Kategoria lokalna 5
5.5/6
był to nasz pierwszy raz w Meksyku i nie zawiedliśmy się . hotel rewelacyjny - cudna zieleń , zwierzątka biegające po ośrodku , animacje .wszytko na tak .
Edyta, Plewiska - 27.01.2025 | Termin pobytu: styczeń 2025
2/2 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Pobyt oceniamy jako bardzo udany, relaksujący i pełen wrażeń. Wprawdzie podróż była koszmarna - po ponad 12-godzinnym locie jeszcze 5 godzin minęło, zanim dowieziono nas do hotelu. Nie była to jednak wina biura Rainbow ani przewoźnika LOT, tylko braku organizacji na lotnisku w Cancun. Po przylocie okazało się, że w hali przylotów kłębi się tłum, dosłownie setki zmęczonych ludzi, którzy nie byli w stanie uformować jakichś sensownych kolejek do bramek. Wystarczyłby jeden pracownik lotniska, który kierowałby podróżnych do odpowiednich "ogonków". Niestety, tego zabrakło i stąd takie opóźnienie w transferze do hoteli. Podobno nie jest to regułą, rezydenci mówili, że na ogół nie czekają tak długo na grupy z Polski. A wspominam o tym po to, by ostrzec przed taką eskapadą z małymi dziećmi - to musiałby być dla nich koszmar. Wylecieliśmy z Katowic o 10:30, a wiadomo, na lotnisku trzeba być 3 godziny wcześniej, zaś w hotelu znaleźliśmy się ok. 4:00 czasu polskiego; to jest 20 godzin podróży. Na szczęście pobyt w Bahia Principe Grand Tulum wynagrodził nam te trudy. Po kolei: pokój - wygodny, duży, czysty, ze sprawną klimatyzacją. Wykupiliśmy jeden z tych nowszych, balkon wychodził na turkusowe morze - coś pięknego! W lodówce codziennie uzupełniany mini bar, a w nim: piwo, woda, pepsi, fanta. W pokoju sejf, zestaw do prasowania i suszarka do włosów. Łazienka dziwnie rozwiązana: część z umywalką należy do pokoju, oddzielona jest tylko ażurową "ścianką", osobno jest prysznic (z zestawem kosmetyków: szampon, żel do kąpieli i odżywka do włosów) i osobno toaleta. Gdybyśmy mieli wskazać wady, to pod prysznicem brakuje choćby malutkiego wieszaczka na ręcznik lub ubrania, więc trzeba w "stroju adama" wychodzić po kąpieli do części wspólnej. Ponadto w toalecie automatycznie włącza się lampa, a drzwi są szklane, przez co gdy ktoś korzysta w nocy, pozostali - ci wrażliwi na światło - mają niechcianą pobudkę. Ale są to niewielkie niedogodności, których można się przyzwyczaić. Jedzenie - wspaniałe. Jest kącik "japoński" dla amatorów sushi, jest stacja dla amatorów pizzy, codziennie są owoce morza, rozmaite mięsa i ryby, wiele dań dla wegetarian, ciastka, owoce, galaretki, lody, warzywa do samodzielnego komponowania sałatek, oliwa w kilku odmianach, jest też - niewielki, ale zawsze coś - kącik dla bezglutenowców. Na każdym kroku rozmaite tapas, przepyszne guacamole; może i codziennie to samo, ale jest tego tak wiele, że w ciągu tygodnia nie zdołaliśmy spróbować wszystkiego. kilka basenów, w tym jeden z atrakcjami dla dzieci, jeden główny (który tak naprawdę składa się z trzech osobnych), a przy nim dwa bary z bardzo smacznymi drinkami. Są też mniejsze baseny na uboczu. W wielu miejscach znajdują się zasobniki z zimnymi napojami bezalkoholowymi. Nigdy nie rezerwujemy sobie wcześniej leżaków - i w przeciwieństwie do wielu innych hoteli tutaj nigdy dla nas nie zabrakło miejsca. Z usług SPA nie korzystaliśmy, podobnie jak z restauracji a la carte, bo jedzenia było tyle, że nie czuliśmy takiej potrzeby - z tego też powodu nie jedliśmy przekąsek w barach, ale widzieliśmy, że wiele osób brało jakieś frytki, burgery itd. Plaża - bez butów do wody ani rusz. Część plaży przy części Tulum - nieszczególna, chyba że ktoś nie lubi kąpieli i chce się tylko opalać. Ale wystarczy przejść kawałek dalej na prawo, by móc kołysać się na falach (które bywają tu spore) - miejsce to łatwo znaleźć, bo wylano tam coś w rodzaju "falochronu" z betonu, a fale go wygładziły, przez co wygląda na niedużego wieloryba. Właśnie przy "wielorybku" pływa się najprzyjemniej. Można pójść jeszcze dalej, za część Akumal, gdzie znajduje się pomost i spokojna zatoczka. Tam woda jest najcieplejsza i można się taplać w spokoju, ale jeśli ktoś liczy na snurkowanie, to niestety resztki martwej rafy nie mają nic do zaoferowania. Czasem trafi się jakaś kolorowa rybka. Morze Karaibskie ma cudny kolor i nawet w czasie deszczu jest bardzo przyjemne. Teren resortu to niesamowicie bujna zieleń, mnóstwo palm, fikusy, kwitnące krzewy, czasem można zauważyć kolibry przy kwiatach, w trawniku ryją zabawne ostronosy, czasem trafi się urocze aguti, a na chodniku wygrzewają się całymi rodzinami iguany (nie trzeba się ich bać, bo są roślinożerne, ale też nie należy ich zaczepiać, bo potrafią skaleczyć ostrym ogonem). Obserwację natury urozmaica śpiew ptaków, których jest tu mnóstwo. Animacji nie oceniamy, bo nie braliśmy w nich udziału, wiemy jednak, że odbywały się codziennie. Podobno zazwyczaj jest też krótkie show z delfinami, ale akurat był remont delfinarium. Obsługa przesympatyczna, wszyscy uśmiechnięci, pomocni, nienachalni. Prawie wszyscy znają angielski oprócz hiszpańskiego. Warto wspomóc ich napiwkami, bo to na ogół przedstawiciele narodu Majów, który jest dyskryminowany w Meksyku i zarabia bardzo skromnie. A jeśli mowa o Majach, to naprawdę warto poznać bliżej ich kulturę podczas wycieczki do Chichen Itza. Mieliśmy to szczęście, że po odwiedzeniu tego jednego z "nowych cudów świata" w miasteczku kolonialnym Valladolid trafiliśmy na grupę amatorów - młodych Majów, którzy demonstrowali rytualną grę w pelotę. Ich pokaz robił wrażenie! Krótko mówiąc - polecamy hotel Bahia Principe Grand Tulum i wyjazd z Rainbow - jeśli chodzi o biuro, to zawsze obsługa klienta jest na najwyższym poziomie.
Agnieszka z lubuskiego - 01.02.2025
4/4 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Lato w środku zimy :), polecam hotel, blisko na wycieczki i do miasta :)
Agnieszka Natalia - 14.01.2020
1/2 uznało opinię za pomocną
5.5/6
mały raj na ziemi w jedynym miejscu.
Przemysław, Niepruszewo - 29.11.2017 | Termin pobytu: listopad 2017
5/5 uznało opinię za pomocną