Opinie klientów o Turcja - Turcja Licyjska

5.3 /6
368 
opinii
Intensywność programu
4.2
Pilot
5.3
Program wycieczki
5.3
Transport
5.6
Wyżywienie
4.9
Zakwaterowanie
4.7
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Robert Rafał, Łódź 02.06.2022

Dzień 1 21.05.2022 (sobota) Zbiórkę na lotnisku w Warszawie wyznaczono nam na 6:00 (czyli dwie godziny przed planowanym odlotem). Chociaż odprawa była bezbiletowa odwiedziłem też stanowisko Rainbow na lotnisku, gdyż poprzedniego dnia dostałem SMS-a z informacją, że mam tam odebrać audioguidy. Ostatecznie okazało się to nieprawdą, audioguidy dostaliśmy dopiero w Turcji. Udałem się zatem do stanowisk odprawy. Przeszedłem stosowne procedury związane z odprawą (w tym okazanie certyfikatu szczepienia na COVID-19) i oczekiwałem na wylot do Turcji, który zaplanowano na 8:00. Nasz samolot oderwał się ostatecznie od ziemi o 8:27. Lot był charterowy, lecieliśmy samolotem Boeing 737-800 (z układem siedzeń 3+3) należącym do linii lotniczych LOT Charters. W trakcie lotu dostałem chusteczkę odświeżającą, drożdżówkę z jabłkiem i trochę wody. Inne napoje i przekąski były dodatkowo płatne. Nie były dostępne żadne ciepłe dania. Na lotnisku w Antalyi wylądowaliśmy o 11:02 czasu polskiego czyli 12:02 czasu tureckiego. Tam przeszedłem kontrolę paszportową (nie musiałem już okazywać certyfikatu szczepienia na COVID-19) i udałem się po odbiór bagażu, a potem do wyjścia, gdzie zostałem pokierowany przez przedstawicieli Rainbow do właściwego autokaru czekającego przed lotniskiem. Z lotniska odjechaliśmy o 13:07 czasu miejscowego, a do hotelu „Mevre” w Antalyi dotarliśmy o 13:50. Przy zakwaterowaniu konieczne było okazanie dokumentu tożsamości. Resztę dnia miałem wolną, bo różni uczestnicy mojej wycieczki przylatywali z różnych miast o różnych porach (część przyleciała przede mną, a część jeszcze dużo po mnie). W czasie wolnym wybrałem się na spacer po Antalyi. Dotarłem m.in. do dawnego portu (obecnie pełni on funkcję mariny i cumują w nim głównie jachty) i pochodziłem po Starym Mieście z licznymi zabytkami i sklepikami. Wymienię tylko kilka zabytków, które widziałem. Meczet Yiwli (obecnie znajduje się w nim Muzeum Etnograficzne) wybudowany został w XIII w. Ma on 6 kopuł, ale słynie przede wszystkim z minaretu o wysokości 39 metrów, który jest najlepszym punktem orientacyjnym Starego Miasta oraz symbolem Antalyi. Minaret zbudowany jest na kwadratowej kamiennej bazie, podzielony został na 8 żłobkowanych części i ozdobiony ciemnobłękitnymi płytkami. Obok tego meczetu widziałem też XIII-wieczną medresę z monumentalnym portalem. Meczet Tekeli Mehmet Pasa wybudowano w XVIII w. Główna kopuła jest podparta przez trzy półkopuły (od wschodu, zachodu i południa) i trzy mniejsze kopuły (od północy). Antalya Saat Kulesi to pochodzący z IX wieku kamienny zabytek o pięciokątnej podstawie, zwieńczonej blankami wieży z 4 tarczami zegarowymi. Piękny grobowiec, w którym pochowany został Zincirkıran Mehmet Bey zbudowano w XIV. Ma oktagonalny kształt zwieńczony stożkowatym zwieńczeniem. Wykonano go z ciosanych kamieni. Grobowiec, w którym spoczywa sułtan Nigar Hatun zbudowano w XVI w. Przy okazji spaceru byłem też na drobnych zakupach spożywczych. O 18:00 mieliśmy w hotelu obiadokolację. Dzień 2 22.05.2022 (niedziela) O 7:00 mieliśmy śniadanie w hotelu. Zbiórka z bagażami przed wyjazdem została wyznaczona na 8:30. W recepcji przed wyjazdem poznaliśmy naszą polską pilotkę – Monikę. Przyjechał po nas autokar z kierowcą Yilmazem, który obsługiwał nas przez resztę wycieczki. Dołączył też do nas turecki pilot Erdinç. Po wyruszeniu autokarem i podaniu podstawowych informacji przez pilotkę wpłacaliśmy (tzn. Ci, którzy chcieli skorzystać z pierwszej wycieczki fakultatywnej, ja byłem wśród nich) po 50 EUR. Z tego 37 EUR było opłatą za pierwszą wycieczkę fakultatywną, a reszta zaliczką do obowiązkowej wpłaty na bilety wstępu i inne wydatki (w całości wynosiła ona 125 EUR). Przed 10-tą podjechaliśmy w pobliże stacji kolejki linowej Olympos Teleferik i tam chętni, którzy wykupili wycieczkę fakultatywną wjeżdżali kolejką linową na górę Tahtali (2365 m n.p.m.). Kolejkę oddano do użytku w 2006 r. Ma ona 4359 m długości i należy do jednych z najdłuższych na świecie w kategorii kolejek z wagonikami typu tramwaj. Pomiędzy dolnym i górnym terminalem są 4 wieże podtrzymujące konstrukcję. Dolna stacja kolejki znajduje się na wysokości 726 m n.p.m. Wagonik, którym jechaliśmy miał pojemność 80 osób, wjazd na górę trwał ok. 15 minut. Już podczas przejazdu kolejką można było podziwiać piękne widoki na okolicę. Na górze podziwialiśmy je z dwóch tarasów (na dwóch różnych poziomach). Było widać zarówno wysokie góry (miejscami nawet pokryte śniegiem), jak i morze. Wybrzeże śródziemnomorskie, które można było objąć wzrokiem sięgało od Finike po Side. Po zjechaniu na dół przed 11-stą ruszyliśmy w drogę do Phaselis, starożytnego miasta na Wybrzeżu Licyjskim założonego przez Rodyjczyków ok. 700 r. p.n.e. Ze względu na strategiczne położenie w pobliżu dwóch naturalnych portów, miasto stało się jednym z najważniejszych portów zachodniej Licji i centrum handlu odbywającego się między Grecją, Egiptem i Fenicją. Na miejscu odbyliśmy najpierw wspólny spacer oprowadzani przez pilotkę, a potem mieliśmy jeszcze ok. pół godziny czasu wolnego (do 12:10) na indywidualną eksplorację tego miejsca. W trakcie zwiedzania zobaczyliśmy starożytne ruiny, których wiek sięga II w. p.n.e. Przeszliśmy szeroką na 24 metry antyczną ulicą. Widzieliśmy ruiny sklepów, magazynów, łaźni, agory i teatru. Zobaczyliśmy też bramę Hadriana i liczne grobowce a także pozostałości starożytnego akweduktu z I w. n.e. Po powrocie do autokaru jechaliśmy ok. 20 minut i zatrzymaliśmy się przy urokliwej restauracji „Botanik”, położonej przy hodowli pstrągów. Tam chętni mogli zjeść obiad (płatny we własnym zakresie). O 13:30 ruszyliśmy w dalszą drogę. Ok. 14-stej dojechaliśmy do podnóża góry, na której mieści się miejsce zwane Chimerą. Aby je zobaczyć musieliśmy się wspiąć pieszo na wzgórze pokonując spore przewyższenie. W miejscu określonym jako Chimera do dziś wydobywają się z ziemi samoistne płomienie. Według mitologii Chimera została zabita przez herosa Bellerofonta z rozkazu króla Licji - Jobatesa. Bellerofont unosząc się na skrzydlatym Pegazie, wlał roztopiony ołów prosto w gardziel bestii. Teren naturalnego wpływu gazu ziemnego obejmuje tam łącznie obszar ok. 5000 m2 i obejmuje dziesiątki miejsc, z których zobaczyłem tylko kilka. Natężenie emisji gazu zmienia się w zależności od pór roku – jest większa w zimie; ilość uchodzącego gazu jest modulowana przez ilość napływających wód gruntowych i zmiany ciśnienia atmosferycznego. Płonący gaz tworzy „wieczne ognie”. W przeszłości płomienie były na tyle duże, że stanowiły one naturalne latarnie morskie dla żeglugi przybrzeżnej. Po zejściu ze wzgórza ruszyliśmy w dalszą drogę. Przed 16-stą dojechaliśmy do starożytnego miasta Olympos, którego początki osnute są mgłą tajemnicy. W II w. p.n.e. był to ważny ośrodek Licji. Czczono tam boga ognia Hefajstosa. Na miejscu ponownie odbyliśmy najpierw wspólny spacer oprowadzani przez pilotkę, a potem mieliśmy trochę czasu wolnego (do 17:00) na indywidualne zwiedzanie. Ruiny Olympos leżą wzdłuż wybrzeży rzeki, która wypływa na kamienistą plażę tam, gdzie niegdyś znajdował się port miasta. W trakcie spaceru zobaczyliśmy m.in. pozostałości łaźni, magazynów, akropolu, murów obronnych, budynków mieszkalnych (w jednym z nich można było zobaczyć mozaiki), bazyliki, pałacu biskupiego i monumentalnych grobowców. Część z tych obiektów jest zarośniętych, co jeszcze dodaje im uroku. Zobaczyliśmy także zachowaną przyporę mostu, który niegdyś łączył dwie części miasta. Najciekawszym zabytkiem, który tam ujrzeliśmy był wspaniały portal z rzeźbionym nadprożem. Prowadził on do rzymskiej świątyni (z I poł. II w. n.e.). Obok portalu znajduje się podstawa pomnika, której inskrypcja wskazuje, że był on poświęcony Markowi Aureliuszowi. Po zakończeniu zwiedzania ruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. Ok. 18-stej dojechaliśmy do hotelu „Finike Marina” w mieście Finike, w którym następnie się zakwaterowaliśmy. W hotelu wpłaciłem pilotce resztę pieniędzy za bilety wstępu i inne wydatki, a także wykupiłem 3 wycieczki fakultatywne: rejs na wyspę Kekova (22 EUR), rejs po rzece Dalyan (40 EUR) i lot paralotnią (184 EUR). Potem wybrałem się na spacer po okolicy hotelu, skupiając się przede wszystkim na pobliskiej marinie (pospacerowałem m.in. po otaczającym ją falochronie). Byłem też na małych zakupach spożywczych w pobliskim markecie. Wieczorem zjedliśmy w hotelu obiadokolację. Dzień 3 23.05.2022 (poniedziałek) O 7:00 mieliśmy śniadanie w hotelu. Zbiórka przed wyjazdem została wyznaczona na 8:00. Wyruszyliśmy w drogę autokarem. Trochę po 9-tej dojechaliśmy do przystani, z której chętni (w tym ja) wyruszyli statkiem na wycieczkę fakultatywną na wyspę Kekova. Ze statku mogliśmy podziwiać malownicze widoki. Przy brzegach wyspy widzieliśmy pozostałości zatopionych antycznych miast, które uległy zniszczeniu w wyniku trzęsienia ziemi w II w. n.e. Potem przybiliśmy do brzegu w leżącej naprzeciwko wyspy Kekova miejscowości Kaleköy (starożytna Simena), dostępnej jedynie od strony morza. Tam mieliśmy 40 minut czasu wolnego (do 10:25). W jego ramach ja wspiąłem się do położonego na wzgórzu bizantyjskiego zamku. Wybudowano go w średniowieczu dla obrony przed piratami. Po wykupieniu biletu w cenie 20 TRY (tureckich lir) wszedłem na teren zamku i podziwiałem z niego wspaniałe widoki na okolicę. Zobaczyłem tam też niewielki teatr. Z murów widać było także antyczne grobowce. Po czasie wolnym udaliśmy się w rejs powrotny, a po dopłynięciu do brzegu (o 10:45) ruszyliśmy autokarem w dalszą drogę. Po 11:15 dotarliśmy do pozostałości starożytnego miasta Andriake. Tam po krótkim wspólnym spacerze mieliśmy 40 minut czasu wolnego (do 12:20). W jego ramach zwiedziłem znajdujące się tam Muzeum Cywilizacji Licyjskiej usytuowane w odrestaurowanych spichlerzach wybudowanych przez Hadriana. W 8 salach prezentowane są różne starożytne artefakty znalezione w tych okolicach. Pooglądałem też zachowane pozostałości starożytnego miasta Andriake, ważnego portu Demre. Widziałem m.in. zrekonstruowany statek z amforami, cysternę, agorę i inne zabytki świadczące o dawnej świetności tego regionu. Potem ruszyliśmy dalej autokarem i po ok. 5 minutach jazdy dotarliśmy do restauracji, w której chętni mogli zjeść obiad. Kilkanaście minut po 13-stej ruszyliśmy dalej i po krótkim przejeździe dotarliśmy do Myry (obecnie Demre) miasta, które istniało co najmniej od V w. p.n.e. i było jednym z najważniejszych miast Licji. W czasach rzymskich Myra miała status metropolii i była stolicą prowincji. Najpierw zatrzymaliśmy się w pobliżu kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja i go wspólnie zwiedziliśmy. Kościół w obecnym kształcie pochodzi z XIX w., ale w tym miejscu odkryto mury kościoła z IV w. z kryptą grobową, a w niej uszkodzony sarkofag, w którym pierwotnie spoczywały szczątki świętego. Uważa się, że legenda o św. Mikołaju ma swój początek właśnie tutaj, gdzie w IV w. tutejszy biskup rozdawał anonimowo dary biednym. Obecnie wnętrza świątyni są puste, pozbawione wyposażenia. Można w niej jednak zobaczyć ładne kolorowe mozaiki na posadzce oraz resztki fresków na ścianach i suficie. Są tam też dwa grobowce, w których złożone było po śmierci ciało biskupa z Myry. Jeden z tych sarkofagów był tymczasowym miejscem pochówku św. Mikołaja do czasu wykonania właściwego grobowca. Dziś oba sarkofagi są puste. W 1087 r. podczas najazdu Seldżuków na Myrę szczątki biskupa zostały wykradzione przez włoskich kupców i wywiezione do Bari, gdzie do dziś spoczywają w bazylice św. Mikołaja. Przy samym kościele stoi figura kapłana z Myry, ukazanego w biskupich szatach i z aureolą wokół głowy. Uosabia on świętość tej postaci. Z kolei w parku przed wejściem na teren kościoła stoi kolejny pomnik św. Mikołaja. Przedstawia on brodatego starca z workiem prezentów na plecach. Ubrany jest w czarny płaszcz, który nocą czynił go niewidzialnym. Do jego boku tulą się dzieci, wdzięczne za otrzymywane prezenty. Po zwiedzaniu dostaliśmy jeszcze pół godziny czasu wolnego w Demre. W jego ramach zobaczyłem jeszcze m.in. dużą figurę przedstawiającą najbardziej popularny wizerunek św. Mikołaja jako "wyrośniętego krasnala" z siwą brodą i ubranego w czerwony strój. Po czasie wolnym po krótkim przejeździe autokarem dotarliśmy do pozostałości starożytnej Myry (znajdują się one ok. 1,5 km od zabudowań współczesnego miasta Demre). Najpierw pozwiedzaliśmy ruiny wspólnie z pilotką, a potem mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego (do 15:00) na indywidualne zwiedzanie. Zobaczyliśmy przede wszystkim imponujący kompleks grobowców licyjskich (najstarsze powstały już w IV w. p.n.e.), wykutych piętrowo w skale klifu. Ich forma imituje fasady domów, a niekiedy także świątyń. Choć nie ma możliwości bezpośredniego zbliżenia się do wnętrza grobowców, to można przyjrzeć się zewnętrznym detalom. Antyczne grobowce zostały udekorowane licznymi płaskorzeźbami. Kolejny imponujący obiekt, który tam widzieliśmy to częściowo wydrążony w skale amfiteatr, uważany za największy w Licji. Budowla ta została wzniesiona w czasach hellenistycznych oraz przebudowana w okresie rzymskim. Teatr jest bardzo dobrze zachowany, liczy 38 rzędów siedzeń, na których w czasach antycznych zasiadało aż 8 tys. osób. Jak przystało na tego typu obiekty, także ten cechuje znakomita akustyka. W okolicach amfiteatru widzieliśmy ponadto rozmaite elementy ozdobne, będące pozostałością antycznych kolumn, sarkofagów oraz fryzu. Po zwiedzaniu ruszyliśmy autokarem w drogę powrotną do hotelu w Finike. Dotarliśmy do niego o 15:45 i dalej mieliśmy już czas wolny. Ja w jego ramach byłem m.in. na spacerze po okolicy (pospacerowałem m.in. wzdłuż miejscowej plaży), poobserwowałem wielkie żółwie w rzece wpadającej do morza w Finike, a także zakupiłem buty do wodny niezbędne następnego dnia w wąwozie Saklikent. O 19:00 mieliśmy w hotelu obiadokolację. Dzień 4 24.05.2022 (wtorek) O 7:00 mieliśmy śniadanie w hotelu. Zbiórka z bagażami przed wyjazdem została wyznaczona na 8:00. Ruszyliśmy w drogę autokarem i po 10-tej dojechaliśmy do kolejnego starożytnego miasta Licji – Patary. W mieście tym urodził się św. Mikołaj (ok. 270 r. n.e.). Oprowadzani przez pilotkę zwiedziliśmy pozostałości starożytnego miasta. Wspomnę o kilku obiektach, które tam widzieliśmy. Najbardziej imponujący jest rzymski teatr zbudowany za panowania Antoninusa Piusa. Ma on ok. 30 rzędów i 0 mieścił 6 tys. widzów. Wrażenie robi też łuk triumfalny Mettiusa Modestusa (zarządcy Licji) z 100 r. n.e. Łaźnie zostały wybudowane przez Wespazjana. Świetnie zachowała się także ulica portowa, która niegdyś łączyła wewnętrzny port z agorą. Ma 12,60 m szerokości, otaczają ją kolumnada z granitowymi i marmurowymi kolumnami w stylu jońskim. Za kolumnadą znajdują się ruiny antycznych sklepów. Przed dojściem do wspomnianej ulicy widzieliśmy jeszcze także dobrze zachowany buleuterion (miejsce spotkań rady) i agorę. Po 11-stej ruszyliśmy autokarem w dalszą drogę i po krótkim przejeździe dotarliśmy do dawnej stolicy i największego ośrodka starożytnej Licji - Ksantos (Xanthos). Miejsce to jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Oprowadzani przez pilotkę zwiedziliśmy pozostałości tego starożytnego miasta. Widzieliśmy tam m.in. kolejny rzymski teatr (mieszczący 2200 widzów) zbudowany w drugiej połowie II w. p.n.e., a także pozostałości grobowców filarowych z sarkofagami na szczycie monolitowych słupów, bogato zdobionych reliefami, pochodzące z V-II w. p.n.e. (głównie z okresu hellenistycznego). Jeden z grobowców, tzw. Pomnik Harpii (uchodzący za grób Kybernisa) miał komorę w kształcie sarkofagu ozdobionego scenami kultu pogrzebowego i postaciami syren. Niestety reliefy znajdują się obecnie w British Museum. Całość konstrukcji (filar plus grobowiec na jego szczycie) ma blisko 9 m wysokości. Zobaczyliśmy także kolumnę (datowaną na 425-400 r. p.n.e.) z najdłuższym zachowanym tekstem w języku licyjskim, wystawioną z okazji zwycięstwa nad Ateńczykami. Przed 12-stą ruszyliśmy autokarem i dojechaliśmy w pobliże malowniczego wąwozu Saklikent, drugiego co do wielkości w Europie (ok. 18 km długości, do 300 m wysokości). Wydrążyły go płynące wartkim strumieniem wody rzeki Esen. Na miejscu dostaliśmy 2 godziny czasu wolnego (do 14:30). Po przebraniu się i założeniu na stopy butów do wody, ruszyliśmy na spacer w lodowatej wodzie, najpierw pod prąd, a z powrotem z prądem. Po drodze podziwialiśmy wspaniałe widoki i ciekawe formacje skalne, którymi otoczony jest wąwóz. W dalszą drogę ruszyliśmy przed 15-stą. Po krótkim przejeździe dotarliśmy do Tlos, jednego z najstarszych i najważniejszych miast starożytnej Licji. Najwcześniejsze ślady osadnictwa w Tlos datuje się na ok. 2000 r. p.n.e. Mitologiczna przeszłość miasta związana jest z herosem Bellerofonem i jego latającym rumakiem Pegazem. Pozostałości miasta pozwiedzaliśmy najpierw wspólnie z pilotką, a potem dostaliśmy jeszcze trochę czasu wolnego. Większość tamtejszych zabytków pochodzi z II w. n.e., okresu największej świetności Tlos. Wspięliśmy się wzgórze z ruinami akropolu. Pod nimi widzieliśmy kolejne licyjskie grobowce wykute w skałach. Tylko z oddali widzieliśmy pozostałości stadionu (o długości 137 m, z 9 rzędami siedzeń wykutych w skale, mieścił 2500 widzów), agory i rzymskiego teatru (z 34 rzędami). Po zwiedzaniu ruszyliśmy w dalszą drogę autokarem. Ok. 16:40 zatrzymaliśmy się przy wytwórni słodyczy „Servet” na przedmieściach Fethiye. Tam można było podegustować i zakupić tureckie słodycze. Po 17-stej ruszyliśmy dalej autokarem i po krótkim przejeździe dotarliśmy do hotelu „Verde Port” w wypoczynkowej miejscowości Calis (niedaleko Fethiye). Tam się zakwaterowaliśmy i mieliśmy już czas wolny. Wykorzystałem go m.in. na relaks w hotelowym basenie. O 19:30 mieliśmy w hotelu obiadokolację. Po kolacji wybrałem się jeszcze na spacer po okolicy. Pospacerowałem m.in. po ładnej nadmorskiej promenadzie. Dzień 5 25.05.2022 (środa) O 7:00 mieliśmy śniadanie w hotelu. Zbiórka przed wyjazdem na wycieczkę fakultatywną (uczestniczyło w niej 17 uczestników wycieczki, w tym ja) została wyznaczona na 8:00. Wyruszyliśmy w drogę autokarem i dojechaliśmy do przystani w miejscowości Dalyan. Tam przesiedliśmy się na statek i ruszyliśmy w rejs po delcie rzeki Dalyan. Po ok. 10 minutach rejsu mieliśmy pierwszy postój. Wysiedliśmy w miejscu, w którym mieliśmy ok. godzinę czasu wolnego. W jego ramach zażyliśmy najpierw kąpieli błotnych, a potem w źródłach siarkowych. Po powrocie na statek ruszyliśmy dalej w kierunku ujścia rzeki Dalayan do morza. Rzeka wije się wśród labiryntu setek wysepek, otoczona bujną roślinnością. Po drodze podziwialiśmy zatem malownicze widoki, widzieliśmy też imponujące grobowce wykute w skałach. Po dopłynięciu w pobliże ujścia rzeki do morza wysiedliśmy ze statku. Następnie mieliśmy czas wolny na plażowanie nad morzem na pięknej plaży Iztuzu (była możliwość wynajęcia 2 leżaków z parasolem za 60 TRY) i morską kąpiel. Wspomnę przy okazji, że na tej plaży składają jaja żółwie morskie Caretta Caretta. Po czasie wolnym ruszyliśmy w rejs powrotny. Po drodze zatrzymaliśmy się w restauracji „Caretta Caretta” (z pięknym widokiem na wykute w skale starożytne grobowce), w której była możliwość zjedzenia obiadu. Dodam przy okazji, że podczas rejsu nie udało nam się niestety zobaczyć wspomnianego wcześniej rzadkiego gatunku żółwia morskiego Caretta Caretta. Po dopłynięciu do przystani przesiedliśmy się do autokaru, którym wróciliśmy do hotelu. Dojechaliśmy do niego po 16:15 i przez resztę dnia mieliśmy czas wolny. Wykorzystałem go m.in. na relaks przy basenie. O 19:30 mieliśmy w hotelu obiadokolację Dzień 6 26.05.2022 (czwartek) O 7:00 mieliśmy śniadanie w hotelu, ale ja z niego nie skorzystałem (dostałem w zamian prowiant na drogę), bo już o 7:15 miałem zbiórkę przed wyjazdem na kolejną wycieczkę fakultatywną lot paralotnią. Towarzyszyły mi 3 inne osoby spośród uczestników wycieczki. Pozostali mieli wyjazd o 8:00 i dzień rozpoczynali od przejazdu na plażę w Oludeniz i czasu wolnego na tej plaży. Tymczasem