4.9/6 (164 opinie)
Kategoria lokalna 3
2.0/6
hotel niestety na 3 gwiazdki nie zasługuje. Opisywany w ofercie jest jako przeznaczony dla osób dorosłych a na miejscu było całkiem sporo dzieci, ale nie to jest największym minusem - jest nim kuchnia. Codziennie te same monotonne dania i wcale nie smaczne bym mial je ochote jeść przez cały pobyt. Przesuszone słone mięsa, makarony bez smaku i zupy typu pokolorowana woda. jadalne byly jedynie owoce, bo były świeże. bo to czego goscie nie zjedli na obiad bylo na kolacje to czego nie zjedli na kolacji bylo na obiad tyle że polane sosem. Hotel sam w sobie jest okej, pokoje przestronne i ładne. basen jest mały. Bar dosyc ubogi wiec jeśli komuś marzą się wymyślne drinki niestety skonczy przy wódce z sokiem albo Colą. Piekne piaszczyste plaże które bajecznie opisuje Rainbow w rzeczywistości są jednym wielkim wysypiskiem śmieci. Ta wycieczka nie była warta 6tys. Podsumowując Nie polecam
1.5/6
Sama miejscowość to wielki plac budowy, jedynie nowy deptak wygląda schludnie i tam można spacerować. Sam hotel i jedynie ekipa sprzątająca na plus. Jeśli chodzi o wyżywienie w formie All inclusive ,to pierwszy raz spotkałam się z tym, że trzeba było się ścigać po otwarciu stołówki aby zdobyć jakieś owoce, bułki-które były tylko raz, jarzyny np. kalafior. Kiedy coś się kończyło, często już nie było donoszone. Jedzenie codziennie to samo ,monotonne i powtarzalne.
1.0/6
Może zacznijmy od informacji, że Casa Durress to nie jest żaden hotel, a raczej dom wczasowy rodem z czasów PRL. Nie ma restauracji, tylko stołówka , z absolutnie paskudnym i zimnym jedzeniem, brak opisów przy poszczególnych bemarach, jedynie ogólna informacja co jest podane. Obsługi nie ma w "restauracji" , naczynia należy odnosić samodzielnie. Godziny posiłków wyznaczone w sposób restrykcyjny z informacją o ZAKAZIE wynoszenia czegokolwiek. Poza posiłkami żadnych przekąsek , owoców. Napoje i wino najpodlejszej proweniencji. " Bar" przy basenie to raczej bufet, kilka rodzajów alkoholu, napoje najtańsze dostępne , nalewane z wielkich butelek. Najchętniej czy drinki czy piwo po raz kolejny nalewane do tych samych szklanek, żadnej obsługi na basenie, Pani KAZAŁa przynosić zużyte naczynia, nieodniesiona potrafiły stać na stole nawet cały dzień. Po angielsku nie mówi nikt w tym przybytku, może poza kilkoma podstawowymi zwrotami. Recepcja, nie ma recepcji, siedziało tam czasem dwóch chłopców, którzy najbardziej byli zainteresowani własnymi telefonami, również nie komunikują się w żadnym języku. W pokojach brak telefonu (urządzenia) do kontaktu z recepcją Pokoje nie są pokojami hotelowymi, brak kart magnetycznych, zamiast tego klucze. Szpary pod drzwiami, a na korytarzu trupie białe światło włączone cała noc. Brak zawieszek na klamkę z informacją czy wejść, czy nie wejść, czy posprzątać, czy nie. Ręczniki i pościel nie zmieniane, chyba że na bardzo wyraźną prośbę i to z zostawionym napiwkiem. W łazience kontakt pod prysznicem umywalka w pokoju, no nie zmieściła się w łazience. Nazywaniem tego pobytu ALL INCLUSIVE jest ogromny nieporozumieniem i nadużyciem. Dla osób, które sporo podróżują i wiedza, jaki powinien być standard, doświadczenie może być spory szokiem. . Cena za taki pobyt w zakładowym domu wczasowym, wygórowana i nieadekwatna do absolutnie niczego co zostało zaproponowane. Albania to niewątpliwie piękny kraj, niestety obsługa w większości restauracji/ sklepach/ lotnisku nie mówi po angielsku, jest opryskliwa i nieuprzejma. Szczerze odradzam.
0.5/6
nie jestem zadowolona.Po1 jedzenie słabiutkie na śniadanie jaja sądzone cały pojemnik nie były robione na świeżo. jak postawili o 7.30 tak stały do 10. parówki nie dało się zjeść. pomidory zielone. kiełbasa w plasterkach nie do zjedzenia. wędlina jedynie co było dobre. mimo że coś było na ciepło było zimne jak i obiad. dominował kurczak. dość że był zimny to jeszcze wysuszony nawet piersi z kurczaka były wysuszone to samo na kolację. Nawet chleb nie był świeży. bułek nie spotkałam. owoce arbuz. Po 2 co było dobre to kawa i piwo. kufle do piwa były z lodówki. Dla mnie to wczasy zakładowe jak za komuny. Dodam jeszcze sprzątanie pokoju. Bywało tak że nawet ręczników nie wymienili. I zapomniałabym jeszcze że stolik na stołówce trzeba było sobie posprzątać po jedzeniu i zanieść na specjalny stolik na brudy