4.9/6 (67 opinii)
6.0/6
RPA to cudowny, bardzo malowniczy i zróżnicowany kraj. Urzeka niezwykłymi krajobrazami, bujną roślinnością, zwierzętami w ich naturalnym środowisku, pięknymi, majestatecznymi górami, i bardzo przyjaznym klimatem. Szokuje drastycznymi różnicami w zamożności mieszkańców. Przeraża widok slumsów na obrzeżach miast i zakratowanych okien w luksusowych domach otoczonych wysokimi murami. Przepiękny Kapsztad i zapierające dech w piersiach widoki z Góry Stołowej. Bardzo przyjemne safari w obydwu parkach. Zachęcam do odwiedzenia tego kraju szczególnie miłośników przyrody. Jeżeli jednak ktoś nastawia się na długie chodzenie po miastach, zwiedzanie to może się rozczarować. Ze względów bezpieczeństwa nie ma co liczyć na samodzielne spacery po Johannesburgu lub Kapsztadzie po zmroku. Należy wcześniej dokładnie przestudiować program, by potem nie narzekać.
6.0/6
Wyprawa do RPA była naszym wielkim marzeniem, a Rainbow Tours zdecydowanie pomogło nam je zrealizować i w 100% spełniło nasze oczekiwania. Do Johannesburga przylecieliśmy lotem rejsowym z Amsterdamu, komfortowym lotem linii KLM. W Johannesburgu noc spędziliśmy w niezwykle ekskluzywnym resorcie, który imitował całe miasta (kasyna, elegancka restauracja, promenada z barami i sklepami), a bardzo miłą niespodzianką była kolacja z opcją all inclusive przygotowana przez biuro Rainbow. Samo zwiedzanie Johannesburga rozpoczęliśmy następnego ranka. Miasto nie zachwyca, ale warto o nie zahaczyć, aby poznać pełny obraz RPA. Przespacerowaliśmy się po centrum miasta, podziwialiśmy panoramę miasta z najwyższego budynku - Carlton Centre, następnie zjedliśmy lunch w nowoczesnej dzielnicy miasta Sandton, która niezwykle różniła się od starej części Johannesburga. Na sam koniec zwiedzanie Soweto - największej wioski murzyńskiej oraz niezwykle ważnego miejsca dla historii RPA. Następnego ranka emocje sięgają zenitu, bo to już dziś lecimy do Cape Town - jednego z najpiękniejszych miast świata. Po 2-godzinnym locie komfortowymi i nowoczesnymi liniami Kulula docieramy na miejsce. Kapsztad zwalił mnie z nóg, był piękniejszy niż ten z moich marzeń i wyobrażeń, choć nie myślałam, że może to być możliwe. Pobyt w Kapsztadzie chcemy rozpocząć od najważniejszego punktu programu czyli wjazdu na Górę Stołową, niestety kolejka na górę jest zamknięta, figla spłatał nam tak zwany "Doctor Cape" czyli silny i porywisty wiatr, który jest charakterystyczny dla miasta. Udajemy się więc na Signal Hill (Wzgórze Sygnałów), gdzie oglądamy panoramę miasta z trochę innej perspektywy, a Góra Stołowa dumnie prezentuje się przed nami. Następnie udajemy się do kolorowej dzielnicy Bo-Kaap gdzie pastelowe, odrestaurowane domki w niczym nie przypominają afrykańskiego krajobrazu. Pierwsze popołudnie w Kapsztadzie równie udane. Lunch w starszej części miasta z urokliwym targiem i mnóstwem kafejek z muzyką na żywo i pysznym jedzeniem (co ważne ceny w RPA są naprawdę przyzwoite), a następnie spacer po Ogrodach Kompanii Wschodnio-Indyjskiej, nad którymi dumnie prężyła się Góra Stołowa. Nocleg w Kapsztadzie w hotelu o naprawdę dobrym standardzie - co najważniejsze - umiejscowionym w centrum miasta z bezpłatnym busikiem, który dowoził nas na Waterfront - centrum życia w Cape Town i jego najbardziej reprezentatywna część. Miejsce ma niesamowity klimat, dziesiątki kafejek, pubów, eleganckich hoteli. W kolejny dzień udaje nam się wjechać na Górę Stołową, a wszystko to dzięki nieustępliwości naszej wspaniałej przewodniczki Magdy, która doskonale dopasowywała program do warunków atmosferycznych. Na Górę wjechaliśmy kolejką (sama ta przejażdżka to wielka atrakcja), żeby na samej górze podziwiać wspaniały widok na panoramę całego miasta. Dzień był niezwykły i pełen niesamowitych wrażeń: wizyta na pięknej Clifton Beach, przejazd jedną z najpięknięjszych tras widokowych na świecie, rejs na Duiker Island - Wyspę Fok, niezwykłe przeżycie jakim było postawienie nogi na końcu kontynentu - Przylądku Dobrej Nadziei, wietrzny Cape Point ze wspaniałymi widokami i w końcu kluczowy punkt programu - plaża Boulders i kolonia pingwinów. Podczas dnia wolnego w Kapsztadzie skorzystaliśmy z wycieczki fakultatywnej do winnnic usytuowanych w przepięknych okolicach miasta Stellenbosh. Po zaledwie godzinie drogi z Cape Town znaleźliśmy się w zupełnie innym świecie i scenerii, przypominających bardziej Toskanię niż afrykański krajobraz. Spędziliśmy wspaniały dzień spacerując po uroczym miasteczku Franshoek, cudnych ogrodach Babylonstoren i degustując przepyszne południowoafrykańskie wino w jednych z najsłynniejszych winnic Boshchendal. Pod koniec dnia, po powrocie do Kapsztadu czekała na nas wycieczka katamaranem, dzięki której przy lampce szampana i we wspaniałej zabawowej atmosferze mogliśmy podziwiać miasto z całkiem innej persektywy, o zachodzie słońca. Po powrocie do Johannesburga kierowaliśmy się w stronę Parku Krugera, gdzie w jego okolicach spędziliśmy 3 noclegi w urokliwym i komfortowym hotelu wyposażonym w basen, w pobliżu którego mogliśmy zrelaksować się po podróży. Pomimo że początek naszej wycieczki nie obfitował w mnogość zwierząt, dalsza część podróży odsłoniła piękno parku, co więcej, udało nam się upolować cztery zwierzęta z Wielkiej Piątki. Dla turystów, którzy byli już w Kenii czy Gambii, Park Krugera bedzie całkiem innym doświadczeniem niż poprzednie safari. Park w porze deszczowej obfitował w zieleń, a zwierzęta były wyjątkowo aktywne. Co ważne, pora deszczowa (podróżowaliśmy w marcu) w żaden sposób nie pokrzyżowała nam planu, a malutki deszczyk podczas safari tylko urozmaicił scenerię. Jeden z ostatnich punktów wyprawy to Góry Smocze. Już pierwszy odcinek Trasy Panoramicznej, zaraz za miastem Graskop przekonuje nas, że faktycznie, jest to jeden z piękniejszych rejonów Afryki, a może nawet świata. Prawdziwą gratką dla oka i fotografów to Kanion rzeki Blyde. Jego ogrom i panorama widoczna z punktu widkowego rzuca nas na kolana. Kapryśna pogoda w Górach Smoczych jest dla nas łaskawa - pozwala nam obejrzeć kanion w różnych odsłonach - w słońcu oraz pokryty ciemnymi chmurami. Prawdziwym szczęściem było jednak dla nas ujrzenie "Okna Boga’’, które udaje się zobaczyć jednej na 10 wycieczek. Na chwilę znaleźliśmy się w tropikalnej dżungli, gdzie w akompaniamencie odgłosów dzikich zwierząt i zza mgły, która przesuwała się z prędkością światła mogliśmy podziwać panoramę niskiego Lowveldu. Następny dzień to wizyta w Instytucie Szympansów Jane Goodal. Wizyta niezwykle wzruszająca dla wszystkich, którzy kochają zwierzęta, wspaniali ludzie, którzy w tym miejscu pracują, dziesiątki opowieści, a co najważniejsze bliskość zwierząt. W ostatni dzień naszej podróży powróciliśmy do Johannesburga, dzięki doświadczeniu naszej przewodniczki Magdy i jej elastyczności dzień nie był stracony i przeznaczony tylko na powrót na lotnisko, ale pełen wspaniałych wrażeń. W dniu, kiedy zgodnie z planem mieliśmy zwiedzać Lion Park w Johannesburgu bardzo obficie padało. Dzięki regularnym monitorowaniu pogody przez Magdę i jej przezorności nie tylko mieliśmy w Lion Parku o wiele więcej czasu niż inne grupy, ale mogliśmy cieszyć się pobytem w pięknej pogodzie. Obecność lwów była dosłownie na wyciągnięcie naszej ręki, mogliśmy zrobić sobie zdjęcia z przesłodkimi lwiątkami, nakarmić żyrafę, a za symboliczną opłatę odwiedzić klatkę z gepardem. Wspaniałe przeżycie. Do RPA postanowiliśmy wybrać się pomimo wszelakich opini, że jest to kraj niebezpieczny i niedostępny. Dzięki Rainbow Tours, a przede wszystkim Pani Magdzie czuliśmy się przez cały pobyt bardzo bezpieczni, a przede wszystkim szczęśliwi, bo spełniło się nasze największe marzenie. Ostatnio czytałam, że RPA znów wygrało jeden z rankingów na najpiękniejszy z krajów świata. Zasłużenie! To wielka przygoda, którą po prostu trzeba przezyć.Zapraszam również do obejrzenia filmu z tej wyprawy nahttps://vimeo.com/163574641oraz przeczytania relacji na
6.0/6
Byłam uczestnikiem wycieczki na początku listopada 2017r. Kraj piękny,dużo ciekawych miejsc. To,że była to super wycieczka sprawiła przede wszystkim Pani Magda Szczepańska, nasz przewodnik po tym kraju.Jest to osoba której pasją jest RPA, wiedza jaką posiada o tym państwie przekazuje w świetny i bardzo ciekawy sposób.Przed wyjazdem myślałam, że jedenaście dni objazdu będzie bardzo męczące i uciążliwe jednak dzięki Pani Magdzie było lajtowo i super ciekawie.Nawet wyjazd o 4;20 do Parku Krugera nie stanowił problemu, a zwierzęta,,na żywo" które w nim zobaczyliśmy zrekompensowały tak wczesną pobudkę. Wizyta w Instytucie Szympansów była cudownym przeżyciem. Wisienką na torcie była wizyta w miasteczku Franschoek przepiękne malowincze miejsce. Gorąco polecam tę wycieczkę i bardzo dziękuję Pani Magdzie za życzliwość,ogromną wiedzę i dużo humoru którym z nami się dzieliła.
6.0/6
Przepiękny kraj, który na pewno warto odwiedzić. Pierwsze dwa dni, czyli Johannesburg i Pretoria są najmniej interesującymi punktami programu, niemniej jednak wartymi zobaczenia. Wizyta w Soweto była z pewnością otwierającym oczy doświadczeniem. Mogliśmy zobaczyć jak żyją najbiedniejsi mieszkańcy RPA i usłyszeć od lokalnego przewodnika, z jakimi problemami zmagają się na co dzień. Późniejsza wizyta w Lion Park była pierwszym kontaktem z afrykańską fauną. W pojazdach przekształconych w mobilne klatki, przejeżdżaliśmy kolejno przez okazałe wybiegi dla lwów, likaonów i żyraf. Na koniec krótka interakcja z małymi lwiątkami i możliwość zrobienia sobie zdjęcia. W wiosce Lesedi, do której pojechaliśmy na koniec dowiedzieliśmy się o wszystkich plemionach zamieszkujących RPA i ich zwyczajach, oraz obejrzeliśmy pokaz lokalnych tańców. Przejazd trasą panoramiczną przez Góry Smocze stanowił jedną z perełek całej wycieczki. Kanion rzeki Blyde i Okno Boga to zapierające dech w piersiach widoki, które trzeba zobaczyć samemu, by w pełni docenić ich piękno. Safari w parku Krugera rozpoczyna się ok godziny 5 rano w otwartych samochodach 4x4. Udało nam się "upolować" wielką piątkę już w 2h od przyjazdu do parku, co nie zdarza się zbyt często. Jest to na pewno jeden z najbardziej ekscytujących punktów programu. Następnego dnia zaproponowano nam niedawno wprowadzoną wycieczkę fakultatywną do sanktuarium słoni, gdzie mogliśmy je dotknąć i nakarmić. Było to zdecydowanie niezapomniane doświadczenie. Wizyta w instytucie szympansów i ogrodzie botanicznym w Nelspruit to według mnie mało ciekawe punkty programu, ale na pewno spodobają się osobom zainteresowanym botaniką. Wisienkę na torcie z całą pewnością stanowi Kapsztad. Atmosfera miasta jest wspaniała, a jego mieszkańcy są uprzejmi i gościnni. Kapsztad trzeba odwiedzić samemu ponieważ, trudno jest opisać to miasto słowami. Okolice Kapsztadu i przylądek dobrej nadziei to jedne z najpiękniejszych miejsc, w których kiedykolwiek byłam i na pewno kiedyś tam wrócę. Góra Stołowa, Chapmans Peak Drive i sam przylądek to prawdziwe cuda natury. Niestety uważam, że pobyt w Kapsztadzie był zbyt krótki, ale to chyba jedyny minus tej wycieczki.