Opinie klientów o Włoskie Wakacje - Comfort

4.6 /6
48 
opinii
Intensywność programu
4.8
Pilot
4.7
Program wycieczki
5.2
Transport
5.0
Wyżywienie
3.8
Zakwaterowanie
3.9
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.0/6

Agata z Bydgoszczy 28.12.2016
Termin pobytu: kwiecień 2017

Bella Italia :))) Jeśli komus do szczęscia nie są potrzebne luksusy to polecam tę wycieczkę :)

Włoskie Wakacje "Comfort"- nie oznacza lepszego standardu hoteli czy autokaru tylko dodatkowe noclegi tranzytowe, ale warto skorzystaj z tej opcji, ponieważ podróż autokarem do Włoch potrafi dać w kość ;) Oczywiście wszystko jest do przeżycia, nawet ta podróż - widoki zdecydowanie rekompensują ból 4liter, który zamienia się na ból nóg od kilometrowych spacerów ;) Autokar dość ciasny- z Bydgoszczy do Katowic jechaliśmy lepszym niż z Katowic do Włoch. Ale klima była, WC również- to najważniejsze. Kto MUSIAŁ skorzystać zawsze mógł to zrobić, ale postoje były często- ja nie korzystałam ani razu z toalety w autokarze.System przesiadek w Katowicach- dość długi postój, trochę za długi, ale po nocy spędzonej na fotelu dobrze było rozprostować kości przed dłuższa podróżą, szczególnie, że na nogi zbyt wiele miejsca nie było.Kierowcy bardzo mili i wyrozumiali. Nasza Pani pilot- p. Agnieszka - bardzo specyficzna osoba, ale bardzo miła i pomocna. Posiada ogromną wiedzę o Włoszech i nie tylko, zawsze kiedy mijaliśmy coś godnego uwagi to wpominała, że warto wyjrzeć przez okno ;) chociaż sposób mówienia ma bardzo zabawny ;) do dzisiaj na wspomnienie o tym usmiech sam ciśnie się na usta ;)Hotele baaaardzo różne i też zależy kto z grupy do jakiego hotelu/pokoju trafił - trochę rosyjska ruletka. Czytając inne komentarze wierzę, że niektórzy mogłi być oburzeni warunkami panującymi w niektórych hotelach, ale uważam, że aż takiego dramatu nie było. Podobnie z jedzeniem. Z obiadokolacjami szału nie było, też zależało od hotelu, raczej monotonne jedzenie, małe porcje, ale jesli coś zostało to dawali dokładkę bez problemu ;) Myślę, że za te pieniądze nie można wymagac cudów. Może i za te ok 8 € dało by się zjeść coś w knajpie ale... noclegi są w małych miasteczkach, gdzie czasami ciężko znaleźć jakaś restaurację no i zdarzało się, że dojeżdżalismy na miejsce na tyle późno, że wiekszość sklepów czy restauracji była zamknięta- szczególnie w niedzielę. Co innego w większych miejscowościach :) wtedy można wyjść wieczorem i zaczerpnąć odrobiny nocnego włoskiego życia ;)Uwaga na pogodę- w lipcu podczas zwiedzania mieliśmy duże upały, ale nawet we Włoszech pogoda potrafi być kapryśna- w Rimini cały pierwszy dzień padal deszcz i nie było słońca, dopiero drugiego dnia popołudniu wyszło słoneczko i udało się trochę poplażować. :)Bardzo mało czasu wolnego, zwiedzanie to w sumie taka trochę latatninia, sporo czasu zajmują przejazdy między miejscowościami. Hotole są bardzo oddalone od zwiedzanych miast- bardzo szkoda, bo możliwość wieczornego spaceru po Wenecji, Florencji czy Rzymie bardzo podniósłby ocene ogólną wycieczki. Niestety wiązałoby się to ze znacznie większymi kosztami, jak sądzę, więc coś za coś. Ja na pewno wrócę do Rzymu, Florencji czy Wenecji już na własną rękę, żeby zobaczyć te miasta nocą <3Dużo zobaczyliśmym szybko, ale dużo. Przewodniczki były super ! Ciekawie opowiadały, posiadały ogromną wiedzę, były bardzo miłe i pomocne.Żałuję, że mielismy tak mało czasu wolnego no i że pogoda w Rimini dopisała nam tylko częściowo :( ale ogólnie jestem zadowolona z wycieczki. Myślę, że cena była adekwatna do warunków, jeśli komuś do szczęścia nie są potrzebne luksusy to polecam tę wycieczkę :)

5.0/6

Basia 27.08.2015

Włochy w pigułce, Warto!