ja busem pojechałem najpierw do biura firmy Gravity Tandem Paragliding przy plaży w Oludeniz, a jakiś czas późnej stamtąd pojechaliśmy busem na szczyt góry Babadag (znajduje się on na wysokości 1960 m n.p.m.). Wjazd ten, realizowany krętą, wąską drogą, oferował po drodze atrakcyjne widoki. Na górze po założeniu uprzęży i krótkim instruktażu kolejno startowaliśmy do lotu paralotnią. Oczywiście każdemu towarzyszył doświadczony instruktor. Sam lot trwał ok. pół godziny i dostarczył mi wspaniałych wrażeń. Mogłem podczas niego podziwiać z lotu ptaka wspaniałe widoki na góry, morze, błękitną lagunę, pobliską wyspę czy miasto Oludeniz z piękną plażą. Na koniec lotu wylądowaliśmy w pobliżu biura na plaży w Oludeniz. Potem jeszcze trochę poczekaliśmy na przygotowanie i przegranie zdjęć i filmów z wycieczki (dodatkowo płatnych – 23 EUR). Następnie nasza czwórka została podwieziona do miejsca, przy którym stał nasz autokar, którym już całą grupą ruszyliśmy w dalszą drogę. Najpierw pojechaliśmy do Kayakoy - miasta 2 tys. kamiennych domów usytuowanych malowniczo na niewysokim wzgórzu. W jedną stronę przespacerowaliśmy się po nim oprowadzani przez pilotkę, a wracaliśmy już indywidualnie. Miasto zostało zbudowane na miejscu starożytnego miasta Karmylissos w XVIII wieku i było zamieszkane przez około 20 tys. Greków. Po wojnie grecko-tureckiej (w latach 1919-22) miasto zostało w większości opuszczone po wymianie ludności między Grecją i Turcją. Po powrocie do autokaru pojechaliśmy do Fethiye (dawnego Telmessos). Zatrzymaliśmy się w okolicy grobowców wykutych w skale, których powstanie datuje się na VI-IV w. p.n.e. Pieszo podeszliśmy w ich pobliże, żeby lepiej się im przyjrzeć. Widzieliśmy m.in. grobowiec Amyntasa z IV w. p.n.e. Potem autokarem podjechaliśmy już do centrum Fethiye. Zatrzymaliśmy się przy sklepie z wyrobami jubilerskimi. Tam po krótkiej prezentacji była możliwość dokonania zakupów. Potem dostaliśmy 2 godziny czasu wolnego. Ja wykorzystałem go m.in. na zjedzenie obiadu w jednej z restauracji i spacer (widziałem m.in. ruiny helleńskiego teatru, port, handlowe uliczki). Potem ruszyliśmy autokarem w drogę do kolejnego hotelu. Tym razem przejazd był dłuższy, kilkugodzinny. Po drodze mieliśmy jeden postój przy dużym sklepie, gdzie poza możliwością zakupów była też możliwość skorzystania z toalety. Trochę przed 19:30 dojechaliśmy do hotelu „Herakles” w Karahayit. Od razu po zakwaterowaniu poszliśmy na obiadokolację. Dzień 7 27.05.2022 (piątek) O 6:45 mieliśmy śniadanie w hotelu. Zbiórka z bagażami przed wyjazdem została wyznaczona na 7:45. Ruszyliśmy w drogę autokarem i ok. 8-smej dotarliśmy do Pammukale. Po wspólnym wejściu na teren kompleksu dostaliśmy ponad 2 godziny czasu wolnego (do 10:10) na spacery po białych trawertynach Pammukale i pośród pozostałości Hierapolis - antycznego uzdrowiska. Dodam, że w obu tych miejscach byłem już wcześniej w 1998 r. i oba są wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Nazwa Pammukale po turecku oznacza „bawełniany zamek” i pochodzi od białego koloru tamtejszych trawertynów Tworzą one niezwykłą kaskadę wapiennych tarasów i naturalnych basenów, napełnionych wodą z gorących źródeł. Wypływająca z gorących źródeł woda, bogata w związki wapnia i dwutlenku węgla, ochładzając się na powierzchni, wytrąca węglan wapnia, którego osady tworzą liczne nacieki. Na zboczu góry, wykorzystując nierówności terenu, powstają progi, półkoliste i eliptyczne baseny wody termalnej ukształtowane w formie tarasów, oddzielone od siebie obłymi zaporami, po których spływa woda. Proces ten trwa nieprzerwanie od około 14 tysięcy lat. Twory te w czasach rzymskich nazywane zostały trawertynami. Po napatrzeniu się na wapienne tarasy ruszyłem na spacer pośród ruin Hierapolis. Skierowałem się przede wszystkim do imponującego teatru rzymskiego. Zbudowano go w II w. na polecenie cesarza Hadriana. Widownia została wkomponowana w zbocze góry i podzielona na dwie części. Wyższa miała 20 rzędów, niższa 25. Teatr mógł pomieścić ok. 10 tys. widzów. Wymienię jeszcze kilka innych obiektów, które widziałem. Pierwszy to pozostałości łaźni rzymskiej (z III w.), która w V w. została przebudowana na kościół. Kolejny to ulica Frontiniusa, główna ulica miasta o długości ok. 1 km. Była to ulica handlowa, wzdłuż której mieściły się oprócz domostw i sklepów ważne dla miasta budynki, których fragmenty, podobnie jak utwardzający nawierzchnię ulicy bruk, zachowały się do dzisiaj. W okresie hellenistycznym zdobił ją portyk, z którego zachowały się liczne fragmenty kolumnady i łączącego kolumny architrawu. Na krańcach ulicy znajdują się dwie bramy zbudowane w okresie cesarstwa rzymskiego. Brama na północnym jej krańcu, zbudowana w latach 84–86 przez Juliusa Frontiniusa, w czasach panowania Domicjana, nazywana jest Bramą Domicjana lub Bramą Frontiniusa. Flankują ją dwie wieże. Pomiędzy nimi trójłukowa arkada umożliwiająca wjazd do miasta. Po stronie południowej ulicę kończy Brama Bizantyjska, zbudowana w IV wieku w pobliżu murów obronnych. Po czasie wolnym podjechaliśmy autokarem do siedziby firmy „Atlantis Leather”, gdzie mieliśmy krótką pogadankę i mały pokaz mody, podczas którego prezentowano odzież skórzaną. Potem była możliwość zrobienia zakupów. Następnie pojechaliśmy do Afrodyzji (Aphrodisias), do której dotarliśmy ok. 13-stej. Jest to jedno z najlepiej zachowanych stanowisk archeologicznych. Nazwa miasta pochodzi od imienia greckiej bogini miłości Afrodyty, która miała tu swą świątynię. Ja w tym miejscu również byłem już wcześniej w 1998 r. i też jest ono wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Oprowadzani przez pilotkę wspólnie zwiedziliśmy imponujące ruiny tego starożytnego miasta. Wspomnę tylko o kilku obiektach, które widzieliśmy na trasie spaceru. Sebastejon, czyli miejsce kultu cesarzy rzymskich, powstał w Afrodyzji w latach 20-60 n.e., w okresie obejmującym panowanie następujących cesarzy: Tyberiusza, Kaliguli, Klaudiusza i Nerona. Sanktuarium składało się ze świątyni oraz długiego dziedzińca, po bokach którego stały trzykondygnacyjne kolumnady. Przestrzenie między kolumnami na drugiej i trzeciej kondygnacji ozdobione były płaskorzeźbami. Teatr w Afrodyzji był wykorzystywany zarówno do wystawiania dramatów, jak i do zgromadzeń publicznych. Jego pojemność jest szacowana na 7 tysięcy osób. Widownia teatru zbudowana została na zboczu wzgórza, które powstało przez nagromadzenie się prehistorycznych warstw osadnictwa. Na południe od teatru położony był kompleks tzw. łaźni teatralnych. Największe publiczne łaźnie na terenie Afrodyzji, to łaźnie Hadriana, zbudowane za czasów tego cesarza czyli w II w. n.e. Ich projekt jest zgodny z rzymskimi wzorcami: na łaźnie składała się seria równoległych sal o sklepieniu łukowym. Sale te pełniły różne funkcje: szatnie (apodyterium), baseny z zimną wodą (frigidarium), baseny z ciepłą wodą (tepidarium), baseny z gorącą wodą (caldarium). Do naszych czasów zachowały się tylko dolne fragmenty ścian, wzniesionych z dużych bloków wapienia. Buleuterion czyli budowla oparta na planie prostokąta, poprzedzona dziedzińcem z kolumnowymi gankami oraz portalem wejściowym, w której odbywały się zebrania rady (bule). Ma on układ amfiteatralny. Wewnątrz pod ścianami stoją spiętrzone kamienne siedzenia dla obradujących. Budynek świątyni Afrodyty był perypterem, co oznacza, że otaczał go pojedynczy rząd kolumn. Został on wzniesiony w okresie hellenistycznym. W czasach wczesnochrześcijańskich, około 500 roku n.e., świątynia została przekształcona w kościół, z czym związane były znaczące modyfikacje budowli, w tym przesunięcie części kolumn tak, aby utworzyły nawę główną. Do naszych czasów zachowało się 14 stojących kolumn. Stadion w Afrodyzji jest najlepiej zachowanym stadionem z czasów antycznych w całym obszarze basenu Morza Śródziemnego, a jednocześnie jedną z największych struktur tego typu. Wymiary stadionu to 262 na 59 metrów, a jego kształt jest lekko jajowaty, co miało poprawiać widoczność 30 tysiącom widzów, którzy mogli w nim jednocześnie zasiadać. Na stadionie odbywały się zawody sportowe w tradycyjnych greckich dyscyplinach, takich jak biegi, skok w dal, zapasy oraz rzut dyskiem i oszczepem. Wschodnia część stadionu została w czasach rzymskich, około roku 400 n.e., przekształcona w arenę walk gladiatorów. Zachowały się tu tunele, którymi wojownicy wychodzili na arenę. Tetrapylon to monumentalna brama, które stanowiła niegdyś część drogi prowadzącej do świątyni Afrodyty. Bramę tworzą cztery rzędy zawierające po cztery kolumny oraz pięknie rzeźbiony fronton. Po wspólnym zwiedzaniu mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego (do 14:20), podczas którego m.in. zwiedziłem miejscowe muzeum z licznymi artefaktami znalezionymi na terenie starożytnego miasta. Są wśród nich m.in. posągi z buleuterionu i teatru, reliefy z sebastejonu i części fryzu z portyku Tyberiusza. Po zwiedzaniu podjechaliśmy do restauracji „Doga”, w której chętni mogli zjeść obiad. Ok. 15:30 ruszyliśmy w dalszą długą drogę do Antalyi. Po drodze mieliśmy jeszcze postój przy tym samym sklepie, co poprzedniego dnia. Ok. 19:45 dojechaliśmy w pobliże hotelu „Mevre” w Antalyi i ponownie się w nim zakwaterowaliśmy. Zaraz potem zjedliśmy w hotelu obiadokolację. Po niej wybrałem się jeszcze na spacer. Dotarłem m.in. do imponującej bramy Hadriana. To łuk triumfalny zbudowany na cześć rzymskiego cesarza Hadriana, który odwiedził to miasto w 130 r. n.e. Budowla składa się z trzech łuków i jest zbudowana z białego marmuru. Pospacerowałem tez po Starym Mieście i zrobiłem ostatnie zakupy. Dzień 8 28.05.2022 (sobota) Na śniadanie wybrałem się tym razem o 8:00. Zbiórka przed odjazdem na lotnisku dla wylatujących do Warszawy została wyznaczona na 9:45. Przyjechał bus, którym kilka minut po 10-tej dotarliśmy na lotnisko. Tam przeszedłem odprawę i kontrole, a następnie oczekiwałem na wylot, który miał nastąpić o 12:45. Faktycznie jednak sporo się opóźnił i samolot oderwał się od ziemi dopiero o 13:34. Ponownie lecieliśmy samolotem Boeing 737-800 (z układem siedzeń 3+3) należącym do linii lotniczych LOT Charters. W trakcie lotu ponownie dostałem chusteczkę odświeżającą, drożdżówkę z jabłkiem i trochę wody. Na lotnisku w Warszawie wylądowaliśmy o 15:03 czasu polskiego czyli 16:03 czasu tureckiego. I tak dobiegła końca moja kolejna zagraniczna podróż.

5.5/6

Robert, Wałbrzych 20.09.2023
Termin pobytu: sierpień 2023

Turcja Licyjska

Bardzo bogaty program zwiedzania. Wszystko o wyznaczonym czasie (zero haosu). Miejsca zwiedzania bardzo urokliwe. Olympos Teleferik to prawdziwy, zapierający dech w piersiach spacer w chmurach, Przecudny wąwóz - brodzenie w wodzie pośród skał - uczucie i widoki przepiękne! Należy jednak pamiętać o zabraniu butów do wody!. Starozytne budowle bardzo pobudzające wyobraźnię. Wieczne Ognie Chimery, płonące nieprzerwanie od czasów starożytnych, robią ogromne wrażenie, jednakże, dojście w to miejsce w ponad 40stopniowym upale to nie lada wyczyn, ale naprawdę warto!

5.5/6

Robert, Przeźmierowo 02.06.2024
Termin pobytu: maj 2024

Turcja Licyjska wycieczka objazdowa 7 dni.

Wspaniała wycieczka dla osób, które chcą zobaczyć, dużo zwiedzić, wiele dowiedzieć się o Turcji i poznać ciekawe miejsca. Od historii z p.n.e. aż o dzień dzisiejszy, wszystkie informacje wspaniale przekazane przez pilota z Rainbow Panią Małgosię to coś niesamowitego. Profesjonalna wiedza Pani Małgosi wzbogaciła cudowne miejsca i poruszała naszą wyobraźnie. Niepowtarzalne wrażenia! Historia przeplatana wypoczynkiem, atrakcjami i poznawaniem , różnych miejsc. Gorąco szczerze polecam!!!

5.5/6

LUKASZ, SZEMUD 28.09.2021

TURCJA LICYJSKA JEST UROCZA

Wycieczka jest przede wszystkim mało wymagająca i nie ma spinania się o 5 rano. Krajobrazy są przepiękne. Jednego dnia jest zwiedzanie sporo ruin Licjii, ale jeżeli ktoś lubi to spoko. Opiekun jest cały czas z wycieczką - bardzo pomocny i konkretny. Piękny wąwóz na trasie - ale trochę mało czasu na zwiedzanie. Pierwszy i ostatni dzień to taki sobie hotel - ale tak naprawdę tylko na przenocowanie może być - za to jest w super punkcie wypadowym.
145464792
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem