4.9/6 (565 opinii)
Kategoria lokalna 3
6.0/6
Wakacje w Hotelu Commodore oceniam na 6 z plusem. Cała rodzina wróciła zadowolona i przeszczęśliwa z tak udanych wakacji. Bardzo dużym plusem jest możliwość korzystania z zaplecza 3 hoteli: Admiral, Commodore i Capitans. Wyspa malownicza, plaże i Zatoka Wraku warte odwiedzenia. Gdyby nie to, że jest jeszcze wiele miejsc do zwiedzenia chętnie byśmy tam wrócili :)
6.0/6
Po dłuższej przerwie w podróżowaniu, w drugiej połowie września postanowiłam ponownie odwiedzić Grecję. W związku z tym, że kilka lat wcześniej poznałam już jej lądową część oraz zachwyciłam się kilkoma wyspami, zdecydowałam udać się do jednego z najbardziej znanych miejsc, jakim według mnie jest wyspa Zakynthos. Nie ukrywam, że podczas urlopu stawiam w pierwszej kolejności na zwiedzanie, na możliwość zobaczenia jak największej ilości pięknych miejsc, zarówno takich z pierwszych stron przewodnika, jak i mniej popularnych. W poprzednich latach decydowałam się głównie na wycieczki objazdowe, ale tym razem zależało mi na wypoczynku i samodzielnym organizowaniu zwiedzania. Poszukiwania odpowiedniego miejsca rozpoczęłam od przejrzenia oferty hoteli na stronie Rainbow. Wybór był bardzo duży, ale moją uwagę dość szybko przyciągnęło Argassi i hotele Xenos. Argassi, mimo, że nie może pochwalić się piękną piaszczystą plażą, ma inne zalety, takie, jak choćby bliskość miasta Zante czy dobre miejsca na trekking. Wybrałam opcję all inclusive, gdyż zależało mi na pewnego rodzaju wygodzie, ale nie miałam zamiaru być niewolnikiem pór karmienia i kilka razy (zwłaszcza po powrocie ze wspomnianego trekkingu) korzystałam z jedzenia w tawernach. Zwiedzanie wyspy Zakynthos podzieliłam na tzw. miejsca must see oraz mniej popularne, ale również warte zobaczenia. Zatoka Wraku (Navagio) – to chyba najpopularniejsze miejsce na wyspie, znajduje się we wszystkich materiałach reklamowych biur podróży, w przewodnikach, na pocztówkach oraz pamiątkach. Pomimo bardzo wietrznej pogody i wysokich fal na morzu pojechaliśmy do Porto Vromi, aby udać się w rejs do wspomnianej zatoki. Już sam port jest warty zobaczenia, schowany między wzgórzami, spokojny, malowniczy. Samego rejsu do zatoki długo nie zapomnę. Mimo tego, że uwielbiam rejsy i nie mam problemów z chorobą morską, wyprawa do Navagio była ekscytująca nie tylko z uwagi na niesamowite widoki. Fale były ogromne, łódką bujało na wszystkie strony, a osoby podróżujące ze mną wyglądały na coraz bardziej przejęte. Trudno było utrzymać aparat, aby zrobić zdjęcia czy nagrać film. Sól morska była wszędzie, na sprzęcie, na twarzy, okularach itd. Ale było warto chociażby dla błękitu wody oraz białych skał. Niestety podziwiałam wrak i plażę jedynie z łodzi, gdyż zejście na ląd było niemożliwe. Na szczęście udało nam się zobaczyć Zatokę Wraku z klifu. W 2022 roku dostępne było jedynie podziwianie wraku z punktu widokowego, do którego ciągnęła się niezwykle długa kolejka, a wejście na klif zostało zamknięte, jednak podróżując w to miejsce po godzinie 18tej, z odważnymi osobami znającymi miejsce i przy odrobinie szczęścia można się tam dostać. Nie wiem, jak sytuacja będzie wyglądała w tym roku, ale z pewnością warto pytać miejscowych. Poszukiwanie żółwi Caretta Caretta – poszukiwania te odbywają się w Zatoce Laganas w czasie rejsu. Trzeba być naprawdę skupionym i mieć aparat w pogotowiu, jeśli chce się zrobić zdjęcie najsłynniejszego mieszkańca wyspy. Przy okazji można się wiele dowiedzieć na temat tych niezwykłych żółwi, co samo w sobie jest już bardzo interesujące. Nam udało się przez chwilę zobaczyć głowę żółwia, co ucieszyło wszystkich współtowarzyszy. Miasto Zante – po wycieczkach, w czasie których podziwiamy głównie faunę i florę Zakynthos, warto poświęcić kilka godzin na odwiedziny w jedynym chyba mieście na wyspie. Zdecydowanie polecam wjazd na wzgórze Bochali i podziwianie panoramy miasta oraz widocznego w oddali Peloponezu. Miasto Zante nie jest zbyt duże, ale pełne uroku, zwłaszcza dla tych osób, które lubią leniwy spacer greckimi uliczkami, wypicie kawy w ogródku czy zapoznanie się z architekturą. Warto posłuchać opowieści przewodnika o historii Dionizosa Solomosa czy zajrzeć do kościoła jego imienia. Plaża Gerakas – to w mojej ocenie jedna z piękniejszych plaż półwyspu Vassilikos. Jest to również miejsce lęgowe żółwi, dlatego warto poruszać się po niej z rozwagą i uszanowaniem przyrody. W sąsiedztwie plaży znajduje się szpital dla żółwi, który obecnie pełni przede wszystkim rolę informacyjną. Plaża Agios Nikolaos – miłośnikom plażowania zdecydowanie polecam ta plażę. Jest piaszczysta, szeroka, ma dobrą infrastrukturę. Po kąpieli i posiłku można też udać się na krótki spacer do uroczo położonego kościoła Świętego Mikołaja. Miłośnicy fotografii (do których się zaliczam) będą zachwyceni. Zatoka Porto Roxa – jeżeli lubimy różnorodne plaże i chcemy zobaczyć miejsce zupełnie inne niż wszystkie, wizyta w tym miejscu będzie strzałem w dziesiątkę. Nie ma tam tradycyjnie wyglądającej plaży ani piaszczystej, ani kamienistej, ani mieszanej. Jest za to cała masa skał, a na niej ułożone są wygodne łózka z baldachimami. Poruszanie się po tych skałach nie należy do najłatwiejszych, dlatego zalecam uwagę i rozwagę. Jednak księżycowy wygląd Porto Roxa robi wrażenie i nie żałuję, że poświęciłam czas, aby tam dotrzeć (droga jest dość długa, ale polecam). Plaża Xigia – nazywana zakynthyjskim SPA. Słynie z leczniczych wód siarkowych, których pozytywny wpływ na skórę i stawy został potwierdzony. Zatoka otoczona jest wysokimi czarnymi wręcz skałami, co również robi wrażenie. Jeżeli komuś nie przeszkadza specyficzny zapach unoszący się na plaży, to miejsce jest jak najbardziej godne polecenia. Ostrzegam tylko, że przed południem plaża jest w cieniu, więc warto się na nią wybrać w drugiej połowie dnia. Woda w zatoce jest chłodniejsza niż w innych miejscach, więc kąpiel z pewnością nie jest dla wszystkich. Port Agios Nikolaos oraz Błękitne groty – ze wspomnianego portu udajemy się na rejs do Błękitny Grot, istnieje również opcja rejsu do Zatoki Wraku oraz przeprawy promowej na Kefalonię (o czym w dalszej części). Groty z pewnością warto odwiedzić, powstały bowiem bez ingerencji człowieka, a lazurowa woda połączona z bielą skał i błękitnym niebem robią niesamowite wrażenie. Przylądek Skinari – to najdalej na północ wysunięta część wyspy. Można ją kojarzyć w wiatraków i schodów, które prowadzą ze wzgórza do samego morza. Warto zobaczyć ten przylądek zarówno z łodzi, jak i z bliska, wjeżdżając na wzgórze. We wrześniu nie ma już tylu turystów, co w miesiącach wakacyjnych, co sprzyja pięknym zdjęciom i możliwości kontemplowania oszałamiającego widoku. Oprócz wymienionych przeze mnie miejsc must see, wyspa oferuje wiele wiele innych. W moim odczuciu najbardziej godnymi uwagi były: Monastyr w Anafonitrii, górskiej