Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka udana pod każdym względem. Wcześniej byliśmy na Maroko - Cesarskie Miasta. Ta uzupełniła naszą wiedzę o tym niezwykle ciekawym kraju.Wycieczka ciekawa krajobrazowo. Wspaniałe widoki na marokańskie góry. Standard hoteli i wyżywienia adekwatny do ceny wycieczki. Plan zwiedzania nastawiony głównie na spokojne bez pośpiechu podziwianie piękna południa Maroka. Zachwycające widoki, możliwość przyjrzenia się życiu zwykłych Berberów,ich kultury, a także charakterystycznej architektury kazb i przepięknej przyrody
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Trasa objazdu bardzo malownicza, ciekawy program, dobrze rozłożony w czasie. Największy minus to pilotka, która swoja pracę ograniczała do totalnego minimum.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
0. Przede wszystkim ukłony dla pani przewodnik Sylwii. Bardzo duża wiedza i umiejętność zapanowania nad grupą. :) Także wielkie ukłony dla pana kierowcy i jego pomocnika. Na wielką pochwałę zasługuje też jakość autobusu. Bardzo czysty, nowy i wygodny. 1. Weźcie ze sobą obowiązkowo długą chustę by zasłonić twarz przed piaskiem. Nie będziecie wtedy musieli kupować tych na miejscu (wydatek ok. 30-40 zł za dosyć duży, ale raczej jednorazowy kawałek materiału). Jeśli już chcecie kupić taką chustę, to tych sprzedawców jest bez liku i nauczą Was wiązać turban. Warto jednak zadbać o to by końcówki takiej chusty były zabezpieczone, bo jeśli nie są, to chusta się pruje i to szybko. 2. Nie wiem skąd pojawia się pomysł przywożenia dzieciom cukierków, ale raczej uczulałbym ze strony biura by takie coś nie było robione. Efektem takiego zachowania są nieraz gromady natarczywych dzieci na zmianę proszących o cukierki i dirhamy. Jest to działanie kontrproduktywne do tego stopnia, że nawet dzieciak, który sobie rozmawiał ze mną po angielsku w Agadirze przez jakiś czas, rozmowę zakończył pytaniem o pieniądze. 3. Dirhamy można wywozić z Maroka. To co piszą na stronach internetowych nie jest prawdą. Warto sobie przygotować około 100 euro na osobę, przy czym najlepszą metodą wydaje się użycie karty Revolut w bankomacie w pierwszym hotelu (Oasis w Agadirze). Przy powrocie wymiana dirchamów na kwotę mniejszą niż 10 euro nie jest możliwa. Ceny w Maroko są zbliżone do tych w Polsce, nie jest tanio (obiad dla jednej osoby to wydatek w przedziale 30-40 zł, np. zestaw McRoyal w McDonald's w Agadirze kosztował 30 zł). 4. Plan wycieczki mógłby być nieco bardziej dopracowany. Często pojawiała się opinia, iż spędza się w autobusie nieco za dużo czasu. Są rzeczy, których ja nie do końca rozumiem, tzn. np. wizyta w kooperatywie szafranowej bez wizyty na polu krokusów czy wizyta w obszarze gdzie hodowane są aromatyczne róże w momencie gdy jest poza sezonem i są to zwykłe krzaki bez kwiatów. Są to raczej sezonowe atrakcje, więc nie jestem pewien czy ma to sens by ją oferować cały rok. A szafran czy produkty z róży sprzedawane są taniej w aptece berberyjskiej w Marakeszu. Z jednej strony są takie dwie nieatrakcyjne atrakcje, a z drugiej omija się ponoć inne... 5. Na pierwszych sukach w Taroudant polecam zaopatrzeć się w banany (10 dirchamów za kg) i w takie podpłomyki z posypką (1 dirham za sztukę). Ew. zabrać ze sobą trochę więcej suchego prowiantu z Polski. Pani przewodnik wspomina o tym by się zaopatrzyć, bo droga tego dnia jest dosyć długa. 6. W Marrakeszu niestety nie ma zwiedzania architektury. Jest jedno piękne muzeum, które nie wiadomo jak długo jeszcze będzie funkcjonować oraz piękne muzeum narodowe. Pewnie na Cesarskich Miastach jest tego więcej. 7. Hotele... Po pierwsze, na kolacjach nie podaje się napojów. Trzeba sobie za nie dodatkowo zapłacić. Co do samych hoteli - hotel Oasis w Agadirze na pierwszą kolację był dramatyczny. Zabrakło miejsc siedzących i sztućców. Obsługa kompletnie nie wyrabiała się z ilością gości. Jednak na drugi nocleg było już okej. Ale takie niewyrabianie się obsługi to dosyć normalna rzecz w Maroku. W 2 hotelach udało nam się napotkać na karalucha, a w hotelu w Warzazat, mimo niskiej temperatury generalnie, nie mieliśmy ciepłej wody (ponoć w niektórych pokojach była, a w niektórych trzeba było lać wodę dłuższy czas). Stan tych hoteli jest różnoraki, ale generalnie nie ma na co narzekać. 8. Polecam pamiętać o zabraniu ze sobą Stoperanu (a najlepiej Loperamidu). Antybiotyk Xifaxan był zbędny, ale też można mieć na zapas pudełko na wypadek zatrucia. Odkażanie alkoholem to mit (o czym zresztą wspomina pani przewodnik), a z uważaniem na jedzenie bywa różnie, bo zatrucie może wynikać nawet nie z samego spożycia czegoś.
4.0/6
Czy ta opinia była pomocna?
Dzień dobry! Nie chciało mi się pisać, ale tym mailem sprowokowaliście mnie do Państwo do tego. Program ok - byłem już kilka lat wcześniej na takim z Waszą konkurencją, więc wiedziałem na co się porywam... Tym razem z byliśmy grupą 9 znajomych. Problemy zaczęły się już na lotnisku zaraz po wylądowaniu. Pani Marta (jak się potem okazało najlepsza z Waszych pilotów na tej trasie) oznajmiła nam, że w związku z tym, że nie było adnotacji od biura w Polsce, to jesteśmy podzieleni na różne hotele i różne autokary (ponoć 3 miały jechać na tę samą trasę). Po moich wyjaśnieniach i Jej roszadach udało się i było tak, jak chcieliśmy. Wszystko ok, tylko niepotrzebny stres na dzień dobry... Hotele i jedzenie ok, bo znałem wcześniej ich standard, ale najsłabsze ogniwo, to pilot - pani Magda. Nie wiem, ile razy Ona była na tym kierunku, ale mieliśmy wrażenie (nie tylko moja grupka, ale inni uczestnicy także), że uczy się dopiero tego kierunku... Doskonale rozumiem, co to są ramy czasowe (miała pecha, bo pracuję w tym zawodzie od 30 lat), ale nie może być tak, że klienci są dla programu, a nie program dla klientów. Wszędzie pośpiech i wprowadzanie nerwowej atmosfery, że ciągle gdzieś nie zdążymy... Wystarczyło lepiej zorganizować dzień... Na śniadanie goniła nas na 7.00, a wyjazd był np. o 8.45... Skoro śniadanie tak wcześnie, to zrób Kobieto wyjazd o 8.00 - ludzie i tak zdążą, a będziesz miała w zapasie 45 minut jakiś dodatkowy foto-stop lub kilka chwil więcej na zakupy... To jeden z przykładów. Kuriozum było w Marakeszu, gdzie zamiast dać więcej czasu na swobodne połażenie na Jamal El Fnaa, ciągała nas po suku. Wystarczyło stanąć w charakterystycznym punkcie, pokazać palcem gdzie, co jest oraz gdzie i o której będzie autokar. Efekt był taki, że nie można było wcześniej się odłączyć, bo nie chciała powiedzieć, gdzie i o której zbiórka, grupa szła za szybko przez wąskie uliczki na suku i kilka osób się zgubiło (m.in. moja Żona, która szła na końcu i robiła zdjęcia). Straciliśmy przez to dodatkowo czas na szukanie się. Dobrze, że mieliśmy marokańskie karty do telefonu i dzięki nim się odnaleźliśmy, a do tego musieliśmy dzwonić do naszej pani Magdy, żeby dowiedzieć się o miejscu i godzinie zbiórki. A wystarczyło to inaczej zorganizować... Zazdrościliśmy grupie, której pilotem była pani Marta - oni wszędzie zdążali, na wszystko mieli czas i nie było nerwowej atmosfery... Kierowca i jego Pomocnik - super!