5.2/6 (38 opinii)
Kategoria lokalna 3
6.0/6
Jeśli ktoś lubi małe klimatyczne hoteliki to polecam hotel Grotticele. Położony blisko plaży do której trzeba dojść stromą, urokliwą asfaltową ścieżką w dół. Właściwie drogi są dwie, ta hotelowa i łagodniejsza taka ogólnodostępna .Drogi wygodne pośród zieleni. Plaża malownicza i bardzo czysta woda w morzu.Na plaży są leżaki płatne ale też część gdzie można położyć się na swoich ręcznikach czy siedziskach. Na plaży znajduje się hotelowy bar z doskonałym jedzeniem: pizza, sałatki owocowe, frytki itp. coś na słodko wszystko wyśmienite, świeże i napoje oczywiście. Polecam odwiedzać ten hotelowy bar będziecie usatysfakcjonowani jakością jedzenia i napojów a zdecydowanie odradzam bar obok w którym frytki odgrzewają w mikrofali!!!!!!!i wszystko inne także, okropne miejsce z niemiłą obsługą. Hotel położony bardzo blisko 2 świetnych restauracji oraz kawiarni gdzie wszystko przepyszne oraz blisko sklepu i stacji kolejowej ok 10 minut spacerkiem chodnikiem. Nieopodal stacji kolejowej drugi sklep market. Ze stacji dojedziecie pociągiem do wielu miast np. do Tropea, do Scilla do Lamezie Terme tam gdzie znajduje się lotnisko. Świetna pani Rezydentka, pomocna w każdej chwili. Jedyny minus to to, że hotel jest na końcu trasy z lotniska , czyli 2 godziny jazdy autokarem żeby rozwieźć gości po innych hotelach biura Rainbow, które są wcześnie po drodze. Nie jest to miłe, gdy wykupicie wycieczkę np. na Sycylię bo ok 3 godziny rano zbierania gości na trasie z innych hoteli Rainbow a po wycieczce ok 3 godz. znowu rozwożenia uczestników tej wycieczki po ich hotelach bo Groticelle jest na końcu to była masakra. No i niestety jak byliśmy od 19 czerwca w nocy cieły komary w pokoju hotelowym, nie dawały spać, więc można spać tylko z zamkniętymi oknami a w naszym pokoju 2 osobowym klimatyzacja wieje prosto na śpiących w łóżkach a bez niej nie da się wytrzymać z zamkniętymi oknami. W pokoju była mini lodówka. Ja z chęcią wrócę do tego hotelu do Capo Vaticano bardzo miło spędzony czas. Bardzo czysty hotel zadbany.
6.0/6
Pobyt na 100% wspaniały, polecam każdemu.
6.0/6
Tygodniowy wypoczynek w trzygwiazdkowym hotelu „Grotticelle” w Capo Vaticano stanowił dla nas przedłużenie wcześniejszej wycieczki objazdowej „O sole mio!”. Wybór tego akurat hotelu okazał się strzałem w dziesiątkę. Poza dobrymi warunkami w nim panującymi oraz jego przyjemnym bezpośrednim otoczeniem, stanowił on także świetną bazę wypadową do zwiedzania innych ciekawych miejsc w Kalabrii. Dojechać można było do nich pociągiem z pobliskiej stacji Ricadi. Ja dzięki temu odwiedziłem miejsca takie jak: Tropea (bilet w jedną stronę 1,20 EUR), Reggio di Calabria (bilet w jedną stronę 6 EUR), Scilla ((bilet w jedną stronę 4,20 EUR) i Pizzo (bilet w jedną stronę 3 EUR). Wbrew informacjom z opinii z poprzednich lat nie było trzeba dopłacać (po 5 EUR/dzień) za lodówkę i klimatyzację. Szczegóły dotyczące hotelu rozwinę w innych punktach, a w tej części opowiem jeszcze o moich wypadach poza Capo Vaticano. Może to posłużyć jako przewodnik dla następnych gości tego hotelu. Tropea 28.06.2022 (wtorek) Ta znana i uznawana za najpiękniejszą na Kalabrii, nadmorska miejscowość jest cenionym uzdrowiskiem wznoszącym się na szczycie skalnego urwiska, które wpada do Morza Tyrreńskiego. Spacer po uliczkach tego miasta to nie tylko klimat niesamowitego południa Włoch, ale także niezapomniane widoki na morze i symbol miasta - Kościół na Wyspie (Santa Maria dell’Isola). Ze stacji kolejowej w Tropei ruszyliśmy pieszo na starówkę. Oglądaliśmy różne ładne budynki stojące przy wiodącej do centrum ulicy. Pierwszym obiektem, do którego wnętrza weszliśmy był kościół pw. św. Michała (jego początki sięgają XVI w.). Kontynuując spacer doszliśmy do budynku ratusza (to wąska budowla z nadbudowaną niewielką wieżyczką z zegarem i dwoma dzwonami). W jego przyziemiu mieści się punkt informacji turystycznej. Potem skręciliśmy w prawo w Via Roma dochodząc następnie do Largo Duomo, gdzie stoi najcenniejszy zabytek Tropei czyli katedra NMP z Rumunii (Cattedrale di Maria Santissima di Romania). Świątynia ta została zbudowana w XII w. przez Normanów w miejscu wcześniejszej budowli bizantyjskiej. W XVI w. delikatnie ją przebudowano, dodając elementy barokowe. Wewnątrz znajduje się m.in. cudami słynący obraz Matki Bożej, którego autorstwo przypisuje się jednemu z uczniów Giotta. Niestety wnętrza nie mogliśmy zwiedzać (nie było można wejść), udało się jedynie do niego zajrzeć przez otwarte drzwi. Potem przeszliśmy do punktu widokowego w pobliżu katedry, z którego roztaczał się m.in. widok na marinę i jedną z plaż. Dalej zapuściliśmy się w wąskie uliczki starówki i doszliśmy do kościoła pw. św. Franciszka z Asyżu (zerknęliśmy na niego jedynie z zewnątrz). Następnie wyszliśmy na kolejny taras oferujący widoki na marinę i plażę. Ponownie zapuszczając się w uliczki starówki doszliśmy do budynku władz miejskich (Comune di Tropea) i kościoła pw. Jezusa ojców Redemptorystów. Udało nam się też zwiedzić wnętrze tego kościoła. Po dalszym spacerze przez starówkę dotarliśmy do tarasów widokowych przy Piazza Cannone, z których mogliśmy podziwiać piękną panoramę. Było stamtąd widać m.in. usytuowany na malowniczym wzniesieniu Kościół na Wyspie (Santa Maria dell’Isola), morze i piękne plaże. Potem schodami zeszliśmy na dół, gdzie mogliśmy podziwiać kolejne ciekawe widoki, tym razem starówki z budynkami uwieszonymi na skałach. Dalej wspięliśmy się do kościoła Santa Maria dell’Isola. Świątynia ta powstała w czasach normańskich, ale potem była przebudowywana – po raz ostatni na początku XX w. Zakupiliśmy bilety (w cenie 3 EUR za osobę) umożliwiające wstęp do ogrodów przy kościele. Z ogrodów mogliśmy podziwiać kolejne piękne widoki. Zwiedziliśmy też wnętrze kościoła Santa Maria dell’Isola. Potem ponownie wspięliśmy się na starówkę i przeszliśmy jeszcze do XVI-wiecznego klasztoru Kapucynów z kościołem parafialnym Maria Santissima del Santo Rosario. W drodze powrotnej przez starówkę zatrzymaliśmy się jeszcze w jednej z restauracji, w której zjedliśmy lunch i wariację słynnych lodów tartufo. Potem wróciliśmy już na stację w Tropei. Reggio di Calabria 29.06.2022 (środa) Wysiedliśmy na stacji Reggio di Calabria Lido w pobliżu Muzeum Narodowego Wielkiej Grecji (mieści się ono w gmachu zbudowanym w latach 1932-41) i od jego zwiedzenia zaczęliśmy wizytę w tym mieście. Bilety (w środy tańsze) były