Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wyjazd do Czarnogóry pozwolił nam się cofnąć do podróży nad polskie wybrzeże z początku 21 wieku. Czarnogóra jako kraj bardzo się rozwija. Podczas wycieczki mieliśmy możliwość poznania kultury kraju oraz kilku najciekawszych miejsc kraju. Chociaż do wymarzonego miejsca pobytu trochę mu brakuje, to jednak jako kierunek podróży turystycznej jest to miejsce warte odwiedzenia. Jak chodzi o sam pobyt w ośrodku, to przyszło nam zamieszkać w Villi Otrant. Chociaż same Ville nie powalają na kolana, to jednak można w nich znaleźć wszystko to co jest tak naprawdę potrzebne podczas wakacyjnego wyjazdu (czystość na odpowiednim poziomie, ale jakość wyposażenia nie jest najlepsza). Atutem ośrodka Otrant jest niewątpliwie bliskość morza oraz dostępne baseny. Niestety, wbrew zapewnieniom w ofercie biura na miejscu nie można skorzystać z jacuzzi. Samo jedzenie, chociaż w dużej ilości, to niestety bardzo monotonne. Rozrywka na miejscu trochę kuleje - o ile w ofercie jest naprawdę bogata oferta wycieczek fakultatywnych, co niewątpliwie stanowi zaletę, to rezydenci biura znajdujący się w ośrodku niestety nie mogą w pełni korzystać z tego co daje ośrodek, z uwagi na to, że korzysta z tego konkurencyjne biuro podróży obsługujące francuzów. Dla miłośników sportu raczej nie ma wiele atrakcji, ale można pograć w ping-ponga, kosza, siatkówkę plażową, więc jeżeli ktoś chce, to znajdzie dla siebie zajęcie. Plaża dość wąska, ale wejście do morza płytkie, można wejść bardzo daleko.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Polecam tą ofertę szczególnie dla rodzin z dziećmi. Spokojna okolica. Do miasta kawał drogi, do marketu bliżej lecz w pełnym słońcu. Nasz wyjazd był wyjazdem wypoczynkowym więc nie wypowiem się na temat wycieczek objazdowch.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczkę Czarnogóra bez pośpiechu należy zdecydowanie polecić, mimo dużego mankamentu, jakim jest hotel. Jeżeli ktoś chce mieć przegląd tego, co warto w Czarnogórze zobaczyć, to proszę brać wszystkie wycieczki fakultatywne (rejs po Jeziorze Szkoderskim, kaniony rzeki Tary i Moračy, rejs po Boce Kotorskiej ze zwiedzaniem Herceg Novi), mimo że są to spore koszty (40 euro, 50 euro, 50 euro). Lunche w Albanii i na wycieczce w góry są dodatkowe płatne (11 euro, 10 euro), ale zdecydowanie polecamy ten w Albanii, w restauracji hotelu Panorama z najlepszym widokiem na twierdzę i miasto Kruje. Niebo w gębie. Pierwszy dzień to zwiedzanie Budvy, Kotoru i Wyspy Matki Boskiej Skalnej obok Perastu (dopływa się łódką). Na początku zatrzymaliśmy się jeszcze w punkcie widokowym, żeby sfotografować Wyspę św. Stefana. Cały dzień oprowadzał Filip, wszędzie krótko, konkretnie i na temat. W Kotorze trochę padało i jak wracaliśmy z Wyspy Matki Boskiej na Skale, rozpętała się burza, ale program został zrealizowany i w sumie było atrakcyjnie. Bokę Kotorską oglądamy tu z bliska, z autokaru. Drugi dzień to jazda agrafkami kotorskimi do Cetinje. Bokę Kotorską oglądamy z daleka, z góry, z serpentyn, z punktu widokowego. Widać właściwie wszystkie 5 zalewów, szczególnie Zalew Kotorski i Zalew Tivatski (z pasem startowym lotniska w Tivacie). Widoki nieziemskie. Pogoda jak drut. Po drodze degustacja w Njeguši. Cetinje – pierwsza, historyczna stolica Czarnogóry – jest ładnym, ciekawym miastem, w którym jest co zwiedzać. Sporo knajp do wyboru. Potem jedziemy nad Jezioro Szkoderskie. Droga prowadzi groblą przez jezioro, poprowadzoną kiedyś specjalnie na potrzeby linii kolejowej Belgrad – Bar. Chętni na rejs wysiadają w Virpazarze. Jezioro jest częściowo zarośnięte, to spory akwen. Początkowo płynie się kanałem i w końcu wypływamy na jezioro z widokiem na pasmo Rumija (po stronie czarnogórskiej) i Prokletije, czyli Góry Przeklęte (po stronie albańskiej), koło wysepki Grmožur. Lunch jest na brzegu jeziora, w budynku z widokiem na jezioro, ale też i z toaletami. Chętni mogą się wykapać w jeziorze. Warto dodać, że kierowca osoby, które nie wybrały rejsu, zabrał do hotelu w Čanju, a potem wrócił po resztę. Trzeci dzień to świetna wycieczka do Starego Baru (przejeżdża się też przez Bar i to kilkakrotnie w czasie całej wycieczki). Spokojne zwiedzanie ruin, sporo czasu na fotki, zakupy i knajpki. Polecamy kawiarnię, bistro Merak! Potem Stara Maslina z najstarszą oliwką na Bałkanach i jazda do Ulcinja, gdzie można zwiedzić twierdzę, poleżeć na plaży lub przeczekać upał w knajpie. A potem plaża, choć wizytę w hotelu Otrant i na plaży tegoż hotelu należy uznać za czystą, podaną wprost reklamę biura podróży Rainbow. Bar hotelowy na szczęście dobrze wyposażony. Czwarty dzień to wizyta w Žabljaku, nad Jeziorem Czarnym, w paśmie górskim Durmitor, w kanionie rzeki Tary i Moračy oraz w monastyrze Morača. W knajpie nad jeziorem mieli najlepsze czarnogórskie białe wino krštač (polecam wziąć do niego pigwę w zalewie), jakie próbowałam w Czarnogórze. Oba kaniony robią wrażenie, choć jazda kanionem Moračy dostarcza też ciekawych widoków w postaci wspomnianej wyżej linii kolejowej Belgrad – Bar. Wysoko położone wiadukty i tunele tej przepięknie poprowadzonej linii kolejowej robią lepsze wrażenie niż linie kolejowe w Szwajcarii (oczywiście, w kwestii infrastruktury, połączeń komunikacyjnych, wygody jazdy czy punktualności lepiej się nie wypowiadać, wiadomo, że tu Szwajcarom trudno dorównać). Widokowo ta trasa jest powalająca. Jeżeli ktoś chce skorzystać z zip-line, czyli tyrolki, na kanionem rzeki Tary przy moście Đurđevića, to proszę bardzo. W klasztorze Morača, dobrze utrzymanym i pięknie położonym, sporo czasu na obejrzenie wszystkiego. Cały dzień spędziliśmy ze świetnym przewodnikiem, Ernestem. Piąty dzień to zwiedzanie wenecko-tureckiej twierdzy Rozafa (właściwie Rozafy) w Szkodrze i miasta Kruje w Albanii. Spore podejście do twierdzy po śliskich kamieniach, trzy dziedzińce z widokiem na rzeki Drin i Bunę oraz na Adriatyk. Dużo wątków historycznych, warto podejść (można też podjechać busem, choć nie do bramy głównej). W Kruje – wizyta w Muzeum Skanderberga w ciekawie wkomponowanym w twierdzę budynku, zaprojektowanym przez córkę Envera Hodży, Pranverę, przejście przez stary bazar i dla chętnych lunch w restauracji hotelu Panorama, znakomity. Był czas na kawę w lokalnej knajpce (można płacić w euro i resztę też wydają w euro ;) i na zakupy na bazarze. Szósty dzień to rejs po Zatoce Kotorskiej. Wypływamy z mariny Montenegro w Tivacie i płyniemy do Herceg Novi. Zdecydowanie polecamy zwiedzić to miasteczko, z fortyfikacjami, pięknymi kościołami, widokiem na Adriatyk (z Herceg Novi widać ujście zatoki), pełne kwiatów i zieleni. Cudownie usytuowane, z klimatyczną promenadą i licznymi lokalami. Na łódce lunch, smakowity i dobrze podany. Potem popłynęliśmy na plażę Žanjice, ale chętni na zobaczenie Błękitnej Groty już na wodach zatoki przesiedli się na łódkę do groty. Do groty płynie się głównie po to, by podziwiać kolor wody, ale chętni mogą się wykąpać. Powrót na większą łódkę, a na plaży albo plaża, albo knajpy ;). Po drodze widoki na fort Mamula na wysepce Lastavica i fort Arza przy plaży. Obie łódki dobrej klasy, naprawdę z przyjemnością się płynęło. Grota dodatkowo płatna 5 euro. Wracając do Tivatu można pooglądać resztki bazy Marynarki Wojennej byłej Jugosławii. Rejs jest cudowny, proszę nie żałować kasy (na Błękitną Jaskinię też), szczególnie jeżeli są widoki na piękną pogodę.
4.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wrażenia z tygodniowego pobytu bardzo dobre, lepsze niż w opisie. Piękny ogród, bardzo dobre jedzenie. Super położenie, na początku długiej i pięknej, piaszczystej plaży. Serwis plażowy darmowy dla gości hotelowych. Jednak hotel nastawiony jest głownie na gości z Francji i to trzeba wyraźnie podkreślić. Na głównym basenie niemal każdego dnia kilka razy dziennie (więc niemal cały dzień) obywały się animacje i aerobik wodny. Główny basen był więc zajęty a rzeczywisty odpoczynek wręcz niemożliwy. Francuzi z zasady są bardzo głośni więc całość była naprawdę nie do zniesienia. Trzeba było szukać ciszy na plaży lub mniejszym basenie, ewentualnie korzystać kiedy francuzi szli na obiad lub kolację. Ogólnie hotel zasługuje na wyższą ocenę ale ten punkt jest niezmiernie waży i niestety z twego powodu nie wybrałabym go jeszcze raz. Żałuję, ze nie wiedziałam o tym wcześniej ale to oczywiście rzecz indywidulana.