5.3/6 (177 opinii)
6.0/6
Wycieczka interesujaca, miasta zwiedzane przepiekne.Kazdy znajdzie dla siebie cos ciekawego.Pani Ania pilot wycieczki to osoba kompetentna i bardzo sympatyczna.
6.0/6
Industrialny Berlin, parlamentarna Bruksela, malownicza Brugia, nowoczesny Rotterdam, rowerowa Haga, wyluzowany Amsterdam- taka mieszanka wybuchowa nie mogla zoowocowac inaczej jak cudownymi przezyciami, widokami, i odlotowymi zdjeciami. Mimo intesywnego dosc tempa byl czas na pyszna czekolade w Belgii, śledzika w Hadze i inne smaczki Beneluksu!!! To mój trzeci wyjazd z Rabinow i chyba poki co najlepszy!;) Bawiłam.sie wyjatkowo! Polecam!!! Pozdrawiam Małgorzata
6.0/6
Wycieczka udana. Miejsca warte zobaczenia. Szczególnie ogrody Keukenhof - przepiękny.
6.0/6
Wycieczka do krajów Beneluksu nie była moją pierwszą z Rainbow Tours, ale z pewnością niezapomnianą. To podróż przez trzy niesamowite, fascynujące kraje, ze zwiedzaniem Berlina po drodze, w ciągu 6 dni. Berlin, choć przez wiele lat podzielony murem, obecnie należy do najciekawszych metropolii europejskich, to kraj paradoksów, zaskakujący, znany z otwartości i tolerancji. Przy tym pełen zabytków, które wspaniale poznawało się, albo i oglądało po raz kolejny z doskonałą przewodniczką, panią Ewą. Z kolei podziwiając widoki Luksemburga z tzw. "najpiękniejszego balkonu Europy" , czyli trasy widokowej wzdłuż umocnień miejskich, pozostałam do dzisiaj pod jego wrażeniem. Luksemburg ma piękną, kameralną starówkę, małe klimatyczne domki zapełniają ciasne uliczki, jest kolorowy i bajkowy. Potwierdza się tutaj, że małe jest piękne, choć trzeba pamiętać, żeto jedno z najbogatszych państw świata i siedziba Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Z pewnością jeszcze tu wrócę! Spacer po średniowiecznej Brugii, zwanej "flamandzką Wenecją" był niesamowitą przyjemnością. Miasto potrafi zauroczyć o każdej porze roku, dzięki niezliczonej ilości kanałów, mostków, kładek, malowniczych uliczek otoczonych starą zabudową, z kwiatami w oknach i światłami odbijającymi się w wodzie. Bardzo miło wspominam Brukselę, miasto siusiającego chłopca i sikającej dziewczynki. Z jednej strony była to wizyta w dzielnicy europejskiej z tzw. "szklanymi domami", w których siedzibę ma większość instytucji unijnych, z drugiej zabytki i budowle godne stolicy, przepych XVII-wiecznego miasta kupieckiego, piękne secesyjne kamienice, pobłyskujące złotymi dekoracjami, jeden z najbardziej urokliwych rynków w Europie czy wyjątkowy architektonicznie, urokliwy i wyjątkowy Pasaż św. Huberta, najstarsza galeria w mieście, wpisana na listę UNESCO. I jeszcze konstrukcja Atomium w dzielnicy Laeken, powstała z okazji wystawy Expo. Ponadto warto skosztować belgijskich frytek z majonezem, to po prostu "niebo w gębie", mają przyjemny aromat, który nie ma nic wspólnego ze starym tłuszczem, który często wyczuwalny jest w fast foodowych frytkach. Wybór sosów do frytek jest bardzo szeroki i nie ogranicza się jedynie do keczupu. Belgia słynie poza tym z najwyższej jakości czekolady, w ścisłym centrum stolicy nie brakuje dobrze zaopatrzonych sklepików z bogatym asortymentem czekoladek, pralin i słodyczy. W Rotterdamie duże wrażenie zrobiła panorama z 185 m wieży Euromasztu na przemysłową część największego w Europie portu morskiego, ale największe nowoczesna zabudowa w postaci kubikowych domów, w kształcie sześcianów, przechylonych pod kątem 45 st. i połączonych ze sobą. Obecnie podobną zabudowę i nawiązanie do holenderskiej architektury można obejrzeć w Poznaniu, osiedle Małe Naramowice wzorowane jest na rozwiązaniach holenderskich. Dzięki zainteresowaniu całej grupy odwiedziliśmy jeszcze Delft, perełkę Holandii, położoną pomiędzy Hagą, a Rotterdamem, z uliczkami w stanie, jak wieki temu, poprzecinanymi kanałami, z restauracyjkami i pubami w historycznych budynkach. Jednocześnie Delft to rodzinne miasto holenderskiego malarza Jana Vermeera, słynie ze znanej na całym świecie błękitnej porcelany. Nie sposób nie wspomnieć o wizycie w Hadze z siedzibą Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości i stolicy konstytucyjnej Holandii, z siedzibą rządu oraz parlamentu. Historyczna część Hagi pełna jest zabytków, z Pałacem Pokoju na czele czy Parlamentem, muzeów, wspaniałym rynkiem. Odwiedziliśmy także nadmorską Dzielnicę Scheveningen, położoną nad brzegiem Morza Północnego, z szeroką plażą i pięknym molo, długim na 400 m. Wizyta w Maurodam, czyli Holandii w miniaturze pozwoliła przyjrzeć się holenderskim obiektom w znacznym pomniejszeniu, podziwiać niezwykłe miejsca, które jeszcze do zobaczenia przede mną. Największym zaskoczeniem i fascynacją okazał się Amsterdam. Poranny rejs statkiem po kanałach pozwolił podziwiać domy, często kupieckie położone wzdłuż kanału, zdobione pięknymi fasadami, kościoły i mosty oraz wspaniałe łodzie mieszkalne. Najbardziej fascynującą okazała się wizyta w Muzeum Van Gogha, z największą na świecie kolekcją dzieł tego artysty. Ja z uwagą i zaciekawieniem przeszłam wszystkie piętra i dokładnie przyjrzałam się obrazom, wyszłam stamtąd pod wielkim wrażeniem. Zaraz potem była wizyta w szlifierni diamentów, dla mnie zbędna, a następnie podziwianie kolekcji malarstwa XVII w. mistrzów niderlandzkich , tj. Rembranta, Vermeera, Halsa i innych w Muzeum Narodowym. Zwiedzanie odbyło się z lokalną przewodniczką, od której dowiedzieliśmy się wielu szczegółów. Obowiązkowym punktem programu była wizyta na targu tulipanów, gdzie można było się zaopatrzyć w cebulki najróżniejszych odmian tych kwiatów, będących jednym z symboli Holandii. Potem spacer do bardzo uczęszczanego i zatłoczonego w ciągu dnia Placu Dam, czyli Placu na Tamie, pełniącego funkcje rynku. Z pewnością nie jest tak ładnym rynkiem, jakimi mogą poszczycić się mogą inne europejskie miasta, jak: Bruksela, Delft, czy chociażby Wrocław, ponieważ stanowi zlepek budowli z różnych epok i w różnych stylach. My rzuciliśmy okiem na budynek byłego ratusza, dziś Pałacu Królewskiego oraz Nowy Kościół, który z braku wiernych pełni funkcję sali wystawowej. Tutaj w czasie wolnym można odwiedzić również sklepy z pamiątkami albo mniejsze galerie handlowe. Spacerując ulicami miasta musimy zwracać szczególną uwagę na rowery, są dosłownie wszędzie i według statystyk jest ich znacznie więcej niż samych mieszkańców. Z rowerów z Amsterdamie korzysta niemal każdy, niezależnie od wieku, pochodzenia, a nawet i pogody, a rower jest pojazdem uprzywilejowanym w ruchu drogowym i nawet piesi muszą ustępować mu pierwszeństwa. Największym zaskoczeniem okazała się wieczorna wizyta i spacer uliczkami "Dzielnicy Czerwonych Latarń". Prostytucja w Holandii jest legalna od ponad 100 lat, a panie trudniące się najstarszym zawodem świata odprowadzają podatki do budżetu. Tak więc dziesiątki rozświetlonych okien, w których wiją się na wszystkie strony pani i panowie, trudniący się tym procederem nikogo tutaj nie dziwi, a wręcz przyciąga tysiące gapiów (turystów), bowiem każdy chce zobaczyć na własne oczy, jak to wygląda. Teatry erotyczne, domy publiczne czy sex-shop, każdy ich amator znajdzie tu coś dla siebie. Obowiązuje tutaj zakaz fotografowania. Te obrazy razem z zapachem palonej marihuany wpisują się naturalnie w obraz miasta. Można tu kupić sam susz, ciastka, czy inne wytwory do palenia, żucia albo jedzenia, palą dosłownie wszyscy. Podróż po krajach Beneluxu była niezapomnianą przygodą, na długo pozostanie w mojej pamięci. Niektóre z miast odwiedzę w przyszłości, bo urzekły mnie swoim położeniem, architekturą i bogactwem zabytków.