5.5/6 (253 opinie)
5.5/6
Widzieć te przepiękne zwierzęta na wolności, we własnym środowisku naturalnym to przeżycie nie do zapomnienia! wybraliśmy opcje kenijskie trio (objazd + wypoczynek), objazd rewelacja, hotel kenya bay zdecydowanie wymaga remontu ale to był last, nie mieliśmy już wyboru.
5.5/6
Kenia, to zawsze było marzenie mojej żony. Czy spełnione? Cóż, zawsze zostaje jakiś niedosyt - za mało, za krótko :). Generalnie było cudownie, gdyby jeszcze zamiast 11 godzinnego lotu dało się tam teleportować, byłoby idealnie. Po kolei. Zderzenie z kenijskim "pole pole" po wylądowaniu w Mombasie, podczas odprawy paszportowej było nieco irytujące, ale później sami chętnie mówiliśmy "pole pole". Gdzie i po co się spieszyć? Bardzo dobrze zrobił nam pierwszy nocleg, który dał nam możliwość odpoczynku po długim locie i energię na kolejne dni. Dużo jazdy samochodem, ale za to jakie wrażenia, jakie widoki. Już pierwsze safari w Tsawo West było ekscytujące, do tego po południu wizyta w sanktuarium czarnego nosorożca. Wybór lodgy na terenie parku trafiony w punkt. Możliwość podziwiania słoni i bawołów bezpośrednio z tarasu przy restauracji, czy wieczorna wizyta lampartów, niezapomniane. Kolejnego dnia dalsze zwiedzanie Tsawo West, dalsza ekscytacja i jazda do parku Amboseli, gdzie chyba było największe zgromadzenie zwierząt, do tego mieliśmy możliwość podziwiania Kilimandżaro. A potem poranek, ciąg dalszy Amboseli, znów Kilimandżaro. I Tsawo East. Kolejne zwierzęta, kolejne widoki. W międzyczasie wizyta w wiosce Masajów... no, nie oszukujmy się, to taki skansen dla turystów, tak naprawdę tam chyba nikt nie mieszka, ale naprawdę przyjemne "przedstawienie". Jeden niedosyt z parków - tylko raz spotkaliśmy lwy, w zasadzie dwie lwice z dwoma małymi. Ale i tak cieszyliśmy się jak dzieci :) Wypoczynek w Neptune Palm Beach też przyjemny. Kameralny kompleks domków, w każdym 4 przestronne, czyste pokoje z tarasem, na którym można usiąść na fotelu i odpocząć... w towarzystwie małpek i kotów. Bardzo miłe towarzystwo. Do tego wybór restauracji - główna, do tego włoska, hinduska i specjalizująca się w owocach morza, poza tym jeśli ma się all inclusive w Palm Beach, można też korzystać z restauracji w Village i Paradise. Obsługa miła, świetny basen. Oczywiście przepiękna plaża, o ile jest odpływ. A jeśli jest duży odpływ, tworzy się ogromna łacha, którą można wejść daleko w głąb oceanu i podziwiać to, co zostało na niej uwięzione przez odpływ - ryby, jeżowce, rozgwiazdy... Taki spacer, to naprawdę świetnie spędzony czas. I na koniec. Kenia to kraj kontrastów. Z jednej strony piękna przyroda, z drugiej ogromna bieda, dużo śmieci przy drogach. Ale w tej biedzie naprawdę mili, pozytywni ludzie. Warto wyjść poza bramę hotelu. Sam zaliczyłem wycieczkę tuktukiem i spacer do lokalnego... sklepu, czyli budy zbitej z paru bali i blachy falistej. Jeśli coś złego może się tam komuś przytrafić, to chyba tylko spotkanie z dzikimi pawianami. Ze strony ludzi nie odczułem jakiejkolwiek niechęci. No i już zupełnie na koniec... My tam jeszcze wrócimy :)
5.5/6
Ta oferta jest bezkonkurencyjna! Jeśli szukasz aktywnej propozycji spędzenia urlopu na Safari -to jest to! Lepiej najpierw odwiedzić 3 Parki Narodowe, a potem odpocząć w rajskim hotelu. Zwierzęta na wolności to magia - widać jakie są szczęśliwe: biegają, brykają, bawią się, cieszą się sobą. Wielkie wrażenie robią stada zwierząt i symbioza w jakiej żyją. Pobyt nad oceanem na koniec wyjazdu to dobry pomysł, bo przyda się odpoczynek i trochę lenistwa w przepięknym miejscu, rajskimi drinkami i atrakcjami na miejscu.
