4.8/6 (127 opinii)
3.5/6
Hotel ładnie położony. Obsługa mila choć bardzo slabo mówiąca w języku angielskim. Jedzenie monotone i niezbyt smaczne. Hotel w rozbudowie. Polozenie dość atrakcyjne. Okolcy nie znam bo rezydent skutecznie zniechecil do opuszczania hotelu. W okresie, w którym bylam tj. 12 grudnia do 19stego bardzo tloczno, mało łóżek i leżakow zarowno nad basenem jak i na plazy.
3.5/6
WRAŻENIA HOTELU OBNIŻA ŁAZIENKA( w ocenie innych osób też). PO ZA TYM DO AKCEPTACJI JAK NA KATEGORIĘ. OKOLICA MOŻNA POWIEDZIEĆ ODOSOBNIONA CO DLA JEDNYCH BĘDZIE PLUSEM DLA INNYCH MINUSEM. PLAŻA DŁUGA OK.1 KM MOŻNA SPACEROWAĆ DALEJ POKONUJĄC NIEWIELKIE WZGÓRZA.WYŻYWIENIE MIMO NIEDUŻEJ RÓŻNORODNOŚCI TEŻ MOŻNA UZNAĆ ZA NIENAJGORSZE(przy pobycie tygodniowym). OCEAN RACZEJ DO ZABAWY ZE WZGLĘDU NA FALE. ZA TO DUŻY BASEN.OBSŁUGA MIŁA.
3.5/6
Byliśmy w listopadzie 2023roku. Lot samolotem obfitował w dodatkowe atrakcje, które zapewnili pasażerom pracownicy ( rezydenci) Biura Podróży Rainbow. Pomimo uwag , czuli się zbyt swobodnie i przeszkadzali swoim głośnym zachowaniem pozostałym niektórym pasażerom. Również praca rezydentki w hotelu pozostawiała wiele do życzenia. Był incydent agresji Rosjan na Polaków zgłoszony do rezydentki , której reakcja była co najmniej mierna. Jej rola ograniczała się do sprzedaży wycieczek fakultatywnych. Hotel , stary , częściowo remontowany , wprowadzany do użytku. Standard niski , aczkolwiek personel nadrabiał wszystkie braki. Pomocny i przemiły. Do kolacji zawsze muzyka na żywo. All inclusive w bardzo ubogiej wersji , jeśli chodzi o posiłki. Serwowane drinki w barach natomiast rewelacyjne!!! . Na świeżo wyciskanych owocach . Plastikowe kubki. Hotel przy pięknej plaży. Leżaków pod dostatkiem. Woda w morzu cudowna , jak to na Karaibach. Wycieczki objazdowe po wyspie srednio atrakcyjne. Sporo czasu zabierało zbieranie turystów z innych hoteli. Piloci wycieczek ( Polacy mieszkający w Wenezueli i Wenezuelczycy) bardzo się starali uatrakcyjnić zwiedzanie wyspy. . Piękne , dzikie plaże , klimat i widoki krajobrazowe rekompensowały inne niedogodności( brak prądu , wody czy ogólna bieda) . W sumie Wenezuela warta wywarła na na pozytywne wrażenia.
3.5/6
Wenezuelę wybraliśmy przez zupełny przypadek jako kierunek naszego wypoczynku. Ponieważ rok wcześniej spędziliśmy całkiem udany urlop na Dominikanie mogliśmy przypuszczać jakie warunki czekają na nas w Wenezueli, znając sytuację polityczną i gospodarczą kraju. Czytając opinie o hotelu osób, które były w lutym w Costa Caribe miałam nadzieję, że będzie to miejsce idealne do odpoczynku, ale... Choć lot liniami UltraPlus był wyzwaniem, dojazd do hotelu przebiegł dość sprawnie i dotarliśmy tam późnym wieczorem. Tu nastąpił pierwszy problem ponieważ pokój , który otrzymaliśmy był ciasną klitką z mikroskopijnym okienkiem, którego nie można było otwierać, pleśnią na ścianach, łazienką szerokości metra i licznymi gośćmi o jakich na pewno nie marzyliśmy po długiej podróży. Po natychmiastowej interwencji otrzymaliśmy pokój w budynku 24, który był metrażowo dwukrotnie większy od poprzedniego. I właściwie tyle można powiedzieć, bo jeśli chodzi o wilgoć i stan pokoju niestety niewiele się zmieniło, światełkiem w tunelu wydawały się drzwi tarasowe. Po 20 godzinach podróży jedyne o czym marzyliśmy to położyć się spać. W pokoju panował arktyczny mróz, gdyż według Wenezuelczyków "im zimniej tym większy luksus" - klimatyzacja ustawiona była na 16 stopni, a pilot do klimatyzacji znajdował się w recepcji :) Za opłatą 50 dolarów można było wypożyczyć pilota do klimatyzacji, co oczywiście od razu zrobiliśmy. Po przespaniu nocy okazało się, że nie jesteśmy jedynymi mieszkańcami pokoju. Liczne grupy mikromrówek i podobnych robaczków, karaluchy, komary - tego można było się spodziewać, gdyż jesteśmy w klimacie karaibskim, to czego się nie spodziewaliśmy to gryzące robale na jednym z łóżek - córka wyglądała jakby dostała ospy. Zgłaszając problem okazało się, że nie było kolejnego wolnego pokoju - "manager" hotelu powiedział, że spryskają jakimś płynem łózko i ściany żeby się ich pozbyć. W pokoju oprócz dwóch łóżek stolika i szafeczki znajdowały się dwie "szafy". Jedna z urywającymi się drzwiami, miejscem na sejf, który zamontowano po 4 dniach :) i druga betonowa otwarta wnęka właściwie nie wiadomo w jakim celu. My wykorzystaliśmy ją żeby na półce umieścić wieszaki, na których wieszaliśmy ubrania na plaże i ręczniki. Przez cały pobyt ubrania mieliśmy schowane w walizkach - trochę z obawy przed wilgocią, ale bardziej z obawy przed mrówkami i robaczkami. Drzwi tarasowe otwierały się tylko w połowie, drugie skrzydło było przybite do framugi. Łazienka - pozostaje tylko powiedzieć, że spełniała swoją funkcję, ręczniki były wymieniane codziennie choć nam "zapomniano" dostarczyć nowe po zabraniu tych zużytych. Dopiero gdy z ręce pani sprzątającej pojawił się dolar nagle codziennie wisiały czyste ręczniki. Na szczęście otoczenie hotelu wynagrodziło pierwsze niekorzystne wrażenie. Teren hotelu jest zielony, zadbany, widoczny jest ząb czasu który dotknął ten hotel. Na plus można zaliczyć dużą jadalnię na świeżym powietrzu, choć jeżeli chodzi o jej czystość to jest to kwestia dyskusyjna. Personel był zawsze uśmiechnięty, pomocny i widać było, że starają się zagwarantować pełnię relaksu dla gości. Jedzenie bardzo smaczne, typowo Wenezuelskie śniadania i obiady, kolacje codziennie inne - tematyczne. Trzeba przyznać że z tak ograniczonymi możliwościami kuchnia stanęła na wysokości zadania. Generalnie pobyt był dość udany, my na szczęście w pokoju tylko spaliśmy, starając się przebywać w nim jak najmniej. Plaża jest bardzo długa, przy hotelu leżaki z parasolami, poza terenem hotelu piękne, szerokie dzikie plaże. Nigdy się nie zdarzyło, żeby brakowało leżaków przy basenie czy na plaży. Bar przy basenie Tortuga 11.00 -22.00 - serwował bardzo dobre drinki na bazie kokosa, marakui i rumu. Po południu między 16 - 17.30 otwierał się dodatkowo Beach Bar, w którym serwowano przekąski typu "pizza", hamburger lub hot- dog oraz popcorn. Na plaży kręcili się sprzedawcy oferujący rękodzieło w formie bransoletek, żółwi z drewna, korali z "pereł"... Na terenie hotelu nie ma żadnego sklepiku, najbliższy jest w miasteczku, do którego trzeba pojechać taksówką około 20 dolarów w obie strony. Taksówki zamawiane były przez recepcję. Można było umówić się z taksówkarzem, aby woził po wyspie pokazując najciekawsze miejsca lub inne plaże - z takiej możliwości korzystali inni wczasowicze. Proponuję odrzucić wszelkie myśli o sklepie w naszym "europejskim" stylu, są to małe sklepiki z ograniczonym towarem ze względu na trudności gospodarcze z jakimi boryka się Wenezuela. Dostęp do internetu był przy recepcji, restauracji i barze Tortuga. Mieszkańcy budynków 16 i 17 blisko baru na pewno również mieli dostęp w pokojach. Wiem z opowieści innych gości, którzy mieli pokoje na piętrze, że tam problemu z wilgocią i robakami nie było. Pokoje te są odświeżone i w dużo lepszym stanie niż te na parterze - proponuję jeśli ktoś planuje pobyt w tym hotelu dać przy meldunku 20 dolarów do ręki i poprosić o pokój na piętrze. Szkoda że my o tym wcześniej nie wiedzieliśmy, na pewno pobyt w Costa Caribe byłby dużo bardziej komfortowy.