4.9/6 (15 opinii)
5.5/6
Początek tradycyjny dla USA - Chicago, wieżowce, wielkomiejski gwar i pospiech. Zwidzan7e miasta z poziomu rzeki wręcz genialne. Hotel przyzwoity ze śniadaniem na poziomie. Jedziemy dalej, a dalej to już co raz więcej wrażeń i widoków. Prezydent Lincoln historia jego życia, miejsce gdzie mieszkał i miejsce jego pochówku Springfield. Jedziemy w głąb stanów, dicueramy do królowej rzek USA Missisipi. Hannibal miejsce gdzie Mark Twain pisze Przygody Tomka Sawyera. Nie będę opisywał wycieczki niech każdy to zobaczy i przeżyje osobiście. Powiem tylko kilka słów kluczowych ST Louis brama na dla zdobywców zachodu, Nashville królestwo county, Memphis musto króla Elvisa, i stan Luizjana z jego planracjami bawełny, trzciny cukrowej i posiadłościami jak z Przeminelo z wiatrem -Tarą. Na koniec przysłowiowa wisienka Nowy Orlean, dwa dni pelne wrażeń muzyka, tańce i wycieczkiastatkiem po Missisipi. Przewodnik Arek pelny profesjonalizm, kompetencja a kierowca był jego dopełnieniem.
5.0/6
Bardzo fajny program, ale wszystko szybko ,szybko!!! Dzięki pilotce Pani Ani dobrze zorganizowany, Potrafiła przekazać historię amerykańskiej muzyki - w Nashville country, blues w Memphis i jazz w Nowym Orleanie. Przy każdej okazji historii muzyki włączała nagrania i mogliśmy w autobusie słuchać - trochę było tego mało. Znajomość historii Ameryki Północnej perfekcyjna!!! Trochę mało czasu na zwiedzanie Chicago - tak prywatnie a Nowy Orlean to za krótko i w ciągłym pośpiechu. Brakowało czasu by spokojnie poczuć atmosferę muzyki i klimat w małych knajpkach. Kiepskie rozwiązanie z przelotem z Nowego Orleanu do Antlany a potem do Paryża i Warszawy!! Zabrany 1 dzień z wycieczki! Zmęczeni, zdenerwowani i wszystko co piękne z objazdu poszło lekko w zapomnienie.
5.0/6
Program wycieczki dość przemyślany, choć nie przeładowany atrakcjami to nawet mógłby być. Niestety pilot chyba nie czuł się dobrze w obszarze muzycznym Midwest USA. Wycieczka obroniła się sama z powodu dobrych, ciekawych, pobieżnie i częściowo znanych z mediów miejsc. Nasza obecność w tych miejscach, ich klimat i atmosfera wystarczyły za wszystko. Niemniej zwiedzanie muzeum voodoo w Nowym Orleanie to porażka i strata czasu. Bardziej doświadczony pilot, czujący te klimaty i obyty z trasą bardzo pomógłby w poprawie odczuć i nastrojów uczestników.
5.0/6
Trzeba zaznaczyć, że deklarowany program wycieczki rozmijał się z rzeczywistym (tak było w tej edycji) - ewidentnie naszej grupie "skradziono" jeden dzień. W rezultacie, nie było rejsu parowcem po Missisipi, a Nowy Orlean zaliczyliśmy w ciągu jednego popołudnia i wieczoru - po łebkach, z perspektywą wczesnego wylotu następnego dnia. Formalnie program został odhaczony, ale bez pełnej satysfakcji jego uczestników - zbyt mało czasu na Chicago i NO. Poza tymi mankamentami - program ciekawy, osnuty wokół miast i zdarzeń - korzeni amerykańskiej tożsamości kulturowej i fundamentalnych przemian społecznych. Trasa zaczynała się w Chicago i wiodła nas na południe, do delty Missisipi, a więc odwrotnie niż było to udziałem wielu bluesmenów i członków czarnej społeczności, szukających swojej szansy na północy. Wizyty w Nashville i Memphis to żelazne, oczywiste punkty na tej trasie. Ale dobrym pomysłem jest odwiedzenie wyludnionego Clarksdale - zapadłej mieściny, skąd wielu czarnych muzyków wyruszało ze skrzyżowania 49/61. To nieoczywiste miejsce dla fanów błyskotek Elvisa, ale kultowe dla miłośników bluesa. Jeśli ktoś chciał "dotknąć" źródeł - miał tego namiastkę...Drugim nieoczywistym miejscem na trasie była miejscowość Hannibal - miejsce przygód Tomka Sawyera. Trafiliśmy tam, w piękne słoneczne popołudnie na ludowy, typowo amerykański piknik nad rzeką - muzyka, gwar w barach, rodziny z dziećmi, siatkówka w błocie - luz i poczucie wolności. Amerykańska prowincja w pigułce. Myślę, że to co było wspólne dla wszystkich uczestników, to zachwyt nad zachodem słońca nad Missisipi.