Była to kolejna nasza wycieczka z Rainbow i kolejny raz nie zawiedliśmy się. Ciekawa trasa, fajni uczestnicy, kompetentna i sympatyczna pilotka Pani Paulina, dopisała pogoda (za wyjątkiem jednego dnia) - czego chcieć więcej. Zawsze staram się mieć pozytywne nastawienie i nie czepiam się drobiazgów. Wrażeń bardzo dużo, zdjęć jeszcze więcej. Będzie co wspominać. Nie jest to wycieczka tania ale za jednym razem można poznać dwa podobne ale jednak odmienne kraje, odmienne kultury. Kolejny raz przekonałem się, że na świecie żyją normalni, sympatyczni, przyjaźnie nastawieni ludzie, natomiast politycy wmanewrowują ich w nieciekawe sytuacje.
Plusy
Trasa, program, rejs w Szanghaju, wieże widokowe w Szanghaju i Tokio, szybki pociąg magnetyczny (430 km/godz.) itd. , itp.
Minusy
Czasami nierównomierne tempo zwiedzania - na miejscach atrakcyjnych mało czasu na spokojniejsze fotografowanie a innym razem w mniej atrakcyjnych miejscach sporo wolnego. Dotyczy to praktycznie wszystkich wycieczek. Wiem, że czasami trudno to dopasować ze względu na odległości, program ale w miarę możliwości warto to brać pod uwagę.
Nie byo żadnych niebezpiecznych sytuacji. Po przylocie do Pekinu jest odprawa, trzeba wypełnić druczki ale pomaga instrukcja z Rainbow, pobieraja odciski palców. Po odbiór bagażu jedzie się kilka minut bezpłatnym lotniskowym pociągiem - nie wiedzieliśmy i było trochę niepewności. W hotelach pełne wyposażenie (jednorazówki do golenia, szczoteczki do zębów z pastą, grzebienie, szampony, kapcie, czajniki, herbata , kawa, TV). W Chinach gniazdka podwójne - ich i na nasze wtyczki, w Japonii trzeba mieć przejściówkę ale były też gniazdka USB. W Chinach zablokowane Google, WhatsApp. W hotelach Wi-Fi. Do jedzenia pałeczki ale też widelce. Wyjątek jak nie było - nie mam wprawy ale jakoś sobie poradziłem (jest satysfakcja). W hotelach po małej butelce wody/ dzień. Podobnie w autobusie w Chinach. Ważne, bo raczej jest ciepło lub gorąco. W Chinach i Japonii toalety bezpłatne (nie to co w Europie). Nigdzie nie trzeba dawać napiwków. Szczególnie w Japonii nie ma takiego zwyczaju. Nigdy nie nastawiamy się na zakupy - magnesy na lodówkę są. Bałem się smogu ale powietrze było przejrzyste. W Chinach rowery, samochodziki, skutery są elektryczne. Myślę, że również wiele samochodów. Ulice polewane i sprzątane - czysto.
Program wycieczki
Program bardzo fajny. Troszkę więcej spodziewałem się w Suzou. Być może warto włączyć rejs po kanałach. W Osace moim zdaniem trochę za dużo czasu na targ rybny. Operę chińską (więcej tam baletu) można zobaczyć ale szału nie ma.
Pilot
Zawsze miałem szczeście do kompetentnych pilotów. Brawo Biuro. Pani Paulina spisywała się bez zarzutu. Aż trudno było nam uwierzyć, że z pamięci sypała datami, nazwiskami, faktami, ciekawostkami. Dzięki jej inicjatywie zobaczyliśmy więcej niż w programie. Po prostu chciało jej się chcieć a to bardzo ważne i docenialiśmy to.
Transport
Samoloty, pociąg, autobusy - OK. Mały minus dla autobusu w Suzou za brudne szyby. Sporo ogląda się z okien autobusu, robi się zdjęcia a niedomyte szyby, zacieki utrudniają to i denerwują. Warto zwrócić na to uwagę i wymagać.
Samoloty LOT-u, czas przylotu - bez zarzutu. W naszych samolotach (do Pekinu i z Tokio do Warszawy) serwują po dwa posiłki, napoje. Każdy ma w fotelu przed sobą ekranik z trasą lotu, rozrywkami. Lot oczywiście długi ale nie był za bardzo męczący. Pociąg z Pekinu do Suzou rewelka - średnio ok. 300 km/godz. Do Warszawy naszym Pendolino jechałem chyba ok. 120 km/godz. Wielkość grupy chyba optymalna na tak dalekie trasy - w autobusach luz.
Zakwaterowanie
Hotele na dobrym poziomie z pełnym wyposażeniem. Chciało by się w lepszych miejscach, bliżej centrum ale wiąże się to z kosztami i ceną wycieczki. Ogólnie nie ma co narzekać. W Japonii w hotelu sedes był "kosmiczny",.Bałem się próbować różnych funkcji. Być może nawet pudrował tylną część ciała.
Wyżywienie
No cóż, egzotyka ale schabowe to ja mam w domu a tu często nie wiedziałem co jem ale to też atrakcja. Napoje do posiłków.
W Chinach po szklaneczce do wyboru, w Japonii saturatory. Zaskoczeniem było, że chyba nie jedzą żółtego sera.
W Chinach na wieloosobowym stole była szklana obracana płyta na której serwowano jedzenie i każdy sobie brał co mu tam pasowało. W Japonii częściej były bufety. Trochę rozczarowała mnie kaczka po pekińsku. Nie jestem specjalnym smakoszem i byłem zadowolony, że mogłem spróbować czegoś innego. Głodny nie chodziłem a jak komuś było mało, to był czas aby sobie na mieście coś dokupić czy czegoś posmakować.
Intensywność programu (mało - 1, bardzo - 6)
Od kilku lat jestem emerytem ale większe tempo też bym bez problemu wytrzymał. Po przylocie (rano) od razu jest zwiedzanie. Trochę to uciązliwe ale doba hotelowa zaczyna się później i lepsze to jak siedzenie np. w holu i czekanie. Myślałem, że będzie to bardziej męczące po długim locie ale dało się wytrzymać. Różnice czasu też za bardzo nie odczuwałem.