5.0/6 (373 opinie)
6.0/6
Ja jestem zachwycona! Super wycieczka. Strawa duchowa i cielesna na najwyższym poziomie. Każdy, kochający podróże, znajdzie coś dla siebie. Wymaga to trochę wysiłku - wczesne wstawanie, zaprzyjaźnienie się z autokarem, błyskawicznie przemieszczanie się po zwiedzanych obiektach, ale warte jest trudu. Włochy zapierają dech w piersi! W ciągu 8 dni nie dałoby się zobaczyć więcej. Gdyby doba miała więcej godzin, na pewno byłoby więcej czasu wolnego, bo tego brakowało bardzo, no ale nie da się wszystkiego pogodzić w ciągu kilkunastu godzin a spać też trzeba. Z całą odpowiedzialnością, polecam tę wycieczkę!
6.0/6
Najpiękniejszy kraj na świecie!Wycieczka cudowna! Capri jest przepiękne,Rzym-nieskończona ilość zabytków, Przewodnik Pan Tomek rewelacyjny,załatwił audiencję u Papierza,Pompeje niezapomniane wrażenia.
6.0/6
Wraz z dziewczyną długo nie mogliśmy zdecydować się, którą z wycieczek do Włoch wybierzemy, teraz myślę, że nie mogliśmy wybrać lepiej :) Wyruszyliśmy z Wrocławia, następnie udaliśmy się do zajazdu gdzie wszystkie autokary Rainbow zaczynają swoje trasy, była chwila, żeby zjeść smaczny obiad i po szybkiej i sprawnej przesiadce udaliśmy się do naszego pierwszego przystanku Wenecji. O Wenecji słyszał każdy, ale słyszeć, a być tam to dwie różne rzeczy, miasto jest po prostu jak z bajki. Pojawiliśmy się w nim zanim jeszcze pojawiły się tłumy co dało nam możliwość zwiedzania w komfortowych warunkach :) Pierwszy dzień a już mieliśmy okazję zobaczyć wiele pięknych zabytków i co najfajniejsze przepłynąć się gondolą, co uważam za obowiązkowy punkt programu będąc w Wenecji. Kolejnego dnia udaliśmy się do Pizy, żeby móc podziwiać jej największą atrakcję krzywą wieżę. Oczywiście zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie jak nie pozwalamy się jej przewrócić ;) Trzeba przyznać, że oprócz krzywej wieży Piza ma wile innych fascynujących rzeczy do zaoferowania, po których oprowadziła nas bardzo miła Pani przewodnik. Następnie udaliśmy się do Florencji, gdzie rzeźby stoją wszędzie dookoła nas :) Koniecznie trzeba wejść na kopułę bazyliki. Pani przewodnik poleciła nam pyszne lody, dawno nie jadłem tak dobrych. Będąc we Florencji można pogłaskać tamtejsza rzeźbę dzika, gdyż legenda głosi, że ten kto to zrobi wróci jeszcze do Florencji, a na prawdę warto to zrobić, myślę, że my też tam kiedyś wrócimy. Nazajutrz po śniadaniu udaliśmy się do Rzymu, kto chciał mógł uczestniczyć w audiencji u Papieża, a po niej udaliśmy się całą grupą wraz z Hektorem naszym przewodnikiem na spacer po Rzymie, który niezwykle mnie urzekł. Bardzo podobało mi się, że na Rzym przeznaczone są aż dwa dni, gdyż jest tu bardzo dużo rzeczy wartych zobaczenia. Drugiego dnia zaczęliśmy od zwiedzania Muzeów Watykańskich, których zbiory na każdym zrobią wrażenie, podczas zwiedzania wizyta w Bazylice Świętego Piotra i Kaplicy Sykstyńskiej, miejscu gdzie kardynałowie dokonują wyboru papieża. Nie uczestniczyliśmy w wieczorze włoskim, który biorący w nim udział bardzo zachwalali, ale udaliśmy się na zwiedzanie Rzymu na własną rękę, co okazało się strzałem w dziesiątkę i dało nam bardzo dużo frajdy. Po całym dniu zwiedzania zmęczeni, ale zadowoleni wróciliśmy do hotelu, a już kolejnego dnia czekało na nas zwiedzanie Monte Cassino, miejsca gdzie każdy Polak choć raz być powinien, a następnie zwiedzanie Neapolu pięknego portowego miasta (o atrakcjach Neapolu, głównie kulinarnych więcej napisałem w "Polecam"). Wczesnym rankiem po zwiedzaniu Neapolu udaliśmy się na wyspę Capri. Czekał nas rejs dookoła wyspy, który był bardzo przyjemny i mogliśmy podczas niego podziwiać piękne widoki. Po rejsie czekała nas przejażdżka kolejką, czyli Funicolare, która pozwoliła dostać się nam do górnej części miasta skąd roztaczały się bajeczne widoki. Po zwiedzaniu było sporo czasu wolnego, który my wykorzystaliśmy na plażowanie :) Ostatniego już niestety dnia udaliśmy się do Asyżu miasta świętego Franciszka, które urzekło wszystkich swoim pięknem i zbytkami. To był już ostatni punkt programu, więc trzeba było wracać. Nikt nie chciał, żeby ta przygoda się kończyła, przyniosła ona wiele wspomnień, emocji i radości, które zostaną z nami na długo. Mieliśmy marzenie, aby pojechać do Włoch, teraz mamy marzenie by tam wrócić ;) !
