4.9/6 (356 opinii)
5.0/6
Wycieczka bardzo udana, hotele w Slowenii i Chorwacji (Karlobag, hotel Zagreb) dobry standard, jedzenie super. Wszystko zepsułes hotel Podgorka w miejscowości Podgórna na Makarskiej. Pokój bardzo maly, pamietajacy pradziadkow Tito. Ale chociaz jedzenie i plaza wynagradzają niedogodnosci. Program wycieczki bardzo ciekawy, choc fajnie jakby było wiecej czasu wolnego w danych miejscach. Pilot Pani Martyna, moglaby opowiadać więcej o miejscach do ktorych zmierzamy. Ogolem super, choć polecam zabrac ze sobą więcej cieplych ubrań, niz jeden sweter i spodnie. Wiał porywisty wiatr.
5.0/6
Bałkany, a w szczególności Chorwacja są moim ulubionym kierunkiem letnich wyjazdów. Decyduje przede wszystkim o tym to co się widzi, czyli wspaniałe widoki na Adriatyk, naturalne połączenie gór i morza, wspaniałe widoki w parkach narodowych na płynącą i stojącą wodę. Oczywiście wspaniałe są też kamienne białe miasta Dalmacji na czele z Dubrownikiem i Splitem, ale dla mnie i tak ważniejsze są dzieła natury niż to, co stworzył człowiek . Każdy znajdzie tu jednak to, co mu odpowiada. Ze względu na wszechstronność tego co można zobaczyć w trakcie wycieczki dalmatyńska eskapada (w obu wersjach wycieczki) zarówno w Chorwacji , jak i Słowenii i w mniejszym stopniu w Bośni i Hercegowinie, w ciągu ostatnich 15 lat zdecydowałem się na nią 4 lub 5 razy. Jednak tegoroczną wycieczkę uznaję za najbardziej jak do tej pory udaną. Zadecydowało o tym lekko zmienione w stosunku do dotychczasowych wycieczek miejsce zakwaterowania w części pobytowej, a mianowicie Vela Luka na wyspie Korczuli. Możliwość pobytu na wyspie dała nie tylko dużo radości związanej z możliwością przeżycia "morskich podróży" promem, ale też poznania Chorwacji od tej "wyspiarskiej" strony. Wycieczka zaczęła się tradycyjnie rozdziałem na autobusy i przejazdami po swoich trasach. Opcja dla wygodnych, jest moim zdaniem rzeczywiście wygodniejsza. Dodatkowy tranzytowy nocleg w trasie pozwala zregenerować siły w trakcie długiej podróży, zwłaszcza osobom starszym lub nie przyzwyczajonym do tak długiego przebywania w autokarze. Hotel tranzytowy był w miejscowości Kranj leżącej jakieś 20 km od stolicy Słowenii. Warunki w hotelu zważywszy na objazdowy charakter wycieczki można uznać za dobre. Problemem, zresztą jak we wszystkich kolejnych hotelach, było blokowanie się ciągów komunikacyjnych po przyjeździe licznej wycieczki z bagażami, czyli wind. Trzeba chwilkę było odstać, by do swojego pokoju z bagażem się dostać. Oczywiście dla tych w lepszej kondycji lub bardziej zdeterminowanych pozostawały schody. Samo miasteczko z ładną zabudową (choć oglądaną nocą) sprawiało miłe wrażenie. Każdy kto mimo zmęczenia po podróży poszedł na spacer w kierunku niedalekiego centrum trafił na trwający akurat festyn grillowo - piwny i mógł sobie coś na kolację znaleźć (nocleg bez obiadokolacji w tym dniu). Komu nie chciało się chodzić, mógł zjeść coś w znajdującym się blisko hotelu barze głównie z kebabem lub skorzystać z własnych zapasów. Następnego dnia po śniadaniu i krótkim przejeździe było zwiedzanie uroczej Lublany. Następnie około godzinny przejazd do jaskini Postojnej, gdzie można przeżyć niezwykłe chwile podczas zwiedzania jej wnętrza. Jaskinia oferuje możliwość obejrzenia cudownych form skalnych wyrzeźbionych przez wodę przez minione tysiąclecia. Można tu też w specjalnym zaciemnionym i wyciszonym akwarium zobaczyć "maskotkę" jaskini niezwykłego płaza proteusa (odmieniec jaskiniowy), który nie tylko, że jest w stanie żyć ponad 100 lat, to fizjologia pozwala mu nie jeść przez kilkanaście lat. Warto tu jednak mieć ze sobą jakiś awaryjny "polar" ponieważ niezależnie od temperatury na zewnątrz w jaskini jest dosyć chłodno ok. 10 stopni. Po zwiedzaniu jaskini w trakcie czasu wolnego można bez problemu zjeść coś, czy wypić kawę w licznych kawiarenkach lub kupić pamiątki. Nocleg w tym dniu był w hotelu " Zagrzeb" w Karlobagu, miejscowości leżącej już nad brzegiem Adriatyku. To jedyny znany mi hotel w Chorwacji w którym do obiadokolacji serwowane są za darmo napoje, w tym miejscowe wina i piwo. Hotel w kilku obiektach (więc czasami trochę się trzeba nachodzić) położony jest na brzegu morza wśród piniowych drzew. Warto tu jednak, jeśli pora nie jest zbyt późna udać się na spacer w kierunku przeciwnym do centrum miasteczka, by w odległości około 500m od hotelu znaleźć w nieco ukrytej zatoczce miłą plażę. W następnym dniu zwiedzaliśmy Park Narodowy Krka z jego szumiącymi strumieniami i wodospadami. Widoki wspaniałe, właśnie dlatego warto tu szczególnie uważać podczas przemieszczania się drewnianymi podestami, by przez nieuwagę czy przepychanie się idących w obu kierunkach zwiedzających nie wylądować w wodzie lub błocie. Warto tu też mieć ze sobą strój kąpielowy na głównej polanie można popluskać się przy wodospadzie. Zachować jak zwykle trzeba dużą uwagę, wszędzie ostre i nierówne skały, woda może mieć dużą siłę ciągnącą (efekt działania wodospadu), a i ludzi tłumy. Jednak przeżycie efektu zanurzenia się w gorący dzień w zimnej wodzie wspaniały. Kolejne dwa noclegi po przejechaniu kilkuset kilometrów mieliśmy na kawałku bośniackiego wybrzeża w miejscowości Neum. I tu można było popływać w zatoce Adriatyku, pooglądać krajobrazy i pochodzić brzegiem morza. Miejscowość wydawała się trochę mniej doinwestowana w stosunku do chorwackich miasteczek i w szczególności wieczorami wydawało się, że jest tu na początku września pustawo. Hotel Grand Neum, ma swoją specyfikę czyli dużo schodów do przejścia jeśli jest problem z windami (są trzy, ale duży ruch związany z dużym "przemiałem" grup turystycznych powoduje, że czasami trzeba chwilę odczekać ). Z poziomu parteru do plaży (czyli w dół) jest około 200 schodów (winda zjeżdża do tunelu, którym można wyjść na plażę) , a do restauracji (czyli w górę) jest około 100 schodów. Recepcja z punktu widzenia parteru jest piętro poniżej restauracji, czyli na 5 piętrze, jednak położenie hotelu na zboczu góry powoduje, że na tym piętrze jest główne wejście do hotelu. Są tu dwa baseny, w tym jeden rewelacyjnie położony na dachu budynku, niestety nawet dla gości hotelowych płatne. W Neum był jeden dzień wolny lub wycieczka fakultatywna do Mostaru. Ponieważ znałem Mostar z kilku innych wyjazdów wolałem spędzić dzień na zwiedzaniu miasteczka i kąpielach (przy lekko padającym deszczu), wrażenia z tego rocznego zwiedzania Mostaru musi przedstawić ktoś inny. Następnego dnia zwiedzaliśmy tradycyjnie piękny, ciekawy i gorący Dubrownik. Niestety także tradycyjnie drogi. Dla mnie najciekawszym widokiem (pomimo zwiedzania wspaniałych zabytków miasta, ale zapewne to ze względu na kilkukrotne ich już zwiedzanie) był widok karmienia gołębi miejskich (tradycja mająca kilka wieków), widok niesamowity, najpierw, gdy tuż przed godziną karmienia z całego miasta zlatują się ptaki, a potem gdy ziarno zostanie wysypane jak tworzy się wielki żywy kłąb piór i dziobów, które próbują dobrać się do ziaren. W Dubrowniku można przejść się po murach miejskich (bardzo drogie przedsięwzięcie), albo przepłynąć się łodzią (stateczkiem) dookoła murów miejskich (nie tak drogo). Z Dubrownika przejechaliśmy, częściowo drogą morską promem na wyspę Korczula do miasteczka Vela Luka. W Vela Luce poza plażowaniem można iść zobaczyć wspaniałą panoramę miasta i morza z pobliskiego wzgórza, gdzie znajduje się jaskinia Vela Spila ( w której znaleziono ślady pobytu ludzi sprzed kilkunastu tysięcy lat) o ile podziwianie panoramy Vela Luki jest za darmo to już wejście do jaskini jest płatne. Kto ma chęć przejść się dalej może odwiedzić znajdujący się około 5 km od Vela Luki 15 wieczny kościółek Św. Ivana. Ze względu na piękne widoki podczas drogi, jak i ze wzgórza na którym znajduje się kościółek wyprawa