5.3/6 (128 opinii)
6.0/6
Super miejsce do wypoczynku. Hotel piękny, czysty. Bardzo miły i pomocny personel. Jedzenie smaczne. Polecam wszystkim to miejsce. Chętnie wrócę ponownie. Gabriela
6.0/6
Pomysł spędzenia wakacji na Dominikanie nigdy nie wydawał mi się tak naprawdę wystarczająco atrakcyjny. Kuba, Barbados, Jamajka, Saint Martin, a owszem! Schadzka z Hemingwayem, Bobem Marleyem czy wieczory z salsą lub wizyta w raju przysługującym ,,jet set'', to rozumie się! Ale Dominikana?! Plaże, palmy, słońce, ciepłe morze...jota w jotę jak gdzie indziej. Tak mi się przynajmniej wydawało. Argumentem dla pobytu na Haiti miał być bezpośredni lot dream linerem w klasie business, hotel all inclusive blisko lotniska i tydzień beztroski. Pobyt okazał się jednak jednym, wielkim pasmem miłych niespodzianek, osobliwych zdarzeń, interesujących atrakcji. Wybór pośrod ofert tej, z Rainbow, kolejny raz okazał się trafiony! Hotel- sieciówka Iberostar, która trzyma fason na całych Karaibach, obronił swoje 5 gwiazdek, a nawet i pół więcej za odrębność. Spacery po ogromnym terenie hotelowym, za każdym razem pozwalały odkryć coś nowego. Grządki uprawianego bio aloesu, wykorzystywanego do zabiegów w hotelowym spa. Orchidarium- zakątek pełen endemicznych, bajecznie kolorowych storczyków, kwitnących, młodych bananowców, z huśtawką zamocowaną gdzieś wysoko w konarach drzewa i w tle szumiąca kaskada wodna. W części natomiast już niedostępnej dla turystów, własna hodowla bio warzyw i owoców, uzupelniejących hotelową kuchnię. A w drodze na śniadanie codzienne towarzystwo dumnych pawi, blyszczących turkusem, szmaragdem, mieniących się kolorami tęczy, na tle żywo zielonego, soczystego, idealnie utrzymanego trawnika. Kiedy na Zanzibarze objadałam się egzotycznymi owocami, myślałam, że w skali ocen, może i mają sobie równe w innych zakątkach Świata, ale nigdzie nie uda się ich zdeklasować. Niestety, oferta owoców na Dominikanie pozbawiła Zanzibar miejsca na najwyższym podium. Wieczór znów w hotelowej restauracji meksykańskiej ( a la carte) pozwolił w pełnym formacie na smakowity powrót i wspomnienia z wakacji w Meksyku. Kadry jak z planu filmowego?! A jakże, proszę bardzo! W weekendow popołudnie, na plaży ceremonia zaślubin. Panna młoda bosą stopą zmierzająca do smukłego oficera marynarki odzianego w galowy, biały mundur, w zwiewnej, sunącej po piasku tiulami kreacji. Udzielający ślubu urzędnik w szkockim kilcie. Naręcza egzotycznych kwiatów, wiwaty, a w tle błękitne niebo zlewające się z morzem, osuwające się powoli ku zachodowi słońce i szum fal przeplatający się z sentymentalnymi dźwiękami muzyki. Brakowałotylko z boku reżyserskich krzeseł i profesjonalnych kamer na wysięgnikach oraz całego grona ekipy fimowej w t shiertach. Jakkolwiek miłym byłby czas spędzony w hotelowej, złotej klatce, wypadałoby jednak wyściubić nos poza jego teren, jeśli przeleciało się tyle tysięcy kilometrów. Dominikana, okazało się smakuje wybornie. Pozwoliła poznać to całodzienna wycieczka w najbliższą okolicę Puerto Plata. Próbowanie rumów, likierów, czekolad, czekoladek. Kolonialna zabudowa z tropikalna roślinnością w tle. Bajkowy, pełen kolorów ryneczek. Pobyt na nim zbiegł się z czasem, kiedy uczniowie pobliskiej szkoły wysypali się na pobliskie uliczki, kierując do domów. Białe bluzki mundurków ze szkolnym emblematem, kontrastowały z roześmianymi twarzami czekoladowej karnacji dziewczynek i chłopców, przypominającej niechlubną historię niewolników na Dominikanie. Po Puerto Plata kolej na stolicę. Zwiedzanie Santo Domingo, pełnej śladó Krzysztofa Kolumba stało się inspiracją do planu zgłębienia po powrocie do domu jego historii życia, tej oficjalnej i bardziej zakulisowej, prywatnej. Spotęgowane to zostało wrażeniem z pobytu przed monumentalnym miejscem spoczynku Wielkiego Odkrywcy ( Faro a Colon). Świadomość przebywania w miejscach tak ważnych dla nowożytnej historii Świata skutkowały oczywistym dreszczykiem emocji. Czy jednak wszystko było tak idylliczne? Dwa dni przed końcem urlopu, do hotelu zawitała grupa kilkudziesięciu Anglików obojga płci, w wieku od 20+ do 30-. Postawili oni kres spokojnej, cichej celebracji egzotyki wakacji. Lejące się strumieniami drinki, wzajemne przekrzykiwania, zdominowanie prawie całej przestrzeni hotelu, nie ustały także nocą. Całe szczęście, że nie wiedli prymu na plaży. Tam wciąż szumiało morze i królowały odcienie błękitu. Także i business klasa realizowana przez LOT, pozostawiła wiele do życzenia. Nie funkcjonalne fotele, zepsute monitory do odtwarzania filmów, zimne posiłki z masłem roślinnym ( czytaj: margaryną) w tle, nie miały szansy na zatuszowanie przez uśmiechnięty uroczy pokładowy personel. W całokształcie jednak, spędziłam bardzo miło cały tydzień. Zakupione rumy, likiery i cocoa, wraz z fotografiami, długą będą pozwalały wracać do wspomnień. Aatalog biblioteki, z której korzystam, sprawdziłam, że pełen jest pozycji o historii odkryć i życiu Kolumba. Już cieszę się na ich lekturę przy filiżance dominikańskiego cocoa.
6.0/6
Długo szukaliśmy miejsca na późne wakacje i padło na Dominikanę. Szczególnie zależało nam na hotelu sieci Iberostar w Puerto Plata i się nie zawiedliśmy. Hotel położony blisko lotniska, co jest dużą zaletą. Piękny ogród, niska zabudowa połączonych między sobą dwupiętrowych pawilonów pomiędzy którymi pięknie ukwiecone patio. Konstrukcja tak sprytnie pomyślana, bo nawet jak pada deszcz, to można suchą stopa dostać się do recepcji i restauracji. I właśnie jedzenie jest największym filarem nie tylko tego ale i innych hoteli tej sieci. Wszystko czego można sobie wymarzyć. Smaczne, bez ograniczeń, natychmiast uzupełniane półmiski. I te owoce, świeże wyciskane soki i oczywiście słodkości. Hotel przeznaczony w zasadzie dla dorosłych, bo nie ma infrastruktury dla dzieci. Pogoda jak na końcówkę pory deszczowej / byliśmy 11-18.10.2021/ rewelacyjna. Zdarzały się deszcze w nocy ale z nastaniem dnia pozostawało po nich tylko wspomnienie. W hotelu jeden duży basen a że nie było pełnego obłożenia nikt nie rezerwował leżaków. Wspaniała plaża nad Oceanem. I teraz czas na drinki. Nie można było nie wypić pinacolady i margarity robionych na dominikańskim rumie i oczywiście mamyjuany/ nie polecamy kupować suszu, bo podobno robiona samemu nie wychodzi/. Wspaniali uśmiechnięci i roztańczeni pracownicy są również wartością tego hotelu. Tak więc udany jak najbardziej pobyt w Dominikanie / tak, tak w Dominikanie a nie na Dominikanie, ponieważ Dominikana leży na wyspie Haiti i dzieli ja właśnie z państwem o tej samej nazwie/ . Na koniec kilka słów o rezydentach. Pracuje w Dominikanie kilku rezydentów i każdy z nich jest naprawdę kompetentny zarówno podczas spotkań w hotelu jak i na wycieczkach. Tak więc jak najbardziej polecamy ten hotel.
5.5/6
Pobyt bajka, super ośrodek, super jedzenie, blisko do Puerta Plata, super pogoda, naprawdę polecam, miła obsługa, mam nadzieję, że jeszcze raz tam pojadę