2.5/6
Jeśli Perły m. Andamańskiego - to niepotrzebny wyjazd do Parku Erewan - wodospady zupełnie nieatrakcyjne - to jakaś pomyłka - szkoda było na to dnia czasu, lepiej byłoby ten dzień spędzić w Bangkoku, sądzę, że przejażdżkę na słoniach można by było zrealizować na Krabi, i darować sobie most na rzece Kwai i przejazd do Kanchanaburi a potem z powrotem nad morze, pałac Ramy IV zupełnie nieatrakcyjny. Uważam, że 5 i 6 dzień - zwłaszcza całodzienny przejazd na Krabi - to pomyłka jeśli już to powinien być przelot na Krabi. ale w ogóle uważam, że niepotrzebne przy Perłach M. Andamańkiego wyjazd na północ. Lepiej w programie wycieczki byłoby w to miejsce ująć dłuższy pobyt na rajskich wyspach PhiPhi i zwiedzić np. z Krabi inne wyspy - choćby Bonda.
Urszula, Podłęże - 04.01.2017 | Termin pobytu: grudzień 2016
34/43 uznało opinię za pomocną
1.5/6
Rainbow już nie prezentuje żadnego standardu, to masówka. Do Tajlandii mają klientów na całego Dreamlinera LOT a nie potrafią zapewnić odpowiedniego standardu. W Bankoku mieszkaliśmy w hotelu w dzielnicy gdzie po ulicy latają szczury, nie zobaczyliśmy nic poza streetfoodem, we własnym zakresie zwiedzaliśmy wszystko. Pokoje dla uczestników Rainbow były wybierane w najgorszych strefach hotelu, na wyspie Phi Phi w Hotel Naturale dostaliśmy miejsce w ostatnich budynkach do których dojeżdżaliśmy lokalnym busem w pokojach na poddaszu - 3 piętro ( nie muszę mówić jakie były temperatury po wejście, bo klima działała tylko z kartą włożoną w czytnik) chociaż dostępne były pojedyncze domki. W Krabi mieszkaliśmy w starym hotelu Ibis w pokojach za 160 zeta ze śniadaniami w których najpewniejsza jest zupa mleczna i jajka. Transfer do hotelu z wypoczynkiem odbył się busikiem ktore wysadził nas na chodniku po drugiej stronie ruchliwej ulicy i z bagażami przedzieraliśmy się przez tą ruchliwą drogę a potem pod górkę podjazdem dla samochodów wciągaliśmy je do wejścia. Szkoda mówić... ale pokazuje to jak traktowani są turyści z Rainbow. Dodatkowe wycieczki przestaliśmy wykupywać po dwóch które absolutnie nie spełniały naszych oczekiwań. Never ever rainbow Rezydentka potrafiła tylko powiedzieć kiedy są śniadania w Hotelu a o atrakcjach okolicy np nocny targ w Krabi czy rajskie plaże uczestnicy wycieczki dowiadywali się od siebie nawzajem. Moja rada wyjezdzqjac z rainbow musicie mówić po angielsku, bo nic sobie nie załatwicie od lepszego pokoju po bilety na atrakcje.
Magdalena, --- - 14.01.2025 | Termin pobytu: grudzień 2024
6/6 uznało opinię za pomocną
0.5/6
To był nasz drugi wyjazd z Rainbow i jednocześnie ostatni. Wycieczka pod każdym względem zawiodła nasze oczekiwania. Biuro nastawione jest już wyłącznie na zyski, nie na zadowolenie klienta. Organizują zwykłe "masówki", przez co nie są w stanie zapewnić komfortowych i godnych warunków zwiedzania, adekwatnych do ceny (w lutym do Bangkoku leciało ponad 300 osób zebranych z różnych programów i w takim składzie wyruszaliśmy pierwszego dnia na zwiedzanie tego miasta). Czuliśmy się jak zwierzęta wyprowadzane na pastwisko. Po pierwsze, organizacja posiłków na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy". Pierwszego dnia w Bangkoku wszystkie grupy miały zebranie przy recepcji, podczas którego pilot jednej z grup zachęcał bardzo głośno, żeby przyjść na kolację jak najszybciej, najlepiej zgodnie z godziną rozpoczęcia, ponieważ pół godziny później może już nie zostać nic do jedzenia. Cześć posiłków zorganizowano na zasadzie "wspólnej michy". Po drugie, program wycieczki - jeśli nie wykupisz fakultetów to nic nie zobaczysz. W programie są głównie noclegi, 7eleven i kilka nieatrakcyjnych punktów. Te najbardziej atrakcyjne miejsca są oczywiście dodatkowo płatne, i to nie mało. A sama organizacja pozostawia wiele do życzenia - przykład: Phuket w pigułce. Na tym fakultecie mieliśmy w planie m.in. "FABRYKĘ nerkowców", która okazała się zwykłym sklepem, gdzie naiwni "turyści" mogli zrobić zakupy, bo przecież TYLKO po to przyjechali (dało się odczuć, że w ocenie Rainbow ludzie wydają 15 tys. na wycieczkę tylko po to żeby zrobić objazd po sklepach i bazarach). Szczerze mówiąc to nawet jak turyści już nie jesteśmy traktowani, tylko jak chodzące portfele. Innym punktem ww. programu było na przykład "zwiedzanie starego miasta", które okazało się niczym innym jak wywaleniem nas z autobusu na głównej ulicy i przyznaniu godziny wolnego czasu. To niesmaczne wyciąganie pieniędzy od klientów za pseudoatrakcje . Po trzecie - hotele. Wielu już skarżyło się, że w Bangkok Palace chodzą karaluchy, ale po co się tym przejmować, co nie? Inne hotele nie pomieszczą przecież 300 osób naraz. Podsumowując, jeśli ktoś ma ochotę na wyjazd z grupą fajnych ludzi, w której będzie się czuł jak na wypadzie z kumplami, to NIE TUTAJ. Lepiej wybrać biuro, które organizuje wyjazdy w bardziej kameralnych grupach i dba o dobrą atmosferę oraz o to, żeby klienci mieli okazję w ogóle coś w danym kraju zobaczyć, a nie tylko przywieźć kilka durnostojek.
Maksymilian, Warszawa - 13.04.2025 | Termin pobytu: luty 2025
4/4 uznało opinię za pomocną