po 6 EUR za osobę. W muzeum oglądaliśmy zbiory skupiające się głównie na sztuce starożytnej z okresu Wielkiej Grecji, choć prezentowane są tam również znaleziska archeologiczne z innych epok. Najcenniejszym eksponatem, który zobaczyliśmy w muzeum są słynne dwie figury z brązu z poł. V w. p.n.e. Rzeźby przedstawiają nagich mężczyzn – żołnierzy lub sportowców. Są to dzieła wybitne, a ich autorstwo niektórzy przypisują samemu Fidiaszowi. Brązy z Riace mierzą ok. 2 m i mają perfekcyjnie dopasowane detale, kręcone włosy i długie brody, delikatne rzęsy inkrustowane kością słoniową, zęby pokryte srebrem, różowe usta, piersi pokryte miedzią. Posągi zostały odkryte w 1972 r. przez mężczyznę, który nurkował ok. 300 m od wybrzeży miejscowości Riace. Po opuszczeniu muzeum zerknęliśmy na znajdujący się przy nim Piazza de Nava. Na środku tego placu stoi pomnik (wzniesiony w 1936 r.) Giuseppe De Nava, ministra Królestwa Włoch w 1918 i 1921 roku. Potem ruszyliśmy na spacer po mieście. Najpierw szliśmy nadmorską promenadą. Doszliśmy nią do Amfiteatru Senatora Ciccio Franco (kalabryjskiego polityka). Jego architektura nawiązuje do klasycznych greckich budowli. Z widowni roztaczają się widoki na wody Cieśniny Messyńskiej i majaczącą w tle Sycylię. Zaraz za teatrem widzieliśmy jeszcze także pomnik bogini Ateny, który został w tym miejscu odsłonięty w 1932 r. Potem zeszliśmy z promenady i przechodząc przez jezdnię do stojącej naprzeciwko pięknej willi Zerbi. Należała ona niegdyś do rodu z Genui, została zrekonstruowana w 1915 r. W jej pobliżu widzieliśmy też 2 oryginalne rzeźby. Potem oddaliliśmy się od morza w głąb miasta i dalej poszliśmy ulicą Corso Giuseppe Garibaldi. Doszliśmy do kościoła pw. św. Jerzego na Corso (Chiesa di San Giorgio al Corso) i zwiedziliśmy także jego wnętrze. Pierowtnie kościół ten zbudowano pod koniec XVI w., ale został zrujnowany w trakcie trzęsienia ziemi w 1908 r. Odbudowano go w 1935 r. Łączy w sobie elementy klasycystyczne z barokowymi. Idąc dalej doszliśmy do Piazza Italia, który jest głównym placem miasta. W centrum placu stoi marmurowy pomnik zjednoczenia Włoch z II poł. XIX w. Trzy pierzeje placu zajmują neorenesansowe budynki, mieszczące siedziby władz miejskich i regionalnych. We wschodnim narożniku placu stoi okazały gmach z lat 20-tych XX w., w którym znajduje się Pinacoteca Civica czyli największa i najważniejsza galeria sztuki w Kalabrii powołana do życia w 2008 r. W tym samym budynku działa też Teatro Franceso Cilea, największy teatr w Kalabrii. Weszliśmy też do wnętrza Pinakoteki (wstęp był darmowy) i obejrzeliśmy zgromadzone w niej zbiory. Obejmują one malarstwo, rysunki i rzeźbę powstałe od XV do XX w. Potem zapuściliśmy się w głąb starówki (oddalając się od morza) i doszliśmy do kościoła Ottimati (funkcjonujący także pw. Wniebowzięcia NMP). Pierwsze z wezwań odnosi się do miejscowej rodziny arystokratycznej, która niegdyś miała tam swoją kaplicę grobową. Pierwotny kościół bizantyjsko-romański został zbudowany już ok. X w. Później był kilkakrotnie niszczony i odbudowywany. Ostatni raz zniszczyło go trzęsienie ziemi w 1908 r., po czym został ponownie wzniesiony w latach 1927-33. Niestety podczas naszej wizyty był zamknięty i obejrzeliśmy go tylko z zewnątrz. Również tylko z zewnątrz zerknęliśmy na stojący w pobliżu monumentalny Castello Aragonese (zamek aragoński). Pierwsze fortyfikacje w tym miejscu powstały prawdopodobnie w VI w. W poł. XIV w. zamek został znacząco rozbudowany przez Ferdynanda Aragońskiego. Obok zamku widzieliśmy też budynek sądu. W pobliżu zamku wstąpiliśmy do restauracji, w której zjedliśmy lunch. Następnie przeszliśmy do Piazza Duomo. Przy placu zobaczyliśmy (niestety tylko z zewnątrz, bo była zamknięta) piękną katedrę pw. Wniebowzięcia NMP. Jest to największy sakralny budynek w całej Kalabrii. Pierwsza świątynia stanęła w tym miejscu w XI w. w czasach normańskich. Następnie w XIV i XV w. została przebudowana, zniszczona przez pożar w XVI w., odbudowana i zniszczona w trakcie trzęsienia ziemi w 1908 r. Nowa neoromańska świątynia została ponownie konsekrowana w 1928 r. Przed fasadą katedry stoją dwa duże pomniki: św. Pawła i św. Stefana z Nicei. Dalej przeszliśmy przez park i dotarliśmy do Piazza Garibaldi (z marmurowym pomnikiem tego włoskiego bohatera narodowego, odsłoniętym w 1956 r.), przy którym znajduje się stacja Reggio di Calabria Centrale. Tam nabyliśmy bilety na pociąg powrotny. Ponieważ do jego odjazdu zostało jeszcze sporo czasu poszliśmy jeszcze z powrotem do parku i na lody do lodziarni przy parku. Potem wróciliśmy pociągiem do Ricadi. Scilla 30.06.2022 (czwartek) Po przyjeździe ruszyłem najpierw nadmorską promenadą, która przebiega wzdłuż plaży w kurortowej dzielnicy Marina Grande. W pobliżu jej końca zobaczyłem (niestety tylko z zewnątrz) barokowy kościół Ducha Świętego (Chiesa dello Spirito Santo). Zbudowano go w XVIII w. Wyróżnia go niewysoka, barokowa dzwonnica wychodząca na niewielki placyk z fontanną. Potem wspiąłem się na górę do zamku Ruffo. Twierdza ta wyrasta majestatycznie na skale półwyspu głęboko wcinającego się w morze. Początki zamku sięgają V w. p.n.e. Zamek został rozbudowany w średniowieczu dla obrony przed Saracenami. W XVI w. stał się własnością rodziny Ruffo, od której pochodzi obecna nazwa. Zakupiłem bilet w cenie 2 EUR i zwiedziłem zamek, w tym znajdujące się w nim niewielkie muzeum. Na terenie zamku widziałem też latarnię morską. Z zamku mogłem podziwiać piękne widoki, z jednej strony na kurortową dzielnicę Marina Grande (z ładną plażą) i położoną na wzniesieniu dzielnicę San Giorgio, z drugiej na rybacką dzielnicę Chianalea (z malowniczymi kolorowymi domkami). Następnie pomaszerowałem w dół jedną z urokliwych, wąskich uliczek rybackiej dzielnicę Chianalea dochodząc do kościoła Santa Maria di Portosalvo, który niestety mogłem obejrzeć jedynie z zewnątrz. Wracając pod górę dotarłem z kolei do stojącego u podnóża zamku kościoła pw. NMP Niepokalanej (Chiesa di Maria Santissima Immacolata), zwanego też kościołem Matrice. Zbudowano go na ruinach wczesnośredniowiecznego klasztoru bizantyjskiego, później został jednak kilkukrotnie uszkodzony podczas trzęsień ziemi. W obecnym kształcie odbudowano go w XX w. Udało mi się także zwiedzić wnętrze tej świątyni, w którym zachowało się kilka starszych dzieł sztuki m.in. XVI-wieczna marmurowa figura Matki Boskiej Niepokalanej, a także figura św. Piotra, której autorstwo przypisywane jest jednemu z uczniów samego Berniniego. Ładne są tam także współczesne malowidła sakralne. Na wprost fasady kościoła widziałem niszę (poprzedzoną portalem) z niewielką fontanną. Stamtąd monumentalnymi schodami wspiąłem się jeszcze wyżej na główny plac miasta - Piazza San Rocco (św. Rocha, patrona miasta), będący sercem dzielnicy San Giorgio. Przy placu widziałem budynek ratusza, kościół pw. św. Rocha (niestety zamknięty), a w jego centrum ekspresyjny pomnik mitologicznej Scylli (przedstawia chwilę, w której Scylla przemienia się w potwora). Wspomniany kościół charakteryzuje się wąską i wysoką fasadą z bogatym zespołem rzeźb u jej szczytu. Największą atrakcją placu są jednak roztaczające się z niego wspaniałe widoki. Widać stamtąd różne części miasta (w tym zamek), plażę, morze, a w oddali także wyspę Stromboli z czynnym wulkanem i przylądek Torre Faro, który jest najdalej na wschód wysuniętym skrawkiem Sycylii. Potem przespacerowałem się jeszcze do mariny. Po drodze minąłem jeszcze niewielką grotę z kaplicą Madonnina del Mare. Na marmurowym ołtarzu stoi w niej wykonana z brązu rzeźba Madonny z Dzieciątkiem (wykonana w 1953 r.). Pozostały do odjazdu pociągu czas zużyłem jeszcze m.in. na spacer po promenadzie nadmorskiej i wizytę w lodziarni. Potem wróciłem pociągiem do Ricadi. Pizzo 01.07.2022 (piątek) Po krótkim spacerze od dworca napotkaliśmy kierowcę z taksówką, który zaoferował nam przejazd. Postanowiliśmy skorzystać z tej możliwości z uwagi na spory odcinek do przejścia i duży upał. Kierowca zgodnie z naszym życzeniem najpierw zawiózł nas na parking przy kaplicy Piedigrotta (Chiesetta di Piedigrotta). Zwiedziliśmy ten obiekt kupując bilety łączone za 4 EUR za osobę, które uprawniały również do zwiedzania zamku Murata. Wg miejscowego podania, to miejsce wybrała sobie sama Matka Boska, której obraz w poł. XVII w. przewożono statkiem nieopodal wybrzeża Pizzo. Załoga, którą na wodach Morza Tyrreńskiego dosięgnął potężny sztorm zwróciła się do niej z prośbą o pomoc. Modlitwy o ocalenie zostały wysłuchane, a marynarze szczęśliwie dobili do brzegu. W miejscu, gdzie statek dopłynął do lądu, kapitan zlecił budowę kapliczki, w której rozkazał umieścić cudowny obraz Maryi. Po jakimś czasie jeden z mieszkańców przeniósł malowidło w inne, bezpieczne miejsce. To się jednak Madonnie nie spodobało i wraz z kolejną nawałnicą „wróciła” do swojej kapliczki. Dwa wieki później niejaki Angelo Barone poszerzył grotę i zaczął w niej rzeźbić figurki świętych. Dzieło kontynuował jego syn Alfonso, a po nim wnuk Giorgio. W efekcie można tam dziś oglądać wiele rozmaitych postaci świętych, a także aniołów i zwierząt. Są tam też figury papieża Jana XXIII i J.F. Kennedy’ego. Po zwiedzeniu kaplicy wróciliśmy taksówką do centrum Pizzo. Wysiedliśmy na placu przed kościołem pw. św Rocha i św. Franciszka z Paoli (Chiesa di San Rocco e San Francesco di Paola). Za kurs zapłaciliśmy 20 EUR. Zwiedziliśmy wnętrze wspomnianego kościoła, który pierwotnie został wybudowany w 1579 r. Jego obecna postać pochodzi z początku XX w. Z tarasu w pobliżu kościoła można było podziwiać widok na miasto. Dalej poszliśmy Via San Francesco zagłębiając się w starówkę. Minęliśmy m.in. ładną fontannę Garibaldiego z XVI w. znanej też pod nazwą Fontana Vecchia (stara fontanna). Dalej doszliśmy do kościoła pw. NMP Niepokalanej (Chiesa dell’Immacolata), który niestety był zamknięty. Zbudowano go w 1630 r. Następnie weszliśmy na główny plac miasta – Piazza della Repubblica. Stoi na nim pomnik króla Humberta I. Jest tam też taras widokowy oferujący m.in. widoki na zamek Murata, miasto i morze. Korzystając z wcześniej wspomnianych biletów łączonych zwiedziliśmy zamek aragoński Murata. Jego nazwa pochodzi od Joachima Murata, szwagra Napoleona, który był tam więziony, a następnie został rozstrzelany 13 października 1815 r. Historia zamku sięga XV w. Wybudowano go z inicjatywy Ferdynanda I Aragońskiego. Z tarasu zamkowego mogliśmy podziwiać piękny widok na okolicę, wewnątrz zaś obejrzeliśmy wystawę poświęconą ostatnim dniom życia Murata. Po zwiedzeniu zamku powróciliśmy na Piazza della Repubblica i udaliśmy się do baru „Dante”, w którym zjedliśmy pyszny deser lodowy tartufo przygotowywany w tym miejscu wg oryginalnej receptury (w całej Kalabrii można spotkać różne jego podróbki). Recepturę tę wymyślił niejaki Giuseppe De Maria. Był on cukiernikiem, który w 1952 r. obsługiwał jedno z tutejszych wesel. Podczas uroczystości okazało się, że brakuje mu odpowiedniej liczby pucharów na lody. Postanowił zatem coś „na szybko” wymyślić. W efekcie w lodach o smaku orzechów laskowych umieścił czekoladowe nadzienie, z masy uformował kulkę, następnie ją zmroził, a po wyciągnięciu serwował na talerzykach. Po konsumpcji doszliśmy jeszcze do kościoła pw. NMP Niepokalanej i św. Ferdynanda (Chiesa di Maria SS. Immacolata e San Ferdinanda), który niestety był zamknięty. Jego początki sięgają roku 1750, a obecna postać pochodzi z XIX w. Następnie zeszliśmy na dół i wróciliśmy na stację, z której wróciliśmy pociągiem do Ricadi.
6.0/6
Hotel spełnił moje oczekiwania, zadbany, czysty. Pokój średniej wielkości z balkonem, codziennie sprzątany, codzienna wymiana ręczników. Jedzenie urozmaicone i smaczne. Wieczór z włoskimi specjałami kulinarnymi zorganizowany przez hotel - bardzo dobry. Blisko do słynnej plaży Grotticelle idąc od hotelu wąską drogą asfaltową tzn. ścieżką hotelową, która łagodnie opada w kierunku plaży, powrót trochę utrudniony, ale można wytrzymać. Na plaży bezpłatne (po 15.09.) leżaki hotelowe. Bar przy plaży z dobrym jedzeniem. Plaża piaszczysto-żwirkowa z łagodnym wejściem do wody. W okolicy kilka mniejszych plaż, również urokliwych. Warto zobaczyć taras widokowy przy latarni morskiej oraz drugi taras mniej popularny - Belvedere, z którego roztaczają się piękne widoki na kalabryjskie wybrzeże. Koniecznie trzeba podejść ok. 20-30 minut do stacji kolejowej Ricadi i odwiedzić pobliską popularną Tropeę (10 min. jazdy pociągiem,), jak też drugą miejscowość Scilla (bardzo malownicza włoska miejscowość rybacka położona na wzgórzu) - 1.10 min. jazdy pociągiem. Obydwie miejscowości warte odwiedzenia za nieduże pieniążki. Bilety można łatwo kupić w biletomacie na stacji kolejowej, który należy skasować w kasowniku zaraz przy biletomacie. Obsługa obu urządzeń jest w miarę łatwa. Podsumowując hotel polecam wszystkim. Spędziłam bardzo miłe wakacje i chętnie wrócę ponownie !!!