Opinie klientów o W krainie tysiąca pagód

5.3 /6
40 
opinii
Intensywność programu
4.2
Pilot
5.1
Program wycieczki
5.4
Transport
4.8
Wyżywienie
5.0
Zakwaterowanie
5.0
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

6.0/6

Katarzyna, Warszawa 19.02.2015

Szczerze polecam.

Wycieczka bardzo mi się podobała, szczerze mówiąc to byłam pozytywnie zaskoczona. Birma to rzeczywiście biedny kraj, ale niesłychanie przyjazny dla turysty i niezwykle gościnny. Przyroda wspaniała i jeszcze wspanialsze zabytki, cudowni mieszkańcy. Obawiałam się o standard w hotelach, niesłusznie, hotele były zupełnie przyzwoite, klimatyzowane i czyste. Jedzenie też dawało radę, zwłaszcza za tak nieduże pieniądze, jakie trzeba za nie zapłacić. W ogóle ceny są "bardzo przyjazne", co też trzeba zaliczyć jako duży plus na korzyść Birmy. Chyba jeszcze muszę pochwalić Wasze biuro za bezpośredni lot do Bangkoku, w ogóle to Wam się wycieczka udała, dziękuję za dobrze spędzony czas. Prośba o równie ciekawą wycieczkę w przyszłym sezonie, tym razem do Laosu.

6.0/6

BARBARA, WARSZAWA 22.01.2020

Złota Ziemia

Rozważając pierwszą egzotyczną podróż do Azji Południowo-Wschodniej zazwyczaj decydujemy się na Tajlandię, Wietnam czy Indonezję. Co do zasady, Birma nie jest dla nas, turystów, pierwszym wyborem na tak daleką wyprawę w nieznane. Po jakimś czasie, mając już pewien bagaż azjatyckich doświadczeń i przeżyć, zaczynamy jednak spoglądać w kierunku Birmy - kraju, który dla większości z nas stanowi zagadkę, a dla naszych znajomych, znacznie mniej zapalonych podróżników, naszą kolejną fanaberię podróżniczą. Czy Birma może nas jednak zaskoczyć? W końcu zwiedziliśmy już świątynie Angkoru, widzieliśmy Taj Mahal, Pałac Królewski w Bangkoku i Zakazane Miasto w Pekinie, pływaliśmy po Zatoce Ha Long, podziwialiśmy wschód słońca nad wulkanem Bromo i zachwycaliśmy się Górą Fuji. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia, jesteśmy spragnieni kolejnych pozytywnych wrażeń - i Birma nam to daje, zachwycając nas swoją kulturą, zabytkami, historią, przyrodą i przesympatycznymi mieszkańcami. „Złota Ziemia” pełna jest złotych świątyń, pagód i stup, a zwiedzanie wielu z nich, wypełnionych miejscową ludnością i mnichami, można wręcz uznać za mistyczne, magiczne doznanie. Birma to niewątpliwie najbardziej urokliwy i fotogeniczny kraj Azji Południowo-Wschodniej, kraj nie do końca jeszcze odkryty, trochę nieokrzesany, a przez to jeszcze bardziej fascynujący. To, co szczególnie urzeka to fakt, że Birma jest „prawdziwa”, jeszcze nie zadeptana przez turystów i należy mocno trzymać kciuki, żeby nadal taka pozostała, mimo następującego postępu cywilizacyjnego, rozwoju masowej turystyki i zwiększających się inwestycji Chin i krajów zachodnich na tych terenach. Niniejsza opinia dotyczy wycieczki objazdowej „W krainie tysiąca pagód” zorganizowanej w dniach 4.01-19.01.2020 r., której pilotem była p. Kasia.

