6.0/6
Wycieczka bardzo ciekawa. Opieka przedstawiciela RAINBOW (Nagi) i przewodnika (Basim) na bardzo wysokim poziomie, impreza doskonale zorganizowana choć szkoda, że zamiast jazdy pociągiem był lot i w Kairze tylko 1 dzień. Nie można się było nudzić
Kris - 31.07.2019
14/18 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Bardzo udany wyjazd. przewodnik z bardzo dużą wiedzą. Pogoda zgodnie z oczekiwaniami. To był nasz trzeci pobyt w tym kraju.
Krzysztof, Tychy - 23.10.2023
0/1 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Właśnie wróciłam z podróży Egipt wzdłuż Nilu. Jestem pod wrażeniem dobrej organizacji i perfekcyjnego zgrania wszystkich elementów podróży. Rezydent Zidan dowcipny i pomocny, mówiący po polsku. Po prostu Egipt w pigułce.
Elżbieta, Bydgoszcz - 17.04.2022
0/2 uznało opinię za pomocną
6.0/6
2800 km cała przebyta trasa, w tym 240 km statkiem po Nilu! Nie będę opisywać trasy podróży, bo ta opisane jest dokładnie w Planie Wycieczki. Dość powiedzieć, że trasę zrealizowano dokładnie i całkowicie. Z powodu niekorzystnych warunków pogodowych nie odbył się lot balonem nad zachodnim brzegiem Luksoru - ale była to atrakcja fakultatywna dodatkowo płatna. Chciałam tutaj podkreślić, że warto podczas tej imprezy uczestniczyć we wszystkich wydarzeniach fakultatywnych. Wiem nie jest to tanie, ale dzięki takiemu zabiegowi zobaczyliśmy wszystko co planowaliśmy. Radzę przeczytać dokładnie informacje dodatkowe i zsumować koszty, wówczas bez stresu i zaskoczenia można delektować się odwiedzanymi miejscami poczuć smak, zapach i magię Egiptu. Z opcji zobaczenia absolutnie wszystkiego skorzystało chyba 95 % uczestników wycieczki. Nasz przewodnik Remon (ukłony dla niego) tak wszystko zorganizował, że nasze eksplorowanie Egiptu było spójne, każdy dzień tworzył całość, opowiadał jakąś historie. A dodatkowo mieliśmy też czas na relaks i gapienie się z pokładu statku na leniwie przesuwające się przed naszymi oczami brzegi Nilu. Myślę, że na zawsze zachowam w pamięci wschód Słońca nad Luksorem gdy przepływaliśmy motorówkami na zachodni brzeg Nilu żeby zwiedzać Dolinę Królów. Mogła bym wymieniać jeszcze długo takie chwile, w których byłam po prostu szczęśliwa: Abu Simbel o wschodzie słońca, wejście do Wielkiej Piramidy Cheopsa wcześnie rano i bez tłumów (dzięki Remon), zwiedzanie Wyspy File i Świątyni Izydy, rejs po Nilu (wokół wysepek Pierwszej Katarakty) do wioski Nubijskiej. Dom rodziny Nubijskiej i serwowany tam na tarasie posiłek naprawdę mnie zaskoczył - pozytywnie, dla mnie nauka należy zawsze mieć otwarty umysł. W mojej ocenie Rejs po Nilu i późniejszy pobyt na statku w Asuanie jest wart każdych poświęceń. Ale wróćmy do sedna, chciałam przekazać kilka praktycznych wskazówek. Statek oferuje pełną wygodę i znakomita kuchnię, oczywiście kajuty trochę małe, łazienka wyposażona standardowo, klimatyzacja działa. Na górnym pokładzie leżaki, parasole, mały basen, bar i widoki jak w filmie „Śmierć na Nliu” Kennetha Branagha. Leżaki i ręczniki kąpielowe bezpłatne. Nie ma problemu z płaceniem kartą, mogliśmy tak zapłacić również za wycieczki fakultatywne. Baliśmy się trochę niedyspozycji żołądkowo-jelitowych, ale nie chorowaliśmy. Woda w kranie służyła tylko do mycia ciała, myliśmy zęby w wodzie butelkowanej, wieczorem obowiązkowy mocny drink i daliśmy radę. Nie odmawialiśmy sobie lokalnych potraw, na początku nie jadłam surowych warzyw i owoców, ale po dwóch, trzech dniach próbowałam wszystkiego. Nie zapominajcie o nawadnianiu! Byliśmy w terminie kwietniowym i bywało już naprawdę gorąco, szczególnie w Luksorze i dalej na południe w Asuanie. Wodę butelkowaną można było kupić od kierowcy autokaru w cenie 1$ za dwie butelki 1.5 l – i to nie była najgorsza propozycja. Należy zaopatrzyć się w całą masę banknotów 1$ - sprawa bakszyszu jest nie do przeskoczenia. Podobnie jak wymóg targowania się do upadłego za najmniejsze zakupy. No cóż, nie lubię tego, ale taki jest lokalny koloryt. Uważam że warto mieć lokalna walutę: funty egipskie, czasem uda się coś nabyć w zwykłym „spożywczaku” czy na targu. Ale nie ma się co oszukiwać, ceny dla turystów są kilkakrotnie wyższe i zawsze w dolarach. W Asuanie znaleźliśmy trochę czasu i siły, aby samodzielnie powłóczyć się po mieście, zahaczyliśmy lokalny targ, spacerowaliśmy po brzegu Nilu. Jeśli kogoś nurtuje kwestia bezpieczeństwa w Egipcie, nigdy nie czułam się w jakikolwiek sposób zagrożona, czy to na targu, czy zatłoczonym dworcu w Kairze. Zwraca uwagę potężna liczba policjantów, czy żołnierzy z długą bronią, przy drogach również w pojazdach opancerzonych. Należy się przyzwyczaić do kontroli plecaków i wykrywaczy matali przy wejściu do zwiedzanych obiektów. Nocny pociąg z Asuanu do Kairu przeżycie niezapomniane. Tory przynajmniej początkowo biegną wschodnim brzegiem Nilu, a nasze kabiny miały okna na stronę zachodnią. Do zapadnięcia zmroku mogliśmy więc podziwiać Nil, a później zachód słońca nad pustynią. Spałam jak dziecko, szkoda że pobudka była tak wcześnie. Wysiadaliśmy w Gizie około 6:00. Kabiny w pociągu dwuosobowe z normalnymi łóżkami (jedno wysoko) i umywalką, klimatyzowane. Łazienki dwie w wagonie, na wygodę nie ma co liczyć, WC jak w naszym PKP z lat 90-tych XX w. Steward serwuje kolację i śniadanie, w postaci zafoliowanej tacy z prostym jedzonkiem podgrzanym w mikrofali, można zamówić herbatę czy zimne napoje, również wrzątek. Dla mnie ta nocna podróż była jedną z najbardziej wyczekiwanych atrakcji, poranny ruch na dworcu w Gizie – esencja lokalnych klimatów. Kair, Giza, Sakkara i Aleksandra były ostatnim etapem naszej podróży. Bazą wypadową był całkiem przyjemny hotel w Gizie składający się z szeregu parterowych pawilonów rozlokowanych wśród zadbanej zieleni na działce o wymiarach około 150 na 200 m. Każdy pokój z dużą łazienką posiadał wejście bezpośrednio z łączących całość alejek, do tego niezła kuchnia, duży basen i wieczorem muzyka na żywo. Podsumowując, zdecydowaliśmy się na opisywaną Wycieczkę ponieważ wydawała się odpowiadać na nasze zapotrzebowanie. I nie zawiedliśmy się, polecamy osobom, które widzą że kurorty nad Morzem Czerwonym nie dają możliwości zanurzenia się w atmosferze Egiptu i zakosztowania specyfiki regionu. Dzięki tym kilku dniom uważam, że zdołaliśmy dotknąć tysiącletniej historii i zakosztować teraźniejszości Kraju Faraonów. Popadam w patetyczność ale gdy staliśmy w Karnaku, Gizie czy przed Abu Simbel myślałam, kurczę 40 wieków historii na nas patrzy.
bilon_asia - 03.09.2024
14/14 uznało opinię za pomocną