5.5/6 (140 opinii)
6.0/6
Bardzo dobrze zaplanowana , świetnie zorganizowana oraz po mistrzowsku przeprowadzona wyprawa po wodzą pełnego erudycji pilota p. Marka. Hotele bardzo dobre, umiejscowione w ścisłych centrach miast , śniadania urozmaicone , w hotelu w Kuala Lumpur widok z okna na wieże Petronas. Autokary bardzo wygodne, a miejscowi przewodnicy oraz kierowcy pomocni i uczynni. Kolacje i obiady zazwyczaj jedliśmy w restauracjach z kuchnią chińską , malezyjską , hinduską lub europejską. Na podkreślenie zasługuje fakt dużego zróżnicowania zwiedzanych miejsc od potężnych metropolii , przez kolonialne miasteczka po atrakcje przyrodnicze jak w parku Taman Negara , w tym możliwość kąpieli w rzece Tahan River. Program wycieczki w rzeczywistości był znacznie bogatszy niż w umowie z Rainbow, w tym oczywiście duża zasługa naszego pilota. Nawet w drodze powrotnej p. Marek znalazł siły , by pokazać nam niesamowite lotnisko w Singapurze. Wszystkim ciekawym świata polecamy tę wycieczkę.
6.0/6
Wspaniała, intensywna i pełna wrażeń wycieczka. Pani Ewelina - nasza pilotka-perfekcyjna w każdym calu. Myślę, że bez żadnej przesady mogę stwierdzić, że z Nią nie ma mowy o jakichkolwiek niedociągnięciach. Wszystko dopięte na ostatni guzik i zgodnie z planem wycieczki. Wzorowa punktualność, pierwszorzędnie potrafi panować nad grupą. Pani Ewelina posiada ogromną wiedzę. Jej opowieści umilały nam czas podczas podróży autokarem. Widać, że Azja to Jej pasja, czuć, że Ona tym żyje. Przy tym bardzo sympatyczna, pomocna oraz zaangażowana i oddana swojej pasji jaką jest Jej praca. :) Przez cały wyjazd czułyśmy się zaopiekowane. Dziękujemy :) A co do samej wycieczki to myślę, że wystarczy w przysłowiowych trzech słowach: Singapur, Malezja i Langkawi to to, co Tygryski (Azjatyckie) lubią najbardziej :)
6.0/6
To kolejny nasz wypad w wschodnie kraje Azji. Po większości z nich zachciało nam się zobaczenia kawałka Singapuru i Malezji. Warto było bo poza wspaniałymi miastami gigantami mogliśmy poczuć klimat dżungli. Singapur, miasto państwo, choć zajmuje powierzchnię zbliżoną do Warszawy to zamieszkuje go ponad 7 milionów stałych mieszkańców, z czego 75% to Chińczycy. Wspaniałe jest to, że tu nie park zainstalowano w mieście a miasto zbudowano w parku. Roślinność jest tu wszędzie, nawet na dachach wielkich wieżowców. Turystę może zachwycać ale też zmuszać do ostrożności. Życie tu jest drogie, obiad dla dwojga, wcale nie wyszukany, może kosztować nawet 100 dolarów. Tubylcy tego tak nie odczuwają bo zarobki tu wysokie, wszak Singapur zaliczany jest do ścisłej czołówki krajów najbogatszych, gdy liczy się PKB Per capita. Dodać trzeba też, że również rozwiązania prawne mogą stanowić poważną pułapkę dla nowoprzybyłych. Nie wolno palić papierosów poza miejscem dokładnie wydzielonym. Zdarzyło się, że wokół wysokiego stoliczka z popielniczką namalowano czerwoną strefę wymiarach 1,5/1,5 metra i ukarano palącego, który jedną nogę miał poza wyznaczony terenem. Kategorycznie, pod żadnym pozorem, nie można wwozić i używać papierosów elektronicznych. Dotkliwe kary wymierzane są za żucie gumy, plucie, wyrzucenie śmieci poza kosz, za picie i jedzenie w środkach komunikacji, i wiele, wiele innych przewinień. Mandaty są wysokie, nawet po kilka tysięcy dolarów, często są stosowane więzienie i kara chłosty. Nie chodzi o to by przestraszyć bo zasady są proste a większość z ograniczeń nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Singapur zachwyca, zwiedziliśmy piękne ogrody, wjechaliśmy na platformę widokową na szczycie słynnego, swego rodzaju wizytówką państwa, budynku. Malezja to zupełnie inna bajka. Tu przyroda panuje, trudno się dziwić wszak podlewana jest prawie na okrągło. Podobno pada tu 300 dni w roku. Wspaniała stolica państwa - Kuala Lumpur ma ambicje konkurować z Singapurem i, trzeba przyznać, że daleko rozmachem nie odbiega. Gdy dodać fakt znacznie mniejszych kosztów życia to dla turysty wymarzona sytuacja. Zabudowana wysokimi budynkami aż w głowie się kręci. Tu znajduje się drugi co do wysokości budynek na świecie - Wieża Merdeka- 678,9m. Oczywistym było, że zaliczymy Petronas Towers, dwie bliźniacze wieże lśniące jak wypolerowane szpikulce wbite w ziemię co rozpala wyobraźnię. Mieszkaliśmy, podobnie jak w Singapurze, w samym centrum więc pokus wiele. Blisko mieliśmy do słynnej ulicy z jadłem wszelakim co większość z nas wykorzystała by posmakować tutejszych specjałów. Z rana wystartowaliśmy do Jaskini Batu, słynnego miejsca kultu hinduistycznego. Te kilkaset schodów niejednemu dały popalić. Zbudowana w tej jaskini świątynia poświęcona jest bogu wojny Muruganie. Następnie rodzinny zakład produkcji