Opinie o Włochy Klasyczne - Dla wygodnych

5.0/6
(404 opinie)
Intensywność programu
5.3
Pilot
5.3
Program rejsu i wycieczki lokalne
5.2
Program wycieczki
5.5
Transport
5.3
Wyżywienie
3.6
Zakwaterowanie
3.8

Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.
Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    14

    Włochy klasyczne dla wygodnych – bo lepiej zobaczyć coś raz, niż słyszeć o tym tysiąc razy.

    Ewa B. 27.11.2017

    Czy jest ktoś, kto nie słyszał o Italii? Podejrzewam, że takich osób jest bardzo mało. Nigdy wcześniej nie byłam we Włoszech, ale kraj był mi znany od dziecka (jak chyba każdemu, kto musiał, z większym lub mniejszym entuzjazmem uczyć się na historii o Starożytnym Rzymie, bohaterach z Monte Cassino, a na języku polskim o mistrzach włoskiego renesansu). Obecnie, gdy w telewizji i Internecie można znaleźć praktycznie wszystko, Włochy stały się jeszcze bliższe – a to Watykan i papież Polak, a to Rzym i jego najwspanialsze zabytki, reklamy perfum kręcone na moście św. Anioła, reklamy „prawdziwie włoskiej” pizzy itp. Itd. Gdy córka powiedziała mi, że zabiera mnie na kolejną wycieczkę z Rainbow, ale nie chciała powiedzieć dokąd, po cichu marzyłam, by były to Włochy. Gdy już dowiedziałam się, jakie cudowne miejsca będzie mi dane odwiedzić, moja euforia nie mieściła się chyba w żadnej skali. W końcu na własne oczy miałam zobaczyć miejsca znane mi z fotografii i telewizji. Nie umiem powiedzieć, które ze zwiedzanych miejsc jest moim numerem jeden. Każde miasto było inne, każde czymś urzekło, każde pozostało w pamięci. Wenecja - Miasto na wodzie, jedyne w swoim rodzaju, tak bardzo byłam go ciekawa. Gdy płynęliśmy tramwajem wodnym z parkingu autokarowego przez Canale Grande cieszyłam się, jak małe dziecko, a przecież mam już swoje lata. Zdaję sobie sprawę, że jeden dzień zwiedzania to niewiele, ale i tak cieszę się, że miałam chociaż ten dzień. Pani przewodniczka pokazała nam najbardziej charakterystyczne miejsca, takie jak Plac, bazylikę i dzwonnicę św. Marka. Całość tworzy cudowny obrazek, jak z pocztówki. Mamy na Placu chwilę, aby spokojnie się rozejrzeć, a że jesteśmy w Wenecji dość wcześnie, unikamy ogromnych tłumów, które widzimy w tym miejscu po południu. W czasie naszego spaceru nie mogliśmy pominąć mostu Rialto i mostu Westchnień. Z pierwszego podziwiam widok na kanał Grande, patrzę jak przepływają gondole, motorówki, jak toczy się życie, przy drugim słysząc historię jego nazwy pozwalam sobie na chwilę zadumy. Pogoda nam dopisuje, dlatego chętnie spaceruję wąskimi krętymi uliczkami miasta, na których jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tłum maleje, a w końcu całkiem zanika. Przez niewielkie mosteczki przecinające wodę przechodzą pojedyncze osoby (nie licząc naszej licznej kilkudziesięcioosobowej grupy). Nie sądziłam, że w Wenecji w maju są takie spokojne miejsca, to miło, że można było doświadczyć i tego. Aby w Wenecji zobaczyć jak najwięcej musimy poruszać się w odpowiednim tempie. Na szczęście dostajemy też chwilę dla siebie i relaksujemy się na Campo Santo Stefano (okazały kościół, gotyckie budynki). Cieszę się, że biuro pomyślało o rejsie gondolami, szkoda tylko, że był on tak krótki. Gondole to symbol Wenecji, dlatego bardzo się cieszę, że mogłam nie tylko podziwiać je na odległość, ale też "posmakować" gondoli od środka. Ostatnie minuty czasu wolnego poświęciłam na spacer nadbrzeżem, zwolniłam na chwilę, przysiadłam z boku i obserwowałam turystów, handlarzy, starałam się zapamiętać jak najwięcej widoków, zapachów, aby móc do nich wracać w takie ciemne i zimne dni jak ten dzisiejszy. Padwa - Jak mogę podsumować naszą wycieczkę fakultatywną? Padwa mnie po prostu urzekła. Może nie jest aż tak znana jak Wenecja czy Rzym, ale naprawdę warto ją odwiedzić. Spacer zaczęliśmy od Prato della Valle, placu otoczonego przez 78 posągów ludzi zasłużonych dla miasta. Na placu pojawił się wątek polski - mijamy posągi Stefana Batorego i Jana III Sobieskiego. Podziwialiśmy też kościół św. Justyny, patronki miasta i bazylikę św. Antoniego, w której znajdują się Jego relikwie (struny głosowe i język). Bazylika na zewnątrz zachwyca 8 kopułami, a w środku bogatym wystrojem. Ciekawostką jest, że w czasie jej zwiedzania nie przebywamy na terenie państwa włoskiego, ale na terenie Watykanu. Nie można zapomnieć, że Padwa to również uniwersytet z bogatą historią. Wystarczy wymienić nazwiska kilku jego studentów : Dante, Kopernik, Jan Kochanowski. Podczas wizyty na uniwersytecie czuję dumę patrząc na pomnik Heleny Lukrecji - pierwszej kobiety, która uzyskała dyplom. Padwa to nie tylko zabytki i ciekawe opowieści z dawnych czasów, to także wąskie uliczki, kawa miętowa, parki, to miasto, do którego warto zawitać choćby na chwilę. Florencja - To miasto, po którym chodzi się z coraz bardziej otwartą ze zdziwienia buzią i zachwytem w oczach. Tu obcuje się ze sztuką dosłownie na każdym kroku. Stolica Toskanii pełna jest muzeów, kościołów, rzeźb. Są momenty, gdy nie wiadomo, w którą stronę patrzeć, bo z każdej strony znajduje się coś godnego naszej uwagi. My dość dokładnie zwiedziliśmy kościół Santa Croce, w którym pochowane są wybitne osoby takie, jak Galileusz, Michał Anioł, Machiavelli oraz bazylikę Santa Maria del Fiore (okazała z zewnątrz, prawie pusta w środku). Z uwagi na kłopotliwy tłum na Moście Złotników miałam tylko chwilę, aby podziwiać widok na rzekę Arno, ale i tak warto. Mieliśmy też czas na rozejrzenie się na Piazza della Signora z charakterystycznym Pałacem Vecchio, fontanną Neptuna i Dawidem - kopią rzeźby Michała Anioła. Miłośnicy renesansu będą czuli się we Florencji jak w raju, a pozostali? Cóż mogę śmiało stwierdzić, że nikt się nie będzie nudził. Piza - "Krzywa wieża w Pizie", kto z nas nie słyszał tej nazwy? O dzwonnicy słyszeli chyba wszyscy i większość widziała ją na zdjęciach czy filmach. Do maja tego roku Piza oznaczała dla mnie krzywą wieżę, nigdy bym nie pomyślała, że Piza to tak naprawdę dodatek. Właściwie wieża przy pozostałych atrakcjach Piazza dei Miracolli wypada przeciętnie. Gdyby na placu stała sama wieża i była nawet bardziej krzywa niż jest, nie byłoby takiego efektu bez katedry i baptysterium. To te 3 budowle razem zapierają dech w piersiach, gdy przekracza się bramę prowadzącą na wspomniany plac. Gdy już emocje opadną warto obejrzeć wykonane z brązu drzwi do katedry, rzeźbioną ambonę, obraz Chrystusa w Majestacie. Warto także przyjrzeć się Baptysterium, które łączy w sobie różne style : romański, fasadę gotycką i renesansowe wnętrze. Po opuszczeniu placu Cudów spacerujemy uliczkami Pizy (m.in. Plac Kawalerzystów), ale nic nie zachwyca mnie nawet w połowie tak, jak te białe, dumnie stojące budowle. Dlatego szybko do nich wracam, aby jak najdłużej w ciągu czasu wolnego się nim nacieszyć. Rzym – piękna i dumna stolica Włoch. Gdy byłam w wieku szkolnym Rzym kojarzył mi się przede wszystkim ze starożytnością i wymagającą Panią nauczycielką od historii. Gdy dorosłam i Polak został wybrany na papieża, Rzym, Watykan i całe Włochy najczęściej miały obraz św. Jana Pawła II. Dlatego te dwa dni spędzone w stolicy Włoch to więcej, niż mogłam sobie wymarzyć. Pobyt tam był bardzo intensywny, pełen przeżyć i emocji. W Watykanie wzięłam udział w audiencji na placu św. Piotra, trudno było skupić się wyłącznie na słowach papieża Franciszka, bo sam plac, bazylika i słynne papieskie okno skutecznie człowieka rozpraszają, zwłaszcza, gdy jest się w Watykanie pierwszy raz w życiu. Niewątpliwą zaletą zorganizowanych wycieczek jest to, że nie trzeba stać w długich kolejkach po bilety. Tak było w przypadku Muzeów Watykańskich, do których weszliśmy bez kolejki. Zwiedzając wspomniane muzea warto być świadomym faktu, że właściwie się przez nie przebiega. Ale program jest tak bogaty, że praktycznie inaczej się nie da. Kaplica Sykstyńska, stare arrasy, sala Jana II Sobieskiego, rzeźby, piękne ogrody, zbiory Muzeów Watykańskich są niewyobrażalnie bogate. Ale trzeba było je pożegnać, bo czekała już bazylika św. Piotra z całym swoim bogactwem i standardowe zabytki znane ludziom na całym świecie – most i zamek świętego Anioła, pizza Navona, Panteon, fontanna di Trevi, schody Hiszpańskie, Coloseum, pałac Sprawiedliwości, Ołtarz Ojczyzny, Forum Romanum i wiele wiele innych. Jednym słowem rzymski zawrót głowy, a jedna atrakcja piękniejsza od drugiej. Pobyt w Rzymie zakończyłam włoskim wieczorem, na którym bardzo dobrze się bawiłam, za co jestem wdzięczna osobom biorącym w nim udział. Zwiedzanie Rzymu to najintensywniejszy czas na tej wycieczce, ale jeśli z samego rana sporządzimy miksturę składającą się z odrobiny cierpliwości, szczypty uśmiechu i garstki dobrych chęci, po tych dwóch dnia będziemy może trochę zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi. Monte Cassino – o tym miejscu nie ma sensu snuć rozważań na zasadzie „interesujące, mało interesujące, warto czy nie warto odwiedzić”. Uważam, że każdy Polak, który tylko ma taką okazję, powinien to miejsce zobaczyć na własne oczy i poświęcić kilka chwil na zadumę nad grobami polskich młodych żołnierzy. Cmentarz polski (domyślam się, że nie tylko polski) jest bardzo zadbany, stare kwiaty i wypalone znicze są na bieżąco usuwane, w ich miejsce pojawiają się nowe. Panuje tam cisza, mimo, że często cmentarz odwiedzają grupy kilkudziesięcioosobowe. Z poziomu cmentarza nie sposób nie dostrzec opactwa benedyktyńskiego, które przyciąga turystów ze względu na ciekawe wnętrze z kapliczkami, freskami, skwer pełen roślinności i gołębi oraz przepiękny widok. Neapol – ciężko mi zachwycać się tym miastem, podobno można to miasto pokochać albo znienawidzić. Mi nie przytrafiło się ani jedno, ani drugie, ale nie jest to miejsce, do którego chciałabym kiedyś powrócić. Przejazd od przedmieścia do centrum sprawił, że moja buzia coraz bardziej otwierała się ze zdziwienia - śmieci, ogólny bałagan, obdrapane budynki i wąskie, ale nie pełne uroku jak chociażby w Wenecji, tylko pełne grozy nawet w środku słonecznego majowego dnia, uliczki. A komentarz pani pilot, aby w czasie wolnym nie schodzić z głównego deptaku sprawił, że czas wolny spędziłam głownie na jedzeniu, a nie na samodzielnym zwiedzaniu. Co do jedzenia to koniecznie trzeba spróbować pizzy neapolitańskiej, która jest zastrzeżona przez Komisję Europejską jako wyrób tradycyjny, który trzeba wykonywać w ściśle określony sposób (mozarella z bawolego mleka, lokalne pomidory). Na uwagę na pewno zasługuje promenada wzdłuż Zatoki Neapolitańskiej (ależ ja zawsze marzyłam o zobaczeniu na żywo Wezuwiusza) oraz Galeria Umberto I. Pompeje – po krótkiej wizycie w Neapolu udajemy się 35 km dalej i praktycznie po chwili znajdujemy się w Pompejach. Miasto zostało zniszczone przez wybuch Wezuwiusza w 79 roku. Sądziłam, że spacer wśród wykopalisk nie zainteresuje mnie jakoś szczególnie, ale bardzo się myliłam. Co chwilę odkrywałam coś nowego, nie mogąc uwierzyć w to, że zachowało się tyle elementów miasta. Dzięki ciekawym opowieściom przewodniczki mogłam wyobrazić sobie ludzi żyjących przed wybuchem wulkanu. Mieszkańcy nie mieli szans na przeżycie, ale ukryte pod warstwą popiołu i odłamków skalnych miasto zachowało się zupełnie nieźle, do tego stopnia, że My Współcześni możemy oglądać nie tylko architekturę, ale też malowidła. Oprócz budynków i uliczek na turystów czeka też wystawa naczyń, przedmiotów codziennego użytku, odlewy ciał osób, które straciły życie w Pompejach (przerażające, w jak różnych pozycjach, wskazujących na ogromne cierpienie, umierali). Nasz spacer obejmuje Forum – wielki plac, z którego doskonale widać wulkan, łaźnie miejskie (z szatniami, wanną do zimnej kąpieli, z wannami do kąpieli gorących), amfiteatr, teatr mały, dom Wettiuszów (dom bogatych kupców). Ze zdziwieniem odkrywam, że ulice w Pompejach miały przejścia dla pieszych, że funkcjonowało coś na wzór naszych reklam, że ludzie tam żyjący pracowali, bawili się i byli jak na tamte czasy bardzo pomysłowi. Wizyta w Pompejach to mocny punkt programu Rainbow. Capri – jedyną wyspą, którą wcześniej odwiedziłam było Korfu. Do tej pory myślałam, że szybko nie znajdę piękniejszego miejsca. A jednak. Dzień na wyspie Capri to chwila oddechu, relaksu, to kojące widoki, nietypowe smaki i zapachy, uśmiechnięci ludzie, orzeźwiająca morska bryza i oszałamiająca roślinność. Zarówno dolna część wyspy, czyli marina (Marina Grande), jak i górna (plac Umberto I i odchodzące od niego maleńkie uliczki) mają w sobie tyle uroku, że nie sposób opisać tego w kilku zdaniach. Widoki, ach , były powalające. Wjazd kolejką na górną część wyspy idzie sprawnie, mimo iż kolejka początkowo robi wrażenie. Na Capri dostajemy sporo czasu wolnego, można powiedzieć, że po dotarciu do Ogrodów Augusta każdy zwiedza już na własną rękę. Część osób zjechało na plażę, część udała się na zakupy (perfumy, biżuteria, pamiątki), niektórzy zostali chwilę w Ogrodach, by napatrzeć się na kwiaty i na morze. Żal było opuszczać wyspę, ale zawsze można mieć nadzieję, że może jeszcze kiedyś… Asyż - Urokliwe miasteczko z beżowego kamienia, w którym każda kolejna uliczka jest jeszcze bardziej urodziwa niż poprzednia. Miasto jest zadbane, zauważyłam tu tzw. troskę o szczegóły, kamienice są bogato ukwiecone, wystawy sklepowe przemyślane i dopracowane - tu drzewko oliwne, tam donica z pelargoniami. Kolejny mocny atut miasta to panorama Umbrii, którą można oglądać z placu św. Klary lub św. Franciszka. Mimo, iż zwiedzaliśmy miasto w niedzielę i pewnie z powodu częstszych mszy panował lekki tłok zarówno na uliczkach jak i w kościołach, w mieście czuć było pewną ospałość i rozleniwienie, co po szalonym Rzymie stanowiło miłą odmianę. Pisząc o Asyżu nie sposób pominąć postaci św. Franciszka, jego umiłowania życia i miłości do ludzi, zwierząt i przyrody. Asyż to idealne miejsce na słuchanie historii o tym Świętym. W czasie spaceru polecam zwrócić uwagę na kapliczki często umiejscowione na kamienicach i pełne uroku latarenki zawieszone w przeróżnych miejscach (gratka dla zapalonych fotografów). Zdaję sobie sprawę, że pisząc o Asyżu nadużywam słowa urokliwe, urocze, podziwiać, ale ciężko pisać o tym mieście w inny sposób. 10 dni minęło szybciej niż myślałam. Kolejna wycieczka dobiegła końca. Lubię te moje powroty do domu, bliscy czekający na moje opowieści, wspólne oglądanie zdjęć, stęsknione zwierzaki radośnie witają swoją panią. Nie śmiałam marzyć, że będzie mi dane zobaczyć tyle wspaniałości na własne oczy. Przeglądam moja foto-książkę Włochy klasyczne dla wygodnych i wiem, że warto marzyć. Teraz nieśmiało moje oczy i serce kierują się ku Grecji. Kto wie, może na wiosnę znów spakuję walizkę…

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    2

    Polceam

    Katarzyna, Poznań 26.09.2024 | Termin pobytu: kwiecień 2023

    Zdecydowanie polecam! Pani przewodnik Ewa S rewelacyjna kobieta, pomyśli o WSZYSTKIM I O WSZYSTKICH. Zatroszczy się o każdego, np. po kilku dniach pamięta, który turysta miał jakieś dolegliwości i zapyta o samopoczucie. Kierowca też trafił nam się wybitnie uzdolniony co szczególnie pokazał jeżdżąc bez problemu po szalonych ulicach Neapolu. Zdecydowanie warto, program napięty, hotele o różnym standardzie (ale kupując taką wycieczkę trzeba być świadomym, że jest tyle do zwiedzania, że w hotelu praktycznie tylko się myje i śpi), tak jak i posiłki, zależy od miejsca, czasem dość skromne, czasem bardzo bogate.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    14

    Włochy klasyczne dla wygodnych

    Wojciech z rodziną 09.01.2023

    Włochy to było nasze mażenie .Długo oczekiwane.Nie zawiedliśmy się wybierając wycieczkę z Reinbow.Choć to była wycieczka w pigułce. W 10dni zwiedziliśmy najważniejsze miasta przy prawie 40-sto stopniowym upale,który nam nie przeszkadzał ponieważ mieszkamy na Islandii i raczej szukamy ciepła. Byliśmy oczarowani pięknem architektóry i historii starożytnej Italii. Pomimo intensywności zwiedzania (gonitwa)znaleźliśmy czas dla siebie,zdjęcia,zakupy czy posmakowanie kuchni włoskiej w poszczegulnych regjonach. Panowie kierowcy,którzy towarzyszyli nam całe 10 dni rewelacja Pilot-pani Karolina ze Szczecina (pozdrawiamy serdecznie)pierwsza klasa.To wymażony team na każdą wycieczkę objazdową . Swoją postawą,wiedzą,doświadczeniem ,chęcią pomocy , serdecznością i dobrym humorem wspierali nas w różnych sytuacjach. Przewodnicy w poszczególnych miastach to fachowcy na ocenę 6. Wiedza historyczna i umiejętność jej przekazania nie mam slów. Zmęczenie,hotele,które nie zawsze spełniały nasze oczekiwania ,choć trzeba przyznać,że zawsze były czyste pomimo wyglądu,piękno architektóry ,klimat także niewygórowana cena jak na 5-ci osobową rodzinę to wszystko wpływa na naszą pozytywną opinię.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    0

    Włochy Klasyczne

    Elżbieta, 04.07.2025 | Termin pobytu: czerwiec 2025

    Wycieczka przerosła moje oczekiwanie ,bardzo bogaty program duża ilość zwiedzania interesujących miejsc od Wenecji . Padwy, przez Neapol, Pompeje, wyspę Capri gdzie można było odpocząć po Rzym i Asyż . Kierowcy i pilot wycieczki pełen profesjonalizm,często pokazali miejsca poza programem,wspaniali lokalni przewodnicy.Bardzo dużo chodzenia dlatego osoby starsze mogą mieć problem.Hotele skromne ale czysto .

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    1

    Magiczne Włochy

    Anita 25.08.2022

    Doskonała organizacja, kompetentny pilot, zapierające dech w piersiach widoki, niesamowite smaki i zapachy, bogaty wachlarz fakultetów i czerpanie radości z wyjazdu - czegóż chcieć więcej? Kolejnych owocnych wyjazdów z tak dobra organizacją i ekipą tworzoną przez pilota, kierowców, przewodników i turystów! Zapisane w pamięci niesamowite chwile i porządnie więcej ...

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    5

    wspaniała przygoda

    Edyta, Spiczyn 23.09.2021

    To była nasza pierwsza wycieczka objazdowa. Niezapomniane przeżycie, wyjazd spełniający nasze oczekiwania. Zaproponowane atrakcje zaspokoiły naszą ciekawość. Intensywność programu nie pozwalała się nudzić. Zawsze był czas wolny, który można było przeznaczyć na odpoczynek, bądź zwiedzenie innych miejsc. Opiekun - Pan Piotr- człowiek-dusza, pasjonat, potrafiący zainteresować każdego z uczestników swoimi opowieściami. Bardzo pomocny i życzliwy. Polecamy każdemu tę wyprawę na 100%.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    2

    Italia 2013

    Katarzyna, Lublin 30.04.2014

    Kolejna objazdówka z Rainbowem i kolejne niezapomniane wrażenia. Jak zwykle bardzo dobra organizacja wyjazdu. Tym razem zdecydowałam się na wycieczkę autokarową i miałam pewne obawy przed przesiadką w Woszczycach. Ale w ogóle nie była ona uciążliwa. Przydaje się ciepły posiłek przed dalszą drogą, ceny rozsądne, duży wybór. Można się przespacerować i rozprostować nogi. Więc czas się wcale nie dłuży. Nocleg tranzytowy w Udine przed zwiedzaniem Wenecji pierwszego dnia bardzo potrzebny, żeby odpocząć po całodniowym przejeździe, zwłaszcza dla osób z północy i centrum Polski, którzy wyjeżdżali w nocy. Pani pilotka Beata bardzo kompetentna i sympatyczna. Program udało nam się zrealizować punktualnie i w 100%. Dodatkowo odwiedziliśmy Padwę i Lukkę. Panowie kierowcy z Emki - Adam i Janusz, pierwsza klasa. Bezpiecznie i sprawnie przemieszczaliśmy się z miejsca na miejsce. Autokar czyściutki i wygodny. Wyjazdy z hotelu ok.7 rano, przyjazdy ok.20, więc nie jest to bardzo męcząca wycieczka. Większość hoteli w standardzie zgodnym z ofertą. Hotel w Fiuggi (3 noce) zdecydowanie najsłabszy, zwłaszcza w kwestii łazienki. Kolacje wszędzie serwowane, ogólnie bez rewelacji, w niektórych hotelach strasznie się te kolacje przedłużały. Mniej więcej w połowie wyjazdu zatrzymaliśmy się przy hipermarkecie więc można było uzupełnić zapasy wody i przekąsek. Ale na zakup Limoncello lepiej poczekać do Sorrento. Ogromny plus za system Tour Guide. Wreszcie nie trzeba ściskać się za przewodnikiem, żeby coś usłyszeć. Można się w międzyczasie rozejrzeć, czy pstryknąć fotkę. Przy większości atrakcji udało się zorganizować co najmniej godzinkę na samodzielne zwiedzanie i ewentualny posiłek. Cały wyjazd zaliczam zdecydowanie do udanych. Drobne niedogodności w kwestii hotelu/posiłków szybko odchodzą w niepamięć, bo przecież nie to jest na objazdówce najważniejsze.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    8

    Włochy Klasyczne - Dla Wygodnych

    Wojciech 19.10.2021

    Wycieczka bardzo interesująca, z możliwością zobaczenia wielu miejsc w krótkim czasie. Jesteśmy zadowoleni i cieszymy się, że w tych trudnych czasach udało nam się odwiedzić Włochy, oczywiście nie ma mowy o zobaczenie wielu atrakcji natomiast jest to świetny start do planowania dalszych podróży do Włoch. Wrażenia z podróży mamy bardzo pozytywne. Uważamy, że wszystko było dobrze zorganizowane, tak, aby starać się dogodzić wszystkim uczestnikom.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    5

    SUPER naprawdę warto , lepszej nie ma

    Pawel i Ania , Olsztyn 30.05.2024 | Termin pobytu: maj 2024

    Wycieczka, spełnienie marzeń. Tysiące kilometrów i mnóstwo wrażeń. Przepiękna pogoda, wspaniałe widoki na zwiedzanie, spacerowanie, a czas wolny wykorzystany na dobre kanapki Girone de Ghiottii Florencja , kawkę, pizzę, limoncello i fiołkowe lody cesarzowej Sissi. Kilomnetry na nogach zaliczne, atrakcje niezapomiane. Do kolejnej wycieczki z Rainbow rzeczy już spakowane.

    6.0/6

    Czy ta opinia była pomocna?

    11

    Dlaczego warto zwiedzić Włochy?

    Alicja 23.04.2018

    Każda wyprawa z Rainbow to kolejna udana przygoda. Tak było i tym razem. Włochy klasyczne (opcja dla wygodnych) to rewelacyjna propozycja dla osób, które do Włoch zawitają po raz pierwszy, ale nie tylko. Byłam we Włoszech osiemnaście lat temu, teraz niektóre miejsca odwiedzałam ponownie, a niektóre po raz pierwszy. Wówczas wróciłam zakochana we wszystkim co włoskie i byłam bardzo ciekawa, jak będzie tym razem. I przyznaję, że chociaż jako człowiek z pewnością zmieniłam się przez te lata, to zachwyt i miłość do Włoch pozostały. Program wycieczki to turystyczne mistrzostwo świata, nie ma czasu na nudę, a każda atrakcja jest, hmmm, jeszcze bardziej atrakcyjna niż poprzednia. Czy w Wenecji tłumy turystów uniemożliwiają zwiedzanie? Cóż, nie będę ukrywać, że turystów w Wenecji jest wielu. Coraz częściej słyszy się, że mieszkańcy tkich miast, jak Rzym, Dubrownik, Porto, Wenecja i Florencja mają dość przybyszów z całego świata i dążą do wprowadzenia podatków i innych opłat związanych właśnie z nimi. W maju odwiedzających Wenecję też było niemało. Ale dla chcącego nic trudnego. O ile zagęszczenie osób na metr kwadratowy przy takich atrakcjach jak most Westchnień, most Rialto czy bazylika św Marka było naprawdę imponujące, to już kilka metrów dalej, na mniej znanych uliczkach dało się całkiem przyjemnie pospacerować. Dlatego po pierwsze nawet w tym gigantycznym tłumie, jeżeli wykażemy się cierpliwością to obejrzymy sobie to, po co przyszliśmy, a nawet zrobimy zdjęcia, a po kilku godzinach zwiedzania można przejść się na małe placyki ukryte wśród kamieniczek i wielu mostów i złapać oddech w całkowitej ciszy. Sugeruję, aby dzielnie przetrwać tzw zwiedzanie obowiązkowe, czyli zobaczyć Canale Grande, plac św Marka, wieżę zegarową (Torre dell Orologio), dzwonnicę, Pałac Dożów, wspomnianą bazylikę i mosty, a potem w miarę możliwości czasowych udać się w dowolne boczne uliczki, gdzie Was nogi poniosą. To jest możliwe nawet na wycieczkach zorganizowanych, bo zawsze jest czas wolny i można w tym czasie jeść, robić zakupy, albo jeszcze coś zobaczyć. Ja ze swojej strony polecam zaopatrzenie się w mapkę lub korzystanie z mapy w telefonie i udanie się na plac Santa Maria Formosa czy San Samuele (z Palacco Malipiero) i Santo Stefano. Wenecja jest pełna małych uroczych placyków, kościółków i zaułków. Mieliśmy dwie dłuższe przerwy od zwiedzania z przewodnikiem i w tym czasie udało mi się uciec od tłumów i zwyczajnie popatrzeć na przechodniów, na przepływające powoli gondole z turystami i chociaż trudno w to uwierzyć panowała tam zupełna cisza. Czy Piza to tylko krzywa wieża? Oczywiście odpowiedź może być tylko jedna - jasne, że nie. Piza słynie co prawda z krzywej wieży i pewnie sporo osób udaje się do tego włoskiego miasta właśnie po to, aby zobaczyć ją na żywo, to na szczęście nie jest to jedyna atrakcja, którą się tam znajduje. Warto przejść się po Piazza dei Cavalieri, zobaczyć pomnik Wielkiego Mistrza Zakonu Cosima I, w ówczesnej siedzibie Zakonu mieści się obecnie elitarna instytucja edukacyjna utworzona przez Napoleona. Na tym samym placu znajduje się godny uwagi Kościół Rycerzy św. Stefana, Pałac Rady Dwunastu, gdzie zapadały wszystkie najistotniejsze decyzje oraz Palazzo dell’Orologio - pałac zegarowy, czyli wieża zegarowa z dołączonymi po jej obu stronach budynkami. Kolejne przyjemne miejsce w Pizie to niezbyt duży placyk z pomnikiem Garibaldiego i odchodząca od niego ulica., na której sporo kawiarni i restauracji. Po południu było tu gwarno, ale i tak ciszej niż na Placu Cudów. W wolnym czasie sugeruję pozwiedzać właśnie te uliczki, można dojść nad rzekę Arno, gdzie znajduje się niewielki kościółek Santa Maria della Spina oraz zerknąć na Palazzo Blu, niebieski budynek w którym znajduje się galeria sztuki. Nie ukrywam, że przed wyjazdem do Pizy byłam przekonana, że wspomniana już przeze mnie wieża to prawdziwy "number one" miasta, cieszę się, że miasto ma o wiele więcej do zaoferowania. Wiadomo, że na Placu Cudów również powinno się spędzić trochę czasu i wcale tego nie unikałam. Miejsce zresztą robi ogromne wrażenie. Znajdujące się tam baptysterium, katedra i krzywa wieża są ogromne, wszystkie budowle znajdują się w małej odległości od siebie, są białe, kontrastują z zieloną, zadbaną trawą, co jeszcze potęguje wrażenie. Człowiek czuje się wśród tych budowli niezwykle mały i to nie tylko z uwagi na wzrost. Czy w Rzymie w czasie wycieczki zwiedzamy czy biegamy? Myślę, że odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna - w Rzymie zwiedzamy biegnąc. Z perspektywy czasu jedyne co mogę napisać, to to, że dwa dni spędzone w Rzymie były najbardziej męczącymi (co nie oznacza, że nieudanymi) dniami w czasie całej wycieczki do Włoch. Program zwiedzania był niezwykle bogaty i inaczej by się po prostu nie dało. Odwiedziliśmy wszystkie najważniejsze zabytki, udało nam się rzucić okiem na Muzea Watykańskie, a na zakończenie pobytu uczcić udane zwiedzanie na wieczorze włoskim. Chciałabym kiedyś zawitać do tego miasta raz jeszcze (byłam już dwa razy, więc może do trzech razy sztuka) i tym razem samodzielnie przejść podobną trasę i móc zatrzymać się na dłużej przy wybranych budowlach. Dla mnie taką rzymską perełką jest Piazza Navona. Kiedyś w tym miejscu był stadion, teraz jest najpiękniejszy plac w mieście z barokowym kościołem Sant’Agnese in Agone, trzema fontannami (Fontanna Czterech Rzek - cudo) oraz, w związku z tym, że odwiedzam Rzym wiosną, z pięknie ukwieconymi balkonami. W czasie spaceru po mieście oglądamy zamek świętego Anioła, Panteon, fontannę di Trevi, Schody Hiszpańskie, ołtarz Ojczyzny (Vittoriano), Pałac Sprawiedliwości i oczywiście wisienkę na torcie - Koloseum. Nie dość tego, że Rzym sam w sobie ma wiele do zaoferowania, to jest jeszcze Watykan. Bierzemy udział w audiencji generalnej, zwiedzamy Bazylikę św. Piotra i spędzamy kilka godzin w Muzeach Watykańskich (chociaż to o wiele za mało, w Muzeach można przebywać cały dzień, a i tak będzie to za mało). Nie ma jednak co narzekać, gdyż nie każdemu jest dane zobaczyć Kaplicę Sykstyńską, a to Ona właśnie robi największe wrażenie. Kaplica nosi nazwę na część papieża Sykstusa IV, który był jej fundatorem. Ściany kaplicy ozdobione zostały przez największych twórców włoskiego renesansu, natomiast sklepienie jest dziełem Mistrza nad mistrzami - Michała Anioła. I chociaż pewnie wyjdę na mało rozgarniętą, na temat Kaplicy Sykstyńskiej mogę powiedzieć tylko jedno słowo - wow. Czy na Monte Cassino warto zwiedzić coś więcej niż cmentarz? W moim pojęciu Monte Cassino to miejsce, które mimo, że nie leży w granicach naszego kraju, to stanowi pewien symbol. To takie włoskie Westerplatte, symbol niezłomności polskich żołnierzy, walki do końca. Już sam podjazd do klasztoru benedyktyńskiego budzi emocje, ucieszy miłośników serpentyn, inni niech zamkną oczy. Już w trakcie podjazdu uświadamiam sobie, jak trudno musiało być żołnierzom w czasie walk. Mam wrażenie, że klasztor Benedyktyński odwiedza się trochę „przy okazji”, że głównym celem jest jednak cmentarz. A to mylne podejście, bo klasztor warto zobaczyć z bliska. Został wybudowany przez św. Benedykta z Nursji w miejscu pogańskiej świątyni Apollina. Św Benedykt jest również autorem reguły, którą zakonnicy mieli się kierować, a która jest powszechnie znana – ora et labora – módl się i pracuj. Klasztor stoi w takim miejscu, że nie raz był celem ataków. Nie tylko ludzi, ale też natury, gdyż nie ominęło go nawet trzęsienie ziemi. Klasztor to świetne miejsce strategiczne, wiedzieli o tym przeróżne plemiona w odległych czasach, wiedzieli również Niemcy w czasie wojny. O takie miejsce, z którego można było kontrolować drogę z Neapolu do Rzymu zapewne warto było walczyć. Zwiedzając klasztor warto zatrzymać się na chwilę na Dziedzińcu Dobroczyńców przed bazyliką, a w środku zobaczyć Kaplicę św. Rodziny i Kaplicę Matki Boskiej Cierpiącej. Bazylika, jak i cały klasztor zostały zniszczone w czasie wojny, ale dzięki istnieniu dokumentów została odtworzona na wzór tej z XVII wieku. Zanim dotrzemy na cmentarz warto zajrzeć w jeszcze jedno miejsce. Od kilku lat przy drodze prowadzącej na cmentarz polski istnieje centrum informacyjne, w którym można obejrzeć wystawę przedstawiającą armię Andersa i dzieje II Korpusu. Moim zdaniem warto zajrzeć tam chociaż na chwilę. Jest tam również wyszukiwarka nazwisk, aby ułatwić rodzinom poległych żołnierzy odnalezienie ich grobów. Po takim "wstępie" pozostaje wizyta na cmentarzu. Panuje tam cisza, każdy spaceruje w zadumie i szacunku. Na placu przed grobami składamy kwiaty. Czytam napis „Przechodniu powiedz Polsce żeśmy polegli wierni w jej służbie” , spaceruję alejkami, patrzę na znajdujący się w oddali klasztor i próbuję znaleźć jakikolwiek sens w tym, co wydarzyło się lata temu. Tylu młodych ludzi (924 zabitych, 2930 rannych i zaginionych), sporo młodszych ode mnie, oddało życie w nadziei, że kiedyś będzie normalniej, że kolejne pokolenia będą mogły żyć bez wojen, bez konfliktów. Ludzie nie wyciągają wniosków z przeszłości, a przynajmniej nie wszyscy, taka zaduma towarzyszy całej naszej grupie, to była prawdziwa lekcja polskiej historii. Czy można pokochać Neapol? Hmmm, chyba do teraz zadaję sobie to pytanie. Podejrzewam, że można, chociażby zgodnie ze starym stwierdzeniem, iż każda potwora znajdzie swego amatora. Poza tym, co dla jednego człowieka jest mało interesujące, dla drugiego może być istną perełką. Zatem tak, można pokochać Neapol. Mi się ta miłość nie przytrafiła, jedyne, co się pojawiło to ciekawość miasta. Może kiedyś będzie mi dane ją zaspokoić, bo póki co, mój pobyt w tym mieście był zdecydowanie za krótki, aby wyrobić sobie ostateczną opinię. Hałas, trąbiące samochody i motorynki pojawiające się znikąd i niestety bałagan (śmieci, wszędzie śmieci) nie sprzyjał skupieniu się na zwiedzaniu. Chyba, że nie o zwiedzanie w tym mieście chodzi, a właśnie o ten chaos. Bo dla miłośników chaosu to miasto będzie idealne. Odbyłam krótki spacer po mieście, zajrzałam w kilka bardzo wąskich uliczek (rozmowy przez okno sąsiadów z naprzeciwka to nie mit), poświęciłam chwilę galerii Umberto, przystanęłam przy pałacu królewskim i oczywiście patrzyłam na Wezuwiusz. Słyszałam kiedyś opinię, że Neapolu się nie zwiedza, jak innych miast, tylko się odczuwa, przeżywa. Chciałabym kiedyś mieć okazję i czas, aby spróbować spojrzeć na to włoskie miasto oczami zakochanych w nim osób. Czy Pompeje to tylko sterta kamieni? Dla niektórych takie miejsca, jak m.in. Pompeje mogą być tylko stertą kamieni, ale osoby jeżdżące na wycieczki objazdowe są raczej ciekawe świata i dla nich jest to po prostu kolejna możliwość zobaczenia, jak w przeszłości żyli ludzie. Dla mnie wizyta w tym miejscu była ciekawą lekcją historii. Przekonałam się, że odwiedzanie takich miejsc jest jak najbardziej dla mnie, pewnie dlatego naturalnym wyborem jest w tym roku wyjazd na wycieczkę do Grecji. Pompeje nazywane są czarną skrzynką antyku. To około 66 hektarów parku archeologicznego, przez który rocznie przewija się tłum zwiedzających. Największym zaskoczeniem były dla mnie zachowane malowidła, jak się dowiedziałam, wykonane różnymi technikami, przedstawiające sceny historyczne, pejzażowe, z życia codziennego, komentujące życie polityczne miasta, a nawet sceny erotyczne. Wybuch wulkanu zniszczył miasto i jego mieszkańców, ale paradoksalnie popiół wulkaniczny zakonserwował budowle i przedmioty, dzięki czemu, tyle lat po tragedii możemy zobaczyć jak wyglądało dawne miasto włoskie. A wyglądało imponująco. Pompeje miały swój system kanalizacyjny, woda do term i bogatych domów dostarczana była poprzez akwedukt, każdy miał zbiornik na deszczówkę, istniały sklepy, gospody, warsztaty, forum z bazyliką, świątynie, palestry, amfiteatr. Dowodem na to, że zamieszkiwali tam bogaci ludzie i nadal się bogacili jest chociażby fakt, że domy często były rozbudowywane (stawiano dodatkowe piętra). Nie mam wątpliwości, że to miasto tętniło życiem. Dzięki pracom archeologicznym (które nadal są prowadzone) i tłumom turystów w pewnym sensie Pompeje nadal żyją, a my dzięki pracy archeologów, licznym prezentacjom odlewów ciał ludzkich, zwierząt, sprzętu gospodarstwa domowego i odwzorowanym uliczkom i domostwom możemy na kilka godzin przenieść się w świat Pompejczyków. Czy Capri to faktycznie droga wyspa? Gdybyśmy mieli zatrzymać się na Capri na kilka dni lub dłużej, zapewne tanio by nie było. Koszty samych noclegów są tu dość wysokie. Ale dzień na Capri specjalnie portfela nie odchudza, nawet jeśli pozwolimy sobie na pyszne jedzenie i szaleństwo zakupowe. Jednak zanim to nastąpi warto wyspę pozwiedzać. Capri nazywana jest przez niektórych wyspą kwiatów i faktycznie rośliny są tam inne niż w północnej części Włoch. Dlatego warto pospacerować po Ogrodach Augusta, oprócz kwiatów można stamtąd przyjrzeć się historycznej drodze Via Krupp. Ścieżka powstała na początku XX wieku, aby ułatwić właścicielowi jachtu dojście do swojej posiadłości. Szkoda, że teraz droga była zamknięta, ale spadające na nią kamienie stanowią zagrożenie dla spacerowiczów, więc lepiej dmuchać na zimne. Obowiązkowy jest też spacer po Piazza Umberto I, na którym pełno jest tarasów widokowych i z którego wiją się urocze, wąskie uliczki (konieczne jest przejście uliczką Vittorio Emanuele i obowiązkowe rozglądanie się dookoła, bo uliczka pełna jest wyjątkowo cudnych drobiazgów (miejsce z wodą dla psów, małe figurki, kwiaty, cytrusy itp.). W programie był również rejs wokół wyspy, w czasie którego można podziwiać skały Faraglioni. Pierwsza ze skał Stella ma 109 metrów wysokości, kolejna to Faraglione di mezzo 81 metrów (przez którą mogą przepływać nieduże łodzie), trzecia skała wychodząca w morze Scopolo lub Faraglione di ma 104 metry. Czasu wolnego mieliśmy dość dużo, starczyło zarówno na lunch, jak i spacer po Marina Grande. Nadal wspominam pyszne owoce morza, które tam jadłam, a likierem pistacjowym raczę się do dzisiaj (grunt to zrobić solidne zakupy). Capri jest mocno nastawiona na turystów, ale wśród tych wszystkich ofert rejsów, restauracji, sklepików, nie traci swojego uroku i chociaż panował tam niezły gwar, to naprawdę warto było spędzić na niej dzień. Czy Asyż to tylko kościoły? Moim zdaniem w Asyżu sporo jest nawiązań do religii, św. Franciszka, św. Klary i , co się z tym trwale łączy, do kościołów, ale gdy zwiedzam świat staram się być otwarta na wszystko, dlatego zdecydowanie mogę stwierdzić, że Asyż to jednak coś więcej. Trzeba tylko umieć patrzeć, słuchać, rozglądać się nawet wtedy, gdy zmęczony organizm podpowiada, aby w wolnym czasie usiąść i niczego więcej już nie zwiedzać. Dzięki temu, że zawitałam do Włoch w drugiej połowie maja, praktycznie przez cały mój pobyt towarzyszyło mi słońce, a zaglądanie w pięknie usłonecznione uliczki miasteczka było prawdziwą przyjemnością. Bo w moich oczach to właśnie one są najmocniejszą stroną Asyżu, przepięknie ukwiecone zachęcają, aby zejść z głównego szlaku i zobaczyć, co oferują. A oferują wiele - wspomniane już kompozycje kwiatowe, małe sklepiki, których wystawy przygotowane zostały z prawdziwą fantazją, niewielkie placyki, które pojawiają się nieoczekiwanie. Wszystkie miejsca tętnią życiem, aż chce się zwiedzać w nieskończoność. Polecam spędzić trochę czasu na Placu Ratuszowym (Piazza del Comune), na którym zgodnie z nazwą mieści się ratusz, ale nie tylko. Plac miał już znaczenie w starożytności, to tu znajdowała się świątynia Minerwy. Ze świątyni pozostały kolumny, w jej miejscu jest obecnie - zaskoczenia nie będzie- kościół. Kolejną mocną stroną miasta jest z pewnością widok, który rozpościera się na ogrody, pola i gaje oliwne. Wszystko będzie bardzo dobrze widoczne chociażby z Bazyliki św. Franciszka czy z placu przed Bazyliką św. Klary, które oczywiście będąc w Asyżu też należy zwiedzić. Czy wycieczka Włochy klasyczne (dla wygodnych) zachęca czy zniechęca do dalszego zwiedzania Włoch? Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości - ZACHĘCA i to bardzo. Moim zdaniem uczestnictwo w niej to dobry sposób na wstępne poznanie Włoch. Możliwość odwiedzenia w tak krótkim czasie tylu miejsc (Wenecja, Piza, Florencja, Rzym, Monte Cassino, Neapol, Pompeje, Capri, Asyż, Padwa) to świetny początek. Na odkrycie czeka jeszcze część północna, południowa, wyspy, jeziora, góry, pełne uroku miasteczka. Włochy to kraj, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. I chociaż w tym roku odwiedzę Grecję, to pewnie jeszcze nie raz skieruję swój wzrok na kierunki włoskie, bo cały czas odczuwam niedosyt i chęć zobaczenia jak najwięcej.

telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem