Zastanawiasz się, czy ta wycieczka to dobry wybór? Wpisz pytanie, a dostaniesz podsumowanie wszystkich opinii naszych gości.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka bardzo interesująca. Szczególne uznanie dla p. Krystyny (pilotka), która zaangażowaniem i sposobem przekazania swojej bogatej osobistej wiedzy przeniosła wycieczkę na wyższy poziom. Program wycieczki chyba optymalny, bo poznajemy różnorodne oblicza Maroka na właściwym poziomie zmęczenia. Hotele jak na standard afrykański chyba OK, ale info dla czytających - NIGDZIE w hotelu nie spotkacie w pokoju lub poza czajnika, więc marzenia o swojej herbatce czy kawce sie nie spełnią (tylko ewentualnie bar hotelowy, ale niekoniecznie). Warto pojechać i wyrobić sobie swoje zdanie o Afryce (Maroku) niekoniecznie zbieżne z wcześniejszymi wyobrażeniami o świecie arabskim.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka bardzo się podobała, bogaty program, dużo wrażeń pilot wycieczki sympatyczna pani Jagoda z dużą wiedzą i umiejętnością jej przekazania. Ciekawe miejsca ,był też czas na odpoczynek mimo odległych przejazdów. Wycieczka godna polecenia.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Dzień dobry, Fajna wycieczka mimo niby niesprzyjającej pory - upalnego sierpnia - jednak trzeba pamiętać o nakryciach głowy, wodzie i okularach. Zyskaliśmy na tym, że natychmiast po lądowaniu pojechaliśmy do Marakeszu i tam był pierwszy nocleg. Dzięki temu już wieczorem mogliśmy być na wspaniałym marakeskim targowisku, które trzeba zobaczyć po zmroku. Ludzie w Maroku bardzo sympatyczni, wielu mówi delikatnie po polsku, rosyjsku, niemiecku i w kilku innych. Ceny podawane na bazarach to wyjściówka do negocjacji - casem schodziłem do 1/3-1/4 ceny wywoławczej. Przepyszne świeżowyciskane soki. Takich w Polsce po prostu nie ma. Wspaniałe owoce. Zaszokują Was smietniska w uboższych dzielnicach i na peryferiach miast. Przy 40 st. upale efekt bywa piorunujący. Obszary uczęszczane przez turystów wysprzątane jak u nas. Na drogach i w miastach widać sporo policji i innych służb, funkcjonariusze wobec nas, turystów bardzo uprzejmi, grzecznie i z usmiechem odpowiadaja nawet na skinięcie głową. jednak nie fotografujcie ich ani nie proponujcie wspólnych zdjęć - to nie jest w tam w dobrym tonie. Ogólnie kraj sprawia wrażenie b. bezpiecznego. Spotkałem sie pogadałem nawet z pełniącymi służbę funkcjonariuszami Policji Turystycznej. Pieniądze. Dircham to około 40 gr. 1Euro to prawie 11 Dirchamów. największy nominał monet to 10 Dirh. banknoty 20-50-100-200. Nie widziałem monet drobniejszych niż 1 Dirh. Warto mieć rózne nominały - moniaki na toaletę a różne banknoty, aby przy targowaniu nie ujawniać zasobów tylko powiedzieć "nie mam wiecej". ;)
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Super profesjonalna pilotka p. Bożena. Urocza osoba z ogromną wiedzą o historii i teraźniejszości tego kraju.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
nasza kolejna wyprawa z tym biurem i kolejna pozytywna ocena, pomimo kilku niediciągnięć (np. trochę bałaganu w pierwszym noclegiem), może małe uwagi do programu (ale to może kwestia gustu) to w sumie ocena 5,5, a same Maroko, z całą pewnością, do polecenia
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wspaniała wycieczka, ze wspaniałą pilotką Sylwią.
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Kolejna udana wycieczka z biurem Rainbow - dobrze zaplanowana i zrealizowana. Ciekawy program, możliwość zobaczenia najważniejszych i najciekawszych miejsc Maroka. Różnorodność tego kraju robi wrażenie - jego bogactwo kulturalne, kolory, smaki, zwyczaje ludzi tam mieszkających. Kraj muzułmański wyjątkowo bezpieczny i otwarty dla turystów. Wielkie uznanie dla Pani Edyty za wiedzę, umiejętne przekazywanie informacji, za pomoc w różnych sytuacjach. Pogoda troszkę zawiodła, padało, ale to już siła wyższa. Mirosława i Tomasz
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Wycieczka bardzo udana! Warto się na nią wybrać by poznać różnorodność Maroko, które ma wiele do zaoferowania. Tydzień to zdecydowanie za króko, dlatego już myślimy o wyprawie na Magiczne Południe :)
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
Czy Maroko jest atrakcyjne dla młodych ludzi? Sama mam 36 wiosen, lecz przyjechać do Maroka chciałam od dawna. Program „Cesarskich miast” wydał mi się idealny, bowiem zawierał wiele z miejsc, które mnie pociągały: suki w Fezie i Marrakeszu wpisane na listę UNESCO, trzeci co do wielkości meczet świata, najstarszy uniwersytet i nowoczesna stolica. Jednak ten kraj to wiele więcej, więc może przyciągać również fanów popkultury. W Marrakeszu wiele lat spędził francuski projektant mody Yves Saint Laurent. Do dziś można oglądać willę Jardin Majorelle, gdzie mieszkał i muzeum mu poświęcone, zamiast np. Pałacu Bahia lub w wolnym czasie. Mistrz krawiectwa miał powiedzieć „Przed Marrakeszem była tylko czerń.”. Czerń Maroka możemy zobaczyć tylko na taśmie z filmem „Cassablanca”, bo tak się składa, że film powstał w wersji czarno-białej, co nie przeszkodziło mu zostać kultowym obrazem kina. Nie on jeden osadzony jest w Maroku, lub korzysta z jego scenerii. „Sex w wielkim mieście 2” nakręcono właśnie m. in. na uliczkach marokańskich suków. ZEA okazały dużo mniej pruderyjne, aby pozwolić na kręcenie obrazu o wyzwolonych babeczkach z USA na swoim terytorium. A oprócz tego „Gladiator” , „Gra o tron”, „Mumia” i wiele więcej nakręcono w pustynnych sceneriach tego niezwykłego kraju. Co raz możecie mieć wrażenie, że jakbyście to gdzieś widzieli… A czemu tam pojechać poza fascynacją marokańskiego wpływu na obecna kulturę? To kraj kontrastów – najstarszy uniwersytet świata z 859 r. i obowiązek edukacyjny wprowadzony dopiero w od 2000 r., król żeniący się z dziewczyną z ludu, poprawiający byt kobiet w państwie muzułmańskim wielki romantyzm, aż po wielu latach sugestia od byłe już królowej, że jej mąż ma skłonności homoseksualne. Maroko zręcznie lawiruje między nowoczesnością, a tradycją. Z jednej strony stara się być podobne do Europy, a z drugiej nie odcina się od swoich muzułmańskich korzeni. Oferuje klimat zupełnie inny, niż skupiony na starożytności Egipt, czy ultra bogate Zjednoczone Emiraty Arabskie. Daje powiew arabskiej kultur, która jest ciekawa, wzbogacona o lokalny koloryt oraz przystępna dla nas Europejczyków (brak obowiązku np. zakrywania włosów jak w Iranie). Pamiątki, pamiątki, bo wszyscy o nich mówić lubimy, a jeszcze bardziej je kupować. Dobre ceny będą w Essaouirze, lecz jeszcze lepsze w Agadirze (tyle, że tu mniejszy był chyba asortyment, bo nie widziałam np. magic boksów). Już za 5 dh (1/2 euro) można kupić magnes, acz większość kosztowała 10 dh (jeśli ktoś oferuje za więcej, przepłacacie). Magiczne pudełka, które nie tak łatwo otworzyć ok. 15 euro, podkładki pod szklanki we wzory 1 euro za sztukę, daktyle nadziewane orzechami włoskimi 6 euro, mydełka o różnym zastosowaniu około 1 euro, olejki arganowe o zastosowaniu beauty ok. 20 euro, herbata z miętą w małej knajpce 10 dh, placek z nadzieniem w lokalnej piekarni 5 dh, frytki z algierskim sosem (takich nie ma w Polsce) w McDonald’s 25 dh. Na bazarach można się trochę targować, lecz różnie z tym spuszczaniem ceny bywa. Miejsca zapropnowane przez biuro nie wiele opuszczają, stragany ulokowane przy głównych arteriach podobnie, lecz wystarczy trochę pójść na ubocze, aby cena spadła nawet o 40 %. Ceny w sklepach chyba podobne do naszych, czyli dla Marokańczyków trochę wysokie, bo tam średnia miesięczna pensja to 360 euro. I tak lód na patyku w stylu Magnum kosztuje 13 dh (trochę ponad 2 euro), kefir eko 2 euro, soczek w kartonie nawet 1 dh (bardzo tanio), buty 12 euro, sukienka 10 euro. Mieliśmy fantastyczną pilotkę p. Anię, która posiada olbrzymią wiedzę oraz niezużywalną energię i pasję do swojego zawodu. Czasem przewodnicy z dużym stażem pracy jak ona, co raz mniej serca do swojej pracy, lecz nie nasza pilotka. Ósma wycieczka podrząd, z tego co zrozumiałam, mimo to dalej z pasją przez wiele godzin (!) opowiadała o rodzinie królewskiej, edukacji, związkach, geografii itp. Maroka. W gąszczu informacji nie zapominała podać, gdzie i kiedy można wymienić walutę, jak należy się ubrać, czy ile będzie trwał przejazd, więc będzie szansa odespać. Gdy już nie mogła mówić, włączała filmy tematyczne – „Cassablancę”, dokumenty o jedzeniu i samym Maroku. Wiedzy tyle, że mózg pęka 😉, ale ja lubię gdy ktoś mi opowiada o danym państwie, bo właśnie też po to jadę na objazd. Czułam się „zaopiekowana” w pełni, a gdy doszło do wypadku z okiem (nie moim) zaraz p. Ania ruszyła z pomocą. Właśnie za ten standard płacimy biurom wykupując wyjazd zorganizowany. Transport jest ważny. Trochę czasu się w nim spędza, bo plan jest bardzo naładowany. Trzeba zobaczyć sporo miejsc rozsianych po dużym obszarze w Maroku. Jeśli macie p. Anię czas Wam szybko minie. Sam autokar dobry, klimatyzacja sprawna, czysto. Nasz kierowca był rewelacyjny o refleksie kierowcy F1, bo zdarzało się, że drogę nam zajechano bardzo wbrew przepisom. Hotele były bardzo różne. Zawsze też trzeba mieć na uwadze, że 3* w Afryce nie są równoznaczne 3* w Europie. Z ważnych rzeczy przypominam, aby zabrać bikini, bo wiele miało basen. W prawie każdym (poza Anną w Agadirze) Internet świetnie śmigał również w pokojach i można było kupować alkohol oficjalnie i czasem trochę mniej oficjalnie. Wiem, że dla niektórych ma to znaczenie. Jedzenie na śniadanie oraz obiadokolacje bardzo ok. Trochę lokalnej kuchni, którą polecam spróbować, bowiem marokańskie jedzenie uchodzi za bardzo pyszne w skali świata. Można zatem już w hotelu spróbować szaszłyków z jagnięciny lub baraniny, lokalnych zup, albo tajina w hotelu Anna. Jedzenia jest sporo, acz lepiej przyjść na początku jego serwowania, gdyż później różnie bywa z donoszeniem ubytków. U nas p. Ania ostro walczyła, aby znikające ciasta, arbuzy, czy mięso znów zostało podane. Z ciekawostek dodam, że w Maroku nie podpisuje się dań oraz nie używają małych łyżeczek. Przyjdzie Wam jeść deser plastikiem, lub dużą łychą. Nie wiem skąd ta awersja do małych łyżeczek, lecz tak było w całym Maroku. Jeżeli będziecie w Al Walid w Cassablance polecam wybrać się spacerem do Rick’s Cafe (około 3400 m), ponieważ hotel jest w centrum miasta. Na drinka nie trzeba się zapisywać, jedynie może postać chwilę pod lokalem, aż zwolni się miejsce, natomiast w przypadku posiłku należy zadbać o rezerwację z dużym (może nawet kilku tygodniowym) wyprzedzeniem. Psss wystrójcie się, gdyż to miejsce z klasą i ma potencjał do zdjęć. Małe wskazówki – po sukach noście wygodne buty, bo jest ślisko i czasem mokro, a w sandałkach może być czasem niebezpiecznie; do meczetu w Hassana II weźcie skarpetki, chyba że lubicie boso chodzić po cudzych dywanach; pamiętajcie że miasta przy oceanie są wietrzne, więc dobrze mieć cos do okrycia się; nie każdy hotel ma suszarkę do włosów; woda w Maroku nie nadaje się do picia, wiec zabierzcie coś z Polski na pierwszy dzień tak na wszelki wypadek i dla tych, którzy lecą z Warszawy – wymieńcie część kasy w Polsce, bo kantor w nocy na lotnisku w Agadirze będzie zamknięty! Parafrazując słowa Ingrid Bergman z filmu „Cassablanca”, w których wyraża nadzieję, że mimo iż ona oraz Humphrey Bogart nie będą już razem wspólne wspomnienia z Paryża muszą im wystarczać, więc i my „Już zawsze będziemy mieli Cassablancę.”. Przypuszczam, że do Maroka nie wrócę, acz na mojej liście jest jeszcze kilka miejsc do zobaczenia (m. in. Szawszawan, Ait Ben Haddou), lecz już zawsze będę mieć przed oczyma czar Maroka. A jak chcecie wiedzieć więcej o innych krajach, oceniłam również „Symbole Egiptu” oraz „Kolory pustynnych miast” (Indie).
5.5/6
Czy ta opinia była pomocna?
OK