5.3/6 (416 opinii)
6.0/6
Witam serdecznie wszystkich uczestników wycieczek objazdowych organizowanych przez Biuro Podróży Rainbow Tours. Witam także wszystkich tych, którzy z usług tego biura chcą w przyszłości skorzystać. Z biurem tym podróżuje od kilku lat i zapewniam, że jest to dobre biuro, dbające o wszelkie wygody każdego klienta. Ale do rzeczy... Nie jestem w stanie opisać tutaj całej wycieczki po Licji. Ci co chcą dowiedzieć się czegoś więcej na jej temat znajdą mnie na blogu w Naprzeciw SZCZĘŚCIU. Ponieważ jest to blog nie zarobkowy, nie reklamuję na nim żadnej firmy. Opowiem tylko moją przygodę w Wąwozie Saklikent wyrzeźbionym w Górach Akdağlar przez rzekę Ešen. Pojechaliśmy tam w sobotę po zwiedzeniu ruin starożytnych licyjskich miast Patary, Ksantos, Letoon i Tlos. Niezwykłe przeżycie. Cały kanion ma osiemnaście kilometrów długości i oczywiście można go przejść pod warunkiem, że to lato i wody w kanionie jest mało, no i ma się do tego odpowiedni sprzęt. Miejscami ściany wąwozu mają trzysta metrów wysokości, a przejścia są tak wąskie, że nie przepuszczają promieni słonecznych do jego dna. Turysta, taki jak ja może próbować przejść czterokilometrowy, dość łatwy odcinek. Poinformowana przez naszą pilotkę i przewodniczkę Paulinę Madej, co powinnam, a czego nie, wyruszyłam na podbój kanionu. W autokarze zostawiłam prawie wszystkie moje rzeczy. Pod szeroką chustą miałam jedynie czarną bieliznę a na nogach buty - specjalnie do tego celu przywiezione i chi, chi, chi, oczywiście telefon komórkowy w dłoni, ale nie po to żeby przez niego gadać, tylko robić zdjęcia. Bałam się, że aparat fotograficzny wart kilka tysięcy złotych może wpaść do wody przy ewentualnym upadku. Telefonu nie byłoby mi żal. Jednak nie upadłam, co przytrafiło się pewnej kobiecie, która utytłała się cała błotem i niestety poobijała dość boleśnie. Najtrudniejszy był początek dostępnej turystom trasy, jako że właśnie tam wpadały z gór rwące strumienie i mieszały się z biało-szarą błotnistą wodą rzeki. Ja to mam szczęście, bo kiedy potrzebuję wsparcia, to zawsze pojawi się jakiś Anioł Stróż, w najtrudniejszym przejściu poda rękę i przeprowadzi bezpiecznie. Chi, chi, chi, a może to ja byłam dla niego świętym Krzysztofem? W takich miejscach stoją miejscowi z aparatami fotograficznymi, robią zdjęcia i przy wyjściu z wąwozu je sprzedają. Tak na oko przeszłam około dwóch kilometrów w jedną stronę. Ze względu na przeszkodę, której nikt nie pokonał, a próbował wróciłam z powrotem. Po obu stronach owej przeszkody siedziały zbyt wysokie do sforsowania głazy. Po jednym można by było się wdrapać tytłając w błocie całemu ryzykując oczywiście ześlizgnięciem się, jako że woda płynęła tam wartko. Przed drugim kamieniem zaś, błotnisty dół sięgał pachwin i trudno było oderwać nogi od grząskiego dna. Ci co mieli nieodpowiednie obuwie, tracili je, niektórym pękały paski od sandałów i brnęli w błocku tylko w jednym. Powietrze w kanionie było świeże, dobrze przefiltrowane i warto było podjąć trud przejścia nawet kilkudziesięciu metrów. Ci co nie lubią takich przygód obserwowali tych co je lubią z drewnianych tarasów. Wspaniała przygoda! A następnego dnia, w niedzielę były inne błota i cudowny rejs rzeką Daylan oraz plaża Iztuzu. Załączam oczywiście zdjęcia z tej błotnistej, cudownej wędrówki i zapewniam, że program wycieczki Turcja Licyjska jest arcyciekawy, każdy nawet najbardziej wymagający turysta będzie zadowolony, z dość krótkich tras przejazdowych w ciągu dnia i bardzo bogatego programu. Polecam.
6.0/6
Super wycieczka, program niezbyt intensywny, doskonałe połączenie zwiedzania i wypoczynku (nawet jak nie było w programie plażowania, to p. Halina znalazła taką możliwośc każdego dnia) , wygodny autokar, z dużą ilością miejsca na nogi, wspaniały kierowca Ali, zarówno przewodniczka p. Halina jak i turecki pilot klasa sama w sobie, hotele jak na objazd dobre, poza Antalya wszystkie z basenem, najsłabszy to Antalya - ale to nie ma większego znaczenia, gdyż to tylko pierwsza i ostatnia noc, blisko do lotniska, a przede wszystkim w centrum, więc dla klientów wylatujących dopiero wieczorem (jak w naszym przypadku) super rozwiązanie - czas przed wylotem można spędzić na plażowanie, zakupy czy zwiedzanie miasta, wyżywienie bardzo dobre, w większości w formie bufetu, w programie dużo fakultetów - trzeba skorzystać koniecznie, polecam, a najlepiej jakby znalazły się na stałe w programie wycieczki, (my nie korzystaliśmy tylko z balonów i paraglajdingu, więc się nie wypowiem, ale inni uczestnicy byli bardzo zadowoleni).
6.0/6
Wycieczka dla każdego bez względu na wiek i kondycję fizyczną, dla miłośników starożytności i lubiących łączyć zwiedzanie z plażowaniem. Idealne połączenie historii i natury. Turcja Licyjska to Turcja, Grecja i Rzym zapisane w czasie w jednym miejscu. A nasza Pani Pilot, Pani Małgosia, aby każde biuro podróży miało takich pilotów. Super profesjonalistka o wielkiej wiedzy i niesamowitym medialnym głosie. Na koniec trudno nie wspomnieć o naszym tureckim kierowcy - bezpiecznie, szybko i zawsze na czas . Wojtek
6.0/6
Turcja Licyjska to mały fragment tego jakże ciekawego kraju. Ale w tym tkwi urok tej wycieczki. Nie ma wczesnego wstawania i bardzo długich przejazdów. Nie było zmęczenia autokarem , a ten komfortowy :czysto, wygodnie, klimatyzacja i super pomysł -woda w lodówce bez ograniczeń za 6 euro za cały pobyt. Przy najdłuższym przejeździe -do Pamukkale- droga wiodła przez urokliwe góry, a było wysoko. Hotele bez zastrzeżeń, w trzech baseny. W Fatiye i Finike blisko plaży, więc po wcześniejszym powrocie można skorzystać z kąpieli w morzu i plażowania. W ogóle tempo zwiedzania umiarkowane, nigdzie nie trzeba było się śpieszyć. Męczące z powodu upału było wchodzenie "do ogni Chimery". Myślę,że ci ,którzy pozostali na dole nie żałowali. Rewelacyjny wąwóz Saklikent. Tańce Derwiszy można sobie darować, ale polecam inne fakultety: oba rejsy i wjazd na Tahtali. Wszędzie można płacić euro i dolarami. Nie jest drogo. Pilot- pani Monika na 6. Nie było jej ani za mało, ani za dużo. W sam raz. Przekazała "wymierzoną porcję" wiedzy o Turcji, jej historii, języku, oglądanych zabytkach. Trzy razy powtarzała informacje organizacyjne. O ile na niektórych objazdówkach można się zmęczyć, to tu był luzik. Do Turcji wrócę,żeby zobaczyć kolejny jej fragment.