4.5/6
Wycieczka bardzo ciekawa, ale z perspektywy osoby młodej mało intensywna. Dużo opowieści o Tajlandii pozwala lepiej zrozumieć ten kraj. Wszystko bardzo dobrze zorganizowane. Mały minus za panią pilot, która otwarcie mówiła ze nie lubi Tajlandii, co trochę psuje nastawienie na wycieczkę.
Zuzanna, Kraków - 05.01.2025 | Termin pobytu: grudzień 2024
4/5 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Wycieczka „Baśniowa Tajlandia” sama w sobie jest wycieczką godną polecenia, chociaż znajdą się oczywiście plusy i minusy takiej zorganizowanej przygody. Od razu po opuszczeniu samolotu czekała nas niemiła niespodzianka – miejsca w autokarze przydzielane były w porządku rezerwowania wycieczki, a z powodu całkowitego wypełnienia autokaru niektóre osoby musiały siedzieć na samym jego końcu – przy długich trasach była to strasznie niewygodna podróż. Dodatkowo tajski kierowca nie mógł ustawić klimatyzacji na stały poziom – raz było 15 stopni – raz 24. W ciągu całej wycieczki połowa osób złapała przeziębienie, koniecznie trzeba mieć ze sobą ciepłą bluzę do autokaru. Po przylocie do Bangkoku po chwilowym odpoczynku warto wybrać się na taras widokowy w budynku Baiyoke Sky Tower, 10 min spacerkiem od hotelu, w bilecie wstępu drink w barze gratis. Niedaleko znajduje się też nocny market, fajne miejsce do kupienia tanich pamiątek. W Bangkoku, jeśli chodzi o pamiątki, ubrania typu spodnie w słonie, jest najtaniej. Proszę nie słuchać przewodnika, że pamiątki będą wszędzie i wszystko kupi się na końcu na pobycie – jest to nieprawdą, szczególnie, jeśli chodzi o rękodzieło, rzeźbione mydełka, pudełka itp. Drugiego dnia plan wycieczki był bardzo ciekawy, szczególnie wycieczka po Klongach i rejs łodzią po kanałach, także polecam dodatkowy pokaz artystyczny, z którego można w bardzo krótki i przystępny sposób dowiedzieć się o historii Tajlandii. Następnego dnia pływający targ w Damnoen Saduaki, dopłynięcie do targu to super przygoda, można zmoknąć. Muzeum Budowniczych Mostu na Rzece Kwai wraz z cmentarzem jenieckim daje do myślenia, jaki ogrom zła człowiek potrafi wyrządzić człowiekowi. Dalsza część programu także bardzo ciekawa. Tego dnia jeden z lepszych hoteli – czysty i basenem do którego od razu ma się ochotę wejść, do sklepu daleko i przy bardzo ruchliwej trasie. Dnia kolejnego wyjazd z Kanchanaburi do Ayutthayi, tamtejsze ruiny świątyń robią przeogromne wrażenie, warto mieć ze sobą dobry aparat i dla pań – pamiętać o odpowiednim stroju. Do świątyń w praktycznie każdym punkcie wycieczki można wchodzić tylko z zasłoniętymi ramionami i kolanami, koniecznie trzeba mieć ze sobą coś do zakrycia się, najlepiej spódnicę na gumkę do kostek, którą można założyć w razie czego na za krótkie spodenki. Wieczorem odwiedziliśmy też świątynię podczas mantrowania mnichów – magiczna atmosfera. Tutaj hotel też jest czysty, ale daleko od knajpek, nie ma, czym się przemieszczać, zero tuk tuków. Dnia 6 po terenie świątyni jeździmy rowerami typu składak. Jednak jeśli ktoś myśli że sobie nie poradzi, zawsze jest dla niego opcja wypożyczenia meleksa ;) Zazwyczaj radzi sobie każdy. Następne klika dnia spędzimy w pięknym hotelu w typie domków bungalow, w przepięknej okolicy. Dnia 7 Wycieczka dodatkowa do Birmy - godna polecenia, Złoty trójkąt, i plantacja herbaty. To ostatnie było dla mnie wielkim rozczarowaniem – wcześniej w programie było odwiedzenie wioski tzw. ‘długich szyj’, czego na pewno nie zastąpi plantacja herbaty, z której notabene Tajlandia w żadnym stopniu nie słynie. Następnego dnia przejazd do Chiang Mai a po drodze Biała Świątynia, kontrowersyjny obiekt nowoczesnej architektury Tajlandii. San Kampaeng, wiosce rękodzieła – ciekawa, jeśli nie było się w Chinach. Wielkość wycieczki nie była nastawiona na zakupy jedwabiu czy biżuterii i w sklepach się wynudziła. Popołudniowa wizyta w gabinecie masażu tajskiego przyjemna, po wyjściu od razu można iść na stare miasto – bardzo daleko od hotelu, 40-45min szybkim tempem ciągle walcząc z brakiem chodnika, lepiej wziąć tuk-tuka – około 250 baht, więc wcale nie tanio, w więcej osób warto brać duże otwarte taksówki – cena taka sama, jednak łatwo zgubić się tam w tłumie i odłączyć od grupy. Następnego dnia większość grupy wybrała wizytę w Elephant Nature Park- centrum ratownictwa i rehabilitacji słoni. Wynikło duże nieporozumienie ze względu na to, że grupa została podzielona na dwa obozy słoni tego samego właściciela, w jednym nie było rzeki (bardziej strumyka, do kostek). Samo obcowanie ze słoniami było przeżyciem niezapomnianym, najciekawszą opcją fakultatywną podczas pobytu. Dnia następnego odwiedziliśmy świątynię, która planowo była przewidziana dzień wcześniej. Z tego względu, wróciliśmy do hotelu około godziny 12, nie było już możliwości zakwaterowania do pokoju, do miasta było strasznie daleko, nie starczyłoby czasu na dojście i powrót bez ponownego płacenia za taksówki, pozwolono nam jedynie czekać przy hotelowym basenie bądź zaproponowano pójście na masaż, jak to zrobił przewodnik – jednym słowem połowa dnia straconego. Przejazd pociągiem przyjemny, jednak należy się bardzo ciepło ubrać i mieć dużo cierpliwości do imprezującej części współpasażerów – może zatyczki od uszu są dobrym pomysłem ;)
A, Warszawa - 27.02.2019
19/21 uznało opinię za pomocną
4.5/6
Cały wyjazd oceniam na dobry+ . Dużo atrakcji , w większości dobre hotele i sympatyczna Pani Maria jako nasza przewodniczka . Prócz tego, że ogólnie polecam wycieczkę, bo faktycznie można wiele zobaczyć to są też minusy i których warto wspomnieć zainteresowanym zakupem . Pierwszy nocleg w Bangkoku to nieporozumienie . Hotel Bangkok Palace, w którym mieszkają główniePolacy i hindusi . Nieprzyjemny zapach stęchlizny w sali konferencyjnej, w której spotkaliśmy się po przyjeździe z całą grupą i Panią Marią . Para z naszej grupy miała w pokoju karaluchy ( tak wiem , że to Tajlandia ) a jedzenie było w mojej ocenie tragiczne nawet dżem był okropny :/ na szczęście lokalizacja jest super i blisko hotelu są przepyszne stoiska ze streetfoodem gdzie za 5 zł można zjeść wybitny makaron z krewetkami . Na szczęście w hotelu byliśmy tylko 2 noce, a każdy kolejny hotel był już lepszy . W programie jest wiele świątyń i 7 dnia zaczyna się robić męcząco . Wyjazdy nad ranem spod hotelu, dojazdy do kolejnego miejsca w godzinach 17-18 gdy zachodzi słońce więc przez 10 dni zwiedzania nie ma szans na złapanie słońca i odpoczynek . Oczywiście dla jednych to plusy , dla mnie było ciut zbyt męcząco . Przejazdy czasami zajmowały 3-4 h tak jak oczywiście opisane jest to w programie, ale w praktyce po codziennej jeździe autokarem robi się to uciążliwe . Miejsce na wypoczynek które wybraliśmy za dopłata to wyspa ko chang . Istny raj i mimo 6h przejazdu na wyspę było warto . Polecam dopłatę do hotelu Santhiya tree ko chang jest doskonały pod każdym względem . Tak w skrócie : Autokar był wygodny, przerwy adekwatne do potrzeb grupy . Dużo świątyń, po paru dniach aż za :p Jedzenie w hotelach zwykle ok, ale polecam jeść na ulicy . Nie mieliśmy żadnych kłopotów żołądkowych . W Bangkoku koniecznie należy odwiedzić chinatown ! Eksplozja smaków i super miejsce na wieczorny wypad . Polecam wycieczkę dodatkową do sanktuarium słoni cudowne przeżycie i emocje . Polecam dokupić biznesclas, bo można wygodnie pospać . Na wodnym targu można zjeść najlepsze sticky rice. W Chiang Mai nie polecam street foods , wszędzie turyści jedzenie mało autentyczne. Jak porównywaliśmy smaki z Bangkokiem to nie ma wgl konkurencji za to można kupić dużo pamiątek . Targujcie się ! Można zapłacić dużo mniej :) Pociąg nocny -super i wygodnie , nie ma co się martwić bo jest bardzo przyjemnie . Jak na 1 raz w Tajlandii bardzo dobry wybór zarówno na oswojenie się z kulturą jak i zwiedzanie.
Kasia i Marcin - 27.02.2024 | Termin pobytu: styczeń 2024
2/2 uznało opinię za pomocną
4.5/6
piękne krajobrazy,życzliwi ludzie,ciepełko
ELZBIETA, GDAŃSK - 28.03.2014
2/4 uznało opinię za pomocną