Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka Korea można by, ująć w paru słowach Czyli wycieczka z Krakowa do Krakowa. Po drodze był Istambuł i miasta Korei I tym można zakończyć , bo w całość to da się skleić. Wszystko jednak w porządku i bez niespodzianek. Wylot do Seulu godzina druga, to już prawie ranek. Lot do stolicy Korei długi, my mocno zmęczeni, nie ma co narzekać , gdyż to nic nie zmieni. Wreszcie lądowanie, wycieczka się zaczyna. Spotkanie z pilotką Panią Zofią skupienie widać już po minach. Gdzie wymienić kasę, gdzie kupić SIM kartę, Czy tak się to opłaca i ile, co jest warte. Wreszcie hotel Amanti, tu dwie noce śpimy. I na ten dzień wszystko. Co dalej ? Zobaczymy. Piątek dzień drugi a właściwie trzeci, Tak niezwykle szybko na wycieczce , czas nam leci Rano o siódmej godzinie śniadanie Ciekawi mnie czy będzie taki, co tak wcześnie wstanie. Wyjazd o dziewiątej na zwiedzanie miasta Dlatego ,że w Dorosan, musimy być godzina trzynasta. Śniadanie obfite, potrawy ciekawe, Był też czas spory, na spokojną kawę. Jedziemy do miasta, pałac królewski, siedziba prezydenta, To początek zwiedzania i raczej zachęta. Wizyta w dzielnicy Bukchon ciekawa zabudowa, Architektura stara tylko miejscami nowa Dalej , jedziemy do strefy zdemilitaryzowanej I tu zwiedzamy obiekty z tym ściśle związane Dorosan, stacja, dzwon pokoju i most bez powrotu kobiety pocieszycielki, kamienie z pól bitew i drut kolczasty zamiast płotu. Pociąg pancerny, krowi most, przejazd do DMZ—tu Tam się nie dostaniesz , jak nie masz biletu. To znaczy jesteś na liście i masz paszport przy sobie. Tu nikt się nie prześlizgnie, nie przepuszczą , żadnej osobie W końcu wejście do tunelu, tutaj do „Trzeciego”, Nie było tu łatwo i to dla każdego. Trzeba pokonać pięćset metrów z góry, By dostać się do wykutej w skale rury. Wykutej w skale, pod ziemią bardzo głęboko, wracając masz tyle samo , lecz pod górę, siedemdziesiąt metrów wysoko. Ci co zeszli na dół, zmęczeni, wdrapali się pod górę. Ciekawa przygoda, by zobaczyć na końcu taką małą dziurę Tunel dość duży , lecz wysokość miejscami nieduża, po drodze dzięki kaskom, nie nabiliśmy sobie guza. Po wyjściu obserwatorium Dora. Pogoda popsuła szyki, bo atrakcja spora Nie było widać Północnej Korei, choć myśleliśmy , że coś może się sklei. Dzień kończy lunch z grillem w restauracji, Był to ciekawy zamiennik zwyczajowej kolacji. Sprawdzenie zakupów tak dla satysfakcji. Koniec dnia. Do jutra . Śniadanie o siódmej. Na dole w restauracji. Sobota. Rano spokojnie. Smaczne śniadanie. Po ósmej wyjazd. Po drodze zwiedzanie. Seul z okien autobusu, jazda dwie godziny W drodze mała przerwa nazwijmy „ dla rodziny” Szybka toaleta, może jakaś kawa. Dalej na skocznie olimpijską Pyeongchang, tu będzie zabawa Zdjęcia przy niedźwiadkach wjazd kolejką na skocznię Tu pewno nikt z nas sobie nie odpocznie Potem dalej windą na miejsca startowe, wiatr wieje bardzo silny, kaptury na głowę. Patrzymy gdzie Kamil Stoch zdobył olimpijskie złoto Czy dziś stanąłby ktoś tu do skoku? Chyba nie z ochotą Teraz trzeba podziwiać skoczków za ich odwagę, Rzeczywiście, by daleko polecieć trzeba trzymać wagę A sportowcy tacy jak my? Spadliby jak kamień w wodę. Efekt jakby z całych sił, ktoś rzucił na dół kłodę. Spadłby człowiek za progiem, pełne strachu gacie, No i po człowieku nie mówiąc już o stracie, zdrowia albo życia, bo szans by nie było A odległość ? Dwa metry w dół za progiem. Tak by się skończyło. Po wizycie na skoczni. Krótka jazda ,południowe żarcie. Komu się trafiło ostre , były łzy, tutaj na otarcie. Trzeba było zamówić jakieś nowe danie. A po pierwszym, nieudanym, szybkie gardła płukanie. Po lunchu , przejazd do parku Sorak-san w górach. Dalej wycieczka do posągu Buddy. Potężna figura Potem świątynia, mosty wjazd kolejką linową Po wjeździe dalej , lekko wspinać się na nowo Dzień kończy nocleg w Sojczu w Sea Cruise hotelu, w czasie wolnym spacer po mieście , na bazar doszli wszyscy, nad morze dotarło niewielu. Niedziela. Po śniadaniu , trzygodzinnej jeździe i przerwie kawowej, program się nie zmienia, ruszamy do obszaru rosnącego żeńszenia. Rośnie sobie w rzędach obłożonych słomą, tak by trzymała wilgoć, teraz już wiadomo. A w sklepie Punggi ? Ceny zachęcające, cukierki, kuracje na miesiąc lub na trzy miesiące. Potem do Hahoe do wioski skansenem zwanej. W pięknych warunkach przyrody i dobrze utrzymanej. Drewniane domy strzechą kryte, Niektóre zamknięte , za murami skryte. Inne otwarte i wpuszczają gości, ale pewnie do czasu , aż ich ktoś zezłości. Wracamy na przystanek, droga , ubity piasek Zmierzamy do muzeum koreańskich i światowych masek. Jest okazja, by zdjąć maskę i oddać do galerii, i pokazać twarz prawdziwą w pełnej scenerii. Po wizycie w muzeum , jedzonko w restauracji, Kurczak, ryba, kimczi, przekąski, przystawki i już po kolacji. Do tego miejscowa wódka , tak na dodatek, więc na kolacji pokazał się nam taki miły kwiatek. A po godzinie jesteśmy w Daegu (a) dzień minął miło, nic nam nie dolega. Hotel porządny, miłe pokoje I widać u wszystkich pogodne nastroje Jeszcze był spacer, lecz zaczęło padać. I na tym dziś skończę , bo co tu dalej gadać Poniedziałek. Rano śniadanie o siódmej zwyczajowo I pakowanie walizek codzienne i na nowo Jedziemy dzisiaj do świątyni Haeinsa wysoko w górach Po drodze zdarzenie, gdyż, tu, akurat Z samochodu wypadła duża beka I uderzyła w autobus, jak mówią z lekka Wymuszona przerwa, ale wszystko się udało A nam po przerwie, wsiąść do autobusu pozostało I dalej ruszyć szybko w dalszą trasę, By dotrzeć do świątyni i zgrać wszystko z czasem Wszyscy zgodnie ruszyli bez większego oporu Na zwiedzanie w górach Gayasan dużego nowego klasztoru Klasztor duży, a w nim liczne sale Tu przechowywana jest biblioteka Tripitaka Koreana ,stale Osiemdziesiąt tysięcy deseczek, trzymanych na regałach Tu mają dobre warunki, gdyż atmosfera jest stała Po zwiedzeniu świątyni , przejazd do grobów królewskich, schowanych w małych górkach Dlatego cmentarz nosi nazwę cmentarz na pagórkach. Potem muzeum narodowe, tu wszystkie oryginały Ciekawy obiekt, ciekawe eksponaty i obiekt nie mały Jeszcze przed, obserwatorium astronomiczne Na dzisiejsze czasy ,powiem anemiczne. I dalej przejazd do hotelu Comodore, Hotel ładnie położony, nad samym jeziorem. Część grupy rusza na fakultet , gotowanie, A pozostali na okolicy szybkie zwiedzanie. Dzień minął szybko i szybka noc w hotelu A na gotowanie , z naszej grupy , zapisało się niewielu Jak wypadła potrawa , mówili, że smacznie było, a wszystko wspólną kolacją , imprezę zakończyło Wtorek. Rano kolejne śniadanie. Świątynia Bulkusan, tu dłuższe zwiedzanie. Potem w drodze lunch, kaczka na grillu, fajna zabawa, Choć na początku była, pewna obawa,, Jak zrobić dobrze, by smacznie było, na szczęście wszystko sprytnie się skończyło. Potem cmentarz ONZ-u, tu filmowy pokaz. A cmentarz ? Zadbany, zielony ,to przyrody pokaz Kolej na przejazd na widokową wieżę Tu piękne widoki powiem szczerze, W koło na Busan, panorama szeroka, można byłoby się zakochać w takich widokach Dzień kończy czas wolny po Busan mieście I dziś koniec tego dnia z wycieczki tortu i już po cieście. Nocleg w hotelu Astii, przy dworcu w Busanie, kto chciał ruszył jeszcze, na miasta zwiedzanie Ścieżką nadziemną do portu promowego By podziwiać widoki na most i morze, a to, coś wspaniałego Stąd płyną promy do bliskiej Japonii, my nie możemy popłynąć, Gdyż niema rejsu w programie i czas nas mocno goni. Trochę żal bo tak blisko , no także szkoda , rano dzień kolejny, Jaki? Dzisiaj to już środa Wyjazd spóźniony autobus miał stłuczkę Kierowca drugie zdarzenia i pewna nauczkę Choć nie była w tym przypadku jego wina, to o ostrożnej jeździe zdarzenie przypomina Dalej zwiedzanie Dżilisan narodowego parku, fajna wycieczka po pięknym terenie Zrobiła na wszystkich duże wrażenie Po przejściu smaczny placek w ramach rekompensaty, A po tym przejazd na ceremonię parzenia herbaty. Fajna zabawa przebrani w hanboki, dużo było radości, trzymania się za brzuchy i boki. Po ceremonii przejazd do hotelu Glaucester w Jeonnju (Dzondże), tu dwie noce śpimy Myślę, że będzie dużo czasu i ostatnie zakupy, może tu zrobimy Tu cel nasz to wspólne wyjście na kolację Wybór był olbrzymi i różne kombinacje Czwartek Po śniadaniu spacer po mieście, Po przejściu wolny czas, przy katedrze spotkanie I dalej przejazd autobusem, na dalsze zwiedzanie Wytwórnia papieru , każdy jeden arkusz papieru wykonał oraz na arkuszu zapisu , ręką Nikol dokonał Jedziemy dalej do parku Maisan . Idąc aleją drzew na boki każdy zerka, gdzie tu polecane przez pilotkę Zofię pieczone żeberka Piątek . Rano po śniadaniu, wracamy do Seulu. Dziś , muzykę puszcza kierowca, więc głośno jak w ulu. Kto chce to słucha lub patrzy, kto chce noc przedłuża. Przed nami jeszcze jedna atrakcja i to całkiem duża Najpierw degustacja, trzy rodzaje maggoli, Potem jakczu, sojczu, plus drinki, ciężko głowa boli Może nie boli, lecz gorąco się zrobiło, Gdyż, parę małych drinków, ale się wypiło. Dojeżdżamy do celu, Seul, hotel Merkury, bierzemy walizki , siódme piętro do góry. Jeszcze dzień ostatni najpierw zmiana warty Pokaz strojów i zwyczajów, oglądania warty Potem pałac królewski wszystkie sale w osi Każda z nich piękna i o zdjęcie prosi Dalej muzeum i piękne wystawy, w tym miejscu to ostatni punkt naszej zabawy Kolejny punkt programu to wjazd na wieże dobrze ,że wjechaliśmy wcześniej ,bo mówiąc szczerze , Długi do windy kolejki ogonek, a my mieliśmy godziny dokładnie wyliczone A już na koniec mamy tu osoby, Każda miała nam przekazać swoje zasoby Pilot, duża wiedza oraz w głosie siła Czasem trochę ostra, niby szorstka, lecz w ogóle miła Nikol przedstawiciel biura, Chodziła z nami wszędzie Do obiektów i po górach Grupa nie duża, ale i niemała ogólnie grupa i wycieczka nam się udała
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Serdecznie polecam. Bardzo dobrze zorganizowany wyjazd. Super program. Biuro podróży dba o swoich klientów. Pilot Agnieszka, ogromna wiedza, organizacyjnie wszystko dopięte. Zawsze dokładnie wytłumaczone gdzie się spotykamy i o jakiej godzinie. Wszędzie toalety (bezpłatne). Krótkie przejazdy, niemęczące. Jest czas na spokojne zwiedzanie, nie ma biegu od punktu do punktu. Zawsze był czas wolny do własnego popatrzenia, zrobienia zdjęć, kupienia pamiątek. W ogóle Korea Południowa to piękny kraj, czysty, bezpieczny. Ludzie niezwykle uprzejmi i pomocni. Na pewno tu jeszcze wrócę. W ocenie ujmę też informacje, których sama szukałam przed wyjazdem: płatności głównie w miejscowej walucie, płatność kartą w większości sklepów jest możliwa, w hotelach czajnik i suszarka są, woda butelkowana dostępna w pokoju plus w autokarze. Nie kupowałam karty do telefonu, można bez problemu dzwonić za pomocą WhatsApp przez WiFi hotelowe. Jeśli ktoś będzie chciał kupić taką kartę, pilot wskazuje gdzie na lotnisku można to zrobić, podobnie jak wymienić walutę.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka dla tych którzy już widzieli highligty Azji - czyli Indie , Chiny , Japonię , Iran czy chociażby Tajlandię . Korea zachwyca poziomem rozwoju, osiągnięciami gospodarczymi , organizacją społeczeństwa i poziomem życia . I to tam jest najciekawsze . Zabytków za wiele nie ma , jeden pałac i parę świątyń w programie . Kupiliśmy pierwsze miejsca w autobusie ale nasz kierowca „ po azjatycku „ powiesił firanki na przedniej szybie i dobrą widoczność zepsuł . Poza tym fajny wyjazd dla „ znudzonych „ . Zawsze to jakaś odmiana .
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Naszą podróż zaczęliśmy od bezpośredniego przelotu Dreamlinerem LOT-u z Warszawy do Korei. Po przejściu lotniskowych procedur ruszyliśmy do dzielnicy Gangnam rozsławionej piosenką „Gangnam Style”. Pierwszym punktem naszego zwiedzania był pomnik upamiętniający ten przebój. Następnie weszliśmy do dużej galerii handlowej COEX, aby tam zobaczyć imponującą bibliotekę Starfield (Byeol Madang Library). Potem ruszyliśmy w drogę na granicę z Koreą Północną. Dojechaliśmy do nadgranicznej strefy zdemilitaryzowanej (DMZ). Zwiedzanie zaczęliśmy od Imjingak. Widzieliśmy tam m.in. częściowo zniszczony Most Wolności, fragment torów ze zbombardowaną lokomotywą, Dzwon Pokoju i pomnik poświęcony „pocieszycielkom”. Z punktów widokowych mogliśmy popatrzyć na tereny Korei Północnej. Potem podjechaliśmy w pobliże tzw. Tunelu nr 3. Na miejscu najpierw obejrzeliśmy krótki film i zwiedziliśmy niewielkie muzeum a potem indywidualnie