4.7/6 (12 opinii)
Kategoria lokalna 4
4.0/6
Hotel położony w samym centrum miasta, całonocny hałas i krzyki wracających po nocy imprezowiczów. Pokoje bardzo małe wręcz klaustrofobiczne, w łazience cały pobyt śmierdziało i nic nie dało rady przykryć zapachu. Na plus bardzo miła obsługa oraz ładne części wspólne.
4.0/6
Hotel bardzo dobrze położony w centrum miasta ,przy promenadzie ,2 baseny jeden podgrzewany ,miła obsługa .Posiłki dobre ,zbyt mało warzyw ,dużo owoców morza ,mało produktów regionalnych ,posiłki głównie nastawione na styl angielski.Po przyjeździe mieliśmy problemy z pokojem ale sprawa została załatwiona w miarę pozytywnie .Kontakt z rezydentem tylko telefoniczny ,nawet wycieczkę fakultatywną musieliśmy wykupić w aplikacji Rainbow więc nie wiem w jakim celu brać wczasy przez biuro podróży ?Pogoda w listopadzie była przepiękna 28 st 🌞
3.0/6
Na wstępie napiszę, że był to nasz piąty pobyt na Teneryfie, a łącznie z innymi wyspami kanaryjskimi, to chyba już dwunasty na przestrzeni ostatnich 12 lat. Myślę, że w związku z tym mamy już trochę rozeznania w hotelach, miejscowościach, pogodzie itp. Hotel H10 Las Palmeras odkąd pamiętam, zawsze należał do tych droższych z palety czterogwiazdkowych i zapowiadał się znakomicie na podstawie zdjęć, atutem miała być między innymi lokalizacja oraz infrastruktura towarzysząca. Okazało się, że przeciętna ocena na booking.com (7.9) nie wzięła się znikąd. Po pierwsze obiekt jest już naprawdę stary, pochodzi z początku lat 80-tych, nie wiem kiedy i co było remontowane, ale pokoje, korytarze czy różne wyposażenie typu krzesła, kanapy, lampy, wykładziny, windy ewidentnie wymagają gruntownych zmian - remontów, unowocześnień itd. Otrzymaliśmy pokój standardowy na 4 piętrze z widokiem na miasto i góry. Wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że poniżej znajdował się dach chyba od części restauracyjnej lub kuchennej, a na nim kilka ogromnych coolerów, które 24h/dobę strasznie huczały uniemożliwiając korzystanie z balkonu i otwieranie okna. Próby zmian na cichszy pokój z widokiem na ocean wyglądały tak, że proszono nas o przyjście na drugi dzień rano i wtedy miało być to możliwe. Niestety, rano okazywało się, że jednak nie ma dla nas pokoju i proszono o przyjście w kolejny dzień. W końcu po trzech dniach przychodzenia do recepcji znalazł się pokój z widokiem na ocean i ogród, oczywiście za dopłatą 28 euro/dzień. Zważywszy, że pozostało nam jeszcze 4 dni pobytu uznaliśmy, że warto dopłacić za spokój, widok i wyższy standard. Wprawdzie nowy pokój był rzeczywiście trochę lepszy, to jednak nadal zniszczony, miał popsute dwie lampy, poza tym projektant nie przewidział lampy głównej w pokoju, w związku z czym oświetlenie było raczej tylko kameralne, na jasność sztucznego światła nie można było liczyć. Największą wadą pokoju od strony oceanu i ogrodu były mega głośne animacje i występy na scenie, każdego wieczoru do 23:00. Na szczęście my nie kładliśmy się wcześnie, więc aż tak bardzo nam to nie przeszkadzało, ale może jakimś rodzinom z dziećmi lub emerytom szukającym spokoju to pewnie bardziej. W każdym razie dopiero po 23:00 można było delektować się szumem fal i spać przy otwartym oknie. W kwestii wyżywienia niby był niezły wybór, codziennie na kolację była też inna kuchnia, natomiast jakość tych wszystkich dań była przeciętna, żeby nie powiedzieć słaba. Z kolei dwie restauracje tematyczne (włoska i azjatycka) oferowały już znacznie lepszej jakości dania, na bardzo dobrym poziomie, w naszym przypadku (wyżywienie HB) trzeba było za to wszystko niemało zapłacić, ale np. w ofercie All Inclusive restauracje te były w cenie. Jeśli chodzi o hotelowe bary to niestety też niewiele dobrego można powiedzieć o jakości drinków czy koktajli. Dla przykładu sztandarowa Sangria nie była zrobiona na bazie czerwonego wina z dodatkiem świeżych owoców, Fanty, likierów smakowych, lecz barman na oczach gościa lał jakąś gotową ciecz (kupna Sangria) z plastikowej butelki, dodał plaster pomarańczy, lód i drink był gotowy!!! No niestety nie dało się tego pić, koktajlu Aperol Spritz też nie (prosecco i woda mineralna otwarte były chyba wiele godzin wcześniej i pozbawione były gazu). Dla nas na szczęście nie stanowiło to aż takiego problemu, bowiem nastawieni byliśmy jednak na konsumpcję alkoholi w wielu fajnych miejscach poza hotelem. Sama miejscowość Playa de Las Americas tętni życiem codziennie co najmniej do północy, co knajpa to jakaś inna głośna muzyka, karaoke czy kibicowanie jakimś drużynom piłkarskim z ligi angielskiej, szkockiej, irlandzkiej itd. W każdym razie nie jest to miejscowość na romantyczne spacery, kafejki, urokliwe uliczki, ale chyba ten kto tam się wybiera to raczej robi to świadomie. My po dwóch pobytach w spokojnym Costa Adeje i dwóch w urokliwym Los Cristianos postanowiliśmy spróbować jak to jest w "Las Vegas". Wiadomo, że jest dużo fajnych sklepów, dobrych restauracji, fajna plaża Playa del Camison, ale jednak ten hałas i tłum, zwłaszcza po 21 wieczorem, nie jest dla nas, a zatem kolejne pobyty, które planujemy na Teneryfie będą na pewno w Costa Adeje, tam jakoś ładniej, spokojniej, milej, a do gwarnego Playa de Las Americas jest przecież bardzo blisko piechotą czy taksówką. Wracając do tematu oferty hotelu to żeby ktoś nie nastawiał się na korty tenisowe, które można było zobaczyć na zdjęciach - korty te znajdują się poza hotelem i nie mają z nim nic wspólnego. Z kolei sala fitness to tylko kilka rowerków, bieżni, orbitreków, za wiele to się tam nie poćwiczy, ale zważywszy na klientów w większości 60+ to chyba nie jest aż taki problem. Plusik za wypożyczalnię aut na miejscu, czynna codziennie, ceny podobne do tych w mieście, my chcieliśmy wypożyczyć auto wielkości golfa (65 euro/dzień), ale że akurat nie było wolnego, babka zaoferowała nam w tej samej cenie auto dużo większe i wygodniejsze (nowe Kangoo z turbodieslem), które nominalnie było chyba o 10 czy 15 euro droższe. Wyspa oferuje tak wiele przyrodniczych atrakcji, że naprawdę warto sobie pojeździć samemu i pozwiedzać. Podsumowując pobyt w H10 Las Palmeras - wg nas hotel jakością przypomina liczne hotele 3-gwiazdkowe z Wysp Kanaryjskich, za podobne pieniądze naprawdę można dostać inne hotele 4 gwiazdkowe, ale już na wyższym poziomie, szczególnie w Costa Adeje. Dla nas taki osobisty wniosek z tego pobytu jest taki, że w przyszłości warto przede wszystkim dopłacić do pięciu gwiazdek i nie wybierać hotelu w Playa de Las Americas, lecz we wspomnianym Costa Adeje. Jako przykład niewiarygodnej wręcz jakości i klasy możemy podać hotel GF Victoria, w którym byliśmy 4 lata temu, choć nie wiem czy znajduje się on w ofercie Rainbow. Pozdrawiamy i zachęcamy do wakacji na przepięknej Teneryfie - A&W
2.0/6
Pierwszą noc spędziliśmy w śmierdzącym pokoju,przy otwartych oknach ,w hałasie bardzo głośnej muzyki(piętro niżej bezpośrednio pod pokojem ). Pani rezydent bezradna. Na naszą reklamację-spray odświeżający. O puściliśmy pokój o 10 30 bo miał być nowy pokój. Recepcja beznadziejna mieliśmy przyjść za godzinę ,potem znowu za godzinę i jeszcze raz za godzinę .W pokoju byliśmy ca 14-ta. Pokój z hałasującą klimatyzacją ,której już nie reklamowaliśmy. W hotelu byliśmy drugi raz ,ale od ubiegłego roku mamy znacznie gorsze wrażenia. Wyjazd związany był ze spóźnieniem ,po telefonie otrzymaliśmy informację o lekkim opóźnieniu -czyli staliśmy w słońcu godzinę. Nie polecamy -ani hotelu ,ani rezydenta.