrusuw. Owszem niekiedy zamiast odrusów pod talerzami kładziono prostokątne serwetkizmieniane po każdym użyciu. W Ao Prao na stołach były bambusowe maty które aż się lapiły z brudu. Były przecierane przez obsługę mokrą sznatą. Fee!. Sniadania w resturacji były skromne i monotonne ale kuchnia wieczorem dość dobra. Serwowano estetycznie i dość smacznie.Przy basenie hotelowym był przysznic UWAGA nigdy nie sprzątany!. W "brodziku" pełno piachu i mnustwo liści z pobliskich drzew. Zwróciłem na to uwage obsłudzie - bez efektu!.Na kolacje chodziliśmy do retauracji "O" przy hotelu LeViman gdzie byłó naprawdę elegancko, czysto i spokojnie.W domkach hotelowych cieła woda tylko pod prysznicem. W kranie przy umywalce tylko zimna.
2.5/6
kraj słynie z wysp, tzw. Koh, nasz los wybrał Samet, a na niej hotel Ao Prao, szału ni ma, plaża wąska, do czasu odpływu, a i szkoda, że nastał, bo po nim co nastało, ten nie zliczy sładników morza Południowochińskiego i Zatoki z tego wynikającej. trampki, rękawiczka, zapalniczka, bańka 5l i wiele, wiele innych. coż za pech. potem zdzwoniłem się z innymi, którzy odwiedzili inne wyspy i się okazało, że u nich równiez Chinczyków i bródu nie brakowało, ale podobno trzeba się odciąć i wtedy Tajlandia da się wchłonąć. oj moja kochana Europo, jak ja szaleję za Tobą, Twoimi zabytkami, Twoją kuchnią, która nawet wyjęta z krajów oryginalnego pochodzenia i przeszczepiona na grunt jakiegokolwiek europejskiego miasta, ma ewidentną przewagę, instniejące w nich odpowiedniki Sanepidu. różnicę da się wyczuć już na pierwszy niuch tajskiego powietrza. oni już chodzą w maskach, a nam z EU i innego wolnego świata powinni wydawać obowiązkowo. a w ogóle, to kto ostatnio badał tam jakieś stężenia? ale wracając do clue.... otóż mój pobyt już z 3 dniami przebytego preziębienia. ... a rezydent mówił, nie przesadzajcie z klimą... i przesadziłem. kicham, gardło boli, smarki lecą. udaliśmy się na kolację, ja 2 razy "thay spicy". płakałem, bolało i jadłem. a w nocy 41st.C i się zastanawiałem, czy naszej polisy wystarczy na moje tu leczenie, czy choć na powrót do naszej, polskiej kliniki. uff, chyba wystarczyło. zatrucie, kroplówki, leki. przeciętny Taj nie widzi tego w całym życiu swoim. a w szpitalu, że tu niby tak czysto, buty, jak i w domu Buddhy, zostawia się przed wejściem. no folklor pełen. żałuję, że nie podjąłem rozmowy z doktorej rozmowy nt. dróg zakarzenia grzybicą stóp. ale wracając: obsługa przesympatyczna, wezwać taxi, herbatka, jak się zatrułem, elektrolity i kwiaty od managementu, to wszystko miłe, nawet za życia. byli tacy u nas, którzy mówili, że to raj i za rok wrócą, ale oni uprawiali turystykę butelki, więc dla nich to wszystko jedno gdzie; byle drożej, byle dalej. śmieci w parku narodowym, za pobyt, w którym dodatkowo zapłaciliśmy po 200THB. śmieci podobno są w gratisie. wyspa oblała egzamin na raj i tylko żałować, że nie wzięliśmy tej miejscówki za 23tys pln sic!, to byłby raj na ziemi. pewnie zabraniają wyściubiać nosa poza zaryglowany dla świata zewnętrznego kurorcik. może nawet mają odkurzacz do plaży i nurków dokarmiających ryby. a propos nurków, proszę nie nurkujcie: a/ nie warto b/ nie widzieliście tego centrum nurkowego... dziękujemy Wam turyści, zaoraliście nasz kraj. więc przyszły rok: kierunek Władysławowo. rybka sprawdzona i piasek taki nasz, słowiański, może nawet bursztyn się trafi?...