warta jest włożonego wysiłku. Z Vela Luki wyruszyliśmy również na fakultatywną wyprawę w ramach " fish picniku" na wyspę Proizd. Podczas rejsu było wesoło, załoga nie skąpiła miejscowego wina i przyrządzonych świeżych rybek. Na wyspie zaś można było rozkoszować się plażowaniem i kąpielą na 4 cudownych plażach znajdujących się dookoła wyspy (w tym jedną dla naturystów). Powrót z wyspy był nawet weselszy niż rejs na wyspę. Kolejny dzień poświęcony był na fakultatywną wycieczkę do miast Korczuli, gdzie jak mówi legenda narodził się podróżnik Marco Polo. Wyjazd z Vela Luki nastąpił kolejnego dnia wczesnym rankiem, promem dostaliśmy się do Splitu. Split to przede wszystkim zwiedzania pozostałości po pałacu cesarza Dioklecjana i wspaniałej promenady nadmorskiej obsadzonej licznymi palmami. Z Splitu przejazd do Trogiru, gdzie podziwialiśmy niewielkie miasteczko fascynujące swą architekturą romańsko-gotycką, z znacznymi wpływami Wenecji. Dla Chętnych możliwość wejścia kilkadziesiąt metrów w górę na górującą nad miastem dzwonnicę. Ze względu na miejscami bardzo wąskie przejścia oraz schody z kratownicy dla niektórych osób wspinanie się (a potem schodzenie w dół) może być mocno utrudnione. Żegnając Trogir ruszyliśmy na północ. Po około 300 km nocleg mieliśmy w miejscowości Crikvenica. W mojej ocenie hotel w którym tam nocowaliśmy był oczywiście jak najbardziej do przyjęcia podczas imprezy objazdowej, ale najsłabszy z tych w których do tej pory nocowaliśmy (chyba że mi się taki pokój wzorowany na lata 70te ubiegłego wieku trafił). Hotel leżał przy morzu, plaża betonowa. Widoki na morze ładne, ale nie można ich było docenić, bo przyjechaliśmy już za nocnych ciemności, a wyjeżdżaliśmy rano. Ostatnim etapem naszej wyprawy był Park Narodowy Plitvickie Jeziora. Znów wspaniałe wody, wodospady i strumienie. Każdy sam może wybrać co mu się bardziej podoba Krka czy Plitvice. Po zwiedzaniu wracaliśmy do kraju. W trakcie naszej wyprawy mieliśmy oczywiście parę degustacji miejscowych specjałów, gdzie oczywiście poza próbowaniem można było też zakupić zarówno napoje (wina i rakije) miody i sery. Moim zdaniem wycieczka dla wszystkich uczestników była przeżyciem miłym i fascynującym, którą za jakiś czas miło będzie powtórzyć. Wycieczka mijała oczywiście miło i beztrosko dzięki wysiłkowi pilotki Pani Martyny i ciężko pracującym kierowcom. Całej trójce należą się specjalne podziękowania za ich pracę.
5.0/6
Impreza ogolnie udana
5.0/6
To była nasza pierwsza wycieczka objazdowa z rainbow tours i mam nadzieje że nie ostatnia.Wszystko było dobrze zorganizowane , program nie uległ zmianą. Przesiadki Woszczycach nie są takie straszne . To prawda,że zjeżdżają się tam wszystkie autokary ok 16 ale pani pilotka z którą jechaliśmy z Bydgoszczy dokładnie poinstruowała nas do którego autokaru mamy się przesiąść.Jest tam też sporo czasu na skorzystanie z toalety i zjedzenie czegoś ciepłego.Nasz pilot Pan Robert wykonywał swoją prace najlepiej jak potrafił.To człowiek wiecznie uśmiechnięty potrafiący panować nad naszą liczną grupą (80 osób). Ciekawie opowiadał o Chorwacji , widać że posiada szeroka wiedzę na temat tego Kraju.Tak jak Pan Robert my też zakochaliśmy się w Chorwacji .Całą drogę towarzyszyły nam piękne widoki na góry i Adriatyk tego wszystkiego nie da się opisać słowami to trzeba zobaczyć. Plan wycieczki obejmuje najbardziej atrakcyjne miejsca w Chorwacji , do tego 3 dni na wypoczynek pozwalają nacieszyć się piękną pogodą i popływać w cieplutkim i przejrzystym Adriatyku. Hotele w których nocowaliśmy były czyste, większości z klimatyzacją więc jak na objazdówkę wystarczające. Jedzenie w hotelach w formie bufetu więc każdy znalazł coś dla siebie . Jedynie w hotelu Budapest w Medjugorie były serwowane. Nasi kierowcy Pan Waldek i Pan Marian bezpiecznie dowieźli nas do Chorwacji i sprawnie manewrowali miedzy wąskimi uliczkami Chorwacji.