5.3/6 (286 opinii)
Kategoria lokalna 4
4.0/6
Lokalizacja: super przy samej promenadzie środek miasteczka blisko na starówkę dobra baza wypadowa. Niestety po otwarciu balkonu strasznie głośno Kuchnia: zjadliwa nic nadzwyczajnego. Zdarzało się niedopieczone mięso ... Hotel: głównie francuzi i Hiszpanie stąd animacje w tych językach ale są spoko 2 windy wiecznie zajęte zalecam schody. Bez all inclusive nawet woda płatna :) z angielskimi personel w restauracji tak sobie poza nią raczej ok. Jest czysto ale staro i to już mocno Plaża: mega kamienista nawet nie żwirowa trochę jakby w kamieniołomie.
4.0/6
Wybraliśmy ten hotel z dwóch powodów: 1. położenie - trochę na wschód od Malagi, to jest już Costa Granadina (Costa Tropical), a nie Costa del Sol, więc jest spokojniej, poza tym w uroczej miejscowości Almuñécar, gdzie jest co zobaczyć m. in. zamek i piękne zatoczki z plażami; 2. sieć hoteli PLAYA (SENATOR HOTELS & RESORTS) - dość wysoki standard, m.in. markowe alkohole, a nie "regionalne" i oryginalne produkty PEPSICO (napoje i przekąski), jeżeli macie All Inc. to w cenie. Teraz fakty po pobycie - hotel jest dość spory, swoje lata świetności ma już za sobą, wypłowiała elewacja, pokoje rzeczywiście spore, klimatyzacja działała poprawnie; myśmy mieli widok na zamek, boczny na morze, minus, że w godzinach posiłków waliło z kuchni , ale wolałem to, niż widok na basen :( sprzątane niby codziennie, tylko to bardziej takie "ogarniecie", pościelenie łóżka, ewentualnie wymiana ręczników, jak zostawicie na podłodze, bez zmywania podłóg na mokro ;) basen i cały teren wokół dość mały, leżaki zasrane przez mewy i gołębie, co drugi rozwalony, nie ma na nim słońca przez cały dzień, bo jest cień od budynku, byliśmy na początku czerwca i po obiedzie był problem z ich dostępnością, bar przy basenie był rzadko otwarty, więc trzeba było chodzić do środka przez podwójne drzwi, których dziecko samo nie otworzy, to chyba zamiast siłowni ;) ogród to tylko powciskane palmy; plaża przy hotelu, ale trzeba przejść przez ulicę, na początku, kamienie, potem żwir, ale w morzu już drobny żwirek i piasek, butów do pływania nie trzeba, ale jakieś klapki, czy japonki musicie mieć, żeby dojść do linii brzegowej; jedzenie OK (już nie narzekajcie na angielskie śniadania, lepsze niż kontynentalne!!!) na obiad i kolację zawsze 2 rodzaje ryb i mięs smażą na miejscu; obsługa hotelowa OK, nie wszyscy znają angielski, czy niemiecki, ale można się dogadać, Polak potrafi :) w hotelu głównie Hiszpanie, Szwajcarzy, Francuzi, Niemcy, Austriacy, Polacy i Czesi, brak hałaśliwych Anglików i Rosjan :) animacji praktycznie było nie było, ale byliśmy przed sezonem, poza tym nam na tym nie zależało, przynajmniej na basenie cisza ;) ale uwaga w weekendy (jak i u nas nad Bałtykiem latem) inwazja miejscowych!!! Generalnie polecam ten hotel dla ludzi "dojrzałych", ceniących spokój, bez dzieci. I jeszcze jedno - wycieczki fakultatywne - zbieranie gości z innych hoteli, to prawie 1 -1,5h w plecy w jedną stronę, więc jak byliśmy "na końcu", to docieraliśmy gdzieś 20:30-21:00, dla starszych może to być męczące, dlatego dopytujcie się dokłanie rezydentów!!!
4.0/6
W hotelu spędziliśmy tegoroczne wakacje w drugiej połowie lipca. Hotel wydaje się większy niż jest w rzeczywistości. Nie odczuwaliśmy tłoku. Pokoje są czyste i ładnie urządzone. Mieliśmy piękny widok na morze, skałę San Cristobala i zamek. Zachwycał nas o każdej porze przez cały wyjazd. Hotel położony jest w pięknym miejscu - w mieście, przy samej plaży, ale niestety ma to swoje wady. Do późnego wieczora na ulicach panuje hałas, przy czym szczególnie uciążliwe są skutery i motocykle. Ponadto w odległości około 5 minut od hotelu, pod zamkiem, jest scena na otwartym powietrzu, i w trakcie naszego pobytu odbywał się tam festiwal jazzowy - a gdy festiwal się zakończył, zorganizowano koncert do 1-2 w nocy. Przez większość nocy mieliśmy problem z zasypianiem. Nie pomagały niewygodne, twarde, poduszki-wałki. Jedzenie w hotelu było smaczne, dużo owoców morza, ale 4-letnia córka nie mogła znaleźć nic dla siebie - nie jest fanką naleśników. Stołówka nieduża, ale wystarczająca. Niestety przez brak wystarczającej liczby osób w obsłudze (lub kiepską organizację) czasami brakowało czystego stolika i długo czekaliśmy na sprzątnięcie i podanie napojów. W trakcie naszego pobytu od początku większość gości stanowili Francuzi, a w drugim tygodniu pół na pół z Polakami. Jednak animacje w hotelu były tylko w języku francuskim i czasem hiszpańskim. Na mini disco dla dzieci nie było to problemem - za to ustawianie dzieci na scenie a animatorów pod sceną już tak. Wiele dzieci zostawało z rodzicami przy stoliku, bo wstydziły się wejść na scenę. W innych hotelach, w których byliśmy, animatorzy są na scenie, a dzieci tańczą pod sceną i swobodnie dołączają i wracają do rodziców, kiedy chcą. Wieczorne animacje dla dorosłych nie przypadły nam do gustu, więc przestaliśmy na nie chodzić. Dużo czasu spędziliśmy za to na basenie. Woda w basenie w miarę czysta, choć im bliżej wieczora tym gorzej. Są też dwie zjeżdżalnie, na których córka świetnie się bawiła. Można było skakać do wody a dzieci mogły pływać, gdzie chciały. Wokół basenu dużo leżaków - nigdy nie zabrakło dla nas miejsca, a przychodziliśmy o różnych porach. Brakowało jedynie przekąsek innych niż chipsy, oliwki, ser i bagietka. Dobrym pomysłem z innych hoteli są kanapki, hot dogi i sałatki - tu hot dogi raz również podano. Z hotelu wybraliśmy się na kilka wycieczek, z czego najdalej pojechaliśmy do Malagi i do Granady. W tym regionie atrakcji nie brakuje. Ogólnie, jesteśmy zadowoleni z pobytu i wakacji, choć pamiętamy lepsze, m.in. w Playacartaya w ubiegłym roku.
4.0/6
Hotel czysty, jedzonko dobre, niestety mały basen na tak dużą ilość gości, a pracownicy hotelu słabo porozumiewają się w języku angielskim. Rezydentkę widzieliśmy raz - po przyjeździe było spotkanie- mało pomocna... najważniejsze, żeby sprzedać wycieczi z Rainbow, a zapytania o wypożyczalnie aut- uuu, Pani nic nie wie? Przeszkadzało mi to, że nie przestrzegano zasad higieny na basenie, ale to raczej była wina gości i może trochę ratowników, którzy nie zwracali uwagi na dzieci w pampersach w basenie dla dorosłych (był incydent kupki!), pływanie z rozpuszczonymi długimi włosami przez panie i czesanie włosków w basenie (potem pełno kudłów pływających w wodzie), wczasowicze wchodzący z zapiaszczonymi stopami do basenu- choć były prysznice i można było się spłukać itp., ale to takie drobiazgi, bo pogoda poprawiałą humor. Jeśli chodzi o posiłki to można było znaleźć wiele rzeczy smacznych dla swojego podniebienia, Minusem dla mnie było to, że podczas obiadów czy kolacji należało upominać się o napoje - nie były dostępne od ręki; za każdym razem siedząc przy stoliku trzeba było prosić o wodę, wino i inne dostęne napoje ...to trochę męczące, i nie chodzi o to, że w opcji all inclusive wszystko się należy, gdyż w znacznej części nie korzystaliśmy z napojów nadmiarze... niestety przyznam, że byliśmy w Hiszpanii kilka razy i to jest norma, ale przeszkadza mi takie podejście do ciągłego upominania się o napoje. Największym minusem była jednak sytuacja dopłaty do pokoju jeśli wylatuje sie późno, czyli tak jak ja -wylot z Malagi do Warszawy od 1.50 , z hotelu zabierają nas o 22.00 , a opuścić pokój musiałam o 11.00... i teraz co? Czyli Rainbow trochę nas oszukał, zapłaciliśmy sobie za pokój do 18.00 (opłata uzależniona od ilości godzin- najdroższa była do godz. 20.00 ok.50 EU, my 30 EU). I ilość dni pobytu przez te kombinacje biura też zmniejszona... ale to nie wina hotelu. Ogólnie fajne miejsce, przy wyjściu z hotelu wypożyczalnia aut, blisko do centrum (duża ilośc fajnych restauracji, kafejek, barów) i na plażę, choć ta byłą mocno kamienista- nie tak , jak było napisane piaszczysto-żwirkowa (obowiązkowo buty do wejścia w morze) i co mnie rozczarowało woda zimna, jak w Bałtyku. Jednak słonko, klimat i krajobrazy są na tak- hotel ogólnie też na tak. Ja jednak zmieniam miejscówkę, choć zostaję przy Hiszpanii.