Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Dla wszystkich, którzy myślą, że Czarnogóra jest jeszcze mało popularnym kierunkiem turystycznym bardzo się zdziwią zwłaszcza po wizycie w Otrancie. Hotel jest bardzo zatłoczony w sezonie (byliśmy w sierpniu, mnóstwo Polaków którzy zachowują się głośno, wszędzie palą papierosy i w dodatku przelewają alkohol i soki z kubów do butelek!!!). Infrastruktura niedostosowana do tak dużej ilości gości - leżaki zajęte już od 6 rano (Pan "ręcznikowy" za napiwki zajmuje lepsze miejsca, niestety odkryliśmy to już pod koniec urlopu). Jeżeli nie wstaniecie o 7 to po śniadaniu możecie zapomnieć o leżaku nad basenem. Na stołówce tłok, wszędzie kolejki. Aby zrobić sobie kawę rano z automatu (nie można nazwać tego ekspresem) trzeba odstać 5 minut po czym przepychać się między ludźmi, którzy wchodzą wam "na plecy". To samo dotyczy tarasu wieczorem, gdzie odbywają się animacje - po 19 nie ma już ani krzeseł ani stolika i trzeba siedzieć na leżakach lub murku. Plaża brudna, także zatłoczona, leżaki nie warte 5 euro. Nie rozumiem, oburzenia ludzi mieszkających w willach o to, że leżaki nad otwartym basenie są przeznaczone tylko dla gości z hotelu - jeżeli ktoś płaci za wycieczkę 800-1000 zł więcej to chyba oczywiste, że płaci za lepszy pokój i inne udogodnienia. Gdyby goście z willi mogli zajmować miejsca nad otwartym basenem to goście z hotelu musieliby leżeć na trawniku... Wracają do jedzenia to nie powala - może i wybór jest duży ale wszystko na jedno kopyto w dodatku warzywa jak i mięso ocieka olejem, dania są praktycznie zawsze zimne. Czasami trafiały się dobre posiłki jak łosoś, owoce morza, dobre sałatki, ciasta czy pyszne owoce. Pomyłką jest stosowanie przerwy w all inclusive od 9.30 do 12, czyżby oszczędność na soku i coli z proszku? Animacje bardzo słabe. Animatorzy bardziej zajęci sobą niż wołaniem gości do zabawy. Codziennie to samo zumba , aquagym, waterpolo. W planie animacje były też inne zabawy, których niestety się nie doczekaliśmy. Wieczorami animatorzy nie robią nic. Jedyną rozrywką są występy dwóch grajków na zmianę z pokazem tańców latino. Jednym z plusów jest na pewno pokój - w miarę czysty, z nowymi meblami. Podsumowując, wycieczka nie warta swojej ceny. Lepiej pojechać do kraju, gdzie mają większe pojecie na temat turystyki.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Ta część wyjazdu zapisała się w pamięci pod wieloma względami bardzo negatywnie. Począwszy od miejscowości, która była bardzo brudna, dookoła wszech obecne śmieci rzucana na chodnik i ulicę, miało się wrażenie, jakby nikt tego nie sprzątał. Bardzo ograniczona możliwość korzystania z plaży i morza, obsługa jednej z plaż, z którą współpracował hotel mega nieuprzejma, można nawet powiedzieć, że agresywna. Zabroniona nam wejścia do morza, po kilku minutach opuściliśmy to miejsce, aby nie doszło do żadnej sytuacji przemocy. Po drugie, był problem z czystością w pokojach, a właściwie mega problem czystością łazienek oraz codzienny problem z brakiem wody w godzinach popołudniowych. Dodatkowo, mieliśmy problemy zdrowotne związane układem pokarmowych, na dużą skalę - praktycznie wszyscy uczestnicy wycieczki, podejrzewamy,że związane z niezachowaniem standardów higienicznych przy przygotowaniu posiłków. Duża część obsługi w restauracji hotelowej, a najbardziej jej szef była delikatnie mówiąc nieuprzejma.
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Lokalizacja dobra
2.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka do Czarnogóry marzyła mi się od dawna. Wybraliśmy opcję "bez pośpiechu" bo podróżujemy z dzieckiem i chcieliśmy uniknąć pobudek o świcie i codziennego pakowania walizek. Niestety to pierwsze wakacje, z których jestem bardzo niezadowolona. Cała wycieczka jest źle zaplanowana. Autokar zbiera uczestników z dwóch hoteli (Sars i Montenegro), oddalonych od siebie o około godzinę drogi, co wiązało się z tym, że większość czasu spędzaliśmy w autokarze (najczęściej stojąc w korku), a pobyt w atrakcyjnych miejscach skracano drastycznie, ze względu na konieczność odwiezienia obu grup do hoteli w godzinach pracy kierowcy. W efekcie czułam się jak dziecko, któremu przez szybę pokazano lizaka. Nie było czasu na to, żeby poczuć atmosferę takich miejsc jak Kotor czy Budva, a kaniony oglądaliśmy głównie przez okna autokaru. Hotel Montenegro wybraliśmy kierując się jego odległością od morza, z nadzieją, że po męczącym zwiedzaniu będziemy mieli możliwość kąpieli. Wybór okazał się fatalny w skutkach - już po pierwszym dniu wycieczki cała nasza rodzina się rozchorowała (biegunka i wymioty), przez co z pięciu dni przewidzianych na zwiedzanie wypadły nam dwa. Zresztą zachorowania w tym hotelu były nagminne, codziennie ktoś wzywał lekarza. Przekonywano nas, że turyści tak reagują na inną florę bakteryjną w Czarnogórze, jednak w hotelu chorowali również Czarnogórcy. Dopłata do pokoju w części czterogwiazdkowej niczego nie zmienia - pokój może w nieco wyższym standardzie, ale reszta infrastruktury taka sama - zatłoczona stołówka, brudne otoczenie, niesmaczne jedzenie. Sama miejscowość, w której położony jest hotel robi okropne wrażenie. Jedna ulica wzdłuż morza. Ogólnie brud straszliwy i wszędzie smród starego przepalonego tłuszczu z plastikowych bud z fastfoodami. W Polsce sanepid by nie przepuścił. Plaża to jedno wielkie śmietnisko - wszędzie pełno petów, a pomiędzy nimi walają się porzucone części garderoby, puszki, butelki, podpaski, prezerwatywy, zużyty sprzęt plażowy - pełen przekrój. Nikt tego nie sprząta. Podobnie zresztą wygląda morze. Po ulewie cały brud tego miasta został spłukany do morza, co groziło kąpielą wśród unoszących się na wodzie butelek czy podpasek. Nic dziwnego, ze ludzie chorują, skoro całe ścieki płyną do morza. Po tygodniu spędzonym w miejscowości Canj byliśmy zniesmaczeni i przekonani, że nigdy więcej nie wrócimy do Czarnogóry. To okropne wrażenie nieco zniwelował hotel Otrant, do którego pojechaliśmy później na tydzień wypoczynku.