Opinie klientów o Chiny w dół Jangcy

5.4 /6
72 
opinie
Intensywność programu
4.9
Pilot
5.2
Program wycieczki
5.5
Transport
5.2
Wyżywienie
4.6
Zakwaterowanie
5.1
Opinie pochodzą od naszych Klientów, którzy odwiedzili dany hotel lub uczestniczyli w wycieczce objazdowej.

Osoba dodająca opinię musi podać dane osobowe, takie jak imię i nazwisko oraz dane dotyczące wyjazdu, czyli datę i kierunek wyjazdu lub numer rezerwacji. Dzięki tym informacjom sprawdzamy, czy autor opinii faktycznie podróżował z nami. Jeżeli dane się nie zgadzają, wówczas nie publikujemy opinii.
Najlepiej oceniane
Wybierz

5.5/6

Teresa , Postomino 27.05.2019

To trzeba zobaczyć, poczuć i poznać.

Na tej wyprawie byłam w II pol. maja. Gorąco. Temp. powyżej 25 stopni. Jedzenie: wystarczająco, czyli właściwie dużo , dobre i ... egzotyczne. Warunki hotelowe bardzo dobre oprócz ostatniego. Krajobrazy zapierające dech. Oferta kulturalna wspaniała - zarówno opera pekińska, jak i widowisko "Romans trzech królestw" to niezwykłe bogactwo kolorów, niezwykle stroje, układy - coś pięknego. A już widowisko plenerowe w opcji chyba 7D zapierała dech w piersiach - nigdzie indziej czegoś podobnego nie zobaczycie. Pobyt na statku - to czas trochę błogiego lenistwa, podziwiania pięknych widoków, ale też czas na bogaty program przygotowany przez obsługę. W trakcie posiłków pasażerowie byli mili zaskoczeni uczynnością, życzliwością i serdecznością ludzi tam pracujących. Kolacja pożegnalna wspólnie z kapitanem statku była przebogata nie tylko smakowo, ale również panowała tam taka sympatyczna atmosfera. Zobaczyłam Chiny nie tylko jako od fasady, ale również nieco od zaplecza. Taką opcję programową można polecić każdemu.

5.5/6

Kasia i Błażej 07.12.2018
Termin pobytu: październik 2019

Chiny - konfrontacja wyobrażeń z rzeczywistością

Daleki wschód to w Europie kierunek wciąż bardzo egzotyczny i mało poznany. Wycieczka "Chiny w dół Jangcy" pozwala choć troszkę odkryć ten niesamowity region. "Troszkę", ponieważ ogrom Chin (powierzchnia, ilość ludzi, wysokość budynków) jest dla Europejczyków niewyobrażalna. Zwiedzenie Chin w okresie 2 tygodni jest tak naprawdę niemożliwe. Można wówczas jedynie zobaczyć maleńki kawałek tego niesamowitego państwa - zarówno jego wspaniałą historię, jak i niewyobrażalną nowoczesność i technologię. Warto zaznaczyć, że wycieczka ta nie jest dla każdego i to z kilku powodów:1. Program jest bardzo intensywny, nie ma żadnego typowego dnia wypoczynku. Tempo nieznacznie "luzuje się" podczas rejsu, jednak osoby chcące wziąć udział we wszystkich wycieczkach dalej zwiedzają na najwyższych obrotach :)2. Pogoda - wybierając się do Chin w lipcu lub sierpniu należy być przygotowanym na ekstremalną pogodę. Nam Słońce dopisywało, deszczu praktycznie nie mieliśmy (co było ogromnym szczęściem bo lipiec i sierpień to najbardziej deszczowe miesiące w Chinach), ale za to codziennie mieliśmy temperatury ok. 40 stopni, co przy bardzo dużej wilgotności powietrza dawało temperaturę odczuwalną ok. 45 stopni3. Trasa - w ciągu całej wycieczki pokonaliśmy ponad 5000km - głównie pociągami, ale również autobusem. To powodowało sporo czasu spędzonego w środkach transportu4. Zmiana czasu - po przylocie do Chin zegarki przestawiamy 6h do przodu. Kilka osób przez kilka dni miało spore problemy z "przestawieniem się" na czas chiński5. Jedzenie - chińszczyzna. Praktycznie bez przerwy. Na śniadanie można zazwyczaj "upolować" jajko sadzone i tosta z masłem. Na więcej ciężko liczyć. Jeśli ktoś nie lubi ryżu i słodko kwaśnych smaków, zapewne będzie chodził głodny (lub polubi te smaki ;))6. Chińczycy - to temat, na który można byłoby napisać książkę :) jeżeli komuś przeszkadza charkanie, plucie, tłumy, ciągłe przepychanie się z innymi, głośne krzyki i komunikaty z głośników - to na pewno z wycieczki nie wróci zadowolony. Dodatkowo Chińczycy bez przerwy i bez żadnego ukrycia robią "białym" zdjęcia i nagrywają ich telefonami. Czasami nawet podchodząc do turystów na odległość 2 kroków i praktycznie przykładając im telefon przed twarz. Szeroko się przy tym uśmiechają :)Dla wytrawnych podróżników, którym nie straszne są trudy podróży, program wycieczki "Chiny w dół Jangcy" jest skrojony na miarę :) pozwala poznać kawałek Chin z kilku stron i to jest chyba najbardziej wartościowe :)Wylot z Warszawy był ok godziny 16:30. Lecieliśmy liniami LOT, bez przesiadki i międzylądowania. Warto zaznaczyć, że do Pekinu lot nie jest czarterowy a rejsowy, dzięki czemu jest kilka dodatkowych udogodnień :) Po pierwsze, podczas całego lotu do wyboru są napoje - nie tylko woda, kawa i herbata, ale także soki, napoje gazowane, piwo, wino i alkohole wysokoprocentowe, które nie są dodatkowo płatne. Po drugie - jedzenie podane podczas lotu było zdecydowanie lepsze niż podczas lotów czarterowych. Obiad składał się z dania głównego, sałatki, deseru i bułeczki (do tego masło, ser, szynka, warzywo). Śniadanie przed lądowaniem również było na ciepło i do tego do samodzielnego zrobienia kanapka :) Dodatkowo, odprawa na samolotowa jest dokonywana przez Rainbow wcześniej. Na lotnisku w Warszawie od razu dostajemy bilety na podróż w obie strony. Zdarzyło się, że kilka małżeństw było rozdzielonych - aby temu zapobiec, warto dzień przed wylotem napisać do biura Rainbow w sprawie przesłania e-biletów. Gdyby zdarzyło się, że miejsca nie są obok siebie, można samemu odprawić się przez internet (nie wcześniej niż 36h przed wylotem) samemu wybierając miejsca z pozostałych dostępnych :) Podczas lotu w samolocie było dość zimno - pomimo koców wiele osób i tak zmarzło. Lot do Pekinu trwał ok. 8 h.W Pekinie wylądowaliśmy ok. 6:30 czasu lokalnego, czyli o 0:30 czasu polskiego i od razu udaliśmy się na zwiedzanie. Warto gdzieś na wierzchu bagażu mieć schowane wszystkie potrzebne rzeczy, aby przed wyjazdem szybko przepakować bagaż podręczny i przebrać długie spodnie na krótkie. Nie ma też za bardzo czasu na odświeżenie się czy odpoczynek. Z lotniska odebrał nas nasz przewodnik Karol. Faktycznie, po wyjściu z samolotu, aby odebrać bagaż trzeba się przejechać kolejką, natomiast droga na lotnisku prowadzi w taki sposób, że ciężko byłoby się zgubić czy nie trafić. Jeśli chodzi o sprawy czysto "administracyjne" na lotnisku, to jeszcze w czasie lotu dostaje się kartę migracyjną, którą trzeba wypełnić i jej połówkę oddać przy odprawie w Pekinie (drugą część należy schować i oddać przy wylocie do Polski, ale jeśli się ją zgubi to nie ma problemu, bo można nową kartkę wypełnić przy odlocie). Dodatkowo po wyjściu z samolotu należy zeskanować odciski palców wraz z paszportem i potwierdzenie wykonania tego zadania należy oddać przy odprawie :) sprawa nie jest skomplikowana, na skanerach dokładnie jest opisane, co krok po kroku należy zrobić. Zwiedzanie Chin rozpoczęliśmy od Świątyni Nieba. Piękne miejsce, a ze względu na to, że przy naszym przylocie bardzo mocno padało i przestało zaraz przed naszym wyjściem z autokaru, to uniknęliśmy tłumów. Po pierwszym zwiedzaniu pojechaliśmy na lunch - co prawda nie było go w programie, ale pilot zaproponował zmianę (mieliśmy za to o 1 posiłek mniej w innym dniu), która była bardzo potrzebna, ponieważ po locie wszyscy byli bardzo zmęczeni i głodni, więc obiad bardzo się przydał :) o godzinie 13 zakwaterowaliśmy się w hotelu. Dzięki pomocy przewodnika było to możliwe, mimo ze doba hotelowa zaczynała się dopiero o 15:00. Była chwila czasu na odpoczynek po podróży :) wieczorem pojechaliśmy na operę pekińską. Wiele osób pisało, że to strata czasu, że nie warto. Opera pekińska jest faktycznie nie do końca dla nas zrozumiała (choć są napisy angielskie, ale bardzo szybko się przewijają) i bardzo "charakterystyczna" (piszczące dźwięki, bardzo wysoki śpiew - opera pekińska to nie opera w naszym standardowym rozumieniu - to bardziej spektakl), ale na pewno warto dać jej szansę, żeby poznać co nieco innej kultury :) na operze wszyscy są bardzo zmęczeni (podróżą i zmianą czasu), stąd szczególnie to niezadowolenie. Pewnie większości opera faktycznie do gustu nie przypadnie, ale warto zobaczyć :)Kolejny dzień to pierwszy prawdziwy, pełny zwiedzania dzień - wypełniony po brzegi atrakcjami. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Pałacu Letniego. Przepiękne miejsce z ogrodami, wspaniałe widoki. Następnie droga duchów z grobowcami Mingów i później przez wszystkich długo wyczekiwany Wielki Mur ;) faktycznie jest wielki, a żeby się po nim przespacerować trzeba mieć trochę kondycji i sporo wody ze sobą. Schody są bardzo nie równe i śliskie, warto mieć wygodny ubiór i przede wszystkim buty. Dobrze wyjść trochę wyżej - Chińczycy najczęściej wychodzą do 2-3 wieży, potem zawracają (warto przyjrzeć się Chinkom na obcasach i niosących dzieci na rękach - w taki sposób zdobywają Wielki Mur :)). Dlatego dalsza trasa jest dużo przyjemniejsza - bez tłumów. Po drodze są toalety i nawet sklepik, żeby kupić coś do picia lub pamiątki.Po zdobyciu Wielkiego Muru pojechaliśmy na kolację z kaczką po pekińsku. Tzn. kolacja była standardowa i do tego dodatkowo kaczka. We wcześniejszych opiniach pojawiała się informacja, że każdy dostawał cieniutki plasterek kaczki i na tym kolacja się kończyła. Na tej wycieczce na pewno tak nie było :) kaczka została podana na półmiskach (w kształcie kaczki :)) i dla każdego były po co najmniej 3 kawałki. Do tego inne dania, więc każdy mógł najeść się do syta :)Po kolacji pojechaliśmy do herbaciarni na ceremonię parzenia herbaty. Poznaliśmy wszystkie tajniki przygotowywania tego wywaru wraz z degustacją :) Herbaty były faktycznie przepyszne. Oczywiście po prezentacji można było herbaty kupić. Niestety w tej herbaciarni herbaty były BARDZO drogie, więc lepiej nie nastawiać się na większe zakupy (jeśli już ktoś się zdecyduje - bardziej opłaca się płacić dolarami - lepszy przelicznik). Później w wielu miejscach herbatę można kupić kilka razy taniej. Niby to w tej herbaciarni jakość jest najlepsza, ale różnica w cenie jest ogromna. Późnym wieczorem pojechaliśmy do wioski Olimpijskiej. Pomimo wieczoru i późnej godziny nie należy nastawiać się na ochłodzenie - temperatury dalej oscylowały w okolicy 30 stopni. Następny dzień rozpoczęliśmy w fabryce pereł :) urocza Michelle (Chinka) po polsku(!) fantastycznie wyjaśniła nam jak powstają perły :) samo słuchanie jej sprawiało wiele radości ;) później oczywiście był czas zakupowy :) najpiękniejsze perły kosztują nawet po kilkadziesiąt tysięcy yuanów, więc budżet należy odpowiednio przygotować ;) w sekcji "sale" można „wyhaczyć” kilka ładnych bransoletek, łańcuszków czy kolczyków z perłami w cenach ok. 200 yuanów za sztukę. Przy zakupie 2 sztuk - trzecią dostaje się gratis.Po zakupach zwiedziliśmy plac Tienan Men i Zakazane Miasto. Trafiliśmy na ogromny upał, więc woda i parasolki były nieodzowne. Następnie dodatkowo przejechaliśmy do dzielnicy Nowych Hutongów, gdzie dostaliśmy czas wolny na kawę czy zakupy :) po czasie wolnym dotarliśmy do dzielnicy starych hutongów, gdzie zwiedziliśmy jeden z nich a później rikszami przejechaliśmy się między starą zabudową. To była zdecydowanie najmniej porywająca atrakcja tego dnia ;)Zgodnie z programem, po zwiedzaniu mieliśmy udać się na nocny pociąg do Xi'an. Ze względu na to, że wystąpił jakiś problem z zakupem biletów na nocny pociąg dla naszej grupy, do Xi'an pojechaliśmy szybkim pociągiem (ok. 5h) i przed północą zakwaterowaliśmy się w hotelu :) była to miła niespodzianka, bo po bardzo upalnym i intensywnym dniu była możliwość normalnego odświeżenia się i przespania :) Rano naszym pierwszyn przystankiem była fabryka terakoty, gdzie przewodnik dokładnie wytłumaczył nam, jak powstają figury i opowiedział całą historię armii i jej grobowca. Później przejechaliśmy do muzeum. Niestety zwiedzanie Xi'an przypadło nam na sobotę, w związku z czym były przeogromne tłumy. Ciężko było dostać się do barierki, żeby zobaczyć dokładnie terakotową armię. Dodatkowo ogromny upał i zaduch potęgowały dyskomfort zwiedzania. Chińczycy niestety bardzo się przepychają - nawet dzieci. Niemniej jednak - wrażenia z zobaczenia terakotowej armii na własne oczy - niesamowite :)Naszym kolejnym przystankiem była dzielnica muzułmańska z meczetem. Należy mieć ze sobą coś do okrycia ramion. Meczet - trzeba go zobaczyć, żeby uwierzyć :) przepiękna budowla, w tradycyjnym chińskim stylu. Punkt obowiązkowy na mapie Xi'an. Po zwiedzaniu meczetu mieliśmy czas wolny na targu na zakupy i spacer :) warto przyjrzeć się miejscowym, zrobić pierwsze zakupy pamiątek (w Pekinie nie warto, jest bardzo drogo!). Następnie pojechaliśmy na bankiet pierożkowy wraz z przepięknym show z dynastii Tang :) aparaty obowiązkowo ;) Kolejnego dnia rano pojechaliśmy zwiedzić Pagodę Dzikiej Gęsi, czyli pierwszą na naszej trasie świątynie buddyzmu. Przed wyjazdem pociągiem do Chengdu pojechaliśmy na spacer na mur miejski. Pociąg był dobrej jakości, ale zdecydowanie słabszy niż przy naszym pierwszym przejeździe i jechał z prędkością do ok. 230 km/h. W Chengdu każdy czekał na rezerwat pandy wielkiej. Tam też pojechaliśmy rano kolejnego dnia. Faktycznie zwierzęta są niesamowite, ale chyba każdy z nas spodziewał się jednak czegoś innego. Rezerwat jest ogromny. Dojście do wybiegu, gdzie była wypuszczona 1 panda zajęło nam ok. 20 minut (licząc od wejścia do rezerwatu). Tłumy turystów przy tym wybiegu były zatrważające, wiele osób zostało mocno zdeptanych po stopach. Kolejne pandy, które widzieliśmy (młode) były w pomieszczeniach zadaszonych za szybami, które były lepkie i tłuste od dziecięcych rąk. Krzyk pracowników rezerwatów przez megafony jest tak głośny, że nie da się między sobą porozumieć. Na koniec zobaczyliśmy też (na otwartym wybiegu, na drzewach) pandki rude :) wspaniałe, ale bez aparatu z dobrym obiektywem ciężko było zrobić dobre zdjęcie. Podsumowując - pandy to naprawdę wspaniałe i urocze zwierzęta, ale chyba każdy z nas liczył na trochę więcej pand a mniej widoków na brudne szyby, nie mniej jednak - warto rezerwat odwiedzić :) może inne grupy będą miały więcej szczęścia z ilością zwierzaków.Po wyjeździe z rezerwatu pojechaliśmy do Leshan, żeby zobaczyć największy posąg Buddy. Sama trasa - ponad 2h w jedną stronę, następnie czekanie w kolejce - prawie godzina. Sam rejs, na którym przepływa się obok rzeźby - nie trwa nawet 10 minut. Posąg robi fajne wrażenie, jednak czas jechania i czekania jest mocno nieproporcjonalny do samej atrakcji.Wieczorem po kolacji przewodnik zaproponował nam wycieczkę dodatkową, której nie ma w programie - Chengdu nocą. Koszt to 150 yuanów od osoby. Dość drogo, ale było warto. Chengdu faktycznie jest piękne, a nocą wygląda spektakularnie. Wycieczka powinna być wprowadzona do programu jako bardzo ciekawy fakultet :) Kolejny dzień rozpoczęliśmy od 5- godzinnej podróży autokarem do Chong Qing. W mieście mieliśmy dwa punkty programu - stara i nowa dzielnica, oba typowo zakupowe :) Fantastyczne wrażenie robi kontrast pomiędzy starą, tradycyjną zabudową i wyglądem targów a nowoczesną ulicą handlową z najlepszymi i najdroższymi markami sklepowymi pomiędzy wieżowcami :)Wieczorem, po obiadokolacji zostaliśmy zakwaterowani na statku Anna Victoria. Statek był 4-gwiazdkowy, wszystkie kabiny miały swoje balkony. Była możliwość dopłaty 100 dolarów od pary, aby zmienić pokój na większy (albo większa sypialnia, albo sypialnia z dodatkowym pokojem - salonem). Największym plusem droższych pokoi były większe łazienki, bo w standardowych kabinach były one naprawdę malutkie, ale generalnie wg nas dopłata do większych pokoi kompletnie nie jest potrzebna. Warto zauważyć, że przy prezentacji pokoi przez przewodnikach na zdjęciach A4 został zastosowany typowy chwyt manipulacyjny - zdjęcie standardowej kabiny przedstawia pokój z zasłoniętymi zasłonami, przez co kabina wydaje się malutka i ciemna- wręcz klitka, co wcale nie jest prawdą. Pozostałe zdjęcia przedstawiają pokoje z widokiem na balkon i rzekę, przez co kabiny wydają się jaśniejsze i bardziej przestronne. Dodatkowym plusem zmiany pokoju jest też internet w cenie (na 1 urządzenie) - bez tego jest płatny 175 yuanów.Statek ma 6 pokładów - na 1 znajduje się siłownia, od 2 do 5 są kabiny, 6 pokład w większości jest otwarty - znajdują się tam krzesła i leżaki. Minus jest taki, że niestety nie ma tak żadnych parasoli, aby schować się przed prażącym Słońcem. Na pokładzie 5 dodatkowo jest sala konferencyjno-bankietowa z barem, na pokładzie 2 - restauracja i recepcja. Na pokładach 3 i 4 są małe sklepiki - z pamiątkami, napojami i przekąskami. Podczas całego rejsu jest pełne wyżywienie, a napoje w barze/pranie/dodatkowe usługi bierze się "na pokój" i rozlicza przed wykwaterowaniem. Co do prania, to ceny są takie, że zdecydowanie bardziej opłaca się zrobić samemu (nam wszystko wysychało w trakcie rejsu) lub kupić coś nowego i nawet wyrzucić (w niektórych miejscach koszulki można kupić nawet po 15 yuanów).Statek z portu w Chong Qing wypływa ok. 22:00 - warto być wtedy na 6 pokładzie i zobaczyć pięknie podświetlone miasto nocą :) W pierwszym pełnym dniu rejsu o godzinie 6:45 można wziąć udział w krótkich zajęciach Tai Chi. Od 7:00 do 8:00 jest bufet śniadaniowy. Na statku wszyscy uczestnicy rejsu mają w cenie 2 wycieczki lokalne (po jednej w każdym dniu). Dodatkowo istnieje możliwość wykupienia jeszcze dwóch wycieczek, organizowanych przez statek (nie jest to opisane w ofercie Raibow). To, które wycieczki są w pakiecie, a które można dokupić, zależy od organizatora rejsu. Przy zakupie 1 wycieczki, koszt to 295 yuanów, jeśli się wykupi dwie, to każda kosztuje 260 yuanów i dodatkowo dostaje się hasło do wifi na 1 urządzenie gratis. Pierwszą płatną wycieczką było Fengdu, czyli Miasto Duchów. My nie skorzystaliśmy z tej wycieczki i tak jak większość - zdecydowaliśmy się na odpoczynek. Osoby, które wzięły udział w wycieczce chwaliły, że im się wycieczka podobała. Nie mniej jednak od tego roku istnieje możliwość zejścia ze statku, kiedy ten stoi w porcie, bez konieczności brania udziału w wycieczce (dawniej podobno było tak, że statek mogły opuścić tylko osoby z wykupioną wycieczką). Wystarczy na recepcji pobrać „boarding pass” i można wyjść na ląd :) wejście do Fengdu we własnym zakresie bez przewodnika kosztuje 100 yuanów, więc jeśli ktoś jest zainteresowany zwiedzeniem miasta - jak najbardziej można to zrobić samemu :)W czasie wycieczki do Fengdu, na statku pozostali mogli wziąć udział w animacjach - najpierw w wykładzie o medycynie chińskiej, później na temat rzeki Jangcy.Podczas lunchu (bufet) można było skosztować w końcu trochę "naszego" jedzenia :) był makaron z sosem pomidorowym, frytki, itp.O 15:00 na pokładzie nr 5 było oficjalne powitanie kapitana z lampką wina musującego oraz małym bufetem (podobno było sushi), ale niestety nie dane było nam spróbować, bo chińscy turyści skutecznie wszystko wyczyścili ;)Po powitaniu dopłynęliśmy do miejsca naszej kolejnej wycieczki (wliczonej w cenę rejsu) - Shi Bao Zai, czyli Czerwonej Pagody. W wycieczce brał udział nasz przewodnik (wycieczki płatne dodatkowo odbywają się z przewodnikami lokalnymi w języku angielskim). Warto wyjść na samą górę pagody, żeby zobaczyć przepiękny krajobraz. W drodze powrotnej na statek (czasu jest niestety niewiele) jest masa straganów - z praktycznie wszystkimi możliwymi chińskimi pamiątkami. To tutaj, przy targowaniu się, można spokojnie zejść do 10%-20% ceny wywoławczej ;) Koszule można kupić po 15 yuanów, wachlarze po 5 yuanów, drewniane figurki po 30-40 yuanów. Naprawdę tanio :)Po powrocie na statek była kolacja, a po niej show - pokaz tradycyjnych strojów chińskich - bardzo estetycznie przygotowany przez załogę statku :) Kolejnego dnia po śniadaniu można było wziąć udział w kolejnej wycieczce płatnej dodatkowo - tym razem do Miasta Białego Cesarza. Nasza grupa praktycznie w całości wybrała się na ten fakultet. Aby dostać się do miasta (które nota bene jest na wyspie) trzeba przejechać kilka minut autokarem, dlatego tutaj samotna wycieczka jest raczej utrudniona. Wycieczka wspaniała, przede wszystkim ze względu na otaczające krajobrazy i jedyny w swoim rodzaju widok z góry na pierwszy z przełomów rzeki Jangcy. Warto jednak zaznaczyć, że aby dostać się do miasta trzeba pokonać dość sporo schodów, w związku z tym wycieczka jest dość męczące (można ewentualnie zapłacić ok. 200 yuanów i zostać wniesionym do miasta w lektyce ;)).W czasie wycieczki fakultatywnej, dla osób które nie brały w niej udziału, na statku były zorganizowane animacje - lekcja chińskiego i wykład o perłach i malowaniu na szkle.Po powrocie statek wpłynął w przełomy. Warto było je podziwiać z tarasu na pokładzie 5. Trasa była opatrzona komentarzem Mistrza Rzeki Jangcy :)Po lunchu odbyła się kolejna wycieczka - dla wszystkich uczestników rejsu. Małymi łódkami (z zadaszeniem, z miejscami siedzącymi) udaliśmy się do źródła bogini zamieszkiwanego przez mniejszość etniczną Chin. Na miejscu był mały pokaz tańców i śpiewów. W drodze powrotnej na łódce można było u przewodnika lokalnego zakupić album na temat rzeki Jangcy i jej przełomów (120 yuanów), 4 zakładki do książek z zasuszonymi kwiatami z regionu (30 yuanów) i tamtejszą herbatę (bardziej "ziółka" - z liści krzewów rosnących na zboczach - 30 yuanów za opakowanie 150 g). Nasz przewodnik Karol zachęcał nas do zakupów, ponieważ tamtejsza ludność się z tego utrzymuje :)Po powrocie statek ruszył przez ostatni i najdłuższy przełom (już bez komentarza Mistrza). Droga się trochę dłuży, więc warto mieć książkę do poczytania na najwyższym pokładzie :) Słońce zaczyna wówczas powoli zachodzić, dzięki czemu jest bardzo przyjemnie :)Tego dnia kolacja była serwowana, w formie bankietu. Ponieważ aż 2 osoby z naszej grupy miały urodziny, dla wszystkich gości został przygotowany tort i było huczne odśpiewanie "Happy Birthday" :) bardzo miłe zaskoczenie na zakończenie :) po kolacji obsługa znów przygotowała show - tym razem był pokaz tańców.Wieczorem wszyscy goście musieli się rozliczyć w recepcji za napoje i inne usługi. Dodatkowo do godziny 5:00 rano wszyscy uczestnicy naszej wycieczki musieli znieść główne bagaże, które kolejnego dnia z samego rana były pakowane do autokaru. Zgodnie z programem wycieczki, my mieliśmy się udać na zwiedzanie tamy, a tam obowiązują dosyć spore restrykcje co do bagażu: max 5 kg, musi być plecak lub torba (nie walizka - taka nie zostanie wpuszczona na teren tamy), nie wolno posiadać żadnych sprayów (np. dezodorantów), alkoholu, ostrych narzędzi czy dużych płynów (w przypadku napojów - może zdarzyć się, że podczas kontroli obsługa poprosi nas o "wzięcie łyka" z butelki, więc te można mieć ze sobą). Bagaże główne najlepiej zwieść jeszcze wieczorem, bo rano pobudka była przed 7:00. Rano, po wykwaterowaniu ze statku Anna Maria, przenieśliśmy się na mniejszy statek, który mógł wpłynąć do windy. Warto najpierw zająć sobie miejsca siedzące na 1 lub 2 piętrze (nie na parterze - tam jest praktycznie wszystko zajęte przez Chińczyków a i tak słabiej widać), by potem przejść na wyższy otwarty pokład w celu porobienia zdjęć. Na statku tym są też opcje dodatkowo płatne - aby wejść na najwyższy pokład (miejsca siedzące, zadaszone parasolami) należy zapłacić 40 yuanów od osoby. Można też wykupić prywatny mały pokój z kanapami, stolikiem i balkonem, ale taka przyjemność kosztuje 388 yuanów, a sam rejs (razem ze zjazdem windą) trwa niewiele ponad godzinę.Po rejsie udaliśmy się autobusem na tamę (tam przed wejściem była dość dokładna kontrola osobista). Zwiedziliśmy punkt informacyjny i punt widokowy. Później przejazd na lunch i 5-godzinny przejazd autokarem do Wuhan. W Wuhan rano zwiedziliśmy tylko pawilon Qingchuan i znów udaliśmy się na pociąg do Suzhou (ponad 5h). Zdecydowanie ten dzień jest najmniej interesujący, pawilon w Wuhan piękny, ale jak wiele innych i niewyróżniający się, w związku z czym może warto byłoby ominąć ten punkt programu i od razu z tamy przejechać 1 dłuższą podróż? Te 2 dni i tak w większości poświęcone są na transfery, więc nie byłoby to żadną stratą, a zyskany byłby dodatkowy jeden dzień, który można byłoby przeznaczyć np. na dodatkowy dzień w Szanghaju lub nawet samym Suzhou :) ten dzień dodatkowo zakończyliśmy kolacją (której w programie nie było, ale po podróży bardzo się przydała :)) Dzień w Suzhou jest zaplanowany fantastycznie. Rano - przepiękny ogród Mistrza Sieci, zaprojektowany na miniaturowy wzór krajobrazu chińskiego. Następnie wizyta w fabryce jedwabiu, gdzie dokładnie możemy zaznajomić się z procesem wyrabiania tego materiału. Można nawet wziąć na ręce jedwabniki :) później oczywiście zakupowy szał - ceny są dość wysokie, ale jakość materiałów widać, że jest pierwszorzędna. Jeśli ktoś zastanawia się na zakupem kołdry, ale martwi się o miejsce w bagażu, to nie musi :) kołdry pakowane są w poręczne torby i specjalnie oznaczane, dzięki czemu można je w tych torbach zabrać na podkład razem z bagażem podręcznym bez dodatkowej opłaty - traktowane są jako wyrób lokalny. Ile można wnieść? Ile się w rękach uniesie :)Kolejny punkt programu to lunch w starej herbaciarni w Tongli - małym miasteczku, urokliwe otoczonym przez kanały :) warto szybko zjeść i przed zbiórką udać się na "buszowanie" po straganach, bo tu są najniższe ceny na pamiątki na całej trasie - "taniej niż w Biedronce i Lidlu" - tak głosi napis na 1 ze straganów starszego Chińczyka :) i faktycznie - wachlarze, obrazki z nadrukami chińskimi, zestawy pałeczek - można kupić po 5 yuanów - aż ciężko się targować ;)Po szybkich zakupach - krótkie zwiedzanie miasteczka i przejazd (niecałe 2h) do Szanghaju. Tam zaczęliśmy naszą przygodę z luksusową i znaną trasą nankijską - z ogromną ilością drogich, markowych sklepów. Ilość ludzi - niewyobrażalna. Zakopiańskie Krupówki to przy tym pikuś ;) na tej trasie warto zbaczać w małe uliczki, gdzie również można znaleźć stragany z pamiątkami w dość rozsądnych cenach ;)Wieczorem udaliśmy się na pierwszą wycieczkę fakultatywną - rejs nocą. Jeśli ktoś się zastanawia czy warto - to zdecydowanie polecamy :) po wejściu na statek najlepiej od razu wyjść na górny pokład i ustawić się przy burcie. Statek robi kółko na rzece, więc nie ma większego znaczenia, przy której burcie się stanie :) my jednak trochę bardziej polecamy lewą - widoki na wieżowce są najpierw właśnie z tej strony i można zrobić ładniejsze zdjęcia, bo statek jest trochę dalej od brzegu i można złapać lepszą perspektywę (otwieracz, korkociąg i wieżę telewizyjną na 1 zdjęciu - przy prawej burcie jest to zdecydowanie trudniejsze, ale widoki są z bliższa :)) Rejs trwa ok. godziny. Pierwszy dzień zwiedzania Szanghaju rozpoczęliśmy od przejażdżki latającym pociągiem :) Atrakcja krótka, dość droga - trzeba być pewnym, że chce się dla wrażeń i wspomnień przejechać najszybszym komercyjnie dostępnym pociągiem na świecie :) Jeśli na kimś to nie robi wrażenia - zdecydowanie lepiej sobie odpuścić.Następnie wspólnie przejechaliśmy na zwiedzanie Świątyni Jadeitowego Buddy. Warto zaznaczyć, że Jadeitowemu i Nefrytowemu Buddzie nie wolno robić zdjęć (a jedynie Marmurowemu).Kolejny przystanek to China Town. Radzimy nie odkładać wszystkich zakupów pamiątek na ten dzień, bo jest tam niestety drogo. Warto spróbować tutaj pierożków z zupą z kraba :) jeśli ktoś ma dość zakupów, to gorąco polecamy odwiedzić (znajdują się w samym centrum China Town) ogrody Yu - jeśli kogoś zachwycił ogród Mistrza Sieci, to tutaj będzie równie mocno usatysfakcjonowany (tym bardziej, że te ogrody są zdecydowanie większe, pełne przepięknych zakamarków i karpi w stawach ;)) Na ogrody najlepiej przeznaczyć ok. 45-60 min. Koszt biletu to 30 RMB/osoba.Lunch mieliśmy w restauracji zdecydowanie ze średnim jedzeniem, ale w genialnym miejscu widokowym przy samym Bund. Zdjęcia można zrobić jak z pocztówki :)Po lunchu - kolejne fakultety. Najpierw wjazd na korkociąg (w tym roku wjeżdża się nie na otwieracz, który swoją drogą wziął nazwę stąd, że wygląda jak ogromny otwieracz do piwa, ale na korkociąg, czyli najwyższą wieżę w Chinach i drugą na świecie, która ma prawie 650m wysokości). Mieliśmy ogromne szczęście bo widoczność była fenomenalna :) na miejscu polecamy skorzystać z toalet ;) z podgrzewaną deską i całym panelem sterowania ;)Wieczorem przejechaliśmy do teatru na pokaz akrobatyczny. Cena za jakość występu jest fantastyczna. W Polsce, za takie show z dobrym miejscem (aby dobrze widzieć), trzeba by było zapłacić co najmniej 300-400 zł. Tutaj bilety kosztowały ok. 35 dolarów. Pokaz - rewelacyjny.Naszego ostatniego dnia w Szanghaju zwiedziliśmy centrum planowania miasta (rewelacyjne makiety) i Muzeum Szanghaju. Do muzeum trzeba bardzo długo czekać w kolejce. Jeżeli kogoś muzea nie interesowały mógł odłączyć się od grupy i pozwiedzać miasto we własnym zakresie.Następnie lunch i przejazd szybkim pociągiem do Pekinu. Ten faktycznie był bardzo nowoczesny i szybki - przez większość trasy jechał z prędkością prawie 350 km/h. W hotelu zakwaterowaliśmy się przed północą. Hotel (zgodnie z wcześniejszymi opiniami) bardzo kiepski, jeszcze gorsze śniadanie. Jego jedynym plusem był fakt, że był dość blisko lotniska. Po bardzo wczesnej pobudce i ubogim śniadania pojechaliśmy na lotnisko (ważne - na lotnisku jest BARDZO niewiele sklepów, nie warto zostawiać pieniędzy z myślą o zakupach tam - bardzo drogo i minimalny wybór) skąd już bez problemów wróciliśmy do Polski :) Uważamy jednak, że lepszym rozwiązaniem byłby lot wieczór wcześniej z Szanghaju, nawet z przesiadką w ZEA, czy innym porcie (LOT nie lata z Szanghaju), bo przez transfer do Pekinu podróż bardzo się wydłuża. Wycieczkę szczerze polecamy :) Kasia i Błażej :)

5.5/6

Sylwestra, Wrocław 05.11.2019

Chiny w dół Jangcy

Wycieczka objazdowa od Pekinu do Szanghaju w tym podróż statkiem po Jangcy zadowoliła nas pod względem atrakcji kulturowych kraju. Jednakże, chociaż byliśmy na statku po Jangcy jedną z większych grup jako turyści polscy, organizatorzy nie przewidzieli tłumaczy polskich. Jedynie przewodnik Karol przygotowywał nam tekst po polsku. Choć turyści niemieckojęzyczni i oczywiście angielskojęzyczno byli usatysfakcjonowani. Jest to raczej upokarzająca sytuacja.

5.5/6

Joanna, Poznań 24.11.2019

4000 km przez Chiny

Bardzo bogata wycieczka z dość intensywnym tempem i ciekawym programem i trasa na ponad 4000 km pozwala zasmakować całkiem sporego kawałka Chin. Świetnie rozplanowana intensywność: pierwsze kilka dni napakowane zwiedzaniem Pekinu i turystycznych perełek jak terakotowa armia i instytut pand, potem nieco zwolnienia podczas rejsu po Jangcy, a po zejściu ze statku dalszy “maraton” atrakcji po urokliwych, historycznych zakątkach Chin ukoronowany robiącym ogromne wrażenie, nowoczesnym Szanghajem. Zazwyczaj podróżuje na własną rękę, zawsze intensywnie planując całodniowe zwiedzanie, więc dość sceptycznie podeszłam do pierwszej mojej organizowanej wycieczki. Ale byłam bardzo pozytywnie zaskoczona poziomem intensywności - dość wysokim nawet dla “ambitnych” podróżników, przy czym tempo nie było zbyt szybkie - by nie pozwolić na chwile przystanięcia i rozkoszowania się po prostu byciem w pięknych egzotycznych miejscach. Super ze bylo dosc duzo wolnego czasu w większości zwiedzanych miejsc - chyba jedynie w większych miejscach jak letni pałac w Pekinie, w ogrodzie mistrza siedzi w Suzhou czy w muzeum narodowym w Shanghaiu czułam niedosyt… ale są to takie miejsca gdzie spokojnie można by spędzić pół dnia. Czas rejsu po rzece Jangcy tez byl bardzo ciekawie zaplanowany - dla tych, co chcieli trochę odpocząć po intensywnym zwiedzaniu czekało wylegiwanie się na pokładzie i cieszenie oczu widokami, a dla tych co nadal mieli mało były codziennie dodatkowo planowane (dodatkowo płatne) wycieczki do urokliwych miejsc położonych przy rzece Jangcy. Pozwoliło to “rozprostować” nogi i poznać trochę inne oblicze Chin.
19101118
telefon

Pobierz aplikację mobilną Rainbow

i ciesz się łatwym dostępem do ofert i rezerwacji wymarzonych wakacji!

pani-z-meteracem