5.4/6 (526 opinii)
6.0/6
Wyjazd do Stanów Zjednoczonych pomimo, że był dziecięcym marzeniem - "zadział się" w dość spontanicznych okolicznościach. Wspólnie z kumplem postanowiliśmy wylecieć na męską wyprawę w objazd dookoła Ameryki z Rainbow. Niektórzy znajomi podpowiadali, że warto przemyśleć to dobrze, bo być może lepiej zaplanować wycieczkę samemu, zamiast przez Biuro. Dziś, na chłodno po powrocie uważam, że nie mieli racji. Nie wyobrażam sobie zwiedzenia tylu amerykańskich miast, miasteczek i przepięknych parków w tak krótkim czasie i jednocześnie bez tak profesjonalnego Pilota. Wycieczka była więcej niż udana i piękne wspomnienia zapisały się głęboko w pamięci. Co zaś tyczy się samych wrażeń z podróży, to moim zdaniem najlepszym był czas spędzony w Nowym Jorku. Trzy noce pozwoliły się zadomowić i oswoić z językiem, ludnością czy nawet systemem metra, co dawało poczucie "bycia nowojorczykiem" choćby przez chwilę. Jeśli chodzi o Parki, na czele ustawiłbym malowniczy Yosemite, widoki były fenomenalne. Również Grand Canyon zaparł dech w piersiach (choć trudno dziś wskazać, czy to przez wysokość, czy brak barierek przy krawędziach skał). Dolina Śmierci ma swoje urocze strony, których zdecydowanie nie miałaby, gdyby autokarowa klimatyzacja spróbowała odmówić współpracy. Las Vegas to głównie The Strip i nic interesującego ponad, niemniej skala przepychu jest nieopisywalna (Przykład? Starczy wygooglować "Resorts World Las Vegas" i zobaczyć, jaki telewizorek można zrobić z czynnej budowli). Interesujące, choć mające nieco mniej do zaoferowania Bishop to bardzo klimatyczny postój w drodze. San Francisco zaskakuje pogodą, która charakteryzuje się wieloma mikroklimatami. Cały dzień nad miastem było bezchmurnie, ale wystarczyło podpłynąć lub podjechać pod Golden Gate - momentalnie mgliście i wietrznie! Nadal jednak to właśnie SF postawiłbym na drugim miejscu jeśli chodzi o miasta Stanów zwiedzone podczas "Oto Ameryki". Dalej podczas wycieczki zahaczaliśmy o mniejsze, bardzo odmienne od europejskich miejscowości Kalifornii zwiedzając jej nieoczywiste zakątki takie jak na przykład Pebble Beach. Ostatnim przystankiem była aglomeracja Los Angeles, gdzie wykąpaliśmy się w oceanie w Santa Monica, podglądaliśmy bogaczy z Beverly Hills oraz pospacerowaliśmy po Alei Gwiazd. Niemniej poza wymienionymi atrakcjami samo miasto nieprzesadnie zachwyca - zdecydowanie nie jest to tłoczne miasto (chyba, że mówimy o 12 pasmowych autostradach). Sprawia więc momentami wrażenia pustego i nieprzyjaznego. Nie zmienia to faktu, że w takim stanie LA jest tym bardziej intrygujące i godne zwiedzenia. Dzień w Universal Studios był strzałem w 10 i wspaniałym podsumowaniem wyjazdu. Atrakcje i plany filmowe dostarczają niesamowitych emocji i wspomnień. Przez chwilę czekając na lot powrotny był smutek, że to koniec. Prawda jest taka, że została wielka radość, że to, co przeżyliśmy się wydarzyło. Wielka w tym zasługa naszego Pilota Bartka, bez którego trudno wyobrazić sobie tą podróż. Zagrało wszystko. Nic, tylko lecieć do USA :)
6.0/6
Świetna wycieczka z najlepszym pilotem pod słońcem!!!
6.0/6
Wycieczka bardzo dobrze zorganizowana W tak krótkim czasie można zobaczyć tak wiele w USA Super przewodnik Luiza zawsze pomocna Jedynie do czego można się przyczepić to kiepskie śniadania ale to Ameryka Polecam to był rodzinny bardzo udany wyjazd.
6.0/6
To była najlepsza moja wycieczka. Same plusy! Każdemu polecam! USA to bardzo fajny kraj, super atmosfera, Amerykanie bardzo życzliwi. Pani pilot z dużą wiedzą o Stanach Zjednoczonych.