3.9/6 (23 opinie)
Kategoria lokalna 5
4.0/6
Hotel ładnie zlokalizowany. Klify, rafa koralowa. Budynek główny w pierwszym wrażeniu trochę odraża starym wyglądem i hm..prostota. Mimo to obiekt czysty, duży. Obsługa ok po niestety zapłaceniu lapowek.tzw tradycja, Niestety trochę męcząca uprzejmość za dolary.Jedzenie bardzo skromne, mimo ofert on inclusive tak naprawdę żaden bar nieczynny oprócz jednego co serwowali obiad nad basenem. Na kąpielisku piwo i po 4 dniach pobytu kawa. Żadnych drinków alkoholowych. Żadnej resteuracji oferowanej na zamówienie typu włoskie itp. Śniadania marne. Sałaty nie estetyczne, jak dla krowy. Żadnych przekąsek, lodów deserów między 3 posiłkami. Żadnych animacji. Nuda, nuda.Osobiscie nie polecam hotelu. Jeden z najgorszych podczas naszego 5 pobytu w Egipcie.
4.0/6
Duży hotel z mnóstwem Arabów i Rosjan. Właściwie byłem tam chyba jedynym Polakiem, na pewno jedynym gościem z Rainbow Tours (a była przecież połowa sierpnia - środek sezonu!). Hotel złożony z małych kompleksów bloków z 32 pokojami w każdym, co zapewnia dość dużą prywatność. Pokoje dość dobrze wyposażone, sprzątane codzienne, przez miłego, aczkolwiek oczekującego napiwków Pana. W hotelu dostępny basen ze zjeżdżalniami i zejście w dół do czegoś co można nazwać plażą, choć w praktyce jest kamienistą platformą zasypaną piaskiem, z której od razu schodzimy do głębokiej wody (podobnie jest niemal w całym Sharm el Sheikh). W ramach all inclusive dostajemy jedzenie trzy razy dziennie w godzinach otwarcia jedynej restauracji, w której niemal każdego dnia dostajemy to samo (jedzenie nakładają kelnerzy za barem - zwykle za dużo lub za mało, trudno się z nimi porozumieć nawet w tak prostej sprawie i to znając zarówno angielski, jak i rosyjski). Kuchnia zdecydowanie pod Arabów, większość to ryże i udka z kurczaka lub ryby. Nawet smaczne, ale bardzo szybko się nudzi kiedy 3 razy dziennie je się to samo. A i zgłodnieć można, bo przerwy pomiędzy posiłkami wynoszą kilka godzin. Dodatkowo w ramach all inclusive dostajemy dostęp do dwóch barów otwartych przez cały dzień z wyłączeniem nocy. W barach dostępne jedynie lokalne alkohole (nienajgorsze, ale nie oczekiwałem po nich wiele), jednak poza piwem, które wybierają Rosjanie, nikt ich nie zamawia (arabscy goście unikają alkoholu), co sprawia, że barmani nie wiedzą jak zrobić podstawowe drinki z bardzo wąskiej (7 pozycji) karty drinków. Wifi dostępne jedynie w lobby (działa szybko), w którym zbierają się istne tłumy z telefonami, tabletami i laptopami i panuje duży gwar przez cały dzień. Jednak polecam wybrać się do lobby w okolicy godziny 21:00, kiedy to na żywo przygrywa nam muzyka. Generalnie mam mieszane uczucia, nie było tak źle, ale drugi raz nie wybrałbym już tego hotelu. Są zdecydowanie lepsze w okolicy, szczególnie za tę cenę.
3.5/6
Hotel wymaga remontu, pokój dostaliśmy mocno zniszczony, oberwane firanki, zasłony, łazienka z zaciekami z rdzy, rozpadająca się toaleta. Pomimo, że byliśmy w trójkę, panowie rzekomo sprzątający, zostawiali 2 ręczniki... W restauracji bałagan, mnóstwo Arabów z liczna rodzina, rozwydrzonych dzieci, nakładali sobie góry jedzenia i zostawiali wszystko. Brak kultury, głośni i uciążliwi. W aquaparku podniszczone zjeżdżalnie, i koczujący tam non stop Arabowie. Animacje zerowe, jedyne miejsce gdzie spędzaliśmy cały dzień, czasami nawet rezygnując z obiadu to plaża i snurkowanie na rafie. Nie polecam.
3.0/6
Kolejny raz byliśmy w tym hotelu, w końcu marca 2019. Zmiany, ale na gorsze. Dzięki temu, że mamy status stałego klienta, otrzymaliśmy pokój narożny (pierwszy w linii od morza), z widokiem na Tiran. Nasi znajomi dostali pokój zaraz obok nas, pokoje łączone drzwiami. Te przywileje to dzięki Pani Irinie. Dzięki korespondencji z nią otrzymaliśmy tak ładnie położone pokoje. W recepcji też nas szybko obsłużono i mimo, że była 11.00 otrzymaliśmy od razu pokój. Nikt nie powitał nas żadnym napojem, po prostu kazali usiąść i czekać. Opasek nie ma, do baru nie podejdziesz, a z recepcji nie ma żadnego zainteresowania czy może nie jesteśmy spragnieni. Dodam, że było nas kilka osób, nie jakieś dzikie tłumy. Widziałam, że Egipcjan zawsze witano choćby napojem. W pokoju na stałych gości, czyli na nas, czekały owoce. Pokoje były chyba też po remoncie, jednak meble, kolory, ogólny charakter pozostały bez zmian ( byliśmy w tych niebieskich, w tych beżowych udało nam się być tylko raz, w 2012). Pokoje nie są nowoczesne, jednak jest w nich to, co potrzeba. W końcu, w pokoju się nie siedzi, a jakby już, to z balkonu cudny widok. Pan w recepcji tak nam zachwalał ten pokój, tak o nim opowiadał, że ja się spodziewałam jakiegoś wyjątkowego, a oprócz położenia i widoku był jak najzupełniej normalny. Pan sprzątający zawsze obmiótł pokój, ale żebym czuła, że tam czysto- to nie powiem. Okna były tak brudne, że musiały być zasłonięte, patrzeć się nie dało. Lodówka chłodziła, klimatyzacja była nieużywana ( marzec), pościeli chyba nam nie wymieniono przez cały pobyt, za to ręczniki codziennie. Woda, herbata, czajnik w ciągłej dostawie. Wydaje się, że chcą coś poprawić w jakości wyposażenia, jednak jest to tylko odświeżane lekko, nie zmieniane. W hotelu trwały remonty: toalet obok restauracji, stołówki w części tarasowej, bloku mieszkalnego tuż obok nas. We wszystkich tych miejscach bałaganik. Schowki na śmieci, zrobione pod schodami, gdzieś w rogu, czy też na środku placyków, no bo skoro przestrzeń pusta, to sobie można ją zaadoptować. Przez 4 dni patrzyłam na stare wanny i worki kleju do kafelków, leżące obok boiska do gry w piłkę. Toaleta w lobby niedostępna, trzeba było korzystać z toalet w dyskotece. Cóż- średnio wygodnie, ale remont ma swoje prawa. Lobby "trąci myszką", jest brudno, tapicerki są stare, wytarte, zasłony zakurzone. W tym roku dodatkowo wielkie okna zabito jakimiś płytami, może na czas remontu jadalni. A sztuczna gwiazda betlejemska nad recepcją od 7 lat dumnie czeka na kolejne święta ;-) Robi to paskudne wrażenie na tych, co pierwszy raz tam się znajdują. Wyżywienie- no i tu jest coraz gorzej. To znaczy jest coraz mniej jedzenia w sensie wyboru potraw. Te, które są – mają jakiś smak, jednak… to taka garkuchnia, zwłaszcza na lunchach. Zupy to raczej pomyje, nie ma frytek, mięsa często brakuje i trzeba zwracać uwagę, aby donieśli. Owoce- to guavy, daktyle, pomarańcze, czasem banany. Jakość i wybór znacznie się pogorszyły. Oczywiście śniadania typowe- my zawsze jemy śniadania tuż przed końcem podawania, więc już bez kolejek. Kolacje można zjeść kilka razy w tematycznych restauracjach, i w tychże, choć też nie najsmaczniej, to chociaż ładnie podane. Bardzo dobre jedzenie w Pergoli, a najlepsze w Fish markecie ( dodatkowo płatne krewetki też pyszne). W Sombrero tak sobie, w grillowej beznadziejnie, choć klimatycznie. W stołówce głównej mamy znajomego kelnera od kilku lat, który zawsze miły- w tym roku pożegnał nas jakoś nie fajnie. Kiedy zobaczył, że odjeżdżamy- nagle przestał być taki miły jak zawsze. Jakiś cyrk z winem- poprosiłam w lobby o wino i dostałam informację, że tylko w czasie obiadu i kolacji. Zgroza jakaś!! Nigdy tak nie było w tym hotelu, ani w żadnym innym z 5*, nawet tymi lekko przygasłymi. Drinki- zwykle byle jakie, robione od niechcenia. Jak prosiłam o wodę, to w lobby otrzymywałam oblaną ze wszystkich stron, lekko przyszarzałą szklankę. Dbał o nas i przyrządzał smaczne drinki barman z głównego basenu- przemiły człowiek, który pracuje tam od kilku lat. Po kilku zamówieniach wiedział, co lubimy i już sam przyrządzał nam różne wariacje. Oczywiście z tego, co było dostępne. O mięcie zapomnijcie, limonka czasem. Przyjemny był też barman w Vacation- cała obsługa była tam wesoła. W lobby w Vacation spędzaliśmy czas po kolacji, bo po pierwsze było gdzie usiąść, w przeciwieństwie do lobby Dreams, gdzie tłumy obsiadały kąty i rogi . Po drugie lepiej działał internet. Po trzecie bywała muzyka na żywo, a w Dreams były jedynie echo i szum. Kolejna sprawa to wyjątkowo weseli animatorzy, chętni do rozmowy i zabawy. W barze, przy grillowej restauracji , barmani w większości nie mówili nic po angielsku. Obojętnie co mówiłam, co chciałam, o co pytałam- zawsze dostawałam po prostu dwa piwa i już :-) Rozbawiali mnie tym, ćwiczyłam kilka razy- zawsze z tym samym efektem. Przy restauracji grillowej i wieczorami w shisha corner szefował taki wysoki, młody Pan i on znał się na swojej robocie, był niezwykle uprzejmy, pilnował porządku. Shisha po 3 $ i do tego herbatka miętowa ( tu już mięta była:-)) każdego wieczoru umilała nam czas, a miejsce to, jest jednym z urokliwszych. Shisha tam smakuje lepiej, dzięki gwiazdom na niebie. Kawa nie do picia, dokupuję zawsze espresso w lobby, za 2 albo 3$ . Herbata w dzbankach, nie ma możliwości wybrania sobie herbaty i zaparzenia tak, jak się lubi., co w innych hotelach jest normą. Z racji VIP mogliśmy zostać w pokoju do godz. 18.00 za darmo, a za pozostanie do 20.00 zapłaciliśmy 20 $. Wyjazd z hotelu mieliśmy o 20.30. Inni goście zostali wymeldowani o 11.00 i odcięto im bransoletki. OK- pokoje można dokupić, ale co z wyżywieniem, bo podobno samo przedłużenie doby nie uprawnia do jedzenia i picia. Liczyli sobie po 10$ za osobę za posiłek. Uważam to za niedopuszczalne i o ile pamiętam wcześniej tak nie robiono. Nigdzie dookoła nie ma restauracji, żeby wyjść i coś zjeść. Jak ma się wylot ok. 13 to jest komfortowa sytuacja, ale jak wylot jest o 23.45- to wg mnie od razu w momencie wykupu powinna być możliwość wykupienia dodatkowej doby z all, albo od razu należy doliczać tę dobę do kosztów wczasów. Ta sytuacja z tym, czy wyżywienie jest płatne dodatkowo czy nie- też do końca niewiadomo. W stołówce pobierali opłaty, ale gdzie one trafiały... tego już niewiadomo. My, z opaskami byliśmy do samego końca, czyli do 20.00. Nam w recepcji nic nie powiedziano, że nie możemy jeść i pić, jednak innym -tak. Dowiedzieliśmy się tego w autokarze na lotnisko. Klif niezmiennie piękny, do morza nie wchodziłam (marzec), więc nie wiem jaki stan rafy, w 2012 była piękna:-). Basen podgrzewany jeden mały i tam wchodziłam. W dużym mrozik :-) W tym roku w marcu aura nie dopisała, było chłodno, wiało, czasem brakowała promieni słonecznych. Potencjał hotelu marnuje się. Obsługa różna-znudzona i opryskliwa, a także miła i uczynna. Ogrody w tym roku średnio zadbane, nie przycięte krzaki. Może dopiero zaczynali porządki w ogrodach, ale wydaje się, że kiedyś pora roku nie miała dla tego znaczenia. Na stołówce gości mało, ale i obsługi mało, za to dużo menadżerów. Jedzą posiłki z gośćmi, ale zajmują się głównie sobą. Jeszcze rok temu tak nie było. Pamiętam, jak zwracali uwagę na jakość obsługi, dawali uwagi kelnerom, nawet w shisha barze. W barach to samo, na basenie dużym jeden pan. Bar w basenie od 2012 nie działa ( raz, w 2015 udało nam się przez 2 dni z niego skorzystać, potem zamknęli). Animacje- nudne, od niechcenia, ciągle to samo- jak się przyjeżdża do Egiptu po raz nasty, to fakir i połykacz ognia nie zachwycają. Żadnych koncertów na żywo, nawet pianisty i fortepianu w lobby już nie ma. Ten kolejny raz pozostawił mieszane uczucia. Położenia cudowne, tego nikt im nie odbierze, ale reszta to niestety coraz gorsza. Nie wiem, czy chciałabym tam wrócić, czy jednak w kolejnym marcu wybiorę już inny hotel.