Program wycieczki został zrealizowany w pełni, można posmakować Włoch i się w tym kraju zakochać. Pozostaje uczucie niedosytui chęć, by tam wócić.

5.0/6

Barbara, Pabianice 11.10.2015

Arrivederci Roma... Non so scordarti più...

Mówi się, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Moja droga trwała bardzo długo, bo odbyła się małymi krokami. Pierwszym było kupienie książki-przewodnika po Wiecznym Mieście. Pokazałam ją mojej małej córeczce mówiąc, że marzę, aby je zobaczyć, a kiedy w szkole pozna jego historię, zrozumie dlaczego. Tak naprawdę nie mogłam nazywać tego marzeniem. Życie nie traktowało mnie zbyt hojnie i serdecznie. Na palcach jednej, spracowanej już ręki mogłabym policzyć, ile razy w ogóle byłam na wakacjach, tu w Polsce. Tym samym myśl o wyprawie do Italii była jak opowiadanie pięknej bajki, która nigdy się nie spełni. Słuchałam opowieści tych, którzy tam byli, czytałam relacje w książkach, oglądałam reportaże i podziwiałam je i cieszyłam się nimi tak, jakby choć w części były moje. Nie czułam żalu. Nauczyłam się pokory i pogodziłam z tym, że widocznie los nie może obdarować każdego. Mimo to, za każdym razem, kiedy córka pytała : „Mamusiu, a pojedziemy kiedyś do tego Rzymu?”, odpowiadałam, że tak, a potem wyruszałyśmy w wyobraźni w podróż i zastanawiałyśmy się, co tam będziemy robić? Jak tam wygląda życie?... ...Pewnego popołudnia córka zaprosiła mnie do swojego pokoju, pod pretekstem prośby o poradę. Kiedy oznajmiła mi, że wraz ze swoimi braćmi mają dla mnie i mojego męża prezent. Spodziewałam się raczej kolejnego kłopotu:), a tu córka kazała mi się pakować i kupować nowe buty, bo...jadę do Włoch. Oniemiałam. Nikomu o tym nie powiedziałam, bo nie mogłam w to uwierzyć. Bałam się, że z racji dojrzałego wieku nie dam sobie rady, że nie podołam fizycznie, że się zgubię. Ach, setki miałam pomysłów na czarny scenariusz! :)Do samego końca, nawet już dojeżdżając na dworzec, gdzie było miejsce zbiórki bałam się, że żaden autokar tam czekał na mnie nie będzie, a wycieczka okaże się tylko moją kolejną bajką. Ale czekał. Nowoczesny, solidny, komfortowy. I było jak w bajce... Już w pierwszej chwili przywitała nas ciepło Pani Nina, pilot naszej wycieczki. Przedstawiła się, krótko opowiedziała, jak będzie przebiegać podróż i wskazała miejsca, ale o Niej kilka słów potem. W autobusie było przytulnie, czas umilała cicha włoska muzyka lub filmy o włoskiej tematyce. Kierowcy byli doświadczeni i bardzo sympatyczni, można było u nich kupić gorące napoje, a sama trasa przebiegała sprawnie. Pierwszą noc spędziliśmy w Udine, a po smacznym śniadanku ruszyliśmy do Wenecji. Choć niektórzy narzekali na nieprzyjemne zapachy, ja nie mogłam wyjść z podziwu, w jaki sposób zbudowano to magiczne miasto na wodzie, w którym tuż obok maleńkich gondoli pływają olbrzymie promy jak białe chmury, a przy wąziutkim kanale wodnym toczy się codzienne życie i można pomachać przez okno sklepikarzom, biznesmenom czy zwyczajnym mieszkańcom. Tym razem los był wyjątkowo łaskawy i zsyłał nam różne miłe niespodzianki. Udało nam się zobaczyć wyścigi gondoli, które odbywają się tylko raz na 4 lata. Płynęliśmy barką i oczywiście gondolami, a gondolier, choć w nieco bardziej nowoczesnym stroju, umilał nam czas śpiewając włoskie piosenki. W kolejnych dniach zwiedzaliśmy Florencję, Pizę i Lukkę. We Florencji wyjątkowo serdecznie zapisał się w mej pamięci nasz przewodnik- Marco, który opowiadał historię swego miasta i państwa z przymrużeniem oka, bo oprócz historycznych danych serwował również ciekawe anegdotki, żarciki i opowiedział co nieco o słabostkach swoich rodaków. W moim sercu na długo zostanie cała Toskania, którą mogliśmy podziwiać po drodze. To malownicza kraina, skąpana w winoroślach, słonecznikach i innych owocach i krzewach, a pośród nich charakterystyczne domki z czerwoną dachówką, do których prowadzą polne dróżki i pagórki. Lukka to natomiast małe, przyjemne miasteczko, w którym można poczuć intensywniej włoską atmosferę, ponieważ nie jest tak bardzo oblegane przez turystów. Oko przyciągają małe kawiarenki, duża ilość kwiatów i krzewów, zadbane chodniki i kamienice. Aż w końcu droga zaprowadziła nas do Rzymu. Ogrom, potęga i wystawność Wiecznego Miasta aż przytłacza. I znów tutaj los obdarował nas miłym akcentem, bowiem mieliśmy okazję uczestniczyć w zaręczynach na Schodach Hiszpańskich i poczuć przez chwilę prawdziwe włoskie Amore. Choć w szybkim tempie i w dużym tłoku, to jednak nie dało się nie wchłonąć zapachu dawnej, wielkiej historii kolebki Europy. Setki kościołów, rzeźb, kolumn i innych pamiątek, a pośród nich słynna Fontanna di Trevi, Panteon, Koloseum, Rzym Starożytny, piękne widoki znad Tybru i wiele innych. Udział w audiencji Papieża Franciszka był wielkim przeżyciem, nawet dla osób wyznających inne wartości. Plac św. Piotra, słynne papieskie okno, to wszystko tak często widywane w telewizji, a jednak w rzeczywistości jeszcze bardziej imponujące. Do tego w wielu miejscach źródełka wody pitnej, tej samej, która spływała z gór do mieszkańców Rzymu przed wiekami. Ogromne wzruszenie wywołała we mnie wizyta przy grobie Św. Jana Pawła II. Dawno temu uczestniczyłam w jednej z Jego pielgrzymek do Polski, a miesiąc po narodzinach mojej córki, kilka km obok nas uczestniczyli w niej moi synowie, by pomodlić się o zdrowie małej siostrzyczki i całej rodziny. Nigdy tak wyraźnie, jak właśnie podczas tej chwili zadumy nad grobem zabrzmiały mi w myślach Jego słowa: „Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie...” Dla wielbicieli historii nie zabrakło atrakcji. Freski i rzeźby Michała Anioła, niezwykle bogate ołtarze, imponujące starodawne mapy, jednym zdaniem-historia na każdym kroku. Na zwieńczenie dnia wzięliśmy udział we włoskim wieczorze, który większość z nas nie była w stanie celebrować w pełni,ze zmęczenia po solidnym marszu. Ale było miło skosztować rodzimych przysmaków i posłuchać chwytającej za serce włoskiej muzyki na żywo. Tym bardziej, że muzycy przygotowali jako niespodziankę pewien polski akcent, któremu nie dało się oprzeć i nie przyłączyć do śpiewu. Po tylu wydreptanych kilometrach, po tylu emocjach wisienką na torcie był 2-dniowy pobyt w Rimini. Połączenie zwiedzania z wypoczynkiem jest doskonałym pomysłem, bo po takim maratonie chwila oddechu jest niezbędna. Nasz pobyt przypadł na wrzesień, a więc sezon wakacyjny chylił się już ku schyłkowi, co dla nas okazało się bardzo korzystne. Plażę mieliśmy na wyciągnięcie ręki, po drugiej stronie ulicy, na której stał nasz hotel. Jest to miejscowość typowo turystyczna, entuzjaści dobrej zabawy mieli dostęp do dyskotek, a ci, którzy szukali relaksu również łatwo odnajdywali spokojne zakątki. Plaża jest czysta, spacerują po niej kraby, a wokół leży pełno muszelek, które trzeba szybko zbierać, bo ekipy porządkowe czuwają,by nie było ich w nadmiarze. Woda jest ciepła i przejrzysta, w okolicy rosną drzewa figowe, a nawet granaty:) Po naładowaniu akumulatorów przyszła pora na powrót „z ziemi włoskiej do Polski”. Ostatnim przystankiem było cudne San Marino, kraina wolności, o pięknej historii i zapierających dech widokach zameczków skrytych wysoko w skałach. Tutaj mieliśmy trochę czasu wolnego na zakupy, co polecam szczególnie kobietkom, ponieważ San Marino słynie z niedrogich produktów skórzanych oraz perfum. Mówiąc o tej wycieczce w kategoriach typowo organizacyjnych mogę powiedzieć, że poza małymi niedociągnięciami nie brakowało nam niczego. Hotele może nie opływają w luksusy, ale były czyste, łóżka były duże i wygodne, łazienki wyposażone w przybory toaletowe, a w każdym hotelu poza jednym mieliśmy nawet balkon ze stoliczkiem i krzesełkami. Na uwagę zasługują zwłaszcza hoteliki w Alpach, te były najbardziej urokliwe, z uprzejmą obsługą, aż chciało się zostać dłużej. W kwestii wyżywienia zdania były już podzielone. Jest to wycieczka objazdowa, należy się więc spodziewać, że jedzenie będzie skromne i takie też było, choć to zależało od hotelu. Jest to wycieczka dla osób,które chcą zobaczyć dużo, ale w pigułce, lubią zwiedzanie, a do szczęścia potrzebne są im podstawowe udogodnienia. Na koniec, jak obiecałam na początku, chciałabym powrócić do opinii o Pani Ninie, naszej Pilotce. Pracownik na medal i człowiek na medal. Miała niezbędną wiedzę, doskonałą organizację, a przede wszystkim przejawiała troskę i cierpliwość. Moje obawy sprzed wyjazdu dzięki Niej poszły w niepamięć. Służyła radą nawet w zakupach, gdzie można kupić coś taniej, a które miejsca lepiej omijać.Czuliśmy się po prostu bezpiecznie, a Jej pogoda ducha i pozytywna motywacja udzielała się wszystkim. ...Kilka dni po powrocie usiadłam z córką przy włoskiej kawie i wyciągnęłam z szafy wspomniany na początku przewodnik po Rzymie, bo chciałyśmy spojrzeć na jego kartki już przez inny pryzmat. Jakieś było nasze zdziwienie, kiedy wypadł z niego paragon jego zakupu. Widniała na nim data...1996 roku. A więc ta droga zajęła nam blisko 20 lat. I już nie muszę sobie wyobrażać, jak wygląda Bella Italia. Teraz ja mogę o tym opowiadać. I zaśpiewać „Do widzenia Rzymie, nie potrafię cię już zapomnieć”.

5.0/6

Michalina, Czapury 02.08.2015

Włoskie Wakacje COMFORT

Wycieczkę ogólnie oceniam bardzo pozytywnie. Bardzo dobra organizacja przesiadek, dojazdów, zakwaterowań i bieżących dopasowań do naszych potrzeb. Zwiedzane miejsca cudowne! Liczyliśmy się z tym, że jest to wycieczka bardzo intensywna i z takim też nastawieniem tam pojechaliśmy. Teraz już wiemy, gdzie warto wrócić na dłużej. Szkoda, że byliśmy tak krótko w urokliwym San Marino, które było dla mnie zwieńczeniem wycieczki. Jeśli chodzi o hotele to należy podkreślić, że ich standardy są bardzo niejednolite. W programie widnieje informacja o 3 gwiazdkowych hotelach, natomiast nie zawsze takie były. Na negatywną opinię zasługuje hotel MEBE i KENT w Miramare. Naszą wycieczkę podzielono pomiędzy te dwa hotele. Na początku trafiliśmy do KENT, gdzie w pomieszczeniu z wyłączoną klimatyzacją niezbyt zadbanego hotelu zjedliśmy kolację - pajęczyny, brudne pościele i ręczniki. Ponieważ okazało się, że klimatyzacja nie działa także w naszym pokoju zgłosiliśmy się do Pani Pilot o przekwaterowanie (wraz z kilkoma innymi parami). Przydzielono nas do MEBE, gdzie było już czyściej i działała klimatyzacja, ale jeśli chodzi o komfort to nadal nie można mówić o 3 gwiazdkach. Przykre natomiast było to, że pozostali uczestnicy wycieczki, którym klimatyzacja działała zostali zmuszeni, żeby w tym obskurnym hotelu KENT zostać, nie dość, że daleko od reszty grupy i plaży, na której wynajmowaliśmy leżaki, to jeszcze w tym brudzie i niewłączanej w jadalni klimatyzacji. Może to się wydawać komuś małym problemem, ale my już po tej jednej kolacji przekonaliśmy się jakie to męczące. Uważam, że takie rozwiązanie było nieuczciwe i osoby zakwaterowane w KENT mają pełne prawo rościć wobec Państwa reklamacje. Na uwagę zasługuje też próba ulokowania niektórych uczestników w pokojach, które w ogóle nie posiadały urządzenia klimatyzującego, co nie powinno mieć miejsca. Awarię jeszcze można zrozumieć, ale to niestety nie.
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem