5.3/6 (399 opinii)
Kategoria lokalna 4.5
5.5/6
Super wakacje. Wszystko na piątkę z plusem. Mały minus dla animacji dla dorosłych. Będę miło wspominać pobyt w tym hotelu. Polecam.
5.5/6
Początkowo planowaliśmy tylko mały wypad na farmę krokodyli, ale na miejscu okazało się, że pomimo zapowiedzi dostępności, atrakcja jest zamknięta. Wybraliśmy więc 2-dniową wycieczkę na Saharę. Pod wieloma względami było ciekawie. Nasz lokalny przewodnik, Ahmed, przedstawiał nam historię i zwyczaje Tunezji. Kocha swój kraj i było to słychać w każdym zdaniu. Rozmawialiśmy z nim w czasie wolnym również o sprawach zwykłych i wręcz prywatnych, bardzo chętnie dzieli się swoją wiedzą i spostrzeżeniami. Bardzo sympatyczny człowiek. No to ruszamy. Pierwsza atrakcja wycieczki - słone jezioro Chott el-Jerid. Tu można było naprawdę poczuć, co to znaczy gorące powietrze. Jeżeli zdarzyło się Wam otworzyć nagrzany piekarnik i aż odskoczyć od powiewu gorącego powietrza, to takie samo uczucie spotka Was po wyjściu z autokaru na słonym jeziorze, z tą tylko różnicą, że tu nie ma gdzie odskoczyć i żar owiewa Was przez cały czas trwania postoju ;D Szkoda, że zdjęcia nie potrafią oddać temperatury... Dalej jest jeszcze zwiedzanie Muzeum palm daktylowych. Mnie nie powaliło. Roślin niewiele, a berberyjską herbatę miętową z miodem wszyscy piją ze szklaneczek, których nikt nie myje między podaniami, więc odradzam ludziom o słabych nerwach :) Nam się nic nie stało, ale lepiej to wiedzieć. Na miejscu można kupić sobie konfitury z daktyli i inne podobne wyroby. Jedziemy do naszego tymczasowego hotelu. Zakwaterowanie i lunch, a po nim wsiadamy do Jeep'ów i ruszamy przejechać się fragmentem prawdziwej trasy Rajdu Paryż-Dakar. Pokonujemy spory odcinek szutrowej drogi i kilka wydm. Nie zabrakło wyścigów między naszymi Jeep'ami. Biedne zawieszenie samochodów :D Kolejnym ciekawym miejscem była oaza Chebika. Tam można zobaczyć jak źródło wody, wypływającej ze skalnej szczeliny, daje możliwość do życia roślinom i ludziom. A wszystko to w miejscu otoczonym pustynnymi bezkresami. Wieczorem powrót do hotelu Golden Jasmin w Tauzar, a tam dalej gorący powiew wiatru, choć nie tak gorący jak na samej pustyni, i tylko woda w basenie ratuje życie, oferując temperaturę trochę niższą od powietrza. Hotel niewielki, bez atrakcji, ale na odpoczynek wystarczający. Kolejny dzień i polowanie na wschód słońca nad słonym jeziorem. Nad samym horyzontem było trochę chmur więc, w tym miejscu nie udało się uchwycić samego wychylenia się słońca zza horyzontu. Ale pojechaliśmy w pewne urokliwe miejsce, które miało być nagrodą pocieszenia i tam udało się nam uchwycić na zdjęciach wschodzące słońce i na przeciwko księżyc, na pięknym, czystym niebie. Jedziemy dalej. Kolejny przystanek Brama Sahary lub Wrota Sahary, czyli miasteczko Duz. Tutaj koniecznie trzeba dosiąść dromadera i zażyć spokojnej przejażdżki po pustyni. 20 minut w jedną stronę, mały postój i powrót. Dużo czasu i sposobności, by zrobić zdjęcia i nakręcić jakieś filmiki. Przed wyruszeniem na wydmy można na miejscu kupić za 10 Dinarów chustę-szal, który sprawne ręce sprzedawcy w kilkanaście sekund zamienią w gustowną ochronę głowy a wszystko zostanie przystrojone plecioną ozdobą z czarnego sznureczka, przeplatanego złotą nitką. Kolory chust różne, więc każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Dla tych, którym będzie mało piasku, a prędkość zwierzęcia zbyt mała, pozostają jeszcze quady. Kolejne 40 minut jazdy po wydmach. Jest też mała atrakcja dla miłośników Gwiezdnych Wojen. Możemy z bliska obejrzeć pozostałości dekoracji z czasów kręcenia tego kultowego filmu. Trudno uwierzyć, że to miejsce z filmu, bo tam dodana jest jeszcze grafika komputerowa i miasteczko pełne jest przeróżnych istot, ale świadomość, że na tym kawałku pustyni miały miejsce tak niezwykłe wydarzenia jest po prostu bezcenna. W drodze powrotnej wizyta w wykutym w skale domu Berberów. Poczęstunek plackiem własnego wyrobu, maczanym w oliwie i miodzie. W podobnym miejscu również były kręcone sceny do Gwiezdnych Wojen (IV). Jeszcze ostatni przystanek na zdjęcia bodajże w okolicach Toujane. Klimatyczne kamienne miasteczko, przyklejone do zbocza góry. Aż dziw, że żyją tam ludzie... No i powrót na Djerbę. Opuszczamy kontynent. Ostatni odcinek tą samą drogą, znowu przejeżdżamy 7 km rzymską groblą, łącząca stały ląd z wyspą, a potem już pozostaje tylko krótki przejazd do hotelu i... masa wspomnień...
5.5/6
Basen przy hotelu ładny ale z zimną wodą. Na pogodę nie możemy narzekać, spodziewaliśmy się gorszej. Hotel przyzwoity, jedzenie dobre - duży wybór. Dużo animatorów organizujących zabawy, nawet w grudniowy terminie.
5.5/6
Pobyt bardzo udany .odpoczęliśmy . fajny hotel dobra kolacja i nocleg . pogoda super fajne baseny i posiłki