wyrobów z batiku. Zobaczyliśmy proces tworzenia. Potem wizyta pod pałacem królewskim. Z zewnątrz podziwialiśmy meczet narodowy by po chwili wdychać zapach kadzidła w klimatycznej chińskiej świątyni. Potem, przechodząc przez Plac Niepodległości, odwiedziliśmy galerię KL, przeszliśmy uliczkami zaliczając Budynek Adbula Samada oraz Chinatown gdzie, jak wszędzie na świecie, można kupić markowe podróbki. Malaka, portowe miasto gdzie historyczne ślady pozostawili po sobie Portugalczycy, Holendrzy i Anglicy. Rejs po rzece, wizyta w najstarszej chińskiej świątyni, jazda szalonymi rikszami z towarzyszeniem głośnej i rytmicznej muzyki, o dziwo również parę polskich hip-hopowych numerów zagrało. Potem nowo zbudowane miasto-Putrajaya. Dziwne, puste ulice, nie widać życia zwykłych mieszkańców, służące wyłącznie instytucjom rządowym. Wspaniale rozplanowane, gdzie piękne budynki instytucji doskonale wkomponowane są w strefy wodne i zielone. Zobaczyliśmy tu wielki meczet, ministerstwa, pałac premiera i całą panoramę miasta z wzgórza gdzie mieści się centrum kongresowe. Popędziliśmy na północ Malezji, do Taman Negara, wielkiego parku narodowego, gdzie ani TV, ani internetu nie uświadczysz, jeżeli już to tylko w niektórych miejscach. Zamieszkaliśmy w bungalowach, pośrodku dżungli. Wizyta w specjalnym ośrodku dla słoni, gdzie lądują kalekie, sieroty lub zagubione, które po zbadaniu lub wyleczeniu (jak taka potrzeba) są przewożone ponownie do dżungli i puszczane wolno. Nocny trekking i polowanie obiektywem na wszelakie owady i pajęczaki. Widzieliśmy też duże zwierzęta, ale z daleka więc fotki nie można było pstryknąć. Specyficzna atmosfera nocnego lasu, z zapachami i przeróżnymi odgłosami zwierząt, wciąga. Poranna powtórka trekkingu, za dnia, to całkowicie inny świat. W jego ramach mieliśmy też okazję przejść po podwieszonych na drzewach, na wysokości ponad 30 metrach, platformach, kiwało, bujało ale wrażenia przednie. Potem łódkami popłynęliśmy do wioski mieszkańców dżungli. Był pokaz rozpalania ognia z użyciem wyłącznie drewnianych kawałków, techniki tworzenia strzał używanych do dmuchawek na polowania. Potem strzał z 20 metrów w sam środek celu. Nasi też próbowali i byli tacy co trafiali. Dzień kończył rejs wzdłuż dżungli. W miejscowości Kuala Kangsar zobaczyliśmy piękny meczet Ubudiah, uznawany za jeden z najpiękniejszych w Malezji. Potem wjazd w Góry Camerona, gdzie odwiedziliśmy plantację herbaty. Wizyta w farmie motyli z licznymi gatunkami, były też przeróżne owady, skorpiony, gady a wszystko to w ukwieconym ogrodzie. Przejazd do Ipoh, gdzie zwiedziliśmy zespół świątyń buddyjskich usytuowanych w grotach. Duża ich część była wyjątkowo klimatyczna ale pośród nich znalazły się również przekolorowane, na granicy kiczu. Zobaczyliśmy pałac sułtana, targowisko, by na koniec dnia popłynąć promem na wyspę Langkawi, gdzie na resztę dni mieliśmy nieco odpocząć. Jak większość grupy zakwaterowano nas w Holiday Villa Beach Resort. Doskonałe miejsce, daleko od tłumów, wielka piaszczysta plaża, do centrum spacerkiem, częściowo plażą, 20 minut, naprzeciwko polecam wyglądający „skromnie”, właściwie otwarta szopa, bar chiński „Cactus”, z doskonałym żarciem. Polecam barakudę w dowolnej postaci…
6.0/6
Azjatyckie Tygrysy z wypoczynkiem na Langkawi to idealna propozycja dla wszystkich pragnących odkryć uroki Azji. Była to nasza pierwsza i teraz już wiemy, że na pewno nie ostatnia wyprawa w tym kierunku. Program został zrealizowany w 100, a nawet 150%, bo delikatne odstępstwa od oferty katalogowej, jak np. dodatkowy nocleg w Singapurze były miłym zaskoczeniem. Program różnorodny, ale jednocześnie nie męczący - zorganizowany bez długich przejazdów, dzięki czemu każdego dnia był czas wolny na indywidualne zwiedzanie lub odpoczynek - w zależności od upodobań. Dużym atutem okazały się hotele na objeździe - wszyskie zlokalizowane w centum i o wysokim standardzie. Same dobre rzeczy można napisać także o posiłkach zapewnionych podzczas części objazdowej - wszystkie w lokalnych restauracjach, zatem codziennie była możliwość spróbowania lokalnej kuchni. Świetna opieka pilota - pani Eweliny, bardzo zaangażowanej i chcącej pokazać nam jak najwięcej. Wybór oferty pozwolił na poznanie bogactwa kulturowego i przyrodniczego tej części Azji - przepychu wielkich miast, niepowtarzalnego klimatu buddyjskich i hinduistycznych świątyń oraz przepięknej przyrody. Szczególniem miło wspominamy pobyt w Górach Camerona na plantacji herbaty oraz rejsy łodzią po parku Taman Negara. Wybór Azjatyckich Tygrysów był strzałem w dziesiątkę i rozbudził nasze apetyty na odkrywanie kolenych dalekowschodnich kierunków. Zdecydowanie polecamy!