5.5/6
Prawie 4 dni safari i 3 dni odpoczynku nad oceanem to doskonała konfiguracja. Można się zmordować i można po tym zasłużenie odpocząć. Wszystko poszło zgodnie z planem wycieczki - we wszystkich trzech parkach narodowych napotkaliśmy mnóstwo zwierząt. Słonie, żyrawy są jak pieczarki - wszędzie. Żyrafy, antylopy, bawoły - nie było problemów z ich spotkaniem. Mieliśmy też wiele szczęścia - widzieliśmy 3 x lwy, 3 x lampart, 1 x gepard, 1 x nosorożec.. Hipopotamy, ze 2 leżące w wodzie krokodyle, ptaki. Zaliczona "wielka afrykańska piątka" i wszystko co tam tylko chodzi. Nawet sępy rozpracowujące padłą zebrę. Niestety, przerażająca susza jaka panuje w parkach od podobnież 3 lat, zaczyna budzić w człowieku trochę smutku czy przygnębienia. Noclegi mieliśmy we wspaniałych lodgy na terenie parków, gdzie słonie korzystały z wodopojów tuż pod oknami. Jesz kolację a obok prychają słonie - niesamowite przeżycie. Podróżowaliśmy przez ponad 1000 km w 4 vanach których wytrzymałosć na offroad była chyba testowana w NASA. Niewiarygodne - w ciągu czterech dni miała miejsce tylko jedna wymiana koła w jednym z tych czterech aut. Oczywiście lokalni kierowcy byli mistrzami, zarówno w mieście jak i w parkach wyczyniali manewrowe cuda. Muszę się przyczepić z jednym minusem. Pojechałem do Kenii naładowany mocną nadzieją że zobaczę miejsce wydarzeń sprzed 123 lat, gdzie dwa lwy ludojady w Tsavo zakłóciły budowę brytyjskiej kolei ( Film "Duch i Mrok"). Niestety byliśmy obok, może ze 2 km ale organizacja wycieczki nie uwzględnia odwiedzenia tego słynnego miejsca. A jest tam i stacja, i lodgy, i camp i ten budowany wtedy most kolejowy. Kierowca Sudy pokazał mi tylko kierunek i odległość kiedy wjeżdżaliśmy do parku Tsavo West. Mam żal i niedosyt. Trochę też cięzko się leci 10 godzin samolotem wąskokadłubowym. Po wszystkim trzeba się uczyć chodzić od nowa. Rozumiem to tak że pewnie lotnisko w Mombasie nie przyjmie większego samolotu, trudno - mam to już za sobą :-) Nie mniej jednak gorąco polecam Kenijskie Trio! Aha... trzy dni w hotelu Jacaranda... Bardzo fajnie, rajska plaża, wspaniały ośrodek, wyśmienite jedzenie... Rada - miejscie dużo dolarów czy kenijskich szylingów na napiwki. Codziennie śpimy w innym miejscu - codziennie rano i popołudniu ktoś wyciąga rękę po napiwek kiedy zaciągnie Wam walizkę do pokoju. To samo w toaletach na lotnisku, kierowcy autobusów z i na lotnisko... To są uroczy i szczerzy ale bardzo biedni ludzie. Szylingi najlepiej kupić po wylądowaniu na lotnisku. Podobno dobry kurs.