Opinie klientów o Cuda Świata - Machu Picchu

5.5 /6
222 
opinie
Intensywność programu
5.4
Obsługa hotelowa
5.0
Pilot
5.6
Pokój
5.0
Położenie i okolica
5.0
Program wycieczki
5.4
Rezydent
6.0
Transport
5.3
Wyżywienie
5.4
Zakwaterowanie
5.2
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Jarosław, SULECHÓW 23.05.2019

super organizacja

Pomimo dużej grupy,czego nie znoszę (34 osoby), wszystko w najlepszym porządku. Pani Anna-przewodnik w Peru-zorganizowana pod każdym względem.

5.5/6

BARBARA, Nowa Ruda 20.01.2018
Termin pobytu: listopad 2017

Wycieczka marzeń

Piękna i wymarzona moja następna wycieczka z Rainbow. To kolejny cud świata, ktory był na mojej liście podróży i jak narazie jest to najpiekniejsze miejsce jakie do tej pory zobaczyłam ( mam na koncie juz 6 cudów świata). wycieczka super zorganizowana pod każdym wzgledem, pilot z ogromną wiedzą służący pomocą i radą. Brakowało jak dla mnie pływających wysp Uros na jeziorze Titicaca, które można by było wdrożyć do programu oraz Salineras De Maras, które sa w pobliżu Cusco jak również Tęczowych Gór, choć są one na dużej wysokości ale i tak wiekszośc programu jest na dużych wysokościach co niestety powoduje chorobę wysokościową, ale widoki rekompensują tę niedogodność i w 100% POLECAM. Bajkowe widoki.

5.5/6

Tomasz, Gliwice 25.11.2021

Wycieczka - Peru - listopad 2021

Wyjazd super, świetnie zorganizowany, ogromna ilość miejsc oraz faktów podawanych przez znakomitą przewodniczkę Anię. Za opiekę i okazaną pomoc - serdecznie Ci Aniu dziękuję. Tomek W.

5.5/6

Robert Rafał, Łódź 16.04.2014

Peru 22.04 – 3.05.2010 r.

22.04.2010 Wylot mieliśmy zaplanowany o 6:40. Do Amsterdamu lecieliśmy samolotem Embraer E190, należącym do linii KLM. O 8:47 wylądowaliśmy w Amsterdamie. Start samolotu do Limy mieliśmy zaplanowany na 10:55. Tym razem lecieliśmy dużo większym samolotem, był to Boeing 777-200. Podczas lotu nad Amazonią mogłem z okna samolotu podziwiać wspaniałe widoki (bezmiar dżungli poprzecinany wijącymi się rzekami). W samolocie dostaliśmy do wypełnienia kartę migracyjną i celną. Po ponad 12 godzinach lotu w końcu w okienku samolotu zobaczyłem Pacyfik i o 16:37 czasu peruwiańskiego (tj. 23:37 czasu polskiego) wylądowaliśmy na lotnisku w Limie. Tam poznaliśmy naszą pilotkę Annę Hanusz (Polkę od 10 lat mieszkającą w Peru, mającą męża Peruwiańczyka) reprezentującą biuro „Danuta Travel”, które było kooperantem Rainbow Tours. Potem autokarem przejechaliśmy do hotelu „San Agustin Exclusive” usytuowanego w dzielnicy Miraflores. Wkrótce po zakwaterowaniu mieliśmy spotkanie informacyjne z pilotką. Potem udałem się już na zasłużony odpoczynek. 23.04.2010 Po śniadaniu wyruszyliśmy na zwiedzanie Limy. Na początek podjechaliśmy do położonego na szczycie klifu Parku Miłości. Tam mogliśmy podziwiać wspaniałe widoki na Ocean Spokojny. Sam park też jest bardzo ładny, w jego środku umieszczono ogromną rzeźbę całującej się pary. Wokół wije się faliście ławka ozdobiona mozaikami z miłosnymi inskrypcjami. W dalszej drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy Huaca Pucllana – ruinach dawnego inkaskiego sanktuarium. Następnie kontynuowaliśmy panoramiczny objazd Limy autokarem kierując się do centrum. Po dojechaniu do centrum zwiedzanie zaczęliśmy od wizyty w kompleksie architektonicznym San Francisco, który z daleka zwraca uwagę swą jaskrawą, żółto-białą kolorystyką. Kompleks składa się z kościoła, klasztoru, kaplic oraz katakumb. Następnie weszliśmy do pobliskiego Domu Literatury, aby rzucić okiem na popiersie naszego rodaka Ernesta Malinowskiego. Potem spacerem doszliśmy do centralnego miejsca Limy (to w tym miejscu Francisco Pizarro dokonał założenia Limy, a w 1821 r. ogłoszono tam niepodległość Peru) – Plaza Mayor. Przy placu znajdują się najważniejsze budowle miasta. Całą grupą zwiedziliśmy katedrę z dwoma okazałymi wieżami. Spoczywają w niej szczątki Francisca Pizarra. Po zwiedzeniu katedry mieliśmy czas wolny na indywidualne zwiedzanie Plaza Mayor i jego otoczenia. Po czasie wolnym pojechaliśmy do restauracji nad Pacyfikiem, gdzie spożyliśmy obiad. Potem pojechaliśmy do Muzem Larco Herrera. To muzeum archeologiczne znajduje we wspaniałej XVIII-wiecznej rezydencji. Mieści się tam ok. 45 tys. eksponatów, pokazujących dorobek kultur istniejących na terenie Peru od VII wieku p.n.e. do XVI wieku n.e. Oglądaliśmy Salę Złota, Tekstyliów, a także Ceramiki Erotycznej. Widzieliśmy także m.in. fragment tkaniny z Paracas (zawierający na każdych 3 cm aż 389 nitek) oraz inkaskie quipu (sznurki z zapisanymi informacjami – pismo węzełkowe) i wiele innych ciekawych eksponatów. Po zwiedzeniu muzeum wróciliśmy do hotelu. 24.04.2010 Po wczesnym śniadaniu ruszyliśmy w dalszą drogę. Jechaliśmy słynną trasą Panamericana. Jadąc wzdłuż Pacyfiku dotarliśmy do Parku Narodowego Paracas. Tam wsiedliśmy do motorówki i popłynęliśmy oglądać Wyspy Ballestas (określane często jako „Małe Galapagos”). Podczas rejsu widzieliśmy pływające w oceanie delfiny. Mijaliśmy też słynny trójramienny „kandelabr” – imponujący geoglif wyryty w piaszczystym zboczu. Wyspy Ballestas także dostarczyły nam niesamowitych wrażeń. Poza tym, że są malownicze krajobrazowo znajdują się tam nieprzebrane ilości ptactwa wodnego. Podpływaliśmy blisko do brzegu i na własne oczy mogliśmy podziwiać różne gatunków ptaków m.in. pingwiny Humboldta, pelikany, głuptaki i wiele innych. Jeszcze większą atrakcję stanowiły lwy morskie. Najpierw widzieliśmy pojedyncze osobniki wygrzewające się na skałach, a potem dopłynęliśmy do plaży, gdzie leżały setki osobników. Niesamowity widok! Po blisko 2 godzinach rejsu wróciliśmy na