wchodziliśmy do tunelu i go zwiedzaliśmy. Gdy doszliśmy do jego końca od Korei Północnej dzieliło nas tylko 70 metrów. Później odwiedziliśmy jeszcze obserwatorium Dora, z którego po raz kolejny mogliśmy spojrzeć na tereny Korei Północnej. Następnie pojechaliśmy do restauracji, w której zjedliśmy lunch (wliczony w cenę wycieczki). Kolejnego dnia kontynuowaliśmy zwiedzanie Seulu, zaczynając od głównego placu miasta – Gwanghwamun. Potem doszliśmy do pałacu królewskiego Gyeongbokgung. Tam najpierw obejrzeliśmy efektowną zmianę warty, a potem zwiedziliśmy pałac oraz Narodowe Muzeum Ludowe. Potem podjechaliśmy do dzielnicy Bukchon Hanok z tradycyjną koreańską architekturą. Następnie podjechaliśmy do dzielnicy Insadong pełnej sklepów i restauracji. Jest tam wyłączona z ruchu kołowego główna ulica, pełna herbaciarni i restauracji, a także sklepów z tradycyjnymi towarami, takimi jak ceramika, herbata i ręcznie wytwarzany papier hanji. Kolejnym punktem był targ Gwanjang (największe kryte targowisko w mieście). Na koniec pojechaliśmy do wieży widokowej N Seul Tower, z której tarasu podziwialiśmy widoki na miasto. Następnego dnia pojechaliśmy najpierw do obiektów olimpijskich w Pyeongchang. Zobaczyliśmy tam m.in. skocznie narciarskie, z których mogliśmy podziwiać widoki na okolice i zobaczyć miejsce, z którego ruszają skoczkowie narciarscy. Dalej dojechaliśmy do Parku Narodowego Seoraksan. Tam kolejką linową wjechaliśmy na górę Kwongeumseong, z której mogliśmy podziwiać piękne widoki. Po zjechaniu na dół pieszo dotarliśmy do świątyni Sinheungsa z ponad 100-tonowym posągiem Buddy. Potem pojechaliśmy już do miasta Sokcho, w którym przenocowaliśmy. Kolejnego dnia dojechaliśmy do miasta Punggi, w którym odwiedziliśmy halę targową z wyrobami z żeń-szenia. Potem zwiedziliśmy zabytkową wioskę Hahoe i pobliskie muzeum masek. Następnie pojechaliśmy do miasta Daegu, w którym mieliśmy kolejny nocleg. Przed zakwaterowaniem byliśmy jeszcze w restauracji, w której zjedliśmy lunch wliczony w cenę wycieczki. Kolejnego dnia pojechaliśmy najpierw do świątyni Haeinsa w górach Gayasan, w której przechowywana jest Koreańska Tripitaka - zbiór ponad 81 tysięcy drewnianych płytek używanych do buddyjskich manuskryptów. Po zwiedzaniu na terenie świątyni mogliśmy jeszcze obserwować ceremonię mnichów. Potem pojechaliśmy do miasta Gyeongju. Tam najpierw zatrzymaliśmy się w parku Daereungwon, gdzie obejrzeliśmy starożytne grobowce królewskie. W pobliżu grobowców widzieliśmy także Cheomseongdae, czyli najstarsze zachowane obserwatorium astronomiczne w Azji. Następnie zwiedziliśmy Muzeum Narodowe. Potem zakwaterowaliśmy się w hotelu w Gyeongju, a chętni wieczorem mogli wziąć udział w wycieczce fakultatywnej na lekcję gotowania. Następnego dnia pojechaliśmy najpierw do świątyni Bulguksa. Po jej zwiedzeniu podjechaliśmy do pobliskiej świątyni Seokguram znajdującej się w granitowej grocie na zboczu góry Toham. Potem ruszyliśmy już w kierunku miasta Busan. W restauracji na jego obrzeżach zjedliśmy lunch (wliczony w cenę wycieczki). Potem pojechaliśmy na cmentarz wojsk ONZ, gdzie są pochowani żołnierze polegli w czasie wojny koreańskiej (1950-1953). Na miejscu najpierw obejrzeliśmy krótki film o wojnie koreańskiej, a potem mieliśmy czas wolny na indywidualne zwiedzanie cmentarza. Następnie podjechaliśmy do parku Yongdusan, w którym znajduje się 120-metrowa wieża widokowa będąca symbolem miasta Busan. Tam windą wjechaliśmy na górę i podziwialiśmy widoki na miasto. Na koniec podjechaliśmy pod największy koreański targ rybny - Jagalchi. Mogliśmy też pochodzić po pobliskich uliczkach o charakterze handlowym. Podczas tego spaceru pilotka pokazała nam także odciśniętą dłoń Agnieszki Holland (w Busan odbywa się międzynarodowy festiwal filmowy i na jednej z ulic są odciśnięte dłonie różnych filmowych twórców). Zakwaterowanie też mieliśmy w Busan. Kolejnego dnia pojechaliśmy do Parku Narodowego Jirisan. Tam odbyliśmy trekking pośród pięknych krajobrazów i różnych obiektów ładnie wkomponowanych w te krajobrazy. Wśród nich było m.in. sanktuarium Samseonggung, zwane Pałacem Trzech Mędrców. Następnie przejechaliśmy do powiatu Hadong, a tam zatrzymaliśmy się w miejscu, w którym mogliśmy obejrzeć ceremonię parzenia herbaty. Była też degustacja przyrządzonego napoju. Jeszcze przed ceremonią mieliśmy okazję przebrać się w tradycyjne koreańskie stroje. Obejrzeliśmy też krótki film prezentujący powiat Hadong. Następnie pojechaliśmy do miasta Jeonju. Tam najpierw zatrzymaliśmy się przy centrum handlowym z restauracją, w której zjedliśmy lunch (wliczony w cenę wycieczki). Potem zakwaterowaliśmy się w hotelu w Jeonju. Następnego dnia pojechaliśmy najpierw do Centrum Kulturalnego Tradycji Koreańskich (KTCC), gdzie zaprezentowano nam proces produkcji papieru hanji. Potem każdy sam przygotowywał jeden arkusz papieru, a po jego wysuszeniu nasza lokalna przewodniczka wypisywała na nim po koreańsku wybrany przez każdego tekst. Dalej pojechaliśmy do położonej w górach buddyjskiej świątyni Tapsa z oryginalnymi kamiennymi pagodami. Po jej zwiedzeniu wróciliśmy do Jeonju i zatrzymaliśmy się przy Jeonju Hanok Village czyli starej części miasta z zabudową typu hanok. Oprócz zwiedzenia tej części miasta w czasie wolnym dotarłem też do pobliskiej wioski Jaman z kolorowymi domkami zdobionymi różnymi muralami. W pobliżu Jeonju Hanok Village widziałem też katolicką katedrę Jeondong. Następnego dnia pojechaliśmy do destylarni Shinpyeong Brewery w mieście Dangjin. Oprowadzał nas tam syn obecnego właściciela firmy. Opowiedział o historii firmy i procesie produkcji, pokazał halę z aparaturą do wytwarzania alkoholu. Obejrzeliśmy też krótki film na te tematy. Potem przyszedł czas na degustację, spróbowaliśmy makgeolli pasteryzowane i niepasteryzowane, a także nowość makgoelli z fasolą. Degustowaliśmy też yakju, a potem jeszcze 2 rodzaje kolorowych drinków. Na koniec każdy przygotowywał porcję zacieru do kolejnej produkcji. Każdy z uczestników wycieczki dostał w prezencie małą butelkę (375 ml) makgeolli (7%). Potem wróciliśmy do Seulu. Wieczorem chętni mogli się wybrać w ramach wycieczki fakultatywnej na przedstawienie „Nanta”. Kolejnego dnia Dreamlinerem LOT wróciliśmy do Warszawy.