4.8/6 (185 opinii)
5.0/6
W hotelu Nano w Drveniku byliśmy na początku czerwca,kiedy sezon w Chorwacji praktycznie się zaczynał. Sama miejscowość malutka, spokojna, sklepy i knajpki dopiero zaczęły się otwierać. Podobało mi się, że przy brzegu morza jest ścieżka turystyczna, którą można przejść do kilku sąsiednich miejscowości i drugiej części Drvenika, skąd odpływały promy na wyspę Hvar. Mieszkaliśmy w nowym budynku hotelu Nano, plaża blisko, wystarczy przejść przez wąską uliczkę. Pokój mieliśmy duży wygodny, z nowymi meblami. Łazienka obszerna z niewielkim okienkiem, suszarka do włosów. Balkon z widokiem na góry , ale na wschodnią stronę , dzięki czemu pokój nie nagrzewał się nadmiernie. Ręczniki wymieniane były codziennie. Elektroniczny klucz do drzwi. W starszym budynku hotelu część pokoi miała cudowny widok na morze, ale były usytuowana nad restauracją i barem , co w sezonie może być kłopotliwe. Wadą hotelu może być brak całodziennej recepcji. Klucze trzeba zabierać ze sobą. Bardzo podobała mi się reakcja właścicieli na zgłaszane problemy. Początkowo nie działała lodówka, pracownik przyszedł po kilkunastu minutach po zgłoszenia i uruchomił lodówkę , podobna była reakcja na prośbę o suszarkę na balkon. Właścicielka udostępniła nam nieodpłatnie rowery.
5.0/6
Do hotelu Nano trafiliśmy po naszym objeździe nieco przypadkiem - tuż przed wycieczką dowiedzieliśmy się o overbookingu w sąsiednim Ivando i dostaliśmy propozycję zamiany, niestety przy obniżeniu standardu na 3*. Nie wiemy, co dokładnie straciliśmy, ale wiemy, co zyskaliśmy ;) Budynek 3* jest głównym budynkiem hotelu, znajduje się w nim restauracja oraz recepcja. Otrzymaliśmy pokój na ostatnim piętrze. Wbrew obietnicom, nie był z widokiem bezpośrednio na morze, bowiem balkon znajdował się z boku budynku. Kawałeczek morza jednak można było zobaczyć, a w ramach rekompensaty z drugiej strony rozciągał się widok na góry. Miejscowość Drvenik znajduje się dokładnie pośrodku niczego. Spory kawałek od Makarskiej, jeszcze dalej do turystycznych miejscowości, bez własnego samochodu trochę ciężko, jeśli chce się zwiedzać. Dla tych, którzy nie chcą korzystać z wycieczek lokalnych, wynajęcie auta może okazać się niezłym pomysłem. Jedną z najbliższych atrakcji staje się wówczas wyspa Hvar, na którą można przepłynąć promem z Dolnego Drvenika. W ciągu pół godziny dopływa się do miejscowości Sucuraj, gdzie nie ma zupełnie nic ciekawego ani też nie dociera autobus, który mógłby nas zawieźć do Hvaru czy Starego Gradu ;), dlatego też warto skorzystać albo z wynajętego auta, albo z pomocy rezydentki, która oferuje kontakt do osób zajmujących się takimi przewozami. Na Hvarze byliśmy akurat przy okazji naszego objazdu i zapewniam, że samodzielna podróż wymaga pewnej ręki za kierownicą oraz żelaznych nerwów. Hotel Nano znajduje się w części Drvenika zwanej Gorna Vala. Oprócz plaży i hoteli znajduje się tu kilka restauracji (w tym hotelowa, która za dodatkowe pieniądze oferuje zacne posiłki), kilka małych sklepików z pamiątkami, sklep z lokalnymi wyrobami, mały market (z cenami wprawiającymi w osłupienie) i dwa bankomaty. W restauracjach i markecie można płacić kartą, w mniejszych sklepikach oczywiście kuny. Ceny niższe niż w popularnych miejscowościach, ale wciąż zdecydowanie drożej niż w Polsce. Kupując piwo w markecie warto zwrócić uwagę na wysoką kaucję, naprawdę lepiej wymieniać butelki. Ok 15-20 minut pieszo od Gornej Vali znajduje się Dolna Vala, druga część Drvenika. Stąd odpływa wspomniany wcześniej prom, mamy też kolejne plaże, mały port, restauracje, markety, bankomaty. Jest też informacja turystyczna, w której obsługa posługuje się płynnym angielskim. Można tam otrzymać mapę okolicy dalszej (tj, tej części wybrzeża), jak i bliższej (sam Drvenik). Polecam szczególnie tę drugą, bo zapewniła nam ona liczne atrakcje, kiedy nieco się ochłodziło. Nad Drvenikiem góruje małe pasmo, zwane Drvenickie Stine. Ku naszemu zdziwieniu, okazało się, że prowadzi tam szlak, a w połowie drogi znajduje się Staro Selo - dawny Drvenik, z którego mieszkańcy wynieśli się w latach 60tych po trzęsieniu ziemi. Na szlak weszliśmy od strony Gornej Vali. Początkowo idzie się ścieżką przywodzącą na myśl Góry Świętokrzyskie, a następnie Karkonosze. Po drodze znajdują się ruiny średniowiecznej twierdzy. Wejście tam jest dosyć łatwe, a obiekt ciekawy. Widoki zapierają dech w piersiach, można zaobserwować zarówny Górny, jak i Dolny Drvenik. Jest też tablica z historią twierdzy. Za twierdzą dociera się do Starego Sela, pełnego domków z kamienia. Część z nich jest zrujnowana, ale niektóre są w lepszym stanie. Jak się okazało, okazyjnie przybywają tam lokalni letnicy. Dzięki górskiemu klimatowi jest tam nieco chłodniej, niż nas samym morzem, a od strony Dolnej Vali można dojechać samochodem. My spotkaliśmy akurat jedynego mieszkańca, który przebywa tam całe lato. Jak to w Chorwacji, poczęstował nas naleweczką ;) Dla tych, którzy nie są gotowi na dalsze wędrówki, pozostaje zejście do Dolnej Vali - albo szeroką drogą samochodową, albo krószą ścieżką Alberta Fortisa. Po drodze XIV-wieczny kościół Świętego Jerzego (niestety był zamknięty). Miłośnicy gór mogą jednak ze Starego Sela wybrać się na Drvenickie Stine, ale ta trasa jest już nieco bardziej podobna do tatrzańskich - wąska, kamienista ścieżka, gdzieniegdzie bardzo stroma, bez żadnych zabezpieczeń. Całe szczęście oprócz nas nikt nie miał takiego pomysłu, żeby tam iść, dzięki czemu nie musieliśmy się z nikim mijać. Ok 50 minut marszu, widoki z góry są spektakularne - widać nie tylko Peljesac i Hvar, ale także Korculę oraz Brac. Nie polecam jednak tej trasy osobom niechodzącym w góry. Wymagane dobre obuwie (sandały czy trampki odpadają, solidne buty hikingowe dają radę). W górach bez problemu łapie zasięg telefonii komórkowej, więc da się wezwać pomoc, ale nie była nam na szczęście potrzebna. W Drveniku byliśmy ostatnią grupą turystyczną, na sam koniec września. Niestety, dawało się to we znaki - w ostatnich dniach naszego pobytu nie dało się już nawet kupić lodów, bo wszystko się zwijało. Trochę smutno to wyglądało, miałam wrażenie, że jak tylko wsiadziemy do autokaru, to pozbierają kamienie z plaży, spuszczą wodę z Adriatyku i powietrze z gór ;). Ze względu na mniejszą liczę turystów polecam wrzesień na wypoczynek, ale raczej jego pierwszą połowę. Pogoda sprzyja plażowaniu, a jednocześnie można kawałek plaży dla siebie zorganizować. Wybraliśmy się też na wycieczkę fakultatywną do Mostaru i Medjugorje. Mostar serdecznie polecam, jest tam ten sam orientalny klimat, co w Sarajewie. Można zjeść doskonałe cevapi i wypić kawę po bośniacku. W muzeum można obejrzeć wstrząsający film o konflikcie lat 90-tych - nie polecam osobom o słabych nerwach. Fenomenalna przewodniczka lokalna, mieszkająca w Mostarze od urodzenia. W Medjugorje nie ma nic ciekawego, poza lokalnym folklorem w postaci sakromarketów, pierwszy raz w życiu widziałam coś takiego - supermarkety z dewocjonaliami. Żałuję, że nie wybrałam się na rafting, bo ponoć był znakomity. Nie pojechaliśmy do Krk, czego również żałujemy. Podsumowując, Drvenik to świetna opcja wypoczynkowa dla tych, którzy chcą czas spędzać aktywnie w morzu lub górach, a niekoniecznie zależy im na imprezowaniu czy zwiedzaniu miejscowości.
5.0/6
Hotel polozony w spokojnej i bezpiecznej miejscowosci Drvenik. Dobry dla rodzin z dziecmi lub spokojny wypad dla pary. Hotel polozony przy samej plazy, ale mozna rowniez przejsc sie sciezka do innych pobliskich plaz. Wszystkie w tej okolicy maja bardzo czysta, przejrzysta wode. W okolicy hotelu jest pare straganow, piekarni i sklepow z lokalnymi produktami. Pokoje w hotelu sa nowoczesne i wygodne. Sniadania bardzo proste i powtarzalne. Obiadokolacje juz lepsze: pare rodzajow miesa, warzywa, wino, proste desery. Dobre miejsce wypadowe na wycieczki na okoliczne wyspy, do Dubrovnika, Bosni i Hercegowiny czy na inne miejscowosci wzdluz Riwiery Makarskiej. Wypozyczalnia rowerow obok hotelu. Mozna takze wybrac sie na szlak w gory. Piekne krajobrazy z widokami na gory i morze.
5.0/6
Wyjazd okazał się cudowny, mimo: perypetii na lotnisku w Katowicach przy wylocie ( przetrzymano nas w rękawie ok40 min, potem w samolocie czekaliśmy na możliwość startu następna godzina, po wylądowaniu oczekiwanie na autokar ok 40min); niżu genueńskiego, który obniżył temp. do 20st.C w dzień i nawet 10stC w nocy. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że na te zdarzenia biuro nie miało wpływu. Hotel przyjemny. Dla nas świetnie położony, z częścią jadalną również przy plaży! Obok inne hoteliki i apartamenty. Można chodzić na dalekie spacery do pobliskich miejscowości wygodnymi alejkami. Piękne miejsce do wypoczynku. Plaż mała, ale ok. brakuje leżaków nawet tych do wypożyczenia za opłatą (koniec sezonu?). W ofercie basen kryty, chyba był nieczynny, bo głucho i ciemno. Mieliśmy pokój w starej części nad kuchnią. W pokoju wszystko co potrzeba i czysto (zabrakło koca lub narzuty, bo samo prześcieradło w chłodną noc to za mało). Rano dolatywały zapachy smażenia z kuchni ( dobrze, że noce zimne to okno przymknięte). Recepcjonista Hotelu nieosiągalny, za to obsługa sali jadalnej bardzo miła i uwijająca się w sprzątaniu naczyń. Jedzenie ogólnie dobre, chociaż na tłuste omlety, jajka sadzone i jajecznicę na tłustym boczku (na śniadanie) długo nie będę mogła patrzeć. Godziny posiłków: śniadania od 7.15 do 9.00 ( za wcześnie), obiado-kolacje od 19.00 do 20.30 (za późno); trochę za duża przerwa. Wycieczki fakultatywne świetnie zorganizowane. Czuło się opiekę i zaangażowanie rezydentów (brawo!). Przewodniczki w Medżugorie, Mostarze, Splicie, Trogirze świetne. A pani przewodniczka Karolina w Dubrowniku genialna! Polecam wszystkim. Ogólnie bardzo fajne miejsce do wypoczynku. Chętnie tu wrócę.