ląd. Ponownie wsiedliśmy do autokaru i dotarliśmy do oazy Huacachina. To zielona laguna, otoczona palmami i drzewami huarango, pośród morza piasku. Mieliśmy tam trochę czasu wolnego, aby pospacerować i podziwiać idylliczne widoki. Następnie ruszyliśmy w dalszą drogę. Mieliśmy krótki postój na płaskowyżu Palpa niedaleko skały, na której został przez jakąś dawną cywilizację wyryty rysunek przedstawiający prawdopodobnie rodzinę. W końcu dotarliśmy do Nazca. Tam zatrzymaliśmy się w punkcie widokowym, z którego widać było dwie z wielu słynnych figur na płaskowyżu Nazca – figurę ręki i drzewa. Potem podjechaliśmy jeszcze do warsztatu ceramicznego, gdzie miejscowy twórca pokazał jak wyrabiano ceramikę w kulturze Nazca. Na tym zakończyliśmy program zwiedzania tego dnia i pojechaliśmy do zlokalizowanego na obrzeżach miasta Nazca hotelu „Nido del Condor”. Tam spożyliśmy obiadokolację. 25.04.2010 Tego dnia większość uczestników (którzy postanowili skorzystać z wycieczki fakultatywnej) miała wczesną pobudkę, bo jeszcze przed śniadaniem pojechaliśmy na lotnisko w Nazca, aby skorzystać z możliwości przelotu awionetką nad płaskowyżem. Samolociki były małe (ja leciałem Cessną C 206, która mieściła 2 pilotów i 5 pasażerów), lot trwał tylko ok. pół godziny. Podczas niego miałem okazję podziwiać niezwykłe geoglify, z których mimo upływu stuleci od ich powstania wiele wciąż jest całkiem dobrze widocznych. Po locie wróciliśmy do hotelu, gdzie spożyliśmy śniadanie. Potem mieliśmy trochę czasu wolnego. Na zakończenie pobytu w hotelu zjedliśmy jeszcze obiad i wyruszyliśmy w dalszą podróż. Przed nami był do pokonania najdłuższy lądowy odcinek podczas tej wycieczki (ponad 600 km). Na drogę zostaliśmy zaopatrzeni w „suchy prowiant”. Najpierw przez kilka godzin jechaliśmy Panamericaną wzdłuż Pacyfiku. Już po zmroku odbiliśmy od oceanu i skierowaliśmy się w głąb lądu. Po następnych godzinach jazdy późnym wieczorem dotarliśmy w końcu do Arequipy, gdzie zostaliśmy zakwaterowani w hotelu „El Lago”. 26.04.2010 Po śniadaniu wyruszyliśmy na zwiedzanie Arequipy. Najpierw pojechaliśmy na punkt widokowy, z którego mogliśmy podziwiać widoki na piękne górskie okolice. Potem przejechaliśmy już do centrum miasta i zaczęliśmy jego zwiedzanie. Zaczęliśmy od pięknego XVII-wiecznego kościoła jezuitów La Compania, potem udaliśmy się na główny plac miasta (Plaza de Armas) z piękną fontanną pośrodku. Przy placu stoi m.in. XVII-wieczna katedra, którą oczywiście także zwiedziliśmy. Następnie przeszliśmy do, zajmującego cały kwartał miasta i liczącego ok. 100 pomieszczeń, klasztoru św. Katarzyny. Po zwiedzeniu klasztoru mieliśmy jeszcze trochę czasu wolnego. Dalej ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku doliny Colca. Trasa była bardzo malownicza, z widokami na ośnieżone szczyty i wulkany, pasące się lamy, alpaki. Pokonywaliśmy ją na bardzo dużych wysokościach. Już po zmroku dojechaliśmy w okolice hotelu „El Refugio” w dolinie Colca (niedaleko Chivay). Jest on usytuowany w odludnym, niedostępnym miejscu.. Po opuszczeniu autokaru musieliśmy jeszcze kawałek drogi pokonać busem, a ostatni pieszo. W hotelu spożyliśmy obiadokolację, była tam też możliwość wieczornej kąpieli w gorących źródłach. 27.04.2010 Po wczesnym śniadaniu i dotarciu do autokaru ruszyliśmy dalszą drogę. Najpierw dotarliśmy do głównego placu miejscowości Yanque, gdzie mogliśmy zobaczyć wykonujące ludowe tańce dzieci, a także barwnie poubierane Indianki (z lamami i orłami) pozujące do zdjęć. Obejrzeliśmy też stojący przy placu kościół. Potem ruszyliśmy w dalszą drogę, podczas której kilka razy zatrzymywaliśmy się w punktach widokowych, z których podziwialiśmy fantastyczne widoki na dolinę Colca. Potem dotarliśmy do Cruz del Condor („Krzyż kondora” – nazwa pochodzi od stojącego w tym miejscu krzyża). Można stamtąd podziwiać niesamowitą panoramę kanionu Colca. Pojawiają się tam również kondory, mieliśmy dużo szczęścia, bo podczas naszego tam pobytu pojawiły się liczne osobniki wywołując oczywiście nasze zachwyty swoimi lotami. Potem ruszyliśmy dalej. Ponownie mieliśmy postoje w punktach widokowych, z których podziwialiśmy panoramy w dolinie Colca. Zatrzymaliśmy się również w miejscowości Maca, gdzie obejrzeliśmy ładny barokowy kościół. Następnie dojechaliśmy do miejscowości Chivay, gdzie zatrzymaliśmy się przy głównym placu. Tam wspólnie obejrzeliśmy miejscowy kościół, a potem mieliśmy trochę czasu wolnego. W dalszej drodze pośród malowniczych andyjskich krajobrazów mieliśmy kilka postojów w punktach widokowych. Już po zmroku dotarliśmy do miasta Puno (leży ono na wysokości 3860 m n.p.m.) nad jeziorem Titicaca. Wysiedliśmy z autokaru przy głównym placu miasta (Plaza de Armas), aby już piechotą (uliczki były zbyt wąskie by wjechał w nie autokar) dotrzeć do hotelu „Qalasaya”. W hotelu spożyliśmy obiadokolację. 28.04.2010 Po śniadaniu rikszami pojechaliśmy do portu w Puno (nad jeziorem Titicaca). Tam wsiedliśmy do łodzi motorowej, którą popłynęliśmy do słynnych trzcinowych wysp Indian Uros. Dotarliśmy do grupy trzcinowych wysp i zatrzymaliśmy się przy jednej z nich. Na wyspie zobaczyliśmy jak żyją tamtejsi ludzie, obejrzeliśmy ich trzcinowe domostwa, łodzie, posłuchaliśmy opowieści o „technologii” budowy trzcinowych wysp i życiu codziennym Indian Uros. Na koniec wysłuchaliśmy jeszcze pieśni w językach keczua i ajmara. Potem wsiedliśmy do łodzi wykonanej z trzciny i trochę nią popływaliśmy po jeziorze, dopływając na koniec do kolejnej trzcinowej wyspy. Tam czekała już na nas nasza łódź motorowa, na którą ponownie wsiedliśmy i ruszyliśmy w dalszy rejs po jeziorze. Po ok. 2,5 godziny dopłynęliśmy do wyspy Taquila Tam wysiedliśmy na ląd. Posłuchaliśmy opowieści nt. wyspy, przewodnik opowiadał także np. o miejscowych strojach i produktach rolnych. Potem mieliśmy pokaz inkaskich obrzędów w wykonaniu miejscowego szamana. Następnie w znajdującej się na wyspie restauracji spożyliśmy obiad. Potem chętni wybrali się na spacer po wyspie. Na koniec spaceru dotarliśmy do plaży i zatoczki, gdzie czekała już na nas łódź z pozostałymi uczestnikami wycieczki. Ruszyliśmy w powrotny rejs do Puno. Tam czekały już na nas busy, które odwiozły nas do hotelu. 29.04.2010 Po wczesnym śniadaniu ruszyliśmy w drogę do Cusco. Tradycyjnie mieliśmy krótkie postoje w punktach widokowych. Zatrzymaliśmy się także przy głównym placu miejscowości Andahuayillas, żeby obejrzeć stojący przy nim piękny kościół. Jego wnętrze jest określane jako „andyjska kaplica sykstyńska”. Po 14-stej dotarliśmy do Cusco (miasto leży na wysokości 3326 m n.p.m.) Tam zostaliśmy zakwaterowani w hotelu „San Augustin International”. Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy pieszo na zwiedzanie miasta. Najpierw udaliśmy się do Coricanchy czyli inkaskiej świątyni zbudowanej ku czci boga Słońca Inti, na której ruinach dominikanie zbudowali kościół i klasztor Santo Domingo. Potem udaliśmy się już na Plaza de Armas (główny plac miasta) i zwiedziliśmy stojącą przy nim katedrę. Potem mieliśmy czas wolny. Wieczorem udaliśmy się do restauracji „Remata” przy Plaza de Armas. Tam zjedliśmy kolację, a podczas niej mieliśmy dodatkowo okazję oglądać występy folklorystyczne. Potem wróciliśmy do hotelu. 30.04.2010 Po wczesnym śniadaniu wyruszyliśmy w dalszą drogę. Na początek podjechaliśmy do leżącej na obrzeżach Cusco inkaskiej twierdzy Sacsayhuaman. Następnie wjechaliśmy na szczyt jednej z gór otaczających Cusco. Mogliśmy tam obejrzeć wielką statuę Chrystusa z rozłożonymi rękami. Była tam też okazja do podziwiania wspaniałych widoków na miasto. W dalszej drodze zatrzymaliśmy się przy kolejnych ruinach inkaskich w Puca-Pucara. Następnie dojechaliśmy do Awana Kancha. To centrum wystawowe, w którym można zapoznać się z miejscowymi technikami tkackimi oraz oglądać miejscowe zwierzęta (lamy, alpaki, wikunie i inne). Potem dotarliśmy do Świętej Doliny Inków, położonej wzdłuż wijącej się wśród gór rzeki Urubamby. Zatrzymaliśmy się przy wysoko położonych inkaskich ruinach w Pisac. Tam obejrzeliśmy inkaskie pozostałości, a potem ruszyliśmy na trekking szlakami Inków. Mijaliśmy po drodze kolejne pozostałości inkaskie, podziwialiśmy niesamowite widoki Świętej Doliny Inków. Dotarliśmy do miasteczka Pisac, tam mieliśmy czas wolny. Następnie pojechaliśmy do miejscowości Urubamba. Tam zatrzymaliśmy się w restauracji, w której zjedliśmy obiad. Potem dojechaliśmy do Ollantaytambo, gdzie zwiedziliśmy imponującą inkaską twierdzę. Następnie pojechaliśmy jeszcze do miejscowości Chinchero, gdzie zwiedziliśmy zabytkowy kościół kolonialny z XVII w. Potem wróciliśmy już do naszego hotelu w Cusco. 1.05.2010 Po śniadaniu pojechaliśmy busem do punktu przesiadkowego na stacji w Cusco. Tam wsiedliśmy do busa podstawionego przez PeruRail i nim dojechaliśmy do miejscowości Piscacucho). Tam na stacji kolejowej wsiedliśmy do pociągu, którym dojechaliśmy do Machu Picchu Town. Przejazd ten dostarczył fantastycznych wrażeń. Mogliśmy podziwiać niesamowicie piękne i ekscytujące widoki. W w Machu Picchu Town przeszliśmy do stacji busów, żeby busami pokonać ostatni odcinek, wjeżdżając na szczyt stromej góry, na której leżą ruiny Machu Picchu. Ten ostatni odcinek także był bardzo emocjonujący, droga była wąska, kręta, zawieszona nad bardzo głębokimi przepaściami. Widoki podczas drogi budziły zachwyt. W końcu dotarliśmy do celu. Poczułem, że spełnia się moje wielkie marzenie. Zwiedzanie zajęło nam blisko 2,5 godziny. Piękno Machu Picchu przerosło nawet moje oczekiwania, sceneria tego miejsca jest naprawdę niesamowita (ruiny inkaskich budowli, tarasy uprawne, wysokie, pokryte zielenią szczyty Andów wokół, głęboko w dole wijąca się rzeka Urubamba). Miasto Inków położone jest na wysokości 2090-2400 m n.p.m., na przełęczy pomiędzy szczytami Wayna Picchu i Machu Picchu. Z miejscowych budowli obejrzeliśmy m.in. Chatę strażnika, Świątynię Słońca, Święty Plac (przy nim główną świątynię oraz Świątynię Trzech Okien i dom arcykapłana), Intihuatana (kamień, którym Inkowie posługiwali się dla oznaczania pozycji Słońca), Świątynię Kondora i wiele innych. Po zwiedzaniu zjechaliśmy busem do Machu Picchu Town i przeszliśmy pieszo do restauracji, w której spożyliśmy obiad. Po obiedzie mieliśmy czas wolny w oczekiwaniu na pociąg powrotny. Ruszyliśmy nim w drogę kilka minut przed 22-gą. Ok. 23:20 dojechaliśmy do Pisccucho, tam wsiedliśmy do busa podstawionego przez PeruRail, którym ruszyliśmy w dalszą drogę. 2.05.2010 Po północy dotarliśmy do Ollantaytambo. Tam przesiedliśmy się do kolejnego busa, który odwiózł nas do naszego hotelu w Cusco (dotarliśmy ostatecznie do niego po 2-giej w nocy). Nie zostało nam zatem wiele czasu na odpoczynek i pakowanie. Po śniadaniu pojechaliśmy na lotnisko w Cusco. Wylot do Limy wg planu miał nastąpić o 11:40. Lecieliśmy samolotem BAE-146 należącym do linii Star Peru. Lot trwał nieco ponad godzinę. Przed lotniskiem w Limie czekał na nas autokar, którym pojechaliśmy ponownie do dzielnicy Miraflores i zatrzymaliśmy się w restauracji „Costa Verde” nad Pacyfikiem. Tam zjedliśmy pożegnalny obiad, podczas niego mogliśmy oglądać różne występy artystyczne na scenie restauracji. Po obiedzie wyruszyliśmy w drogę powrotną na lotnisko w Limie. Nasz samolot do Amsterdamu wg planu miał odlecieć o 19:35. Ponownie lecieliśmy Boeingiem 777-200, należącym do linii lotniczych KLM. 3.05.2010 Kontynuowaliśmy nasz lot. W Amsterdamie wylądowaliśmy ostatecznie o 14:36 czasu polskiego (czyli 7:36 peruwiańskiego). Potem czekało nas kilkugodzinne koczowanie na lotnisku Schiphol w oczekiwaniu na samolot do Warszawy, który wg planu miał odlecieć o 20:20. W końcu wsiedliśmy do samolotu, który oderwał się od ziemi o 20:35. Lecieliśmy ponownie samolotem Embraer E190, należącym do linii KLM. Na Okęciu wylądowaliśmy po 22-giej. I tak moja wycieczka dobiegła końca. Z braku miejsca zamieściłem tu skróconą relację, z szerszą można się zapoznać pod poniższym adresem: http://www.wakacje.pl/forum/peru/830087-peru-z-rainbow-tours-2010-relacja-fotki
139404156
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem