5.6/6 (949 opinii)
4.5/6
Ciekawy objazd,dużo atrakcji dobra opieka pilota
4.5/6
Super wakacje
4.5/6
Chciałabym na wstępnie zaznaczyć, że to nasz 5 objazd z biurem Rainbow Tours. zawsze jesteśmy zadowoleni ale... jeśli chodzi o kierunek Baśniowa Tajlandia...pewne rzeczy biuro powinno przemyśleć i najlepiej zmienić. Po pierwsze nocny pociąg z północy Tajlandii do Bangkoku nazwany " polarnym orient expresem". Dostaliśmy informację od pilotki, że trzeba się ciepło ubrać, ponieważ jest naprawdę zimno i będziemy zaklejać klimatyzację w pociągu częścią pudełka z lunchboksa. To, że było zimno to mało powiedziane, z tej klimatyzacji wiało bardzo mocne polarne powietrze, kapała woda i leciał jeszcze jakiś syf. Zakleiliśmy wiec i od razu zrobiło się przyjemnie. Po 2 godzinach wpadła kontrola pociągu i zrobiła się afera. Pani z kontroli powiedziała, że nie możemy zaklejać klimatyzacji, bo to jedyne źródło tlenu w pociągu i po kilku godzinach nie będzie czym oddychać, ona za nas odpowiedzialności nie weźmie. Nie da się zmniejszyć nawiewu, bo jest tylko przycisk on i off :) Lepiej byłoby wracać autokarem do Bangkoku, po nocy (14 godzin) w tym pociągu katar i problem z zatokami gwarantowany. Ewentualnie trzeba zaopatrzyć się w ciepłą czapkę i szalik. Jeśli chodzi o " wypoczynek " w Pattaya to lepiej nie robić sobie nadziei , że wypoczniemy. Plaże straszne, wąskie, brudne, leżaki płatne -obskurne , parasole porwane i zardzewiałe. Maskara. Jeśli ktoś chce się dobrze zabawić to świetne miejsce, a jeśli odpocząć to będzie bardzo rozczarowany... Hotel A one star nie był taki zły, fakt - pokoje mikroskopijne, umywalka w pokoju, żadnej szafy, ciężko znaleźć miejsce , żeby rozłożyć walizkę. U nas jedynym rozwiązanie było wcisnąć ją pod umywalkę, ale myjąc zęby woda się lała w walizkę :) ciekawe doświadczenie ... Jeśli chodzi o wyspę koralowa Koh Larn to również nie miejcie złudzeń , że na niej wypoczniecie. Miliony ludzi , tysiące łodzi i smród spalin. Zero miejsca nawet , żeby ręcznik rozłożyć. Również na wyspie obskurne leżaki i parasole + prace remontowo- budowlane młotem udarowym :) teraz jest to dla mnie zabawne- wtedy mniej. Jeśli ktoś już bardzo chce zobaczyć tą wyspę to z Walking street Pattaya wypływa statek i kursuje Pattaya- Koh Larn cena biletu 30 THB (3 zl). Szybka łodzią kosztuje 500THB (50 zł ) w dwie strony.
4.5/6
Nie będę powtarzać tych wszystkich "achów" z poprzednich opinii. Dla mnie miała być to wycieczka życia i pod pewnymi względami była. Np. to totalne zderzenie z inną kulturą i mentalnością. Szokujące dla mnie były prusaki chodzące po hotelowych gzymsach i stołach na śniadaniu w pierwszym hotelu, karaluchy uciekające spod nóg podczas wieczornych spacerów, szczury biegające po plaży w Pattayi i pojawiający się co jakiś czas obezwładniający smród na ulicach. Ale to chyba urok Azji, którą odwiedzałam pierwszy raz... Jak powiedziała pilotka trzeba od razu zmienić swoje postrzeganie bo inaczej umrze się z głodu. . W zasadzie dzień po dniu zwiedza się kolejne świątynie aczkolwiek trzeba przyznać, że niektóre spektakularne. Najbardziej podobał mi się park historyczny Sukhotai, który zwiedza się przy pomocy rowerów oraz Pałac Królewski w Bangkoku. Jeśli chodzi o część pobytową hmm... Zapomnijcie o pięknych tajlandzkich plażach ze zdjęć. Tej w Pattayi w dzień nie było - odpływ prawie do linii cumujących ok 50 m od brzegu setek łódek, a wieczorem wraz z przypływem można się było kąpać w towarzystwie lokalsów oraz dziesiątek plastikowych i styropianowych śmieci. Najlepsze jest to, że plaża w Centrum miasta nie posiadała w ogóle infrastruktury takiej jak prysznic, toaleta czy kranik do opłukania stóp. Można było co prawda wypożyczyć leżak, ale przez tych kilka dni pobytu nie widziałam żadnego turysty korzystającego z tej opcji. Na szczęście dla osób lubiących kąpiel w morzu bardziej niż w hotelowym basenie jest opcja w postaci wycieczki promem na wyspę koralową. Koszt 40 batów w dwie strony. Na wyspie można zostać na plaży przy porcie lub przemieścić się dalej np. przy pomocy skutera taksówki na dalsze i mniej oblegane plaże. Reasumując: to nie wina Rainbow, że plaża była kiepska i brudna, biuro podróży nie ma też wpływu na standardy higieny w Azji. Zaniżyłam ogólna ocenę z powodu sposobu pracy pilota. To nie fair, że człowiek płacąc tyle pieniędzy za wycieczkę pozbawiony jest polskiego przewodnika, a właściwie przewodnika mówiącego w języku polskim. Pani Martyna tłumaczyła się tym, że jako polski pilot nie może oprowadzać nas po tajskich zabytkach. Rozumiem, to samo było np. w Maroko, ale tam funkcjonował tour guide i pilotka oprowadzała nas w towarzystwie lokalnych przewodników. Po świątyniach chodził z nami tajski przewodnik, ale nie mam obowiązku znać języka angielskiego skoro jadę z polskiego biura podróży, a tym bardziej języka angielskiego z tajskim akcentem.