6.0/6
„Włochy Klasyczne” to wspaniała wycieczka, która dostarczyła mi wielu niesamowitych i niezapomnianych przeżyć. Polecam ją wszystkim, którzy lubią poznawać i zwiedzać różne miejsca – od krajobrazów naturalnych, przez architekturę współczesną aż do ruin miast starożytnych – a także podziwiać piękne widoki oraz obcować z włoską kulturą. Mój wyjazd odbył się w sierpniu, więc było bardzo gorąco (zwykle temperatura przekraczała 40 stopni Celsjusza). Dlatego warto zaopatrzyć się w nakrycie głowy i krem do opalania z filtrem. Na szczęście w większości miejscowości, które odwiedziliśmy, był darmowy dostęp do wody pitnej (oprócz Neapolu ze względu na słabą jakość tamtejszej wody). Istniała więc możliwość napełniania butelek na bieżąco – nie trzeba było od rana nosić ze sobą „zapasów”. Pani Marta – nasza pilotka rzeczowo opowiadała ciekawostki na temat całych Włoch i konkretnych miejscowości, a przewodnicy lokalni swoimi opowieściami uzupełniali informacje. Wszyscy mówili po polsku, poza przewodniczką w Asyżu, ale nie było bariery językowej, ponieważ pilotka na bieżąco tłumaczyła to, co mówiła przewodniczka. Codziennie rano dowiadywaliśmy się od pilotki, jak długo będzie trwać zwiedzanie i ile będzie czasu wolnego. Zwykle było to ok. 2 godziny z przewodnikiem i 1-2 godziny dla siebie, dzięki czemu można było jeszcze coś zwiedzić we własnym zakresie albo spędzić ten czas w knajpce czy na lodach. Co do zakwaterowania, hotele były klasy turystycznej, więc nie można spodziewać się luksusów, ale w każdym było czysto, schludnie i warunki były wystarczające. W zestawach dla każdego uczestnika we wszystkich hotelach znajdowały się: komplet ręczników, mydło, żel pod prysznic i szampon. W niektórych pokojach były też suszarki do włosów. Przy jednym z hoteli był basen zewnętrzny, więc można było skorzystać z kąpieli po długim i pełnym wrażeń dniu oraz napić się drinka – na życzenie były podawane nawet bezpośrednio do basenu. We Włoszech mają gniazdka przystosowane do małych bolców, więc bez adaptera można było podłączyć jedynie ładowarki. Warto zabrać adapter ze sobą, gdyż nie w każdym hotelu można było wypożyczyć je w recepcji. Odnośnie do wyżywienia, polecam wykupienie obiadokolacji, ponieważ śniadania były kontynentalne, czyli zwykle kilka kromek chleba na osobę, plaster masła, malutki dżem, plaster szynki/mortadeli i sera; rzadko był szwedzki stół. Do picia sok z automatu, kawa, herbata. Na obiadokolacje serwowano typowo włoskie dania: na pierwsze danie makaron w sosie (zazwyczaj pomidorowym), na drugie – ziemniaki w różnej formie (np. puree, frytki) i mięso oraz warzywa, a na deser – owoc albo ciasto. Do tego zawsze na stole były chleb i woda. W każdym hotelu (bo właśnie w nich dostawaliśmy posiłki) można było zakupić dodatkowe napoje (np. Pepsi) czy białe i czerwone wino – lampkę lub butelkę. Zdecydowanie bardziej opłacalna jest druga wersja, bo koszt butelki w zależności od hotelu wahał się w granicach od 6 do 10 euro za 0,75 lub 1 litr, natomiast pojedyncza lampka kosztowała zwykle 2 euro. Istniała możliwość negocjacji cen za butelkę albo dwie. Muszę dodać, że pierwszą noc spędziliśmy w autokarze, dlatego warto mieć ze sobą jakąś poduszkę i koc albo coś innego do przykrycia się. Trzeba pamiętać, żeby przygotować sobie rzeczy potrzebne na pierwszy dzień zwiedzania i zabrać je w bagaż podręczny, ponieważ na