4.5/6 (65 opinii)
Kategoria lokalna 4
1.5/6
Hotel stanowczo odbiega od czterech gwiazdek, dlatego zastanawia mnie dlaczego Rainbow ma go w swojej ofercie jako 4*? W hotelu jest wszechogarniający brud, także na stołówce, brudne obrusy i stoły to standard. Obsługa pozostawia wiele do życzenia, jeżeli nie jest się kobietą która przyjechała sama i można ją poderwać to szanse na obsługę kelnerską są bardzo niewielkie- w ciągu pobytu trafiliśmy może na 2 kelnerów rzeczywiście pracujących. Reszta w ogóle nie widzi potrzeby przyniesienia sztućców, o podaniu napoju do kolacji czy obiadu nie wspomnę-sa zbyt zajęci romansowaniem przez WhatsApp. Pokoje również są w opłakanym stanie, po przylocie dostaliśmy pokój w którym wanna byla malowana juz kilkukrotnie i farba się odkleiła, a toaleta przeciekała, po kilkukrotnej wizycie w recepcji pokój zmieniono nam dopiero następnego dnia. Jedzenie jest monotonne wybór w owocach również kiepski. Basen ma fajne delikatne zejście, przyjazne dla dzieci. Natomiast zarówno na plaży jak i na basenie są stare , bardzo zużyte leżaki. Hotel ma również problem z mrówkami, a w związku z tym iż jest stary i drzwi balkonowe nie są idealnie szczelne mrówki mogą przywędrować również od pokoju. Dużym plusem jest rezydentka Pani Karolina która wszelkie uwagi gości notowała i pomagała ile mogła-my cały dzień po przeprowadzce czekaliśmy na łóżeczko dla dziecka, po spotkaniu z rezydentką i zgłoszeniu sprawy do niej łóżeczko zostało dostarczone po 20 minutach. Stanowczo nie polecam, dodam iż 3 gwiazdkowa Dar Djerba Zahra ma o wiele lepszy standard pokoi, a to jest jeden kompleks hotelowy, wiec lepiej od razu kierować się tam. Obsluga co prawda taka sama, natomiast jest czyściej.
1.0/6
Brod, smrod i ubostwo ! Odradzam ten hotel, widzialam wielkie karaluchy!!! Fatalny servis, za zmiane recznikow starych i niedopranych musialam placic! Brudne i stare lazienki sprzed 20 lat moze wiecej, odpadajace plytki. Kobiety, ktore mialy sprzatac stalyz miotlami w reku lub zamiataly caly dzien jedno miejsce. Fatalna opieka rezydenta, a wlasciwie zadnej. Przemadrzala Pani, ktora traktowala wszystkich z gory. Biura Rainbow zawiodlo mnie na calej linii. Nie skorzystam wiecej z uslug tej firmy, bo nie ponformowano mnie o fatalnej kondycji tego hotelu.
1.0/6
Hotel nie 4*, może 2*, określenie all inclusive w tym hotelu jest nieznane- 3 posiłki, a późne śniadanie i przekąski to kanapki właściwie z niczym. Na 7 dni, przez 6 nie było piwa przy basenie bo nie miał kto wymienić wężyka, "bar" na plaży zaopatrzony tylko w wodę, klimatyzacja śmierdząca, karaluchy i wszechobecny brud. Podczas posiłków ciągle kolejki, jak już dotrzesz do tego co chcesz, to akurat się skończyło, ale przez 15 minut nikt tego nie dostrzega i nie uzupełnia. Zanim zdobędziesz coś do jedzenia , to wszystko jest zimne i tracisz apetyt. Za wszystko oczekują napiwków. Jedyny plus to animatorzy, innych brak.
1.0/6
Dar Jerba to tak naprawdę kompleks, na który składają się hotele Zahra (***) i Narjess (****) oraz nieczynny Beach Club, a raczej jego ruiny. Cały kompleks zajmuje dobrych kilka hektarów powierzchni, na której znajdują się część główna z recepcją, lobby i barem, pasażem handlowym, głównym basenem, stołówką oraz część mieszkalna, gdzie znajdują się pokoje dla gości oraz bunkry bez okien zwane buńczucznie bungalowami. Byliśmy gośćmi hotelu Narjess, który jest opisany jako 4-gwiazdkowy i o ile mam świadomość tego, że Tunezyjskie 4 gwiazdki mogą się mocno różnić od tych europejskich, o tyle uważam, że ten hotel nie zasługuje nawet na dwie. Cały kompleks jest flagowym przykładem tego, jak bardzo zdjęcia i opisy w katalogach biur podróży mogą się rozmijać z rzeczywistością. Spędziliśmy tam tydzień niezrażeni negatywnymi opiniami, gdyż zwykle uważam je za przejawy frustracji niektórych ludzi, tym razem był to jednak błąd, że nie wzięliśmy ich na poważnie pod uwagę. Pokoje: dostaliśmy pokoje z widokiem na morze i byłaby to nawet prawda, gdyby nie fakt, że ów widok był skutecznie ograniczony przez dość wysoki mur tzw. tarasu i morze było widać dopiero po otwarciu furtki. Sam "taras" to po prostu ok 3m2 piachu usłanego petami i śmieciami. U nas dodatkowo rosła palemka, więc jakiś miły akcent. Pokoje przez obsługę hotelu były opisane jako "bardzo dobre"... prawdę mówiąc boję się, jak wygląda u nich "kiepski" pokój. Wygląd pokoju mocno różnił się od tego, co przedstawiają zdjęcia z katalogu. Meble są mocno sfatygowane, niektórych strach ruszać, bo nie wiadomo, czy coś się nie urwie, gniazdka działały albo nie - jednym słowem loteria. W całym pokoju sypała się farba (swoją drogą to chyba ich sposób na naprawę czegokolwiek - zamalować białą farbą), do tego śmierdziało pleśnią i grzybem, jeszcze gorzej, kiedy włączyło się klimatyzację. W szafie pierwszego dnia znalazłem czyjeś brudne majtki. Stan łazienki również pozostawiał wiele do życzenia. Drzwi były pokryte pleśnią (przez cały tydzień nikt tych drzwi nawet szatką nie przetarł), wanna była malowana tyle razy, że gołym okiem było widać zacieki z farby, a w innych miejscach purchle. Kotarka prysznicowa była tak brudna i zapleśniała, że nie odważyliśmy się jej używać. Do tego czasem odwiedzali nas nieproszeni goście w postaci karaluchów wielości śliwki (w sumie ubiliśmy 4). Room service przychodzi codziennie, ścieli łóżka, zmywa podłogi i wymienia ręczniki na świeże, chociaż nie zawsze zwraca tyle samo, ile zabrał. Tarasu nikt nawet nie zamiótł przez cały tydzień, do tego szyba w drzwiach wyjściowych na taras była tak brudna, że można się było do niej przykleić. Plaża: spory kawałek plaży pod samym hotelem, tylko niestety brudna, jak wszystko w tym kraju. Strach chodzić po piasku gołymi stopami ze względu na masę śmieci i kawałków gruzu. Oprócz tego na plaży zalegają hałdy jakiegoś morskiego szlamu i zdechłej roślinności, których nikt nie sprząta, a które morze zabiera w czasie odpływu i wyrzuca w inne miejsce w czasie przypływu. Na plaży dostępne są bezpłatne leżaki, mocno nadgryzione zębem czasu, duża część z nich powinna zostać zutylizowana, bo są zniszczone i połamane, ale nikt o to nie dba, więc tak stoją. Stołówka: jedzenie mocno średnie, chociaż to żadna nowość w hotelowych stołówkach. Zapomnijcie jednak o ręcznie rzeźbionych arbuzach, które widać na zdjęciach z prospektu. Jedzenia co prawda nie brakuje, ale duża część dań jest po prostu niejadalna, z owoców na okrągło melon i winogrono (melon akurat bardzo dobry). W czasie lunchu i kolacji sytuację często ratował facet, który na miejscu kręci i piecze świeżą pizzę - dobre ciasto, sos i ser już nie takie dobre, ale jadalne. Na plus zasługują ciasta, tu naprawdę pochwała dla cukiernika, bo właściwie zawsze były smaczne. Stołówka ma ewidentny problem z ilością naczyń dla gości, bo notorycznie brakuje czystych talerzy i szklanek. Obsługa kelnerska pozostawia wiele do życzenia, szczególnie jeśli chodzi o starszych panów kelnerów, którzy pracują chyba za karę. Doproszenie się od nich czegokolwiek graniczy z cudem, a kobiety są przez nich traktowane wręcz wrogo, no chyba, że włożycie im parę euro do kieszeni, wtedy będą was po butach całować. Jeśli nie, kelner potrafi przyjść do Waszego stolika i zabrać Wam szklanki. Baseny: chyba jedyne miejsce, które jest utrzymywane w należytej czystości (chociaż teren wokół basenu już niekoniecznie). Nad głównym basenem znajduje się mały bar serwujący "drinki" oraz ogólnodostępne leżaki, jest ich dość sporo, jednak niestety spora część gości hotelowych potrafi je sobie "zarezerwować" ręcznikami pomimo zakazu i nie pojawiać się przez większość dnia. Nie mniej jednak zwykle udawało nam się coś znaleźć. Teren dookoła basenu powinien być regularnie sprzątany, ale niestety nie jest, przez co z dnia na dzień było tam coraz więcej piachu z plaży, śmieci i petów. Gość, który teoretycznie tam sprzątał jest mistrzem w udawaniu zajętego, przez cały dzień sprzątał te same 3 metry kwadratowe posadzki. Bary: We wrześniu dostępne tylko 2, bar główny w lobby przy recepcji oraz bar przy basenie. Drinki dla gości all inclusive rozwodnione do granic możliwości, można wypić 40 shotów i spokojnie wsiadać za kierownicę. Dodatkowo, co sprytniejsi barmani handlują nierozwodnionym alkoholem spod lady, kasując 70 dinarów za butelkę. Barmani od sasa do lasa, jedni zawsze uśmiechnięci, inni mają miny jakby niewolnikami byli. Drinki serwowane w plastikowych kubeczkach o pojemności 100 ml, więc można się albo nałazić jak pielgrzym na Jasną Górę, albo kupić w sklepiku półlitrowe kubki w cenie 5 dinarów za sztukę i łazić nieco mniej. Obsługa: zwykle udaje, że coś robi urządzając sobie spacery wzdłuż i wszerz, królują tutaj animatorzy na basenie głównym, w ciągu dnia coś tam sobie zatańczą ze 2-3 razy, czasem zrobią jakiś konkurs, a poza tym uskuteczniają bezcelowe spacery. Wszyscy mają na wszystko mnóstwo czasu, zapomnijcie, że coś załatwicie szybko, trzeba się uzbroić w duże pokłady cierpliwości ;) Duża część obsługi, zwłaszcza tej, która ma codziennie bezpośredni kontakt z gośćmi hotelowymi mówi w różnych językach, również po polsku, więc nie ma problemu, żeby się dogadać, nawet bez znajomości języka. Snack bar: to właściwie nie istnieje, byliśmy raz, syf taki, że można się przykleić do stołu, drugi raz się nie odważyliśmy. Punkt opatrunkowy: działa na terenie hotelu i działa całkiem sprawnie, na miejscu jest przemiła pani pielęgniarka, która opatrzyła mojego tatę, kiedy zerwał paznokieć. Co więcej sama zadzwoniła do naszego ubezpieczyciela, żeby zarejestrować zdarzenie, poprosiła mnie, żeby wytłumaczyć polskiemu konsultantowi, co dokładnie się stało, wszystko zostało załatwione na miejscu bezkosztowo, także jak najbardziej na plus. Podsumowując: hotel do najlepszych nie należy i trzeba mieć to na uwadze. Djerba jest najbiedniejszym regionem w całej Tunezji, a to niesie za sobą szereg mankamentów, z których warto sobie zdawać sprawę decydując się na wyjazd w ten rejon, bo niestety tunezyjskie słońce nie jest w stanie wynagrodzić wszystkich niedogodności. Wszechobecny grzyb w pokojach to nie jest tylko problem natury estetycznej, ale przede wszystkim zdrowotnej i to da się zauważyć, bo w czasie naszego turnusu z dnia na dzień coraz więcej gości miało paskudny kaszel. Ja osobiście drugi raz się nie wybiorę. Trochę szkoda, bo wyspa ma duży potencjał na to, by faktycznie zyskać miano "rajskiej", niestety jest potwornie zaniedbana. Kupy śmieci i gruzu, które są dosłownie wszędzie potrafią zniechęcić nawet najbardziej napalonych entuzjastów.