5.0/6
Przez Węgry przejeżdżaliśmy kilkakrotnie ale nigdy nie było czasu zatrzymać się na dłużej stąd pomysł na wycieczkę " Budapeszt i Tokaj... " i rzeczywiście warto było parę dni spędzić na Węgrzech, zwłaszcza w Budapeszcie, który oczarował nas swoim pięknem. Wycieczka ogólnie krótka ale myślę, że na taki czas to zobaczyliśmy dużo i relaks i zabawa i piękne widoki- wszystko w jednym. Program bogaty w dodatkowe atrakcje z których warto skorzystać. Ogólnie polecam.
Dorota - 30.09.2015
2/2 uznało opinię za pomocną
5.0/6
Nie będę się rozpisywał. Zgadzam się z opiniami zamieszczonymi pod wycieczką "Budapeszt i Tokaj". Wszystko super - pilot, kierowcy, przewodnik lokalny, wycieczki fakultatywne,przemiła atmosfera. Najgorszą rzeczą są hotele - jeden pamiętający czasy komuny, drugi to jakiś hotel robotniczy. Trafiłem akurat na upały. Po całym dniu zwiedznia chciałoby się odocząć od tem. prawie 40 st.C. A tu wraca się dosłownie do sauny a nie do hotelu. Niby jest jakaś klimatyzacja ale niesprawna, zamiast tego malutki wiatraczek. Jak tu spać i wypocząć w takiej temperaturze? Nie zapomnę nigdy tego ukropu w pokoju.
Paweł - 08.08.2017 | Termin pobytu: sierpień 2017
13/15 uznało opinię za pomocną
5.0/6
Coś dla ciała , coś dla ducha ... dla każdego coś miłego . Super wyjazd poza kwaterami i wyżywieniem
Agnieszka, Poznań - 04.05.2015
23/24 uznało opinię za pomocną
5.0/6
„Polak, Węgier, dwa bratanki - I do szabli, i do szklanki!”, a po ichniemu: „Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát!” to powiedzenie znane chyba każdemu Lachowi i Madziarowi, które doskonale oddaje istotę przyjaźni polsko-węgierskiej. Wojaczka i dobre trunki to coś, co Polacy i Węgrzy lubią najbardziej. Zwłaszcza tego drugiego – wyśmienitego wina – nikomu na Węgrzech nie zabraknie. Zwłaszcza w krainie Tokaju. 5-dniowa wycieczka „Budapeszt i Tokaj – w krainie wina, czardasza i gorących źródeł” to doskonała możliwość poznania Węgier „w pigułce” oraz interesująca propozycja na dłuższy weekend. Po odjęciu pierwszego dnia na przyjazd, a ostatniego na powrót pozostały 3 dni, które spędziliśmy naprawdę intensywnie – od świtu do zmierzchu. Tylko dla Budapesztu – naddunajskiej perły – warto zdecydować się na tę wycieczkę. Podczas pobytu w stolicy zobaczyliśmy: Parlament - trzeci największy budynek tego typu na świecie, wybudowany w ciągu notabene 19 lat z okazji tysiąclecia istnienia państwowości węgierskiej. Podczas projektowania budynku inspirowano się parlamentem brytyjskim, czyli Pałacem Westminsterskim. Architektoniczna wizytówka Budapesztu została wprawdzie zaprojektowana w stylu neogotyckim, ale widoczne są też elementy typowe dla renesansu i baroku. Parlament mierzy 268 m długości, a przy jego budowie zaangażowano prawie 1 000 pracowników; słynny Plac Bohaterów, w centrum którego znajduje się 36-metrowa kolumna z archaniołem Gabrielem na szczycie, który trzyma podwójny krzyż apostolski i królewską koronę. Wokół kolumny znajdują się rzeźby najwybitniejszych węgierskich królów, wodzów i bojowników o wolność, których historia przeplata się z dziejami Rzeczypospolitej; Bazylikę św. Stefana, czyli króla, który do świętoszków raczej nie należał...Bazylika ta jest największym kościołem rzymsko-katolickim w stolicy i może pomieścić 8 500 wiernych. Będąc w Bazylice warto odwiedzić Kaplicę Świętej Prawicy, czyli prawej dłoni św. Stefana, która (zabalsamowana) zachowała się do czasów współczesnych. Święta Prawica to nie tylko relikwia, ale również skarb narodowy Węgrów; Łaźnię miejską urządzoną w stylu rzymskim. Kultura termalna, którą Węgrzy odziedziczyli po starożytnych Rzymianach - dzisiejsze Węgry to dawna prowincja Imperium Romanum, zwana Panonią – jest czymś powszechnym. Może łaźnia miejska nie jest już miejscem politycznych dysput czy spotkań towarzyskich, ale pozostaje jedną z najpopularniejszych form spędzania przez Węgrów czasu wolnego. W sukurs temu idzie polityka węgierskiego NFZ, w ramach której każdemu obywatelowi przysługuje kilka/naście wejść na termy w roku. Nie dziwi więc fakt, że balneoterapia jest tam na wysokim poziomie; Operę, choć my zdecydowaliśmy się na podziwianie jej architektury z zewnątrz, ale być może dla melomanów atrakcją będzie zobaczenie opery „od środka”; Zamek, Basztę Rybacką oraz Kościół Macieja, którego dach pokryty 250 000 dachówek wypalanych w specjalnej manufakturze o wielowiekowej tradycji – Zsolnay – mieni się w słońcu feerią barw. Wygląda to wspaniale zarówno z bliska, jak z drugiej strony Dunaju; Pałac Prezydencki – mieliśmy sporo szczęścia, ponieważ trafiliśmy akurat na zmianę warty, która jest dla turystów dużą atrakcją; na promenadzie, między Mostem Łańcuchowym a Mostem Elżbiety, znajduje się niezwykły pomnik. Jest to Miejsce Pamięci w miniaturze – najsłynniejszy, choć niepozorny, pomnik poświęcony ofiarom Holokaustu w Budapeszcie. Pomnik ten składa się z 60 par wykonanych ze stali odlewów autentycznych butów. Są to buty mężczyzn, kobiet i dzieci – węgierskich Żydów, którzy zostali rozstrzelani nad brzegiem Dunaju w 1940 r. przez węgierskich nazistów, członków partii strzałokrzyżowców. Twórcami tej kompozycji są artyści Gyula Pauer i Can Togay, a formę tę stworzyli z okazji 60 rocznicy pamięci o ofiarach Holocaustu. Dużym plusem wycieczki było to, że po wizycie w czardzie, czyli węgierskiej gospodzie, która zakończyła się około godz. 22:00, zaplanowano przejazd autokarem na Wzgórze Gellerta, z którego rozciąga się wspaniały widok na miasto. I Buda i Peszt oraz mosty łączące obydwie części miasta są pięknie oświetlone. Oprócz licznych atrakcji w Budapeszcie i jego okolicach za wyborem wycieczki na Węgry przemawiają sympatyczni Węgrzy - bardzo pozytywnie nastawieni do Polaków, którzy widząc polskich turystów, próbują to i tamto powiedzieć po polsku, smaczna kuchnia regionalna, przyzwoite ceny – porównywalne do polskich, a biorąc pod uwagę, że Budapeszt jest stolicą, to z pewnością niższe niż w Warszawie.
Piotr S. - 25.04.2017
29/31 uznało opinię za pomocną