wiosce, w której można dobrze zjeść, a przy okazji posłuchać historii o świętym Dionizosie. Monastyr jest niewielki, charakteryzuje się ciszą, a z uwagi na kwiaty i architekturę, panuje w nim atmosfera inna niż w pozostałych częściach wyspy. Moje serce podbiła również wyspa Marathonisi. Ta niewielka wyspa w kształcie żółwia charakteryzuje się piękną piaszczystą plażą i oryginalną wodą w kilku odcieniach niebieskiego. Plaża jest miejscem, które upodobały sobie żółwie, dlatego jej większa część jest ogrodzona. Polecam również wizytę na wyspie Cameo zwanej wyspą ślubów. Aby dostać się na wyspę trzeba przejść po drewnianym moście i uiścić opłatę 5 euro. Wyspa, jak nazwa wskazuje, słynie ze ślubów. W czasie trwania ceremonii dostęp do wyspy jest zamykany na godzinę. Jeżeli ktoś nie ma jeszcze dosyć widoków z klifów (a takich widoków nigdy za wiele) polecam udanie się na Klify Kampi. Oprócz pięknych zdjęć warto także zapoznać się z historią tego miejsca, która co prawda jest dość mroczna, ale uważam, że warto poznać każdą stronę Zakynthos, nie tylko tą jasną i radosną. Z Argassi polecam również udać się na wspinaczkę na górę Skopos. Chwilami podejście jest strome, ale obecna tam droga pozwala również na dojazd np. quadem (z tego co wiem, ważne, aby wypożyczyć quad o dobrej mocy). Ważne, aby w czasie zwiedzania wyspy nie zapomnieć, że Zakhyntos to nie tylko plaże, morze, roślinność i wszystkie te wspaniałości, ale również pyszna kuchnia. Dlatego warto poświęcić chwilę na degustacje, które dostępne są w przeróżnych punktach wyspy (np. stoiska z greckimi wyrobami zlokalizowane w pobliżu najstarszego drzewa oliwnego na wyspie). Polecam przede wszystkim wino, miód pomarańczowy oraz rodzynki, które chociaż niewielkie, to niezwykle smaczne. W wielu miejscach na wyspie można również wykupić rejs na zachód słońca. Polecam miłośnikom takich romantycznych widoków. A jeżeli zapragniemy małej odmiany i wystarczy nam czasu, polecam przeprawę promową na Kefalonię. Warto spędzić na niej chociaż jeden dzień i zobaczyć jak bardzo wyspa ta różni się od Zante. Kefalonia – to największa wyspa w archipelagu jońskim. Jest to wyspa mniej komercyjna od Zakynthos, spokojniejsza, gwarantująca zupełnie inne widoki i przeżycia. Podczas tej krótkiej (za krótkiej) wizyty udało mi się zobaczyć jaskinię Drogarati (jest niewielka, bez porównania z jaskiniami np. słowackimi, ale nie można jej odmówić uroku), popływać łódeczką po jeziorze Melissani (zdecydowanie polecam tą atrakcję, tego typu groty z jeziorem kojarzyły mi się do tej pory z Meksykiem lub innymi odległymi miejscami), poplażować na oszałamiającej plaży Myrthos ( białe kamienie i błękitna woda) oraz posilić się w pełnym kolorów miasteczku Assos. Na zakończenie, podczas spaceru po moście de Bosset (łączącym stolicę wyspy Agrostoli z wioską Drapano), zupełnie nieoczekiwanie udało nam się spotkać żółwia Caretta Caretta, który pokazał się nam w całej okazałości. Przeprawa promowa z Zakynthos trwała około 1,5 godziny, prom porusza się bardzo wolno, ale to dobry czas na relaks w słońcu i wypatrywanie delfinów oraz latających ryb. Pobyt na wyspie był niewątpliwie pełen wrażeń, dwanaście dni minęło zdecydowanie za szybko. Od dawna kocham Grecję, jej historię, przyrodę, ludzi, kuchnię. Wizyta w Grecji to dla mnie czas na naładowanie baterii i pozbycie się stresu. Również tym razem nie zawiodłam się. Mam wiele podróżniczych marzeń, część z nich dotyczy krajów europejskich, część bardziej odległych zakątków świata. Powoli zaczynam planować tegoroczną wyprawę, zawęziłam już swój wybór do kilku destynacji, chociaż nie ma się co oszukiwać i trzeba powiedzieć sobie szczerze – znów nieśmiało spoglądam w kierunku greckich wysp. I mam nadzieję, że moi sprawdzeni towarzysze podróży nie poczują się zawiedzeni, gdy lada moment usłyszą ode mnie : „jasne że jedziemy, no jak to dokąd, do Grecji!!!”. Reasumując wakacje w Grecji zawsze są plusem. Zakynthos to wyspa dla każdego. Plaże są praktycznie wszędzie i każda jest inna, każda ma w sobie to coś. Ludzie, dla których urlop równa się opalanie i kąpiele znajdą tu wiele opcji. Osoby, które chcą kilka dni poleżeć na plaży, a kilka pozwiedzać, też nie będą się nudzić. Piękne widoki praktycznie z każdej strony wyspy, pyszne jedzenie, którego można próbować nie tylko w hotelach, ale też tawernach, sporty wodne, możliwość trekkingu, zachwyt roślinnością, poznawanie ludzi, odkrywanie miejsc mniej znanych, ale co najmniej równie ekscytujących - to wszystko można odnaleźć na Zakynthos. Będąc w hotelu Commodore skupiasz się na sobie i współtowarzyszach , masz czas na zabawę, rozpieszczanie samego siebie, planowanie kolejnych dni, nie martwisz się o sprzątanie, gotowanie, żyjesz chwilą i masz nadzieję, że ona nie przeminie. Jeden podstawowy minus wyjazdów z biurem Rainbow to taki, że szybko mijają i trzeba wrócić do rzeczywistości. Osobiście były to jedne z najbardziej udanych wakacji, jakie miałam. Przed wykupieniem wakacji przeczytałam wiele opinii dotyczących hotelu i uważam, że większość negatywnych uwag wynika z niewiedzy, z faktu, że ludziom nie chce się poświęcić kilku wieczorów, aby dokładnie zapoznać się z ofertami. Ja od zawsze czytam, porównuję, kieruję się tym, co dla mnie ważne. Argassi i hotel Commodore to był bardzo przemyślany wybór i gdyby nie fakt, że wysp greckich jest wiele i kolejne czekają na odkrycie, to bardzo chętnie wróciłabym na Zakynthos dokładnie w to samo miejsce.
6.0/6
Przed wyjazdem czytaliśmy z mężem opinie na temat hotelu. I potwierdza się w 100% odnośnie jedzenia. Czyli śniadania bez szału, za to lunch i obiadokolacje naprawdę pyszne. Wróciłam do Polski k 4 kg cięższa... więc za to chyba powinnam odjąć jedną gwiazdkę 😆 Niby byliśmy zameldowani w Commodore, ale tak naprawdę do dyspozycji są trzy hotele Commodore, Admiral oraz Capitan. I to jest duży plus. Korzysta się z Basenu czy baru w którym hotelu się chce. Śniadania podawane są w Admiralu oraz Capitanie. Lunch i obiadokolacja w Capitanie. Jest dużo schodów 😆 Nazwaliśmy ten hotel miliona schodów ...ale to ma swój urok ;) Alkoholu w drinkach nie żałują 😅 chyba sa już przyzwyczajeni do Polaków 🙈😅 Mega miła obsługa. Wszystko szybko idzie załatwiać (ręczniki itp) nie trzeba prosić się po kilka razy czy czekać godzinami. W pokojach Pani sprzątające naprawdę dbają o czystość. Przesympatyczna Animatorka Pani Monika ♥️ Z minusów to niektóre miejsca proszą się o remont ...łazienki ogólnodostępne (w Commodore i Capitan ), kawa wodzianka ...nawet dla osoby takiej jak ja , co pije mleko z kawą , a nie kawę z mlekiem 😅 oraz duża przerwa między snack barem, a obiadokolacją (1.5 godziny ).
6.0/6
Bardzo dobre jedzenie, obsługa super uprzejma, pokoje czyste sprzątane codziennie, alkoholu nie szczędzą, w hotelu dużo Polaków, blisko sklepy gdzie można kupić świetne pamiątki!!! Szczerze polecam ten hotel!!!! Cz