5.5/6 (613 opinie)
5.5/6
Zobaczyliśmy turystyczne perełki Turcji. Moje marzenie o locie balonem w Kapadocji spełniło się, wrażenie niezapomniane. Wycieczka bardzo dobrze zorganizowana, a dzięki p. Karolinie naszej pilotce i przewodniczce, zrealizowana w 100%. Dziękujemy za przekazany ogrom wiedzy, a także za stworzenie przyjaznej atmosfery. Wycieczka intensywna ale warto było czasami niedospać aby więcej zobaczyć.
5.5/6
Turcja była moim marzeniem, odkąd obejrzałam Wspaniałe Stulecie, a ostatnio po obejrzeniu tureckich seriali komediowych stwierdziłam, że czas to marzenie wreszcie spełnić 😊 Początkowo wybrałam opcję „W kraju szafranem i anyżkiem pachnącym” ze względu na Bursę, Izmir i Safranbolu, zamiast Troi i Canakkale, ale niestety się nie odbyła. Pomimo wszystko nie żałuję, że wybrałam sułtańskie rarytasy. Wycieczka bardzo mi się podobała. Uważam, że dużym minusem jest lokalizacja pierwszego i zarazem ostatniego hotelu z daleka od morza. Transfery na lotniska dla różnych miast były o innych porach, np. Poznań miał wylot wieczorem, a pokoje trzeba było opuścić do 12:00. Porażka. Całe szczęście Warszawa wylatywała po 7:00. Nie wyobrażam sobie tego koczowania pod hotelem przez pół dnia bez posiłku. Nie wiem, czy każdy miał takie wrażenie, ale ja przeżyłam szok termiczny pierwszego dnia. Gdy wyjeżdżałam z Olsztyna przed 5:00 było 8 stopni, a w Bodrum chyba z 40 😉 Pierwszy dzień zwiedzania, czyli Meyermana, Efez i Pamukkale uważam za najbardziej udany. Wyjazd z hotelu był o 7:00. Te miejsca po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy. Pamukkale to dla mnie najpiękniejszy punkt programu. Chodzenie boso po skałach wapiennych co prawda nie należy do przyjemnych, ale widok wynagradza ten trud. Wychodzą tam piękne zdjęcia. Drugiego dnia wyjazd był o 6:00. Większość czasu spędziliśmy w autokarze, wyskoczyliśmy w Konyi dosłownie na 1,5 h do zespołu klasztornego. Nic ciekawego. Wolałabym pospacerować po mieście. Tego dnia po południu pojechaliśmy do Kaymakli zamiast dnia kolejnego. Ciekawe doświadczenie, tylko uwaga, bo w tym miejscu często trzeba chodzić w pochylonej pozycji, co jest niekomfortowe. Trzeci dzień zwiedzania był pełen wrażeń. Rano o 4:00 wyjazd na lot balonem. Dostaliśmy prowiant w postaci małej butelki wody, krakersów i rogalika a’la 7days. O 5:00 balon wzbił się w górę. Było to niesamowite doświadczenie. Widok formacji skalnych Kapadocji i tysiąca balonów na niebie przypominał krajobraz jak z bajki. Cena wysoka, ale wrażenia niezapomniane. Potem było śniadanie w hotelu i wyjazd o 8:15. Dzień był wymagający, bo nieprzespana noc i dużo chodzenia po skałach w pełnym słońcu. Pod koniec mieliśmy już dość, a pilot dał nam aż półtorej godziny na samodzielne zwiedzanie skalnych kościołów. Na koniec był jeszcze wieczór turecki. Uważam, że to był najsłabszy z fakultetów, które wybrałam. Jedzenia nie było poza jakimiś dziwnymi przekąskami i full alkoholu. Dla niepijących nic atrakcyjnego. Tańce też nudne, jedynie taniec brzucha był ciekawy i show, które zrobiła tancerka. Nie polecam. Czwartego dnia wyjazd o 5:30, więc spaliśmy 4h. Najdłuższa trasa z godzinną przerwą w Ankarze w mauzoleum Ataturka. Cieszę się, że mogłam tam być, może i za krótko na Ankarę, ale mi wystarczy popatrzeć choćby z okien autokaru na miasto, jeśli nie ma innej opcji. Trzeba być przygotowanym na spuchnięte nogi tego dnia. Po południu krótki spacer po centrum Stambułu i wizyta w Błękitnym Meczecie i Hagii Sofii. O ile Hagia Sofia zrobiła na mnie ogromne wrażenie o tyle Błękitny Meczet to strata czasu. Ciągle w remoncie. Ponadto w obydwu odrażający smród. Wielka szkoda, że Kościół Mądrości Bożej – najpiękniejsza świątynia chrześcijańska swego czasu na powrót stała się meczetem, który śmierdzi brudnymi stopami. Piękne freski zostały zatynkowane, a fresk Matki Bożej zakryty materiałem. W piątek ciąg dalszy Stambułu, czyli rejs po Bosforze i pałac Topkapi. Podczas rejsu mocno wiało, ale polecam ten fakultet. Warto spojrzeć na Stambuł z innej perspektywy. Wielka szkoda, że Wieża Panny jest w remoncie. W kwestii pałacu Topkapi, jeśli ktoś obejrzał najpierw Wspaniałe Stulecie i dopiero potem pojechał do Topkapi to się bardzo rozczaruje. To, co było w serialu nie ma prawie nic wspólnego z rzeczywistym wyglądem sułtańskiej rezydencji. Wejście do haremu w czasie wolnym kosztuje 150 lir. Nic specjalnego poza dwoma pomieszczeniami. Komnata sułtanki matki w remoncie i bardzo ciemna. Skarbiec nieczynny. Lunch w formie prawdziwego tureckiego kebaba Isekendera – pyszny. Wyjazd ze Stambułu o 14:20 i jazda w gigantycznym korku. Do Canakkale dojechaliśmy dopiero o 20:00. O zakupach można zapomnieć, zresztą generalnie podczas tego objazdu nie ma czasu ani na jakieś większe zakupy ani na degustację prawdziwej tureckiej kuchni. Ostatniego dnia zwiedzania Troja i Pergamon. Spróbowałam tam kawy po turecku i powiem szczerze, że to nie są moje smaki. Kawa bez mleka jest jednak dla mnie nie do wypicia za to turecki czaj jest pyszny, zwłaszcza w szklaneczkach w kształcie tulipana. Nie skorzystałam z trzech fakultetów: pokazu derwiszów, hammamu i jeep safari, bo odbywał się w trakcie lotu balonem. Odnosząc się do krytyki wizyt w sklepach ze skórami, biżuterią i słodyczami to przychylam się do ogólnej złej opinii klientów biura. Kupiłam jedynie słodycze z obawy, że nie będzie po prostu gdzie ich potem kupić (ceny wysokie) i podobało mi się, że była degustacja. Kupiłam to, co mi smakowało, ale skóry i biżuteria to już totalna strata czasu. Chyba tylko jedna osoba kupiła sobie jakąś kurtkę, biżuterii chyba nikt. Podsumowując, szczerze polecam tą opcję wycieczki po Turcji, a z fakultetów lot balonem i rejs po Bosforze.
5.5/6
Wycieczka warta kasy. Olbrzymia ilość wiedzy i doświadczeń. Dobrze, że są już autostrady więc jedzie się szybko i wygodnie. Więc nie jest takie męczące.
5.5/6
Super wyjazd choć bardzo męcząca. Pobudka o 4 rano a wyjazd o 5. Ale warto było tak wcześnie wstać można było się zdrzemnąć w autokarze.