5.2/6 (29 opinii)
6.0/6
Perły Azji, Azja w pigułce...Przytłaczający ogromem i wysokim poziomem życia Singapur to nowoczesna metropolia, którą trzeba poczuć wszystkimi zmysłami. Malezja z niesamowitą mieszanką etniczną, która wraz z wpływami europejskimi z czasów kolonialnych, sprawia, że kraj ma do zaoferowania niezwykle bogate i różnorodne dziedzictwo kulturowe na tle najstarszej dżungli na świecie i egzotycznej fauny i flory. Bali – wyspa bogów i tysiąca świątyń, magiczna i piękna. Na wąskich uliczkach palą się kadzidła, dookoła jest zielono, wszędzie widać palmy. W Bali nie da się nie zakochać! Ale po kolei... Singapur to nowoczesne, a jednocześnie jedno z najmniejszych i najbogatszych państw świata. Nie zaznamy tu tego typowo azjatyckiego chaosu, zastaniemy zaś czyste chodniki, zadbane parki i uporządkowany ruch uliczny - nie tylko w centrum miasta. Ten wszechobecny ład w przypadku Singapuru stał się niemal atrakcją turystyczną. Czystość pielęgnowana w tym kraju jest wręcz legendarnie, a na pewno ułatwiają to liczne nakazy i zakazy konieczne do jej utrzymania. Singapur to niesamowita szansa na kontemplację swoistego zderzenia tradycji z nowoczesnością – zabytkowe budowle kontra drapacze chmur w centrum miasta, ale nie chodzi tu o ich wzajemne zwalczanie się, a fascynującą symbiozę! Przyjazd do supernowoczesnego państwa to wbrew pozorom także mnóstwo kontaktu z naprawdę dziką i naprawdę piękną przyrodą – tutejsze parki i ogrody są prawdziwą lokalną dumą. Narodowy Ogród Botaniczny , a w nim Ogrody Orchidei po prostu robią wrażenie. Singapur nierozerwalnie kojarzy się z Marina Bay Sands – charakterystycznym budynkiem, w którym mieści się hotel i ogromne centrum handlowe. Tam udajemy się po poludniu, jadąc z hotelu metrem. Nie bylo w grupie nikogo, kto by nie zdecydowal się na ten dodatkowo platny punkt programu. Dach tego budynku skrywa bowiem nie lada atrakcję dla turystów – Marina Bay Sands Sky Park 57th Floor, punkt widokowy, który zapiera dech w piersi. Tuż u podnóża Marina Sands Bay znajdziemy Gardens by the Bay, czyli niesamowite ogrody, ulokowane w samym sercu Singapuru. Chociaż o Gardens by the Bay można powiedzieć wiele, warto wspomnieć przede wszystkim o jednej rzeczy – to miejsce przesuwa granice wyobraźni. Zostajemy tam na pokaz światła i dźwięku, by zaraz po nim przejść na Event Plaza obejrzeć spektakl Spectra - A Light and Water Show, czyli tańczących do muzyki fontann i laserów. Zdobywanie Malezji zaczyna się od Malakki. To miejsce, które każdy podróżnik powinien odwiedzić choć raz w życiu! Być może ze względu na widoczne na każdym kroku ślady dawnej obecności (tak bardzo różniących się od siebie) dawnych kolonialnych potęg: Portugalii, Holandii oraz Wielkiej Brytanii? Może chodzi o bogactwo smaków i aromatów, a może o życzliwość mieszkańców? Prawdopodobnie to kombinacja wszystkich powyższych czynników. W drodze z Malakki do stolicy leży nowe centrum administracyjne Malezji - miasto Putrajaya. Nie zachwyca, ale to przystanek zasłużony, by odwiedzić Putra Mosque, czyli jeden z największych meczetów w Malezji. Mimo, że zwykle do meczetów wpuszczają kobiety po nakryciu głowy, tutaj panują nieco inne zasady. Wszyscy muszą wypożyczać grube, czerwone płaszcze, a panie kapturem nakryć również włosy. Wyczekiwaną wisienką na malezyjskim torcie (choć nie jesteśmy wówczas jeszcze nawet w połowie wielkiej azjatyckiej przygody) były odwiedziny najbardziej rozpoznawalnego drapacza chmur w Kuala Lumpur - Petronas Twin Towers, bliźniaczych wież mieszczących centrum handlowo - biznesowe. Te dwa budynki, lśniące jak wypolerowane, stalowe szpikulce wbite w ziemię, rozpalały naszą wyobraźnię od bardzo dawna, dlatego wspaniale było jeszcze przed eksploracją całej stolicy Malezji, zrealizować tą wymarzoną pozycję #bucketlist, nie tylko zadzierając głowy do góry, ale i wjeżdżając na taras widokowy. Nie wymaga to od uczestników wycieczki dodatkowych opłat, a efekt wow gwarantowany. Czuliśmy się podekscytowani czekającą nas przygodą i kontaktem z olbrzymią, gwarną, muzułmańską, ale i wielokulturową aglomeracją Kuala Lumpur i się nie zawiedliśmy. Zobaczyliśmy wszystko, co godne uwagi, a popołudniami mieliśmy jeszcze czas na samodzielną eksplorację miasta i próbowanie malezyjskiej kuchni, co było o tyle łatwe, że hotel zlokalizowany był parę minut od miejsca z największym street foodem w stolicy. Po miejskiej dżungli Kuala Lumpur przyszedł czas na tę naturalną, zieloną i tętniącą życiem. 250 km na północny wschód od malezyjskiej stolicy znajduje się jeden z najstarszych, wiecznie zielonych lasów deszczowych na Ziemi. Taman Negara jest najstarszym parkiem narodowym w Malezji. Przytłaczający wilgotnością klimat nie ułatwia eksploracji. Przejście kilometra tutaj, to zdecydowanie nie to samo, co kilometr w europejskim rześkim lesie. W Taman Negara wilgotność sięga 100% i towarzyszy jej temperatura grubo powyżej 30 st. Po kilku krokach w takiej aurze jesteśmy zlani potem, a niektórym ciężko złapać oddech. Ale warto, bo las zachwyca i dosłownie ogłusza swoją bioróżnorodnością. A spacer po dżungli w nocy i ulewna burza w niej na koniec jest czymś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy. Zdecydowanie przydadzą się długie nogawki, długie rękawy i Mugga - trzeba uważać na wszelkiego rodzaju insekty, ale także na (szczególnie w kaskadach Lata Berkoh) osy i... pijawki! Odmiana klimatu nastąpi po dotarciu do Cameron Highlands. Jest tutaj o wiele chłodniej niż w pozostałych miejscach kontynentalnej Malezji. Po grubo ponad 30 st. C w Kuala Lumpur i Taman Negara, 20 st. C w Camerons stanowi kojący szok temperaturowy. Średnia roczna temperatura wynosi tutaj 18 st. C. W ciągu dnia rzadko wzrasta powyżej 25 st. C, a w nocy może spaść nawet do 9 st. C. Dobrze mieć ze sobą bluzę na wieczór i poranek. A oczy nacieszyć kojącym widokiem zielonych, falujących pól obsadzonych herbacianymi drzewkami. Dla fanów swoijskich smaków - na każdym rogu znajdziemy też tu plantację truskawek. Stąd wróciliśmy do Kuala Lumpur, by stamtąd lokalnymi liniami Batik Air po niecałych trzech godzinach lotu wylądować na Bali. A tam, w raju na Ziemi, można tylko wypoczywać albo tak jak my, zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać. Wycieczki można np.wykupić przed podróżą w Panelu Klienta, na miejscu u pilota lub też wynająć samochód z kierowcą (jest taka opcja w ofercie Rainbow na miejscu), który zawiezie nas tam, gdzie chcemy, a że Balijczycy są przemili, pomocni i mówią dobrze w języku angielskim, nie powinno być z tym żadnego kłopotu. Trzeba tylko wziąć pod uwagę, że mimo niewielkich odległości, każda wyprawa na miejscu zajmie wiele godzin z uwagi na niemożebne korki na wyspie. Ale ze wszech miar warto. My polecamy zobaczyć: Nusa Penidę, Ubud, wodospady (np. Tukad Cepung, Leke Leke, Goa Rajo), królewskie ogrody Tirta Gangga, świątynie Lempuyang, Taman Ayun, Tanah Lot, Puseh Desa Batuan... Ale atrakcji jest więcej (rafting, snorkling, wulkany, zoo, huśtawki na tarasami ryżowymi) i na pewno nikt nie będzie się nudził.
6.0/6
Intensywny i atrakcyjny poznawczo wyjazd z różnorodnością atrakcji jak wyprawa do dżungli,pływanie łodziami i zwiedzanie z profesjonalnym przewodnikiem Gosią,która wykazała się dużym zaangażowaniem w odzyskanie moich okularòw,które zapomniałam w hotelu.Polecam Azjatyckie Tygrysy
6.0/6
Wycieczka bardzo ciekawa. Wyjazd został wybrany pod kątem pobytu w Singapurze i Kuala Lumpur i nowoczesnych budunków w obydwu miastach, a jednak to pobyt w dzungli , pomimo spartańskich warunków i spacerów mrówek po pokoju nas zachwycił; czystą piękną przyrodą i powietrzem bez smogu, którego jak mówią niektórzy nie ma bo go nie widać!!! Zupełnie inaczej sobie napewno każdy wyobraza oglądając filmy w telewizji. Było cudownie i bezpiecznie zarówno w trakcie spaceru w nocy jak i w dzień. Przewodnicy wspaniali, pobyt w wiosce/osadzie w dzungli niezapomniany.
5.5/6
Super udany wyjazd, polecam każdemu; kto miał w planie zwiedzić Malezję. Marzyłam by być w Malezji. Podczas tej wycieczki była dodatkowo możliwość zwiedzenia trzech krajów, więc 3 w 1🙂 Można się wiele dowiedzieć o tych krajach i ich mieszkańcach. Polecam koniecznie masaże w naprawdę stosunkowo niskiej cenie zarówno w Malezji, jak i na Bali. Singapur super, udało mi się nawet wykapać w basenie w Marina Bay Sands. Pokazy świateł rewelacja. W Kuala Lumpur rownież, jednak bardziej podobały mi się w Singapurze. Najmniej podobało mi się na Bali. Po przejściu wzdłuż brzegu do Nusa Dua i z powrotem uliczkami nie było co robić. Zajęło mi to w sumie jedno popołudnie. Dodam, że wolę aktywny tryb wypoczynku; dlatego też rafting, śniadanie z orangutanami wypełniło mój czas wolny i było to super wyborem dodatkowych wycieczek fakultatywnych- polecam! Rafting to cudowna przygoda, wbrew pozorom bardzo bezpieczna. Organizacja wycieczek fakultatywnych na Bali na bardzo wysokim poziomie. Natomiast Bali to ogólnie bieda i brud. Na lotnisku kilka kontroli z Malezji/ Kuala Lumpur. Samolot opóźniony ok. 2h Pogoda głównie deszczowa. Malezja super, różne miejsca, na koniec dżungla- rewelacyjny dwudniowy pobyt. Tu akurat problemy z internetem, brak TV. Zachęcam do spacerów po dżungli, skorzystania z dodatkowej wycieczki fakultatywnej wieczorem. Jedyne miejsce gdzie może być problem z płatnościami kartą. Warto zabiezpieczyć się ich walutą w małej ilości na jakieś pamiątki itp. Przy hotelu basen zewnętrzny. Ogólnie hotele lepsze i gorsze. Niemniej w ramach wycieczki objazdowej wystarczające. Jeśli marzyłeś/-aś kiedykolwiek być w Malezji ta wycieczka spełni Twoje oczekiwania i marzenia 🙂