Opinie o Magiczne Południe

5.4/6 (1088 opinii)

5.4/6
1088 opinii
Intensywność programu
4.7
Pilot
5.5
Program wycieczki
5.5
Transport
5.7
Wyżywienie
4.8
Zakwaterowanie
4.9
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Sortuj: Najlepiej oceniane
Typ turysty: Wybierz
  • 5.5/6

    magiczne południe

    Wspaniała wycieczka dla tych, którzy chcą zobaczyć prawdziwą, nieupiększoną Afrykę. Pustyna, kazby, góry, wioski berberyjskie, oazy, wąwóz Todra to niezapomniane widoki. Pilot z ogromną wiedzą, bardzo dobrze zorganizowana, dzięki jej ciekawym opwiadaniom długie przejazdy były niemęczące.

    Turystka - 20.08.2018  | Termin pobytu: lipiec 2018

    6/7 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Warto zobaczyć

    Jeśli nie byliście do tej pory w Maroku, to zdecydowanie warto pojechać. Nie ma tam oczywiście zachwycających starożytności jak w Egipcie, ale też nie ma dużego zagrożenia terrorystycznego (na pewno znacznie mniejsze niż w sąsiednich krajach afrykańskich). Wycieczka głównie krajobrazowa, niezbyt męcząca. Wygodny autokar, niezłe hotele. Fakultatywna wycieczka na wydmy Sahary, mimo że nie najtańsza, to warta polecenia.

    Lobo, Szczecin - 30.03.2016

    2/2 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    gorące słonce Sahary

    piękne krajobrazy wspaniali Marokańczycy o ufnych sercach wierzący nadal w ludzką uczciwość .

    Karina, Siemianowice Śląskie - 03.08.2017  | Termin pobytu: czerwiec 2017

    14/19 uznało opinię za pomocną

  • 5.5/6

    Pustynne pejzaże i oaza zieleni

    Jedziemy na południe kraju, krajobrazy jakże odmienne od tych z północy. Odwiedzamy malowniczo położone Taroudant, spacerujemy po zabytkowej części miasta zachwycając się rosnącą w ogrodach pałacu Salam roślinnością. W Taliouine, odwiedzamy rolnika zajmującego się uprawą i zbieraniem szafranu, najcenniejszej przyprawy świata. Mężczyzna opowiada nam o ciężkiej pracy i walce z czasem przy zbieraniu drogocennych pręcików kwiatów łudząco podobnych do naszych krokusów. Zwiedzamy też kazbę należącą do potężnego rodu Glawich. Wszystkie te zabytki są bardzo ciekawe i przybliżają nam życie tamtejszych mieszkańców, ja jednak nie mogę się już doczekać rozpoczęcia magicznej podróży przez dolinę rzeki Draa. Tu witają nas ubogie niewielkie miasteczka, piękna przyroda i proza życia wieśniaków. Berberysi w mozole uprawiają ziemię, osiołki obładowane ponad miarę z trudem ciągną i noszą ciężary, zakatarzone dzieci podnoszą głowy i patrzą na nas, nie przerywając swoich codziennych obowiązków, albo nieśmiało wychodzą z nędznych, zaniedbanych domów, aby nas powitać. Tylko dorośli uśmiechają się życzliwie dyskretnie grożąc nam palcem, gdy tylko zobaczą aparat fotograficzny. My staramy się szanować ich zwyczaje, oni czasami wyrażają zgodę na zdjęcia. Wielbłądy, osły, stada kóz i owiec przemierzają wyschnięte pastwiska, aż dziw, że jeszcze znajdują tam coś do zjedzenia. O tej porze roku powinny padać tu ulewne deszcze, ale bezchmurne słoneczne niebo nie zwiastuje zmian w aurze. Mijane sztuczne zbiorniki wodne są prawie puste, a ośnieżone masywy góry Atlas widniejące na horyzoncie pokazują swoje piękno, ale nie chcą podzielić się z ludźmi swoim skarbem - wodą. Wyschnięte koryta rzek straszą piachem i kamieniami. Jak dają sobie tu radę ludzie i przyroda? Tylko czasami udaje nam się trafić na cudowne oazy pełne zieleni z dominującymi palmami daktylowymi, a wśród nich na niewielkie poletka zbóż i warzyw. Często przez urokliwe wiejskie dróżki dostojnie i ospale drepczą sympatyczne osiołki, przewożąc na swoich grzbietach ludzi, towary lub inną drobną zwierzynę. Czas jakby się tu zatrzymał. Rolnicy uprawiają pola prymitywnymi narzędziami i z nadzieją patrzą na niebo zastanawiając się czy tego roku obrodzą plony i będzie, co jeść. Dla mnie jest tu po prostu pięknie, ale czy tubylcy są tego samego zdania? Ja będąc tutaj, codziennie wracam do pięknych hoteli, jem smaczne posiłki i nie martwię się brakiem wody, czy mam prawo powiedzieć, że tu jest pięknie? Kolejny dzień w podróży, tym razem mamy do pokonania 300 km. Postoje są z reguły wystarczająco długie żeby napić się kawy, lub przekąsić smaczny tażin, ale dla nas jest to dodatkowy czas na zwiedzanie. Ustalamy z przewodniczką godzinę powrotu do autobusu i natychmiast wyruszamy gdzie nas oczy poniosą. Teraz dopiero czujemy smak prawdziwego Maroka. Wałęsamy się po zapomnianych zaułkach, zaglądamy w każde ciekawe miejsce, zachwycamy się prawie każdą roślinką i kwiatem, głaszczemy i karmimy napotkane zwierzaki. Nawiązujemy kontakty, gdy tylko ktoś jest chętny z nami pogawędzić. Wieczorami przebyte kilometry dają się nam we znaki, ale nigdy nie rezygnujemy z dodatkowych atrakcji. U wrót na Saharę w hotelu w Erfound czekają już samochody terenowe, które mają zawieść nas do ogromnego ergu Chebbi, tam zamiana jeepów na wielbłądy. Przejażdżka na tych jednogarbnych "pluszakach" to istna przyjemność. Wystarczy tylko im zaufać, a jazda staje się bajką. Brniemy przez piach pokonując kolejne wzniesienia. Widoki zapierają dech w piersiach. Sahara urzeka mnie od razu. Podróż po piaszczystych wydmach jest cudowna, tylko, po co przyplątał się ten nieznośny wiatr? Jednak, niezapomniany pełen impresji zachód ginącego za wydmami słońca rekompensuje niewygody, - czyli piasek, który wdarł się dosłownie wszędzie. Kolejne dni, kolejne ciekawe miejsca. Po noclegu w Ouarzazate wczesnym rankiem docieramy do maleńkiego ufortyfikowanego miasteczka położonego na zboczu góry. To najsłynniejszy filmowy ksar Maroka - Ait Benhaddou. Kiedy my raźno wspinamy się pod górę wąskimi uliczkami, mieszkańcy powoli budzą się ze snu i otwierają swoje przydomowe straganiki. Widać, że turyści dla nich to nic nowego. I trudno się im dziwić. Filmowcy z całego świata upodobali sobie to miejsce i okolice. Na terenie studia filmowego Atlas powstało wiele filmów. Tu, kręcono sceny do takich filmów jak "Gladiator", "Klejnot Nilu" i dziesiątek innych. Czas wycieczki nieubłaganie dobiega końca. Jeszcze tylko ponownie Marrakesz (inny niż ten, który widzieliśmy na szlaku "Cesarskich Miast"), tym razem z pięknym słynnym ogrodem Majorelle należącym kiedyś do Yves Saint Laurenta pełnym oryginalnych roślin, ogromnych kaktusów i ciekawych kwitnących krzewów. I ostatnie spojrzenie nocą na słynny placu Dżamaa el Fna, gdzie życie tętni całą dobę, a potem powrót do kraju. Trudno żegnać się z tym cudownym krajem pełnym kontrastów. Gdyby mnie ktoś spytał, czy chciałabym ponownie wrócić do Maroka, bez chwili namysłu odpowiedziałabym - Tak. Ten kraj ma swoją duszę i emanuje magią. Tam widać, że ludzie żyją, wszędzie ich pełno. Sprzedają, targują się, kupują, mężczyźni przesiadują w kafejkach, kobiety ciągle gdzieś się przemieszczają. Wszyscy zazwyczaj są przyjaźni i mili, a jednocześnie odnoszą się do nas z dystansem. Minęło 35 lat od mojego ostatniego pobytu w Tangerze i Tethuanie. Tutaj w Maroku czas się zatrzymał, choć widać również bardzo dużo pozytywnych zmian. Szkoda tylko, że mniej jest osiołków, a dużo więcej samochodów. A powiedzonko "My mamy zegar, Oni mają czas", jest nadal bardzo aktualne.

    Ita - 23.03.2019

    45/45 uznało opinię za pomocną

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem