4.9/6 (86 opinii)
5.0/6
Urlop udany, chociaż zupełnie inny głównie ze względu na klimat, tropikalne słońce i wysoka wilgotność powietrza. Zwiedzając Jawę pociągiem i autokarem mijaliśmy różne widoki piękne zielone jak np. pola ryżowe, i te mniej atrakcyjne bieda itp. ale uważam, że wartobyło to wszystko zobaczyć, a szczególnie widok wschodzącego słóńca nad wulkanem Bromo, i te piękne niepowtarzlne zdjęcia z widokiem wulkanu. Objazdówka dobrze zorganizowana, minusem są autokary bez wc. Wypoczynek na Bali - w hotelu Wina Holiday udany blisko piestrzystej plaży miejscowośc duża, wyżywienie b dobre i dużo, tj. śniadania nazwałabym śniadanio obiady.
5.0/6
Bardzo piękna wycieczka
4.5/6
Była to nasza pierwsza zorganizowana wycieczka objazdowa. Wybraliśmy Rainbow ze względu na opinie, że ma najlepszych pilotów i niestety zawiedliśmy się. Pani Paulina była chyba pierwszy raz na Jawie i mimo bogatej wiedzy teoretycznej o Azji i religiach, brakowało takiej praktycznej wiedzy, anegdotek z życia codziennego i tego wrażenia, że nasz przewodnik lubi to miejsce. W miarę upływu czasu wręcz coraz bardziej odnosiliśmy wrażenie, że pani Paulina jest znudzona, że jej się już nie chce i wolałaby być gdzieś indziej. Na szczęście mieliśmy wspaniałą, przecudowną lokalną przewodniczkę Winę - zawsze uśmiechnięta, pełna energii, dbała o wszystkich, starała się dodać coś od siebie do programu wycieczki, starała się mówić po polsku, a nawet śpiewała nam w czasie dłuższych przejazdów ;) Służyła również możliwością wymiany waluty przez cały czas trwania wycieczki. Kierowca i bus boy również byli bardzo sympatyczni, autokar dobrej klasy, wygodny, ale przeciekał w czasie deszczu no i nie miał toalety nawet awaryjnie. Kierowca był zaopatrzony w zapas lokalnego piwa, które można było u niego kupić o każdej porze, co niektórzy bardzo doceniali. Noclegi były bardzo dobrej klasy jak na objazdówkę: w Jakarcie hotel Mercure Batavia po niedawnym generalnym remoncie, w Bandung również Mercure z basenem na dachu (super widok), w Yogyakarcie dla odmiany Novotel, który był już trochę przestarzały ale za to najlepiej wyposażony i położony tuż przy centrum handlowym co znacznie ułatwiało znalezienie sklepu czy knajpy wieczorem. Obawialiśmy się nieco noclegu w Bromo, ale hotel Jiwa Jawa bardzo pozytywnie nas zaskoczył, pokój wyposażony we wszystko co trzeba, ciepłej wody pod dostatkiem, w pokoju też ciepło wbrew temu co wcześniej czytaliśmy, a cały hotel przepięknie położony + dobra i niedroga jak na hotel restauracja + galeria z kawiarnią i przepięknymi fotografiami. Lunche w trakcie zwiedzania na początku były również w hotelach, elegancko i na bogato, jednak trochę brak lokalnego klimatu, w dalszej części wycieczki było już bardziej klimatycznie, ale poziom niestety spadał i ostatni lunch był już dość słaby, tzn najeść spokojnie się można było, ale wybór skromny, odstawał poziomem od poprzednich ;) To chyba tyle z takich przyziemnych spraw, może napiszę jeszcze trochę o programie. Przylecieliśmy do Jakarty o 7 rano, większość z nas była po dwóch nieprzespanych nocach i nie do końca nas ucieszyło, gdy pani Paulina powiedziała, że prosto z lotniska jedziemy zwiedzać (w planie był odpoczynek tego dnia). Na szczęście zwiedzania nie było dużo, niestety, w Jakarcie czas spędza się głównie stojąc w korku, ale przez szybę autokaru też można sporo lokalnego życia poobserwować. Tego dnia widzieliśmy Monas, port oraz plac Batavia, gdzie mogliśmy napić się tak potrzebnej wszystkim kawy w bardzo klimatycznej kawiarni. Ten plac i ta kawiarnia podobały mi się najbardziej z całej Jakarty i tak jak wcześniej czytałam w opiniach, również jestem zdania, że jest za dużo czasu poświęcone na to miasto. Następnego dnia zaproponowano nam wycieczkę fakultatywną, której nie było w programie. Tłumaczenie, że Qatar zmienił loty i dzięki temu mamy gratisowy dzień było trochę naciągane, bo przecież o godzinach lotów wiadomo było dużo wcześniej i można było program dopasować, np przesunąć wszystko o ten jeden dzień do przodu i mieć 1 dzień więcej na Bali. Jednak zdecydowaliśmy się na wzięcie udziału w dodatkowej wycieczce pod Jakartę do ogrodu botanicznego i skansenu przedstawiającego domy/wioski z różnych części Indonezji. Bardzo ciekawe miejsca, można powiedzieć, że Indonezja w pigułce, dobry początek objazdu. Kolejnego dnia wizyta w muzeum, dla nas mało ciekawe, ale my ogólnie nie przepadamy za muzeami, więc może dlatego. Potem dłuższy przejazd do Bandung, dobrze zaplanowane postoje, także nie było to męczące. Po południu tradycyjne przedstawienie z udziałem dużej ilości dzieci. Na początku taki lokalny teatr lalek, z którego niestety nic nie rozumieliśmy, ale reszta show miała narratora po angielsku więc było lepiej, a pod koniec cała widownia grała na angklungach i tańczyła z dziećmi. Kolejnego dnia pierwszy z wulkanów - przewodniczki poleciły cieplejsze ubrania, ale nie były potrzebne. Po czasie wolnym na robienie zdjęć krateru wybraliśmy się na trekking przez dżunglę do gorących źródeł. Nie było daleko, ale okazało się, że dla niektórych uczestników wycieczki było to zbyt wymagające fizycznie, więc warto być przygotowanym. Przy źródłach lokalne panie oferowały masaż nóg błotkiem za 100 tys rupi, warto skorzystać. Kolejnego dnia wczesna pobudka i podróż pociągiem, w trakcie której otrzymaliśmy całkiem spory, ciepły lunchbox. 7-godzinna trasa minęła bardzo komfortowo, chcielibyśmy w Polsce mieć tak wygodne pociągi! Dotarliśmy do Borobudur, moim zdaniem jeden z ciekawszych punktów wycieczki, niestety strasznie lał deszcz, co trochę uprzykrzało zwiedzanie. No i w tym miejscu poziom dezorganizacji pani przewodniczki trochę nas przerósł, prawie zgubiliśmy się wracając do autobusu zgodnie z jej wskazówkami, dobrze, że lokalesi czuwali i pokazali nam drogę. Następnego dnia kolejność zwiedzania trochę odwrócona w stosunku do programu, ale za to udało nam się Prambanan zwiedzać w pięknej pogodzie. Niestety kolejny raz brak organizacji zepsuł wrażenia. Podczas gdy większość grupy czekała już w autobusie, jakieś 5 osób przez ponad pół godziny beztrosko targowało się na straganach. Na kolejnych postojach grupa sama domagała się od przewodniczki podania godziny zbiórki. Potem zakupy obrazów batikowych i srebra...no co kto lubi. Bardzo fajnie, że Wina zorganizowała nam wizytę w kawiarni serwującej Kopi Luwak, gdzie mogliśmy spróbować tej słynnej kawy i przekonać się, że to nic szczególnego ;) Wcześniej, w Bandung, Wina zbierała zamówienia na inną Indonezyjską kawę z lokalnej palarni i po przylocie do domu okazało się, że ta jest bardzo smaczna, także polecam kupić więcej! Pałac sułtana w Yogyakarcie...wygląda na zaniedbany, powinni chociaż wycierać kurze i szyby ;) I tak był dużo ładniejszy, niż pałac, który odwiedziliśmy kolejnego dnia w Solo, ten był dla nas totalną stratą czasu, ale rozumiem, że gdzieś trzeba było zrobić przerwę przy całodziennym przejeździe. W końcu, po przesiadce do małych busów, w strugach deszczu dotarliśmy do hotelu w okolicach Bromo. Nazajutrz pobudka o 3:15 i o 4 wyjazd na wschód słońca, gdzie spędziliśmy jeszcze godzinę w totalnej ciemności, trochę za długo. Informacje o konieczności bardzo ciepłego ubioru oraz masek przeciwpyłowych nie potwierdziły się, ale może po prostu tym razem mieliśmy szczęście do pogody. Potem kolejna zmiana o której biuro powinno poinformować wcześniej, gdyż podobno od początku stycznia zmieniły się zasady i jeepy nie mogą wjeżdżać do parku narodowego. Mieliśmy więc do przejścia trasę o wiele dłuższą niż planowana (i stromą), a osobom, dla których to za duży wysiłek zaproponowano wynajęcie sobie na miejscu konia (bodaj 250tys w dwie strony). Moim zdaniem taka informacja powinna być podana wcześniej, a skoro jej nie było to konie powinny być opłacone przez biuro. My i tak wybraliśmy trasę pieszą i całe szczęście że wyruszyliśmy tuż po wschodzie słońca, bo omijania końskich odchodów było co nie miara, pomimo że większość z nich startowała na trasę dopiero, gdy my już wracaliśmy. Wulkan ciekawy, okolica bardzo malownicza, ale nie możemy zrozumieć jak można palić sterty plastiku w parku narodowym lub wrzucać butelki wprost do krateru. Fajnie, że do hotelu wracaliśmy jeepami zaraz po uzbieraniu się pełnego auta, więc nie musieliśmy czekać na całą grupę i mieliśmy więcej czasu na odpoczynek w hotelu. Śniadanie po porannym wysiłku smakowało wybornie :) Był nawet czas jeszcze się przespać, po czym pojechaliśmy na lotnisko żeby polecieć na Bali. Lot był opóźniony chyba 1,5 godziny, a informacji żadnej i co podeszliśmy zapytać, to mówili że boarding za 10 minut, taki lokalny klimat. W końcu po krótkim przelocie, ok 21 wylądowaliśmy na Bali, transfer do hoteli był dobrze zorganizowany i mogliśmy zacząć wypoczynek. Pani Paulina proponowała dwie fakultatywne wycieczki, ale trochę już się do niej zraziliśmy i nie zdecydowaliśmy się.
4.5/6
Wycieczka dośc fajna mimo, iż kilka punktów zwiedzanych okazło się bardzo nudne między innymi Dżakarta tam naprawdę nie ma co oglądać. Super widoki z pociągu naprawdę coś pięknego oraz niesamowite przeżycie na szczycie wulkanu Borno. Na Bali natomiast brak ludzi na plaży uprawiane są tylko sporty wodne. Hotel który był stanadardowo jak ja byłem (Listopad 2016) Ibis Styles Bali Beona niezbyt ciekawy taka typowa noclegownia bez żadnych atrakcji przy Basenie nawet muzyka nie grała. Daleko do plaży. A w lancz pakiecie na powrót do Polski dostaliśmy aż wstyd pisać: Wodę którą i tak trzeba wyrzucić na lotnisku dwie kromki chleba, masełko i jajko. Dlatego nie radzę wybierać tego hotelu.Na bali kupiłem też dwie wycieczki objazdowe z biura bardzo fajne i naprawdę można dużo zobaczyć. Ponadto wykupiliśmy w kilka osób już na własną rękę rafting na Bali - był ciekawy super widoczki i mało ekstremlny jakby ktoś miał obawy (płytka woda). W razie pytań proszę pisać na aczek@poczta.onet.pl.