5.3/6 (71 opinii)
4.0/6
Objazdy, we względu na wielkość wyspy, pozwalają jeszcze na wypoczynek po powrocie. Wyspa piękna, ludzie mili i uśmiechnięci, jednak jak nie ogarna się i nie zaczną sprzątać śmieci, to sukcesu nie wróżę. Niestety na objazdówce za dużo czasu spędza się w sklepach: wszelkie farmy to po prostu chwilowe opowiedzenie czym się zajmują po czym zachęta do zakupów. Największy minus objazdówki to farma pieprzu, gdzie nawet nie podeszliśmy do drzew z pieprzem, a pilot powiedział: o tam jest pieprz. Wyspa mała, Rainbow podczas tygodnia objazdówki, z czego 2 dni to samodzielnie zwiedzanie wyspy;), nie znalazł miejsca na wycieczkę po dżungli czy plażę z rozgwiazdami. Na szczęście jest Grab i samodzielnie można zobaczyć to, czego biuro nam nie zorganizowało. Hotel na objazdówce słaby, jego plusem położenie, blisko do centrum, ale za niewielką dopłatą można by zorganizować pobyt Klientom w lepszych warunkach. Niby blisko plaży, ale na plaży zdarza się, że do 23 wyje wietnamskie karaoke. Biorąc pod uwagę jak głośno Wietnamczycy lubią nastawić głośnik, to z komfortem może być różnie;)
4.0/6
sama wycieczka była całkiem ok, natomiast pilot Karol okropny.... opryskliwy, znudzony, zachowywał się jakby był tam za karę. Już drugiego dnia podpadł połowie wycieczki. Była to moja 3cia wycieczka z R i 2gi raz pilot nietrafiony.
4.0/6
Zachęceni opisem wycieczki zdecydowaliśmy się wziac w niej udział 4 osobowa grupą. Nigdy nie byliśmy fanami takiej formy zwiedzania i po tej wycieczce raczej nadal nie będziemy. Sama wyspa bardzo ciekawa, hotel w porządku (choć śniadania co najmniej skromne), pogoda dopisywała. Na plus również klimatyzowane autokary, które nas wozily po wyspie. Program wycieczki słaby. Bardzo dużo punktów w których człowiek czuje się jakby bral udział w jakimś pokazie akwizytorskim - zachwalanie przez ponad godzinę poscieli, ciuchów itp. Naprawdę kogoś to interesowało? Winiarnia to jakieś nieporozumienie. Pokazano nam jeden krzak, na którym nie było owoców i pozniej znowu stały element czyli sklep, zakupy, i zachwalanie cudownego lokalnego produktu. Tak samo było przy oglądaniu uli - na wszystkie zdaje się, że dwa były aktywne, choć zadymione pszczoły służą tam jako atrakcja ( dla Europejczyków raczej żadna, aż się przykro to ogląda). Po pokazie oczywiście zakupy. Farma pereł, przez 10 minut tłumaczone jest jak powstają perły a pozniej wielki sklep, w którym niektórzy się zatracaja i trzeba czekać godzinę aż zrobią zakupy. Fabryka jedwabiu była z jednej strony ciekawa - przez 20 minut gdy opisywano produkcje, a pozniej pokaz bluzek, majtek, poscieli, recznikow itp. przez godzinę? Dwie? Na koniec zakupy. Fabryka sosu rybnego.. Podobny schemat, pokazano film o produkcji. Snorkling dla każdego kto robił to choć raz słaby, zaledwie parę szarych rybek,zadnych raf. Ciekawe elementy: aquaparki, kolejka linowa, plantacja pieprzu (człowiek w końcu czuł, że widzi realny obraz danego produktu i dumną rodzinę, która zajmuje się tym od pokoleń), pagoda również robi wrażenie, zwiedzanie wysepek było okej, ale nic ciekawego - oprócz tła do zdjęć na huśtawkach na nich nie było. Kokosowe więzienie interesujące ze względu na historię, choć nieduże i sprawia wrażenie niedokończonego. "Wenecja" czy miasteczko chińskie bardzo ładne, choć czas zaplanowany na te atrakcje o wiele za krótki (dwa razy więcej było na pokazie produktów do kupienia). Całość oceniam dość słabo. Rozumiem nastawienie na turystę, bo to jest wszędzie, ale wozenie ludzi od sklepu do sklepu raczej nie sprawia, że historia danego miejsca robi się nam bliższa lub lepiej znana. O ile atrakcje to kwestie trudne, bo trzeba uwzględniać różne potrzeby turystów w zależności od wielu.. To trzeba szczerze przyznac, że słabym punktem, według każdego z nas, była przewodniczka Oktawia. Niewielka wiedza, niewiele ciekawostek, niekiedy wprowadzała w błąd albo mówiła rzeczy, które nie mają wiele wspólnego z prawdą i które wie średnio rozgarnięty człowiek. Mówienie o tym, ze Wietnamczycy są niscy i chudzi, poniewaz nie piją mleka i nie jedzą serow, urzekło mnie do głębi. . Właściwie nie podawała żadnych przydatnych informacji dot. wyspy (choćby na temat darmowego autobusu), nie polecała miejsc w których można zjeść coś smacznego - takie minimum, którego oczekiwałabym od kogoś kto uznaje się za osobę znającą miejsce. Natomiast bardzo była zaangażowana w akwizytorstwo, zachwalala produkty, które można kupić i ich cudowne właściwości. Poczucie humoru pozostawiało również wiele do życzenia :) Bardzo szczerze, nie polecilabym (moi towarzysze również) takiego przewodnika nikomu. Całość wycieczki dla mnie 2/5. Na szczęście zostaliśmy na dodatkowy tydzień i sami zorganizowaliśmy sobie zwiedzanie na miarę naszych potrzeb (skutery, kajaki, trekking itd.). Sama wyspa piękna, choć ilosc śmieci przeraza i zaczyna wprowadzać refleksje, po co Europa tak się stara skoro tam wszyscy maja to w nosie.. Polecam mango smoothie, wyborne owoce i dużo własnej inicjatywy w poznawaniu tego miejsca :)
3.0/6
Program objazdowy po wyspie przewidziany na 5 dni spokojnie możnaby zrobić w 3.. sporo miejsc które się odwiedza to tzw „zapchajdziury”, miejsca które odwiedza się za darmo a celem jest by turysta zostawił w danym miejscu trochę Dongów na zakupy.. perły, wino.. produkty z bambusa itp W to miejsce ciekawiej byłoby zabrać turystów na najpiękniejszą plażę na wyspie, Starfish