postojach nie ma możliwości otwierania luku bagażowego i przepakowania czegoś z walizki. Dotyczy to też ostatniego dnia zwiedzania, po którym noc również spędzana jest w autokarze, z którego bagaże można wyjąć dopiero w czasie przesiadek w Woszczycach. A teraz konkrety. Jeśli ktoś zamierza po raz pierwszy wyjechać z Rainbow, powinien wiedzieć, że miejscem zbiórki na tę wycieczkę są Woszczyce: autokary i busy z całego kraju zjeżdżają się w tej miejscowości i tam następują przesiadki do autokarów docelowych. Na miejscu jest zajazd, gdzie można zjeść obiad (w dniu wyjazdu) i śniadanie (w dniu powrotu), zatem nie ma potrzeby zabierania „wałówki” z domu, bo wybór jest szeroki i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Niestety, trzeba liczyć się z bardzo dużymi kolejkami – zarówno do punktów gastronomicznych, jak i toalet (w budynku są darmowe, a na zewnątrz płatne – chyba 1 albo 2 zł). Podczas jazdy co 2,5-4 godziny są postoje na toaletę, rozprostowanie kości czy zjedzenie czegoś (w większości miejsc można też coś kupić). Toalety zwykle są płatne – ok. 0,5 euro, ale np. w Austrii można tę kwotę wykorzystać w restauracji w ciągu jednego roku kalendarzowego. Postoje trwają kilkanaście minut, ale wieczorny i poranny są dłuższe (ok. pół godziny), żeby każdy spokojnie miał czas na przygotowanie się do snu, a później na rozpoczęcie dnia. Przebieg wycieczki był zgodny z programem z umowy. Ponadto, zrealizowaliśmy kilka dodatkowych punktów, np. fakultatywną wycieczkę do Lukki, którą polecam, ponieważ jest to urokliwe miasto. Niestety, nie uzbierała się wystarczająca liczba osób na zwiedzanie Padwy. Udało się zorganizować też wieczór włoski. Co prawda, nie wzięłam w nim udziału, ale inni uczestnicy wycieczki w większości mówili, że nie był wart 30 euro, które trzeba było zapłacić. Co do programu ramowego, w Wenecji w czasie wolnym warto wjechać na Wieżę Dzwonniczą na Placu św. Marka. Kosztuje to 8 euro, ale niesamowity widok na całe miasto jest tego godzien. Po trzecim dniu (Lukka i Piza) pojechaliśmy na nocleg do Montecatini Terme. Jest to ładne miasteczko, położone w bardzo pięknej lokalizacji (na wzgórzu). Wieczorem warto wybrać się kolejką na szczyt, z którego można podziwiać widok na okolicę. We Florencji polecam restaurację „Leonardo” koło głównego placu w mieście, ponieważ serwują tam rozmaite i smaczne jedzenie w rozsądnych cenach. W środę byliśmy w Watykanie i mieliśmy niebanalną okazję uczestniczyć w audiencji generalnej papieża. Wymagało to kilkunastominutowego stania w ogromnej kolejce i tłumie ludzi na pełnym słońcu oraz kilkakrotnemu „pchaniu się”, ale było warto. Wrażenia z tej półtoragodzinny są nie do opisania! Z kolei po zakończeniu zwiedzania Muzeów Watykańskich polecam wybranie się na kopułę Bazyliki św. Piotra. Koszt to 6 euro, jeśli chcemy do połowy wjechać windą i wejść 320 stopni w górę, albo 8 euro, gdy wolimy całą drogę pokonać na własnych nogach (551 stopni). Nie jest to duża różnica w cenie, a spora wygoda, więc wybrałam tańszą opcję i nie żałuję. Do Rzymu jechaliśmy metrem i drugiego dnia nawet każdy dostał przed wejściem małą butelkę wody mineralnej do picia od pracownika metra. Samego metra nie trzeba się bać, bo zawsze chodzi się całą grupą, a w razie czego pilot przed wejściem mówi, na której stacji należy wysiąść, więc trudno jest to przegapić, ponieważ nazwy stacji są też wyświetlane w pociągach i na stacjach. W Monte Cassino warto poświęcić trochę czasu na zapoznanie się z wystawą muzeum przy wejściu na cmentarz, bo jest bardzo interesująca i ujmująca – przede wszystkim dzięki licznym, różnym fotografiom. Tego samego dnia zwiedzaliśmy Pompeje – bardzo się tam kurzyło, więc polecam założyć takie buty, które łatwo będzie można wyczyścić. Później byliśmy w Neapolu, gdzie można było kupić lokalny przysmak – smażoną pizzę (pizza frita). Jest to niedrogie (2-5 euro; cena zależy od dodatków), ale niezbyt smaczne… Dzień ósmy był najbardziej relaksacyjnym i wyczekiwanym przez większość uczestników wycieczki: rano zakładamy stroje kąpielowe i jedziemy na plażę na wyspie Capri! I faktycznie po zakończeniu zwiedzania (wszystko to, co w programie) mieliśmy ponad dwie godziny czasu wolnego, które można było spędzić na przechadzkach po wyspie, zakupach, posiłku albo właśnie plażowaniu. Jednak plaża jest kamienista, a fale silne. Dlatego żałowałam, że nie wzięłam ze sobą odpowiednich klapek, gdyż chodzenie na boso było bolesne. Nie warto zabierać na ten dzień koca, bo można usiąść na kamieniu. Co najwyżej można zaopatrzyć się w ubranie na zmianę, jeśli ktoś nie chce chodzić mokry, ale większość osób i tak suszy się na promie, którym wraca się z Capri na stały ląd (trwa to ok. 1 godz. 20-30 minut, więc wystarczająco). Na Capri można skosztować i kupić lokalne ciasteczka i cukierki. Są dobre (ciasteczka cytrynowe, ale oryginalny posmak, a cukierki smakują podobnie jak m&m's, ale z posmakiem cytrynowym albo pomarańczowym – dostępne są te dwa smaki), ale drogie – za jedno ciastko wielkości Raffaello zapłaciłam 1,20 euro, a za małą paczuszkę cukierków trzeba było dać 5 euro. Mimo to warto, bo nigdzie indziej się tego nie zakupi. W Asyżu słynne ciasteczka św. Franciszka były tej samej wielkości i kosztowały 3,5 euro za sztukę! Tu chyba już nie warto. Polecam tam knajpkę „Cibo” – można smacznie i niedrogo zjeść. Serwują m.in. lokalny przysmak – zapomniałam nazwy, ale jest to bułka z kawałkami mięsa w środku – niby nic niezwykłego, ale smakowało przyzwoicie. Dodam jeszcze, że wszędzie są tłumy, więc trzeba uważać na kieszonkowców! Co więcej, w tych miastach, w których program przewiduje zwiedzanie wnętrz kościołów, należy pamiętać o stosownym ubiorze. Dopuszczalne są koszulki z krótkimi rękawkami (koniecznie trzeba mieć zakryte ramiona), mężczyźni mogą mieć krótkie spodnie, ale kobiety muszą mieć zakryte kolana i dekolty. W większości miejsc można wypożyczyć chusty do okrycia się, ale nie wszędzie, dlatego lepiej być przygotowanym i mieć własne nakrycie – najlepiej cienką chustę, bo nie zajmuje dużo miejsca, przez co nie jest uciążliwa podczas całodziennych przechadzek. Ogólnie program jest intensywny, ale najbardziej męczące są długie przejazdy (zwłaszcza do Włoch i z powrotem). Nieuniknione jest chyba spuchnięcie nóg. Warto o tym pamiętać w doborze wygodnego obuwia. Oczywiście, cały czas trzeba mieć sprawdzone, wygodne buty, ale zwłaszcza na przejazdy, bo wtedy noga najbardziej się męczy i „rośnie” o kilka numerów na szerokości stopy. I na koniec kwestie finansowe. Pilotowi płaciliśmy po 228 euro za wszystkie dodatkowe opłaty. Nauczyciele w Pompejach nie mają zniżek, ale małe dzieci, uczniowie i studenci dostawali zniżki na różne wejściówki. Przykładowo studenci płacili 218 euro