Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
0.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
To był nasz drugi wyjazd z Rainbow i jednocześnie ostatni. Wycieczka pod każdym względem zawiodła nasze oczekiwania. Biuro nastawione jest już wyłącznie na zyski, nie na zadowolenie klienta. Organizują zwykłe "masówki", przez co nie są w stanie zapewnić komfortowych i godnych warunków zwiedzania, adekwatnych do ceny (w lutym do Bangkoku leciało ponad 300 osób zebranych z różnych programów i w takim składzie wyruszaliśmy pierwszego dnia na zwiedzanie tego miasta). Czuliśmy się jak zwierzęta wyprowadzane na pastwisko. Po pierwsze, organizacja posiłków na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy". Pierwszego dnia w Bangkoku wszystkie grupy miały zebranie przy recepcji, podczas którego pilot jednej z grup zachęcał bardzo głośno, żeby przyjść na kolację jak najszybciej, najlepiej zgodnie z godziną rozpoczęcia, ponieważ pół godziny później może już nie zostać nic do jedzenia. Cześć posiłków zorganizowano na zasadzie "wspólnej michy". Po drugie, program wycieczki - jeśli nie wykupisz fakultetów to nic nie zobaczysz. W programie są głównie noclegi, 7eleven i kilka nieatrakcyjnych punktów. Te najbardziej atrakcyjne miejsca są oczywiście dodatkowo płatne, i to nie mało. A sama organizacja pozostawia wiele do życzenia - przykład: Phuket w pigułce. Na tym fakultecie mieliśmy w planie m.in. "FABRYKĘ nerkowców", która okazała się zwykłym sklepem, gdzie naiwni "turyści" mogli zrobić zakupy, bo przecież TYLKO po to przyjechali (dało się odczuć, że w ocenie Rainbow ludzie wydają 15 tys. na wycieczkę tylko po to żeby zrobić objazd po sklepach i bazarach). Szczerze mówiąc to nawet jak turyści już nie jesteśmy traktowani, tylko jak chodzące portfele. Innym punktem ww. programu było na przykład "zwiedzanie starego miasta", które okazało się niczym innym jak wywaleniem nas z autobusu na głównej ulicy i przyznaniu godziny wolnego czasu. To niesmaczne wyciąganie pieniędzy od klientów za pseudoatrakcje . Po trzecie - hotele. Wielu już skarżyło się, że w Bangkok Palace chodzą karaluchy, ale po co się tym przejmować, co nie? Inne hotele nie pomieszczą przecież 300 osób naraz. Podsumowując, jeśli ktoś ma ochotę na wyjazd z grupą fajnych ludzi, w której będzie się czuł jak na wypadzie z kumplami, to NIE TUTAJ. Lepiej wybrać biuro, które organizuje wyjazdy w bardziej kameralnych grupach i dba o dobrą atmosferę oraz o to, żeby klienci mieli okazję w ogóle coś w danym kraju zobaczyć, a nie tylko przywieźć kilka durnostojek.