6.0/6

Tamara i Heniek 16.01.2019

Birma jest bajkowa

Bangkok - choć jesteśmy tu nie pierwszy, raz zobaczyliśmy nowe obiekty... wejście na Złotą Górę… aby zobaczyć cudeńka tam usadowione koniecznym było pokonanie 318 schodów.... uciążliwość rekompensowały widoki na miasto… również Muzeum Barek Królewskich, poprzednio widziane z daleka, teraz zobaczone z wewnątrz... kunszt wykonania, złoto z nich spływające robiło wrażenie... kolejny dzień; wylot do Mandalay i rejs do Mingun... przyjemnie; napoje, koraliki, chusty i wszelakie świecidełka na stateczku, którym płynęliśmy aby zobaczyć największą, ceglaną pagodę wzniesioną na wzgórzu nad brzegiem Irawadi... towarzystwo Birmanek, które chciały nam nieba uchylić służąc uśmiechem i towarem... w całej wycieczce zaskoczyła nas liczba świątyń spływających złotem w kraju, gdzie bieda wygląda z każdego zakątka... bieda jednak nie przeszkadza tubylcom być życzliwymi i radosnymi... my byliśmy dla nich ciekawym obiektem zainteresowania.... co rusz robiliśmy „za małpy”.... nas, ludzi z Europy, ciągle zaskakuje ich pokorne godzenie się z losem… wierzą, że w kolejnym życiu będzie lepiej... tylko nieliczni w tym kraju żyją na niezłym poziomie.... naszą podróż ubarwiały opowiedziane przez naszą pilotkę Kasię legendy o mijanych co dzień krainach i bóstwach... zobaczyliśmy w nienaruszonym stanie klasztor Shwendaw Kyaung, jeden z najpiękniejszych przykładów birmańskiego budownictwa drewnianego(drzewo tekowe)... niesamowite wrażenie zrobiła na nas świątynia Kuthodaw, znana jako „największa księga świata”... to tam przechowuje się 729 marmurowych tablic z kanonem buddyjskim... każda karta ma swoje zaszczytne miejsce w osobnej „kaplicy”... W Amarapura, nazywanej Miastem Nieśmiertelności, zwiedziliśmy klasztor Mahagadayon, gdzie zobaczyliśmy codzienne życie mnichów... dla biednych zostanie mnichem było jedynym wyjściem aby wyrwać się z biedy... wygoleni na „zero”, zarówno kobiety jak i mężczyźni, ubrani w zgrzebne szaty, z swoimi naczyniami i torbami, w które wsadzają datki i jedzenie przekazywane im przez ludzi... mogliśmy zobaczyć ich wspólny i jedyny posiłek w ciągu dnia.... cudownie było przejść się mostem o długości 1,2 km zbudowanego w drewna tekowego... słońce, ciepło, piwo, pogaduchy z uczestnikami wycieczki w takich okolicznościach przyrody, no i my w tym wszystkim.... niczego więcej do szczęścia nie trzeba... Przed nami jednak były jeszcze większe cudeńka.... ”strefa archeologiczna” Bagan... już z okien autobusu można było zobaczyć pagody, które wyrastały jak grzyby po deszczu... nie nadążaliśmy z robieniem zdjęć i filmowaniem... zakwaterowano nas na 3 noce w pięknych bungalowach... to miejsce zawsze będzie nam przypominać wschód słońca... zawieziono nas i wprowadzono na jedną z pagód… wschód słońca wspaniały, ale to co roztoczyło się przed naszymi oczami potem było niewyobrażalnie piękne.... las drzew a między nimi spowite mgiełką tysiące pagód… widok niebiański... mieliśmy też przyjemność obserwować zachód słońca... dowieziono nas bryczkami... to, że zobaczymy sielskie krajobrazy średniowiecznego Baganu, wiedzieliśmy... program to program i trzeba go zrealizować... program mówił też o zwiedzaniu na rowerach/bryczkach.... a tu taka niespodzianka.... skutery elektryczne... parominutowy instruktaż i sru.... co to było za przeżycie.... poruszać się takim skuterem pomiędzy najatrakcyjniejszymi świątyniami Baganu... wiatr we włosach... radość w sercu... ciepło... i takie widoki... żyć nie umierać.... dzień za dniem przynosił kolejne niesamowite wrażenia... nie sposób opisać tego co czuliśmy oglądając uroki tego kraju... dwa tysiące stup w Kakku, które wyglądają jak kamienny las... spacer w ich labiryncie wywoływał w nas w magiczne wrażenia, które żadne słowa pisane i mówione nie oddadzą… rejs po wyjątkowym i magicznym jeziorze Ilnie... spowite promieniami słońca, z rybakami, którzy, na swoich łódeczkach, pokazywali nam swoje możliwości akrobatyczne operując swoistymi sieciami... zatrzymaliśmy się przy pagodzie Phaung Daw U, klasztorze Nga Phae Chaung, przy warsztatach wyrabiających tkaniny z jedwabiu, tradycyjny warsztat szkutniczy i wytwórnię cygar... podglądaliśmy mieszkańców, których życie toczy się na wodzie... żyją tu, pracują, rozmnażają się, wychowują dzieci, prowadzą uprawy na wodzie... a wszystko to z uśmiechem na ustach... zadziwiała umiejętność przystosowania się do tych warunków... widok zachodu słońca i odbijający się jego blask w jeziorze to piękno nie do opisania... kolejny dzień i kolejna świątynia… zobaczyliśmy mierzącego 55 m leżącego Buddę Swethalyaung... oj zajęło nam to trochę czasu... obejść go i zobaczyć wszystkie artefakty związane z jego życiem, odczuć atmosferę miejsca, gdzie przybywa wielu pielgrzymów... zwiedzanie pałacu Kanbawzathadi w Bago podczas ulewnego deszczu... super... potem wjazd ciężarówkami do słynnego sanktuarium buddyjskiego na górze Kyaiktiyo… kiedy wreszcie tam dotarliśmy i rozpoczęliśmy zwiedzanie zobaczyliśmy coś co bardziej przypominało kiczowate jarmarki niż jedną z najważniejszych w Birmie miejsc kultu… to tu znajduje się tzw. Złota Skała… spartańskie warunki kwatery rekompensowały nam widoki... niezliczona ilość lampek, pięknie oświetlona Złota Skała, modły no i, jak zawsze w takich miejscach, budki z wszelakimi świecidełkami robiło swój wyjątkowy klimat... wieczór również obfitował w atrakcje kulinarne, artystyczne, w wspaniałym anturażu… to kolacja na Barce Królewskiej Karaweik... brakowało nam podwójnych żołądków aby próbować wszystkich dań i deserów, które zaserwowano... ranek przywitał nas piękną pogodą, niebo błękitne... Shwedagon, świątynia mierząca prawie sto metrów wysokości mieniła się w blasku słońca, które odbijało się w 13 tysiącach złotych płytek, wierzchołek ozdobiony prawdziwym, 75 karatowym diamentem i setkami szlachetnych kamieni... wokół mnóstwo wiernych a w tym wszystkim MY, spacerujący, szczęśliwi i wdzięczni, że los dał nam możliwość zobaczyć to wszystko... chłonęliśmy wszystkimi zmysłami... dusze nasze fruwały unoszone radością... dopełnieniem był spacer brzegiem sztucznego jeziora Kandawagui, z którego mogliśmy podziwiać Barkę Królewską w całej jej okazałości... to był ostatni punkt programu objazdówki.... potem 7-godzinna jazda autokarem… dojechaliśmy do miejsca wypoczynku… hotel w Ngwesaung....”szczęki nam opadły” gdy weszliśmy do naszego domku… mieścił się w pierwszej linii brzegowej oceanu... w takim apartamencie moglibyśmy zostać na zawsze... 3 dni sielskiego życia... odpoczywaliśmy, wylegiwaliśmy się nad basenem prowadząc rozmowy, czytając książki i upajając się urokliwym otoczeniem, objadaliśmy się smacznym jedzeniem, podziwialiśmy gwiazdy spacerując brzegiem morza, wsłuchiwaliśmy się w szum fal, cieszyliśmy się sobą... ŻYĆ NIE UMIERAĆ... CHWILO TRWAJ...

6.0/6

Adam 25.02.2016

Podróż do krainy tysiąca pagód

Każdy kto odwiedził Tajlandię, Kambodżę czy Wietnam na pewno dostrzegł piękno Azji Południowo-wschodniej - świat buddyzmu, życzliwych ludzi, smacznej kuchni. Jednak, aby mieć obraz prawdziwej historii tej części świata, prawdziwego życia i kultury mieszkańców tego rejonu, w następnej kolejności trzeba wybrać się do Birmy. To kraj jeszcze nie do końca odkryty przez turystykę, to kraj, który zaprasza do poznania przepięknych zabytków o których jeszcze kilka lat temu nikt nie słyszał. Bezpośredni lot dreamlinerem do Bangkoku bardzo szybko przybliża rozpoczęcie prawdziwej przygody z Azją. Pierwsze 2 dni to częściowe zwiedzanie stolicy Tajlandii, które dla wielu podróżników jest przypomnieniem na pewno odwiedzonych miejsc (Świątynia Leżącego Buddy, Pałac Królewski). Jednak kolejny raz odwiedzając te miejsca zwraca się uwagę na szczegóły, których nie zauważyliśmy za pierwszym razem. Popołudniami jest czas wolny, który koniecznie trzeba wykorzystać na samodzielne poznawanie Bangkoku, który ma wiele zabytków. Doskonała lokalizacja hotelu w którym biuro kwateruje (Hotel Grand China czy Hotel Bangkok Palace) pozwala samodzielnie wczuć się w życie Tajów poprzez zwiedzanie dzielnicy chińskie (China Town) czy Złotej Góry (Golden Mountain) czy tarasów widokowych w najwyższych wieżowcach Bangkoku. W tym czasie przedstawiciele Biura Rainbow, pracują nad uzyskaniem wizy do Birmy. W końcu po dwóch dniach mając wizę wsiadamy do samolotu i lecimy do Mandalay gdzie rozpoczyna się prawdziwa przygoda z Birmą. Same przeloty samolotami na trasie Tajlandia - Birma, w samej Birmie, Birma - Tajlandia zaskakują pełnym profesjonalizmem załogi i do tego poczęstunkiem a tak naprawdę są to przeloty krótkie (60, 90-minutowe). Po przylocie do Mandalay rozpoczynamy zwiedzanie Birmy od rejsu do Mingun. To pierwsze spotkania z Birmańczykami, przyglądanie się życiu ludzi w tym ciekawym kraju. Na miejscu pierwsze pagody - świątynie buddyjskie. Kolejne dni to poznawanie świętych miejsc buddyzmu i słynne Bagan w którym znajdują się tysiące pagód porozrzucanych na półpustynnym terenie. Wiele z nich mimo upływu czasu zachowało się w dobrym stanie, można na nie wchodzić skąd roztacza się wspaniały krajobraz świątyń buddyjskich, które jeszcze bardziej malowniczo prezentują się w zachodzącym słońcu. Jednak to dopiero przedsmak całej Birmy. Kolejne dni to Góra Popa - klasztor buddyjski, odwiedzane wioski dzięki czemu możemy poznać prawdziwe życie Birmańczyków aż docieramy nad Jezioro Inle - przepiękne miejsce w którym można poznać prawdziwą kolebkę tego kraju. Poznawanie tego rejonu rozpoczyna się wczesnym rankiem wsiadając do łodzi, którą pływa się cały dzień po jeziorze, wysiadając w kolejnych odwiedzanych wioskach na wodzie. Najpierw "las stup buddyjskich" i mieszkańcy plemienia Szan, następnie kobiety "długie szyje" znane z reportaży Martyny Wojciechowskiej, świątynie buddyjskie, mieszkańcy wiosek, pływające ogrody. To dzień pełen relaksu i jednocześnie poznawanie dziewiczej kultury birmańskiej. Po pełnym wrażeń Jeziorze Inle, kolejnego dnia wsiadamy do samolotu i lecimy do Rangunu - dawnej stolicy Birmy, skąd od razu wyruszamy do Kyaikto - Złotej Skały - kolejnego ważnego, świętego miejsca dla Birmańczyków. Najpierw jedziemy autokarem oczywiście odwiedzając po drodze świątynie buddyjskie, a na koniec przesiadamy się do specjalnego transportu birmańskiego (ciężarówki), aby dotrzeć na sam szczyt góry w pobliże Złotej Skały. Tu bardzo istotne jest przygotowanie się na ten dzień - jest to nocleg bez dostępu do bagażu głównego - musimy zapakować się na tę jedną noc do bagażu podręcznego. Jednak trud tej podróży do Złotej Skały rekompensuje niesamowita atmosfera buddystów o zachodzi czy wschodzie słońca. Warto na chwilę usiąść i cieszyć wzrok zmieniającymi się kolorami Złotej Skały wraz z zachodzącym słońcem, a do tego rytuały Birmańczyków wyznających buddyzm. Na koniec wycieczki powrót do Rangunu, słynna Pagoda Schwedagon - najświętsze miejsce Birmańczyków i przejazd na upragniony wypoczynek - do Hotelu Aureum w Ngwesaung. Wypoczynek w eleganckim hotelu, przy pięknej, czystej, szerokiej plaży to czas podsumowania zwiedzania pięknej i życzliwej Birmy. Wtedy oprócz relaksu, kąpieli w Zatoce Bengalskiej czy hotelowym basenie, dochodzimy do wniosku, że Birma jest tak naprawdę przysłowiową "kropką nad i" poznawanej kultury Azji Południowo-wschodniej. Każdy kto odwiedził Tajlandię, Wietnam, Laos, Kambodżę, Malezję, koniecznie musi zobaczyć Birmę. Tę całą podróż, oprócz pięknych zabytków, ubogacą życzliwi, wiecznie uśmiechnięci i otwarci Birmańczycy, których cieszy każdy turysta, czy podróżnik. Na koniec powrót samolotem do Bangkoku, czas na ostatnie zakupy przed noclegiem. Rano pożegnanie Azji i bezpośredni przelot samolotem do Warszawy, który kończy przygodę z Birmą.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem