3.5/6 (13 opinii)
6.0/6
Wybraliśmy ten hotel na odpoczynek po objazdówce. Byliśmy tam tylko 3 dni. Tylko, bo chętnie byśmy zostali na dłużej. Nie wiem skąd biorą się negatywne opinie na temat tego hotelu. Mam wrażenie, że część z tych niskich ocen jest wystawiona przez turystów, którzy przyjechali z doświadczeniem z resortów 5* w Turcji czy Hiszpanii i oczekiwali podobnych standardów. Trzeba wziąć pod uwagę specyfikę kraju do którego się jedzie, przymknąć oko na niedoskonałości, otworzyć się pozytywnie na otaczającą nas rzeczywistość i... będzie ok.
AJD - 29.03.2020
6/6 uznało opinię za pomocną
6.0/6
Uwaga do opinii pana Daniela z Warszawy. Trzeba wiedzieć, dokąd się jedzie! To są przecież Indie, więc akurat krowy i bollywódzka muzyka nie powinny nikogo dziwić. Hotel jest dokładnie opisany w katalogu, można obejrzeć zdjęcia i zapoznać się z opiniami poprzedników. To jest zresztą klub, a nie zwykły hotel, przeznaczony dla miejscowych. Jeżeli ktoś liczył, że zastanie tu polską albo nawet europejską kuchnię, to pomylił adresy. Goa to nie Zakopane! "Club Mahidra Varca Beach" ma z założenia służyć przede wszystkim Hindusom. Spędziliśmy w "Varca Beach" wspaniałe rodzinne wakacje świąteczno-sylwestrowe. Przeważali goście z Indii i to był wielki atut pobytu! Można było z bliska zobaczyć, jak miejscowi odpoczywają, jak się bawią i bawić się wspólnie z nimi, na przykład podczas kolacji wigilijnej i sylwestrowej, a nie dąsać się na wszystko i narzekać. Byliśmy całą rodziną (rozpiętość wieku od lat 8 do 73) i każdy był zachwycony. Hindusi potrafią świetnie się bawić bez alkoholu, są przyjaźnie nastawieni do innych, ciekawi świata i chętni do nawiązywania kontaktów. Dużym atutem jest brak wśród gości hałaśliwych Niemców i Anglików. W roli "typowego" wczasowicza ze wschodniej Europy wystąpił jeden pan z polskiej grupy grubo ponad stukilowej tuszy, który zasiadał w hotelowym barku w samych majtkach z gołym brzuchem, dając znać o sobie donośnym głosem. Żaden Hindus by nie wpadł na taki pomysł! O kuchni można pisać tylko w samych superlatywach - takiej orgii smaków nie spotkaliśmy nigdzie. Jeżeli komuś coś nie smakowało, to kucharz przyrządzał danie na życzenie, także dla dzieci. Oczekiwanie, aż kelner przyniesie wino? Bez przesady, było i białe, i czerwone - na butelki i na kieliszki. Do picia tylko kranówka? Nieprawda, także cola i inne napoje bezalkoholowe. To, że czasem wieczorem w barze brakowało toniku do ginu albo coli do whisky, należy potraktować z humorem jako miejscowy folklor. Uwaga dla tych, co chcieliby zamawiać w barze cocktaile albo na przykład szampana: do ceny nominalnej, jaka figuruje w karcie, dolicza się różne podatki - w sumie w wysokości około 30 procent. Jest to w karcie napisane, ale "małym drukiem" i nie każdy może doczytać. Trudno mieć zastrzeżenia co do położenia hotelu - ogród pięknie zadbany, jeśli komuś nie chce się iść na plażę (około 400 metrów od części mieszkalnej, ale też w obrębie hotelu), albo brzydzi się krów, to na terenie hotelu nie brakuje leżaków i miejsc do ich rozłożenia. Najsłabszy punkt to faktycznie pokoje, chociaż akurat w naszym nie mieliśmy zastrzeżeń co do czystości i wyposażenia. Codziennie przynoszono cztery butelki wody, gdy zabrakło kawy i herbaty, obsługa natychmiast przyniosła nowy zapas. Problem w tym, że polskie grupy dostają pokoje najgorszej klasy i z reguły na parterze z widokiem na restaurację, boisko do badmintona (którego pan Daniel nie zauważył, pisząc, że nie ma rozrywek sportowych) i - jeśli ktoś ma wyjątkowego pecha - na agregat, ale nie wynika to z antypolskiego nastawienia recepcji, a z faktu, że akurat takie pokoje polskie biuro kontraktuje. I tu uwaga do "Rainbow": powinny być w ofercie do wyboru pokoje różnych klas, oczywiście zróżnicowane cenowo. Reklamowanie "polskich" pokojów hasłem "pokój typu superior" jest nieuczciwe, bo jak sami mogliśmy się przekonać, pokój "superior" wygląda w tym hotelu zupełnie inaczej. To jest - niestety - stała praktyka tego biura, o czym przekonaliśmy się też niedawno we Włoszech. Zachęcam do wyjścia poza hotel: Varca Beach to niewielka miejscowość, ale czysta i zadbana, jak to w Goa, bo przecież Goa to inne Indie niż znamy ze zdjęć zatłoczonego Bombaju czy Delhi. Ludność tutejsza to w większości katolicy, więc w okresie świąteczno-noworocznym domy były przepięknie przystrojone, a wieczorami fantastycznie oświetlone. Jest parę restauracji, kilka sklepów z pamiątkami, jeden czy dwa spożywcze, nawet sklep z alkoholem. Miasteczko Varca odległe jest o 2,5 kilometra - 40 minut spacerem, a koszt taksówki - 200 rupii (ok. 10 zł). W samej Varce poza efektownym kościołem (i w święta piękną szopką na świeżym powietrzu) oglądać nie ma co, ale jest tam przystanek autobusowy, którym dojechać można do Margao (12km) i do stolicy stanu Panaji (40 km). Podróżowanie autobusem jest tanie, bezpieczne i łatwe. Na Goa byliśmy drugi raz (poprzednio pięć lat temu w położonym 8 km od Varki Cavellosim) i nie wykluczone, że jeszcze tu przyjedziemy.
Idalia Jolanta, Łódź - 31.01.2020
156/165 uznało opinię za pomocną
5.5/6
Dobry hotel ,czysto,dobra obsługa /personel grzeczny,pomocny/ Teren hotelu duży, zadbany,Jedzenie dobre. Hotel oddalony od sklepów i barów.Taksówki tanie .Polecam.
Ewa, Grabowo - 22.01.2020
24/41 uznało opinię za pomocną
5.0/6
Byliśmy w hotelu ze znajomymi i z dziećmi na ferie. Wybór tego hotelu okazał się naprawdę dobry. Duży teren, dzieciaki miały gdzie szaleć, animacje, atrakcje, do plaży bliziutko
Karolina - 13.02.2020
14/18 uznało opinię za pomocną