5.3/6 (340 opinii)
6.0/6
Objazdówka w łagodnej formie
6.0/6
Kolejny raz korzystamy z propozycji objazdu z wykorzystaniem jednego hotelu. Poprzednio była to Albania, Korfu, a ostatnio Stambuł. W naszym wieku (75) to bardzo wygodne. Nie trzeba codziennie przenosić i rozpakowywać bagaży, a wyjazdy są po śniadaniu, a powroty przed kolacją. Trochę się obawiałem problemu codziennego przekraczania granicy. Mieszkaliśmy w Neum, w nadmorskim kilkunastokilometrowym odcinku należącym do Bośni i Hercegowiny, a przez 5 dni mieliśmy zwiedzać Chorwację czyli dwukrotnie (rano i pod wieczór) do przekroczenia była granica strefy Schengen. Obawy okazały się płonne. Nasza pilotka p. Patrycja była świetnie rozeznana w procedurach i jeżeli na granicy nie było autobusu z Grecji (ich dokumenty trzeba rejestrować ręcznie) odprawa trwała 20 minut. W Neum nasz hotel nazywał się Jadran czyli Adriatyk (zdj. 1). Byliśmy już na kilkunastu objazdówkach i ten hotel na pewno jest w ich czołówce. Pokoje duże, zadbane, dobrze wyposażone (codziennie zmieniane ręczniki – wiadomo nad morzem wszystko wolniej schnie), a z balkonu cudowny widok na zatokę i most pozwalający jadącym do lub z Dubrownika ominąć Bośnię i Hercegowinę (zdj. 2-3). Ceny w BiH są zdecydowanie niższe jak w Chorwacji co z nawiązką rekompensuje graniczne postoje. Przykładem niech będzie cena lunchu (zdj.4) w restauracji w Mostarze położonej tuż przy słynnym moście. Za danie z którego obfitością nie daliśmy rady (różne rodzaje mięs i warzyw przyrządzonych w tradycyjnym żelaznym naczyniu, którego pokrywę na 20 minut obkłada się żarem i tak dusi) zapłaciliśmy 39 marek (czyli 19,5€). W Chorwacji taki lunch to wydatek o 50% większy. Inny przykład to tradycyjna pamiątka – magnes na lodówkę za 1€, w Chorwacji 3-5€. Ceny można porównywać ponieważ Mostar jest tak samo oblegany przez turystów jak Trogir czy Korczula. Karta płatnicza jest w BiH w pełni obsługiwana, a płacić można euro (przelicznik 1€ to dwie marki). Objazd można podzielić na dwie części. Pierwsza nazwijmy przyrodniczo – gastronomiczna. To pływanie kanałami wśród trzcin po delcie Neretwy (zdj.5). Zakończone gotowaniem i smakowaniem brodetu czyli gulaszu z żab i węgorzy (zdj 6). Jedyne w swoim rodzaju przeżycie dla oczu i podniebienia. Także wyjazd na półwysep Pelješac (zdj.7) i wyspę Mljet (zdj.8-9). Ponadto wizyty w dwu winnicach. W Neum winnica Puntar. Tu skusiliśmy się na likier orzechowy. Na Pelješac’u była to winiarnia Matuško. Miejsce z ambicjami i sukcesami. Ceny potrafią być znaczne, ale to dla znawców i smakoszy. Butelka dobrego „obiadowego” czerwonego wytrawnego wina Plavac to 4€ (zdj10). W drugiej części objazdu zwiedziliśmy cztery perełki zabytkowej architektury miejskiej: Mostar, Split, Trogir, Korčul’ę i Dubrownik. Wszystkie jedyne w swoim rodzaju. Stare Trogir (zdj.11) i Korčul’ę (zdj.12) można obejść dookoła nie śpiesząc się w pół godziny. W obrębie świetnie zachowanych murów wąskie od średniowiecza uliczki w geometrycznym porządku, a centrum katedra na planie krzyża greckiego czyli kwadratu z wpisanym kołem. Z kolei Split to rzymski pałac (a właściwie twierdza) pochłonięta przez zabudowę kolejnych wieków (zdj.13), która wspaniale wpisała się w starszą strukturę (zdj.14). Koniecznie trzeba trafić na „Klapę” (to nazwa tradycyjnego trzy-czteroosobowego chóru) tu wykorzystującego akustykę rzymskich pomieszczeń (zdj.15). Mostar to część chrześcijańska i muzułmańska połączone lukowym mostem (zdj.16), którego stromość i wypolerowany milionami stóp chodnik sprawia sporo kłopotu w jego przejściu – a nie było wtedy deszczu (zdj.17). Dubrownik jest zdecydowanie większy (zdj.18). Jest tu także geometryczna siatka wąskich uliczek. Jest też i miejsce na szeroką główną ulicę Stradun (zdj.19). Długa na 275 m od bramy Pile do bramy Zegarowej. Jeżeli się zagubimy trzeba zawsze starać się wybierać drogę w dół i wtedy na pewno wyjdziemy na Stradun. Należy się liczyć z tym iż ulice wiodące na północ od Stradun to schody często strome (zdj.20). Obejście murami to dobrze ponad godzina (35€). W czasie wolnym polecam skorzystać z kolejki linowej na górę Srđ (pisownia oryginalna). We wrześniu potaniała z 27 na 20€ (w obie strony), aby zobaczyć pocztówkowy obraz Dubrownika. Trzeba się spieszyć ze zwiedzaniem zanim nieuchronnie nastąpi ujednolicenie globalnego świata, a podsumowaniem niech będzie zegar z XV wieku na wieży u wylotu ulicy Stradun (zdj.21). Ma jedną wskazówkę która przesuwa się skokiem kwadransowym. Dodany współczesny zegar elektroniczny także pokazuje czas co 15 minut „polako – polako” .
6.0/6
Wycieczka bardzo dobrze zorganizowana. Pani Martyna bardzo kompetentna i pomocna, mająca dużą wiedzę o krajach bałkańskich którą chętnie dzieliła się z nami podczas codziennych wyjazdów. Przewodnicy lokalni to rówjież bardzo dobry pomysł. Jeśli chodzi o zakupy np. Rakiji to polecam kupić w gospodarstwie agroturystycznym podczas rejsu Naretwą, domowy wyrób za 5 euro, taniej i lepiej już nie będzie. Ceny w Chorwacji kosmiczne ale w Neum rozsądne. W hotelu proponuję zwrócić uwagę na sufit, zdarzają się pokoje z pleśnią bo basen jest na górze. Poza tym w hotelu czysto, codziennie sprzątane pokoje, klimatyzacja działała sprawnie, kuchnia też dawała radę. Ogólnie wycieczka godna polecenia
6.0/6
Wszystko dobrze, pokoje czyste, zadbane, sprzęty działały. Nie można powiedzieć złego słowa, jedzenie też bardzo smaczne