5.2/6 (398 opinii)
2.0/6
Wycieczka powinna się nazywać Rumunia szlakiem cerkwi i kościołów, bo z Draculą nie ma nic wspólnego, a wiedza przewodniczek to były parę zdań i to nic nowego czego nie można się dowiedzieć z internetu o Władzie Palowniku.....w ciągu 7 dni zwiedziliśmy średnio po 3 cerkwie lub Kościoły na dzień, a na temat "patrona wycieczki" tylko 2 miejsca. Na górę Poienari nie weszliśmy, ponieważ Pani przewodniczka Dorota stwierdziła, że z dołu góra lepiej wygląda......:/ a przecież wiadomo, że z góry widoki są piękne...no ale cóż....Natomiast hotele są ok, czyste, zadbane, śniadania i obiady są smaczne.
1.5/6
Podnoszę opinię o pół gwiazdki tylko dlatego, że lokalny przewodnik Alex odwalił kawał dobrej roboty. Dla Alexa 10/10. Polski pilot Maciej chyba pojechał tam dla % imprez z kierowcami. Nie robił kompletnie nic. Beznadziejnie ułożony program, mało do zwiedzania, dużo czasu wolnego w miejscach, gdzie nie było co robić, a tam gdzie było- wręcz odwrotnie: godzina na fotki, obiad, toaletę. Ostatniego dnia 30 min szybkiego spaceru przez Sighisoare i biegusiem powrót do Polski. Hotele słabe- w Bukareszcie to w ogóle hit z maleńką windą i niedziałającą klimatyzacją w pokoju. Jedzenie obrzydliwe w hotelach- żałowaliśmy dokupienia dodatkowych obiadokolacji. Autokar rozpadający się-drzwi się nie domykały, a toaleta została zamknięta już w połowie podróży z rzekomego zbyt częstego korzystania, co nie było prawdą. Kraj piękny. Trasa Transfogaraska nas urzekła. Rumunię na pewno warto go zwiedzić , byle nie z rainbow. Dobrze, że wycieczka była tania, co trochę rekompensuje ból nieudanego urlopu. I jak ktoś liczy na dużo Draculi, to się mocno rozczaruje. Nawet nie są uwzględnione w programie ruiny pierwszego zamku Palovnika, chociaż są po trasie.
1.5/6
Przy takich warunkach zakwaterowania nie tylko hrabiego, ale i nas szlag trafia z niewyspania. Przede wszystkim 2 noce spędzone w motelu, na przedmieściach Braszowa, a nie "w hotelu w okolicach Predeal". Motel położony między drogą przelotową (przed motelem), a linią kolejową (ok. 30 m za motelem), łączącą Bukareszt przez góry Bucegi z Transylwanią ! W dodatku ściany w motelu tak cienkie, że wszystko słychać nie tylko z sąsiedniego pokoju (nawet ciche rozmowy) ale i z kolejnego ( przy rozmowach towarzyskich). A trudno zabronić wszystkim nocnych rozmów, czy spotkań towarzyskich (szczególnie po "tradycyjnej kolacji rumuńskiej"). W rezultacie mieliśmy 2 nieprzespane noce. Ponadto, z tak położonego motelu nie można się ruszyć bez narażania życia - brak chodników na poboczach drogi. Chcieliśmy coś zjeść przed pierwszą nocą (osoby nie biorące udziału w "tradycyjnej kolacji rumuńskiej" za 30 EUR) i z narażeniem życia szukaliśmy kolacji w okolicy (nieatrakcyjna oferta motelowej kuchni). Okazało się, że położone w pobliżu restauracje motelowe czy hotelowe obsługują tylko swoich gości ! Do tych "atrakcji" motelu należy jeszcze dodać zagrzybioną łazienkę (nie tylko naszą), brak klimatyzacji i nawet lodówki. Przy braku klimatyzacji nie można też było otworzyć okna (ledwo uchylne). Również oba hotele (w Sebesz i Bukareszcie) nie spełniały podstawowych oczekiwań. Hotel w Sebesz prowadzony przypadkiem, przez amatora. W naszym pokoju brak papieru toaletowego i mydła. Mała ilość gniazdek (np albo lodówka, albo telewizor). Zresztą oba sprzęty okazują się niesprawne ! Syn właściciela obiecuje wymianę lodówki, ale to pozostaje do końca bez realizacji. Za braki proponuje mi piwo ! W Bukareszcie zaś brak papieru toaletowego i niesprawna klimatyzacja. Wprawdzie urządzenie pracuje, ale temperatura spada tylko nieznacznie. A temperatury w trakcie tego tygodnia powyżej 30 C (do sprawdzenia). Próbujemy spać nago, budząc się często w dusznym pokoju ! Można chyba "pozazdrościć" takiego wypoczynku ! O wszystkich brakach informowaliśmy pilota - Marcina Kosteckiego i będziemy reklamować taką obsługę turystyczną. Jeśli dodamy do tego dwie skrajne noce, spędzone w autokarze (spodziewane, zgodnie z programem) to łatwo sobie wyobrazić w jakich nastrojach wróciliśmy do kraju. Zresztą, niespodziewany (dla nas) system antenkowy przedłużył wydatnie podróż autokarem w obie strony. Przy wyjeździe przedłużone oczekiwanie na autokar z Gdańska, a z powrotem, po planowym starcie z Woszczyc o 10ej, dotarliśmy do Dworca Zachodniego w Warszawie o godz. 18.00 (zgodnie zresztą z zapowiedzią w umowie)! System sprawny - dla organizatora ! Reszta w porządku, a nawet do pochwały (pewnie dalej będzie do tego okazja).
1.5/6
Nigdy więcej z BP Rainbow. Autokar pomyłka, cała wycieczka to jedna wielka pomyłka. Wiem, że cena niewysoka, i nie ma co stawiać za wysokich wymagań, ale jednak warto się przyłożyć do organizacji wydarzenia.